ט׳

*Perspektywa Dominika*

Idąc do kościoła mijałem wiele różnych wilków, którzy cały czas plotkowali o tajemniczym alfie "bohaterze".
Szczerze? Miałem tego zwyczajnie dość... Nie chciałem by ktokolwiek się dowiedział o tym uczuciu, które czuję gdy ON jest blisko, bo to w końcu tylko chore złudzenie nie ma się co przyzwyczajać, prawda?

- Witaj synu - przywitał mnie starzec lekko przytulając na co odwzajemniłem gest i pokiwałem głową jako przywitanie, a on zaczął mi opowiadać co się działo tu podczas mojej kilku dniowej nieobecności.

- Czyli jesteśmy teraz sami? - zapytałem po chwili gdy skończył mówić.

- Właściwie to nie do końca.... Jest tu pewien wilk o którym w ostatnim czasie jest w naszej wiosce dość głośno... Na pewno słyszałeś o nieudanym zbiorowym gwałcie, który miał miejsce kilka dni temu

- Taaa coś mi się obiło o uszy - odparłem patrząc za jego ramię by ujrzeć betę, który klęczał przy jednej z ław. - A właściwie co on tu robi ? - zapytałem nie mogąc się opamiętać, jednak po minie staruszka stwierdziłem, że w ogóle nie był on zdziwiony tym pytaniem.

Mężczyzna pomimo sędziwego wieku i wszechstronnej inteligencji był niesamowitym plotkarzem.

- Próbuje znaleźć tego młodzieńca, który mu pomógł no i dziękuje Bogu, że mu go zesłał w odpowiednim momencie - odparł idąc ze mną kawałek dalej. - Może chciałbyś z nim porozmawiać? Całkiem miły z niego dzieciak...

- Nie - odparłem zdecydowanie zbyt szybko i zbyt pewnie - To znaczy j-ja chyba nie jestem gotów na takie rozmowy... - poprawiłem się spuszczając głowę w dół, aby nie widział mojego zdenerwowania.

- No dobrze rozumiem... W takim razie ja z nim zamienię kilka słów, a ty przygotuj się do mszy synu - poklepał mnie po ramieniu po czym udał się w stronę wilczka.

Ja natomiast stanąłem za jednym z filarów i uważnie przysłuchiwałem się ich rozmowie.

- Jak się czujesz?

- Jest lepiej...

- Lepiej? Na pewno?

- Nie aż tak, znaczy... Ja myślę, że ten alfa on mógłbyć.. no ten...

- Twoim alfą?

- Yhym... I - i jeśli go nie znajdę to umrę z tęsknoty... Tak bardzo tęsknię, a nawet nie wiem jak on wyglądał - usłyszałem cichy szloch, który rozległ się po całym kościele kończąc swoje brzmienie w moich uszach.

Aż miałem ochotę tam podbiec, rzucić się na młodego i go pocałować... Postradałem rozum chyba...

- Spokojnie synu... Znajdziesz go

- Za niedługo pojawi się też ruja... Jeśli go nie znajdę to~ - urwał zalewając się łzami strachu, bólu i niepewności.

To takie okropne uczucie gdy tamten wilczek jest nieszczęśliwy, a ja cały czas tylko myślę o nim i jego pełnych malinowych wargach. To takie niesprawiedliwe...

- Na prawdę nic nie wiesz o nim? Może przypomnisz sobie jakiś szczegół, hm? To dość istotne...

- Pamiętam dokładnie jego zapach... Gdyby tylko znalazł się dostatecznie blisko mnie, to bym go wyczuł i pozwolił się mu naznaczyć... - młody zdawał się odpłynąć w myślach, a po chwili gdy się zorientował co powiedział na jego twarzy pojawiły się słodkie rumieńce. - To znaczy j-ja....

- Rozumiem maluchu - zachichotał staruszek klepiąc go po ramieniu - też byłem kiedyś w twoim wieku w końcu

- Co ja powinienem teraz zrobić?

- Może zostań tutaj i wysłuchaj kazania ? Co ty na to?

- Chętnie... Słyszałem, że mamy nowego księdza w wiosce - nagle ożywił się na to, a w jego głosie usłyszałem nadzieję.

- Ah tak... Jest to wilk o wielkim sercu, choć jak każdy człowiek czasem pobłądzi jednak zawsze wraca na wyznaczoną przez Boga ścieżkę - przyswajając sobie słowo po słowie wydawało mi się jakby on wiedział, ale przecież to nie byłoby możliwe. Prawda?

Podczas mszy mówiłem te wszystkie rzeczy z typowym dla mojej osoby przekonaniem, ale tak ciężko było mi czasami powstrzymywać się przed rzuceniem na małego słodkiego wilczka, który zasiadł w drugiej ławie w okropnie krótkich spodenkach.

Cały czas o nim myślałem i samo nie patrzenie na niego zdawało się nieznośne.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data I publikacji: 20.09.2017r.
Korekta: 05.08.2018r.
Data II publikacji: 08.08.2018r.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top