Niepamięć...

Pamiętam...będę pamiętać zawsze...nigdy nie zapomnę...nie martw się...nie ma takiej możliwości...za mocno Cię kocham...za mocno uwielbiam...za mocno się od Ciebie uzależniłem...wiedz, że zawsze będziesz ze mną...w moim sercu...na całą wieczność...

Właśnie siedzę w swoim biurze i oczekuję na nowego pracownika. Ktoś ubiega się o posadę sekretarza, a akurat mój ostatnio poniósł śmierć w wypadku...zastanawia mnie, któż może chcieć zdobyć pracę w tak renomowanej firmie? Nie wiem...od tamtego czasu nic nie wiem...nie potrafię ochłonąć mimo, iż minęły już całe cztery lata...ja wciąż pamiętam i nie zapomnę. Usłyszałem pukanie. Do pokoju ktoś wszedł, ale nie podniosłem oczu znad biurka.

- Dzień dobry. Nazywam się Kuroko Tetsuya i przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie posady sekretarza. - powiedział dosyć obojętnie. Po usłyszeniu imienia podniosłem wzrok i ujrzałem go...zawsze poznam tę niebieską czuprynę i oczy w tym samym odcieniu błękitu. Czas się odezwać...

- Witaj Tetsuya, dawno się nie widzieliśmy. Powiedz, co u Ciebie?

- Umm...przepraszam, ale nie pamiętam Pana. Cztery lata temu miałem wypadek samochodowy. W wyniku tego doznałem utraty pamięci. Czyżbyśmy znali się przed tym zdarzeniem? - Po usłyszeniu tego zamarłem. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Przecież...przecież tak bardzo się kochaliśmy, byliśmy razem...i byliśmy szczęśliwi. Pamiętam...jechałeś do mnie samochodem. Akurat był dzień twoich urodzin. Chciałem dać Ci prezent, ale nie przyjechałeś. Czyli to się wtedy stało...Seijuurou! Uspokój się i coś odpowiedz!

- Czy znaliśmy się? Owszem.

- A byliśmy przyjaciółmi, czy jakoś może trochę...Panu, umm...podpadłem?

- Byliśmy przyjaciółmi, nawet bardzo bliskimi przyjaciółmi. - powiedziałem, nim uświadomiłem sobie, że brzmi to dosyć dziwnie.

- Cieszę się.

- Wróćmy do początku rozmowy. Starasz się o posadę sekretarza. Dlaczego akurat w tej firmie?

- Wybrałem tę firmę, gdyż uważam, że mam predyspozycje, żeby ubiegać się o stanowisko w dużej firmie. Posiadam pewne doświadczenie zdobyte przez pracę w innej firmie.

- Hmm...rozumiem. W takim razie przyjmę Cię...możliwe, że pomogę Ci odzyskać wspomnienia.

- Dziękuję Panu bardzo.

- Proszę...mów mi na "Ty".

- Umm...dobrze...Akashi-san... - powiedział, patrząc na tabliczkę z moim nazwiskiem, oraz imieniem.

- Cieszę się...teraz powróćmy do kwestii Twojej pamięci. Czy w ogóle pamiętasz coś sprzed wypadku?

- Nie...nic nie pamiętam, ani nikt mi nie pomagał w odzyskaniu pamięci.

- Ehh...to niedobrze. Cóż, ja będę mógł Ci pomóc. - podałem Tetsuyi moją wizytówkę. - Jeżeli będziesz chciał się spotkać, to zadzwoń. Ja muszę już wyjść z pracy. Czeka na mnie kilka ważnych rzeczy.

- Dobrze...dziękuję za pomoc i do widzenia.

- Do zobaczenia... - Tetsuya wyszedł z biura. Ja wszystko doprowadziłem do porządku i także skierowałem się ku wyjściu. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do mego apartamentu. Windą wjechałem na piętro dwudzieste drugie, otworzyłem drzwi wejściowe przy pomocy klucza i wszedłem do środka. Usiadłem na łóżku i zacząłem się zastanawiać nad tym, co powiem mojemu ukochanemu? Co będzie, jeżeli spyta o wydarzenia z przeszłości? Powiedzieć prawdę, czy zataić wszystko? Nie wiem...i chyba na razie nie chcę wiedzieć. Zależy mi na nim. Marzy mi się, żeby do mnie wrócił. Cieszy mnie jednak możliwość ponownego ujrzenia Jego twarzy. Minęły długie, cztery lata bez Niego obok. Nie widziałem tych hipnotyzujących oczu przez tyle czasu. Liczę, że zadzwoni. W końcu ja nie mam Jego numeru...

