י״ג

*Perspektywa Dominika*

Całowałem go namiętnie pochłaniając jego usta swoimi.

Napierałem mocno, aczkolwiek zachowując pełną ostrożność nad tym co robiłem.

Omega był taki doskonały oddając pieszczoty, choć na początku się na to nie zapowiadało, bo gdy złączyłem nasze usta on zastygł w miejscu nie wykonując żadnego ruchu, jednak po chwili dopiero gdy złapałem go pod udami, a on pozwolił się podnieść to odwzajemnił pocałunek owijając swoje delikatne i miękkie dłonie wokół mojego karku.

Całowanie go należało do najbardziej niezapomnianych wrażeń jakie mi się przydarzyły, jednak znajdowało się również to na liście rzeczy zakazanych, o której kompletnie zapomniałem.

Cała moja kariera poszła się jebać gdy tylko go zobaczyłem i choć nigdy się prawdopodobnie do tego nie przyznam to tak właśnie jest.

Na korytarzu pojawił się zgiełk i szum więc chwyciłem omegę nieco mocniej pod udami i wepchnąłem go do składzika zamykając drzwi z hukiem, którego i tak nikt nie usłyszał przez panujący na korytarzu hałas.

Moje ciało pragnęło jego ciała, tak samo jak jego ciało pragnęło mocno tego mojego.

Nie umiałem pohamować tej okrutnej żądzy i gdy w końcu się opamiętałem to trzymałem w rękach koszulkę i spodenki omegi.

Wiedziałem, że on siedzi teraz na ziemi taki bezbronny i chętny w samej bieliźnie, ale gdybym się wtedy odwrócił przodem do niego to nie wiem co mógłbym mu zrobić.

Wizja tego co mogło by się stać przerastała mnie, a przynajmniej nie umiałem jej sobie wyobrazić.

Wybiegłem stamtąd ile sił w nogach z widoczną wypukłością w spodniach, ale to i tak było już bez większego znaczenia.

Przed oczami nadal miałem widoki na ciało omegi i gdy tylko pomyślę jakim bałaganem był by pode mną...
Nie ja wcale tak nie myślę! To ta przeklęta alfa! Grrr...

Cały dzień chodziłem rozdrażniony i każdy najmniejszy dźwięk powodował u mnie falę wkurwienia, że najchętniej to bym komuś przyjebał i zagryzł, ale spokojnie JESZCZE KONTAKTUJE więc luzik. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni, a dusza ludzka jest nieśmiertelna bla bla bla.

Chyba serio jest ze mną gorzej niż mi się wydaję.
I akurat musiałem DZISIAJ trafić na lekcje WDŻ (wychowanie do życia w rodzinie) w której opowiadają nam o połączeniu, zabezpieczeniu i szczeniętach. No po prostu kurwa świetnie.

- Połączenie to ważny rytuał w życiu każdej omegi, jak i alfy z tym, że jak pewnie już wiecie ze swoich doświadczeń - nauczyciel przeleciał wymownym wzrokiem po klasie. - Typowa omega jest zestresowana i zagubiona, dlatego właśnie tak ważne jest by się o nią dobrze zaopiekować, nie tylko podczas stosunku, ale i w życiu codziennym~

Boże daj mi siłę... Niech on mi powie coś czego nie wiem.
To tak samo jak pomiędzy ludźmi- kobietą i mężczyzną. Nic niezwykłego no błagam was.

Nic dosłownie nie szło dziś po mojej myśli, bo przez cały czas miałem przed sobą obraz tej uroczej małej istotki, którą pieprzę na ławce, krześle, stoliku, biurku, korytarzu, ścianie, podłodze, składziku, toalecie, ale tylko tej dla omeg (inne zapachy itp.) na dziedzińcu (szkoły), trawie, schodach, koście-
Nie dokończę.

Ja chyba naprawdę już do reszty postradałem rozum - dwudziestopięcioletni facet - alfa, który posuwa nastolatka "na ławce, krześle, stoliku, biurku, korytarzu, ścianie, podłodze, składziku, toalecie, ale tylko tej dla omeg (inne zapachy itp.) na dziedzińcu (szkoły), trawie, schodach,". Niech mnie ktoś obudzi z tego koszmaru, bo nie uwierzę, że to się dzieję naprawdę.

- Dobrze się czujesz mój drogi? - usłyszałem głos nauczyciela i podniosłem głowę. - Nie wyglądasz za dobrze - przyznał, bacznie mnie obserwując, na co cała klasa skupiła na mnie swoją uwagę.
Świetnie, po prostu kurwa świetnie...

- Właściwie to nie czuję się najlepiej... - wyznałem i ruszyłem pędem do wyjścia, ale sądząc po tym, że nikt za mną nie wybiegł to pewnie przeszli na tym do porządku dziennego.

W końcu nie jestem pierwszą alfą w tej szkole z pokaźną erekcją i zachciankami seksualnymi. To całkowicie normalne zachowanie dla samców, prawda?

Poza tym już nie mogłem dłużej tam wysiedzieć; od kilku lekcji noga latała mi pod stołem jak najęta, jakby żyła własnym życiem, a do tego cały zbladłem.

No niby na ogół nie należę do tych opalonych, ale ta bladość była zdecydowanie niezdrowa i nienaturalna w moim przypadku.

