początek 2
Spojrzałem na nią ze strachem w oczach. Mój najlepszy przyjaciel mógł w każdej chwili zginąć. Ja chyba też. Ale tego nie pokarze. To zwykła dziewczyna. Nic nie warta idiotka.
- I co dalej jesteś taki mądry?
- Chcesz walczyć to walcz! - powiedziałem wyciągając mój miecz. To nie był dobry pomysł. Pierwsze co zrobiła to wytrąciła mi go z rąk. Świetnie. Chyba jednak muszę się poddać.
- Dobra wygrałaś.
- Chodźcie ze mną jeśli chcesz przeżyć. Zwierzęta są na ciebie złe.- poszliśmy za nią. Weszliśmy do jakiegoś domu z czarnej deski. W środku również ciemny. Zaprowadziła nas na drugie piętro.
- tu będziecie spać.
Pokazała na dwa zakurzone łóżka. No chyba nie. Ja nie wierzę po prostu ja nie wierzę.
- ja tutaj spać nie zamierzam.
- delikatesie zważ na to że ja nie będę spać w ogóle.
- ale jak to? czemu?
- Pamiętaj ptasi móżdżku że jesteśmy w wielkim ciemnym lesie. Na obcym ci terenie. Nie znasz dzikich zwierząt które tu grasują. A UWIEŻ MI ŻE GDYBYM MOGŁA SPAŁABYM NAWET NA ZIEMI!! OSTATNIO SPAŁAM JAKIŚ TYDZIEŃ TEMU!!
No to draka. Ale ona mnie obraziła. To przecież kobieta! Ale silna mądra i dobra... Ale nadal kobieta!! Zwykła suka!! Ale uratowała mi życie... DOŚĆ! Nikt mnie nie będzie obrażał. Ale w sumie trochę zasłużyłeś. Cichaj głosie. Ale tak wiele dla ciebie zrobiła, a ty ją obraziłeś, więc natychmiast położysz się na łóżko i zaśniesz! Nie! TAK I BEZ DYSKUSJI!!! Niech ci będzie. Położyłem się spać.
ANASTAZJA POV
No w końcu śpi. Jak z dzieckiem normalnie jak z dzieckiem. Dobrze że ten jego przyjaciel się nie kłóci. Wtedy miałabym przeczkole. Albo żłobek jak kto woli. Czuwam kolejną noc z rzędu. Tu są one niebezpieczne. Odkąd pojawiły się czerwone wilki pilnuje wioski. Są łase na ludzkie mięso. Ale nie pozwoliłam ludziom polować to i one nie mogą. Wiem że nie długo odejdą. Wtedy ja będę mogła odprowadzić Eryka i małpiszona do zamku. Dobra czas porozmawiać z Alfą. Tak rozumiem mowę zwierząt. A one rozumieją mnie. Podeszłam do wielkiej skały na środku łąki gdzieś z kilometr na zachodzie od domku.
- Witaj Severusie
- Witaj Helin
- Kiedy wyruszacie w dalszą drogę?
- Jutro w południe Pani. Dziękujemy za gościnę.
- Możecie przychodzić kiedy chcecie. Ale uważaj na swoich ostatnio złapałam dwóch na ataku na Kolin. Pilnuj ich.
- Oczywiście i bardzo za nich przepraszam. Poniosą odpowiednią karę.
- Mam nadzieję ponieważ przez tydzień przez nich nie spałam.
- Przepraszam Pani. A teraz wybacz musimy się jeszcze przygotować do drogi.
- Właśnie Severusie nie potrzebujecie czegoś?
- Droga Helin czy mogłabyś nam uszyć 10 pokrowców na wodę? Ruszamy w daleką drogę i potrzebujemy wody.
- Oczywiście przyniosę je jutro rano.
- Dziękuję Pani.
I tak skończyła się wizyta u Alfy. Severus jest mądrym wodzem. Choć młodym. Rozmawiamy czasami jak tu przychodzi. Ma problem. Zakochał się. W Hermionie alfie z watachy Granger lecz to po drógiej stronie królestwa. To tam zapewne się wybiera. Dobrze czas zająć się szyciem. Zajmie mi to mnóstwo czasu. Lecz co się dziwić. Liście komalinu mają dwa metry średnicy i są okrągłe i nieprzemakalne . Trzeba je zszyć a potem z ogonków zrobić korki. Potem pójść nad jezioro i je napełnić. Ale to lepsze od koszmarów.
RANO
Skończyłam. Jest rano. Robiłam to całą noc. Widzę że Eryk już się obudził.
- Erykiem
- Tak wybawicielko?
- Po prostu Helin.
- Tak Helin?
- pójdź proszę do skały kilometr na zachodzie. Tam spotkasz watachę czerwonych wilków. One mogą na ciebie warczeć. Powiedz że przysłała cię Helin i masz wodę dla Severusa. Jasne?
- Oczywiście Helin. Tylko gdzie ta woda
- dokładnie tu. - podałam mu ogromny worek. - tylko przynieś mi go spowrotem!- krzyknęłam za nim. To dobry chłopak. Czym sobie zasłużył na służbę u tego idioty?
____________________________________
Hej hej hej 600 słów .
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top