2
- Zadam ci zagadkę, batmanie - uśmiechnął się Riddler. - Co to jest? Czarne, bezbronne i zwisa głową w dół w jakieś przypadkowej, ciemnej, wilgotnej jaskini w Gotham City?
- Eddie, nie baw się ofiarą - powiedział Pingwin. - On i tak nic ci nie odpowie.
- Zabijmy go wreszcie - mruknął Two-face, bawiąc się monetą w ręku. - Zanim strzeli mu do głowy by się wydostać.
Batman, związany i rozbrojony, patrzył na nich zrezygnowany. Tym razem naprawdę nie widział żadnego wyjścia z tej sytuacji.
- No to zaczynamy - przerwał ciszę Two-face. - Czysta strona: strzelam w brzuch. Zniszczona: w głowę.
- Też chcę strzelić! - zaprotestował Riddler.
- Każdy z nas by chciał, Eddie - odparł Pingwin. - No już, Two-face, rzucaj.
Moneta z brzdękiem pofrunęła nad nich głowy i natychmiast zniknęła w ciemnościach. Czekali chwilę w milczeniu, ale moneta nie wróciła.
- Co jest nie tak? - zbulwersował się Riddler. - Gdzie ona jest, do cholery?!
- Tutaj!
Oczy wszystkich skierowały się na środek jaskini, skąd dochodził głos. Stała tak piękna Mary Sue w jakże atrakcyjnym, obcisłym i kobieco czerwonym stroju superbohaterki.
- Co to? Kto to? - wrzasnął Two-face.
- Kim jesteś? - spytał Pingwin.
- Jestem Mary Sue - odparła dumnie właścicielka imienia Mary Sue. - Superbohaterka.
- Phi - prychnął Riddler, przedrzeźniając ją. - "Superbohaterka"! A jakimi mocami dysponujesz, "superbohaterko"?
Oczy Mary Sue zmrużyły się tajemniczo, zostawiając tylko niewielką szparkę dla jej tęczowych tęczówek.
- Wszystkimi.
Gdy tylko to wypowiedziała, zniknęła w chmurze dymu. Pojawiła się nagle za plecami Riddlera, prezentując wyjątkowo zgrabny i pełen gracji kopniak z półobrotu. Rzuciła zaklęcie, które uwolniło Batmana i ostrożnie ułożyło go na ziemi. W tym samym czasie poraziła Pingwina prądem z rąk i obezwładniła Two-face'a strzelając do niego laserem z oczu i rzucając w niego naprawdę dużym i naprawdę ciężkim głazem. Po drodze kopnęła jeszcze raz Riddlera, by się upewnić, że napewno nie wstanie.
- Wow, Mary Sue, jesteś niesamowita! - wykrzyknął batman w zachwycie.
- No wiem - przyznała skromnie Mary, przyglądając się swoim idealnie pomalowanym paznokciom.
- Normalnie wolę pracować sam, ale walczysz tak nieziemsko efektownie, że byliśmy świetnymi partnerami - stwierdził batman. - To jak? Chciałabyś walczyć u mego boku z tymi wszystkimi paskudnymi zbirami z Gotham City?
- Z przyjemnością - uśmiechnęła się zniewalająco. - To co? Selfie?
- Pewnie!
Mary Sue wyciągnęła swojego złotego Smartphone'a, ustawiła się obok Batmana i zrobiła dziubek do ekranu.
- Wyszłam cudnie - stwierdziła Mary.
- Hej, Mary?
- Tak, batmanie?
- Chcesz poznać moją tożsamość?
- Nie muszę, bo już ją znam.
- Och! Jak to!
- Ja wiem wszystko. W końcu jestem Mary Sue - mruknęła porozumiewawczo.
I tak Mary Sue uratowała Batmana.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top