Rozdział 1

Wiktoria

Przyjechałam do włoch żeby pracować. Pracuję jak architekt wnętrz i muszę zrobić parę zdjęć tutejszej architektury. Włochy są takim pięknym krajem że nie mogłam się oprzeć żeby tu nie przyjechać. W dodatku jest tu bardzo ciepło i słonecznie co jest na duży plus. Ubrałam się w ładną sukienkę i kurtkę dżinsową. Do tego dobrałam baleriny żeby czuć się swobodnie. Przejrzałam się w lustrze i starannie przeczesałam włosy. Moje blond włosy były niezwykle piękne i to było coś co w sobie niezwykle ceniłam. To nie był zwykły blond bo jak się przyjrzeć bliżej to przechodzi w mocniejszy kasztan a momentami nawet pojawiają się w nim złote pasemka. Moje niebieskie oczy mają głęboki odcień granatu przypominają trochę morze w czasie sztormu. Nie jestem jakaś szczególnie niska ani wysoka ale nie jestem też mikrusem co mnie bardzo cieszy. Skrywam pewien sekret. Otóż nie jestem zwykłą osobą. Jestem czarodziejką. Posiadam fantastyczne magiczne zdolności takie jak magia żywiołów czy nawet kontrola umysłu. Postanowiłam zwiedzić zamek w Volterze ponieważ jest najpiękniejszy w całych włoszech. Szkoda wielka by była nie zrobić tam żadnych zdjęć. Wzięłam torebkę razem z moimi rzeczami i używając mojej bransoletki teleportowałam się pod zamek. Większość czarodzieji używa specjalnych artefaktów do zwięjszania swoich mocy. Mnie wystarczy moja bransoletka. Jest nie tylko poręczna ale też bardzo ułatwia czary. Nigdy się z nią nie rozstaję. Rozejrzałam się po miejscu. Było pięknie tylko tak gorąco że nałożyłam ciemne okulary chroniąc się przed słońcem.
- Dzień dobry. Czy to tu organizowane są wycieczki do zamku?- zapytałam dość wysokiej brunetki w czerwonej sukience.
- Tak. Jestem Heidi. Miło cię poznać.- powiedziała do mnie uwodzicielsko i podała mi dłoń. Odwzajemnilam jej gest ale to co zauważyłam to że jej dłoń była niezwykle zimna. Wiedziałam o istnieniu wampirów i chyba miałam właśnie doczynienia jednym z nich.
- Ciebie również.- odpowiedziałam z uśmiechem.- nazywam się Wiktoria. Heidi nagle zrobiła zmartwioną minę.
- Posłuchaj mnie Wiktorio. Bardzo cię lubię dlatego nie możesz ze mną iść. Prowadzę tych ludzi na pewną śmierć.- oznajmiła.- w sali tronowej mistrzowie się nimi pożywiają. Jeśli póhdziesz ze mną ciebie również to spotka a tego nie chcę.
Prychnęłam na jej oświadczenie.
- Jestem czarodziejką i to potężną. Co oni mogą mi zrobić? - zapytałam ją.- zapewniam cię że do niczego takiego nie dojdzie. Oczy wampirzycy rozszerzyły się w szoku. Stała tam nie mogąc wykrztusić ani słowa a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem na widok jej zszokowanej miny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top