dzień
Strata?
Każdy posiadał swoją definicję. Dla niego to nagła rozłąka, której obie strony się nie spodziewały.
Ogrom życiowych aspektów uważano za stałe. Dopiero przy ich deficycie człowiek uświadamiał sobie, że wieczny okazywał się jedynie koniec bohaterskiej historii.
Śledził swoimi smutnymi oczami jeden punkt, omijając bystrym spojrzeniem całą resztę. Oczywiście, na co dzień inne istoty się liczyły. Każde tak dobre, dzielne stworzenie posiadało własną wartość nie do podważenia.
Niemniej istniały dni, gdy zapominało się o nich; nawet o sobie. Zapominało się cały życiowy plan.
Harley mocno obejmował swą lewą dłoń prawą, by drżenie nie wyszło na jaw, gdy obserwował odpływający wieniec.
* * *
Napisałam pod wpływem chwili, gdy pisałam 33 feet under. Publikuję, potem mogę usunąć, pierwsze drabble w życiu, więc słabe, dlatego pewnie pojutrze się zawstydzę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top