Do tego dochodził jeszcze pot i jeszcze jedno, ale równie kurewsko złowrogie uderzenie gorąca, co spowodowało większe podniecenie, wyostrzone na maksa zmysły i pulsowanie w dolnych partiach (if you know what I mean xD).

Wybiegając stamtąd wiedziałem, że muszę się gdzieś zaszyć i sobie ulżyć, a to jedyna słuszna decyzja jaką podjąłem odkąd tu jestem.

Na początku chciałem uciec do lasu, ale mógłbym tam się na kogoś napatoczyć więc odpadało, a do domu też nie mogłem uciec, bo w każdej chwili mogą mnie odwiedzić geje z fetyszami, także jedynym słusznym i dostępnym rozwiązaniem był kościół.

Gdy przekroczyłem próg świątyni upewniłem się czy na pewno nikogo prócz mnie tutaj nie ma i zamierzałem wprowadzić w życie swój plan.

Zacząłem od zamknięcia głównych drzwi, oczywiście wcześniej umieszczając na nich kartkę o niedostępności kościoła w najbliższych dniach.

Następnie zająłem się tylnymi drzwiami i właśnie wtedy zrzuciłem z siebie ciuchy zostając tylko w bokserkach.

- Wybacz mi Ojcze, że musisz mnie takiego oglądać, ale takim mnie stworzyłeś - słabym oraz iście bezużytecznym - warknąłem cicho na złowrogie uczucie gorąca, które już drugi raz tego dnia zaatakowało moje ciało.

Właśnie dostałem pierwszej gorączki i nie byłem na nią kompletnie przygotowany; nie miałem omegi/bety, która by mi w tym pomogła ani nikogo kto chociaż powiedziałby mi jak się uspokoić i nie panikować.

W przypływie gorąca oblałem się nieco wodą święconą, która przyniosła mi niemałą ulgę, ale i cholernie utrudniła zadanie.

Następnym moim punktem było włożenie klucza do zamka, skąd mogłem wyciągnąć złoty kielich i wino potrzebne do jakiegokolwiek przejścia przez te tortury.

Klucze ślizgały mi się miedzy palcami, kilka razy spadając na ziemię i powodując hałas, który jeszcze bardziej działał mi na nerwy.

Ostatecznie otworzyłem złotą gablotę i trzęsącą się ręką wyciągnąłem kielich wraz z winem. Następnie postawiłem naczynie na ołtarzu, a po chwili nalałem do niego wina.

Końcowym punktem na liście było zwykłe ulżenie sobie jednak moje plany zostały pokrzyżowane, gdyż wyczułem tu kogoś, a właściwie nie byle kogo.

Jego zapach natychmiast uderzył w moje nozdrza, a w mój jedyny sprawny na tamtą chwilę mózg zaczął intensywną pracę.

Po chwili ujrzałem go.
Stał tam taki bezbronny, ale w pełni świadomy.

Jego blade dłonie sunęły po wodzie święconej przy drzwiach, by po chwili dotknąć nimi wskazane przez zwyczaj miejsca tworząc znak krzyża.

Pomimo dzielącej nad odległości słyszałem jego nierówny oddech i przyspieszone bicie serca.

Wiedziałem po co tu przyszedł, ale nie wiedziałem jak on do jasnej cholery się tu dostał, w końcu zamknąłem drzwi.

Chłopak zbliżył się nieznacznie, wyrywając mnie tym samym z zamyśleń; jego nogi wiodły go do mnie niczym zaczarowane, a z każdym krokiem był coraz bliżej odkupienia, chociaż... Właściwie to chyba ja byłem.

Gdy stał już przede mną w szlafroku z koronką o pastelowo różowym kolorze to wiedziałem, że się nie powstrzymam i on też doskonale o tym wiedział.

Chciał tego, pragnął tego tak samo mocno jak ja tego pragnąłem. Wszystko powoli traciło znaczenie, bo ważny był on i jego ciało, które miałem na wyciągnięcie ręki.

Resztkami sił otwierałem i zamykałem usta by przemówić mu do rozumu, ale na nic się to zdało gdyż z pomiędzy moich warg nie uciekł żaden najmniejszy dźwięk.

On doskonale wiedział na co się pisze, miał to wypisane na czole, a w jego oczach była tylko niejasna instrukcja.

Sięgnąłem do tyłu po złoty kielich i upiłem z niego łyka patrząc w oczy omedze, który również nie spuszczał ze mnie swojego wzroku.

Gdy słodka ciecz dostała się do gardła, podałem kielich młodemu by on również to zrobił, co natychmiast i bez sprzeciwu uczynił.

Oddając mi kielich nasze dłonie się o siebie otarły co tylko bardziej mnie pobudziło więc odłożyłem kielich na ołtarz w szybkim tępie i pokonałem dzielącą nas odległość, chwytając go za biodra i unosząc do góry po czym wbiłem się w jego usta.

Nie opierał się, jedynie owinął nogi wokół moich bioder odwzajemniając pocałunek, ale pozwalając mi pozostać dominantem.

Boże nie patrz teraz na mnie.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
I taki Polsat :3 Kosiam was ;* wybaczcie :<


Data I publikacji: 28.10.2017r.
Korekta: 08.08.2018r.
Data II publikacji: 08.08.2018r.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top