ז׳
*Perspektywa Dominika*
Po załatwieniu wszyskich formalności z osobą odpowiedzialną za przydzielenie mi pod opiekę tutejszego kościoła, z uśmiechem zasiadłem na jednej z marmurowych ław na której niegdyś zasiądą wilki pragnące znaleźć w życiu swoją ścieżkę i uduchowić się w najprostszy i najskuteczniejszy możliwy sposób.
- Widzę, że jesteś bardzo ambitnym młodym duchownym, jednak muszę cię ostrzec ponieważ gdy spotkasz partnera więzi nie będziesz już mógł wykonywać obowiązków księdza - poinformował starzec siadając przede mną na niewielkim taborecie.
- Właściwie dlaczego istnieje taka zasada ? Przecież ja to robię z powołania, a żadne uczucie nie może być silniejsze od tego, które posiadam w stosunku do Boga i religii - odparłem patrząc na starca, który jedynie z politowaniem pokręcił głową.
- Synu młody żeś jest i głupi... - zaśmiał się słabo staruszek. - Będąc w twoim wieku wiele głupot uczyniłem, ale jednej nie żałuję - wskazał na swój tatuaż na prawym nadgarstku od strony wewnętrznej gdzie były żyły. - To właśnie najpiękniejsze co może spotkać wilka, czyli połączenie z przeznaczonym lub przeznaczoną mu mate. A zasada mówi jasno i jest skierowana po to aby się nie męczyć, bo instynkt zawsze wygra z pragnieniami - odparł starzec po czym wstał ze swojego miejsca i poklepując mnie po ramieniu odszedł w stronę kaplicy. Ja jednak nie brałem jego słów na poważnie i udałem się na górę kościoła by przygotować się do pierwszej mszy w nowym miejscu.
Msza przebiegała dobrze do momentu w którym zacząłem bardziej odczuwać te wszystkie wonie, co bardzo utrudniało mi prace, a na dodatek te wszystkie omegowe tyłki przyodziane w krótkie szorty, że aż ma się ochotę w nich~
- Synu dobrze się czujesz? Cały pobladłeś. Może odpoczniesz chwilę, a ja dokończę za ciebie? - zapytał z troską w oczach siwowłosy na co z niechęcią przytaknąłem głową faktycznie nie czując się najlepiej.
Udałem się na piętro gdzie przysiadłem na kanapie i z góry słuchałem mądrych słów staruszka.
Wracając do domu czułem się jakby to ująć... niespełniony? Chyba to odpowiednie słowo.
Nigdy nie sądziłem, że zacznę tak reagować na te wszystkie wilki, czy one tego nie czują? Co ja robię nie tak ?
- Ej pospiesz się, bo jeszcze nas ktoś zobaczy! - usłyszałem warczenie jakiejś alfy co na początku zignorowałem. W sumie robiło się ciemno więc nie chciałem żadnych kłopotów ani siniaków.
Jednak po chwili gdy usłyszałem ciche kwilenie, a następnie pusty dźwięk, który zdawał się być odbiciem otwartej dłoni o skórę, to nie wytrzymałem i ruszyłem w stronę głośnych rozmów.
Chowając się za drzewem dostrzegłem trzy masywne postacie, najprawdopodobniej alfy, a na ziemi leżała jakaś mniejsza postać, która skomlała i cichutko płakała dławiąc się łzami.
Na moje okno mały beta nie miał szans z napastnikami zwłaszcza, że on w porównaniu do nich był po prostu słaby.
Wytężając swój zmysł wzroku dostrzegłem, iż mały beta nie ma więcej niż siedemnaście lat.
- To jeszcze mały dzieciak - pomyślałem z zainteresowaniem patrząc na dalszy rozwój akcji.
- Dobra przytrzymajcie mu ręce i nogi, a ja go rozbiorę - nakazał jeden z alf nachylając się nad ciałem młodszego.
- Dlaczego to zawsze ty masz pieprzyć tych małych osmarkańców, a my mamy się temu przyglądać? My też mamy swoje potrzeby! - warknął drugi z napastników.
- Spokojnie panowie jego dziurka pomieści każdego z nas. Tylko nie wszyscy na raz - zaśmiał się trzeci, a od jego śmiechu zrobiło mi się aż niedobrze.
- N-nie! Błagam zostawcie mnie! - wychlipał dzieciak na co dostał z liścia w twarz.
Wtedy jakaś część mnie na jego przerażony i pełen obaw głosik nabuzowała się do tego stopnia, że poczułem mrowienie na opuszkach palców i wyleciałem zza drzewa zmieniając się w dziką bestię, a następnie zaatakowałem napastników jednego po drugim, powalając każdego z osobna na ziemię.
Zdezorientowani mężczyźni padali jak muchy, a ja z najeżoną sierścią zawyłem kilka razy na wezwanie pomocy dla młodszego, który zemdlał prawdopodobnie od nadmiaru emocji.
Po chwili gdy usłyszałem inne wilki zmierzające w tę stronę oddaliłem się kawałek dalej aby upewnić się, że nikt nie zrobi krzywdy wilczkowi po czym uciekłem i zaszyłem się głęboko w lesie.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Data I publikacji: 15.09.2017r.
Korekta: 05.08.2018r.
Data II publikacji: 08.08.2018r.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top