Poszedłem do łazienki. Postanowiłem wziąć długą kąpiel. Po niej udałem się do kuchni, żeby coś zjeść. Zazwyczaj jadam poza domem, ale dzisiaj nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Zrobiłem sobie jajecznicę. Bardzo ją lubiłem, ale tak jak wspominałem. Nie jadam w domu. Z gotowym posiłkiem udałem się ku stołowi, usiadłem i w ciszy spożyłem posiłek...chwilę później usłyszałem telefon. Wyjąłem go z kieszeni i ujrzałem nieznajomy numer. Odebrałem...

- Halo? Akashi-san? - usłyszałem Jego głos.

- Tak, to ja. Coś się stało?

- A nie, nic z tych rzeczy. Po prostu chciałem zaproponować spotkanie. Czy mógłbyś przyjechać jutro do mojego mieszkania na godzinę czternastą?

- Jasne.

- Cieszę się....adres prześlę sms-em. Do jutra.

- Do jutra. - rozłączyłem się, a po chwili dostałem wiadomość z adresem. Zapisałem w kontaktach numer Tetsuyi i poszedłem spać. Byłem wykończony, a poza tym zaczynało robić się już późno.

Obudziłem się. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę dziesiątą. Zdziwiłem się. Nigdy nie spałem tak długo. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Szybka kąpiel, poranna toaleta i byłem gotowy. Wyszedłem z domu i pojechałem do restauracji zjeść śniadanie. Usiadłem do stołu. Kelner przyniósł MENU, które zacząłem przeglądać. Nie znalazłem nic ciekawego, więc wyszedłem. Wróciłem do domu i zacząłem robić różne rzeczy na laptopie. Nim się spostrzegłem było wpół do czternastej. Wyszedłem z domu i pojechałem do Tetsuyi. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem. Nie stałem tak długo. Ukochany szybko wpuścił mnie do środka.

- Przepraszam za kłopot. - powiedział.

- To wcale nie jest kłopot. - zdjąłem kurtkę i ją powiesiłem, a następnie buty postawiłem obok drzwi. Tetsuya podał mi kapcie.

- Zapraszam do jadalni. - poszedłem we wskazanym przez niego kierunku i oboje zasiedliśmy do stołu. Przygotował bardziej Włoskie danie, bo było to spaghetti. Skosztowałem je.

- Bardzo dobre. Widzę, że nauczyłeś się gotować.

- A wcześniej nie potrafiłem?

- Hmm...powiedzmy, że tak niezbyt.

- Rozumiem. - zaczęliśmy konsumować dalej. Kiedy skończyliśmy Kuroko pozbierał naczynia i włożył do zmywarki. My zaś udaliśmy się do salonu. Skierowaliśmy się do bordowej, dwuosobowej kanapy, na której usiedliśmy. Nasze kolana zderzyły się, a ja poczułem ucisk w sercu. Co się z tobą dzieje, Seijuurou! Weź się w garść, tylko przypadkowo się dotknęliście, to nic nie znaczy! NIC! Mimo wmawiania sobie, że to czysty przypadek wiedziałem, że nadal go kocham i nigdy nie zaponę tego, co razem przeżyliśmy.

- A więc, Akashi-san opowiesz mi o mojej przeszłości? - zapytał.

- Jasne. - wziąłem się za opowiadanie, co zajęło około dwóch godzin. Zataiłem jednak informacje o tym, że byliśmy parą. Zerknąłem na zegarek i zobaczyłem, że już jest późna godzina, więc kulturalnie się pożegnałem i wróciłem do mojego apartamentu.

Na miejscu od razu rzuciłem się na moje dwuosobowe łoże i próbowałem zasnąć, ale nic z tego. Cały czas myślałem o nim, o nas, o wszystkim. Nie mogłem się pogodzić z tym, że on tu jest i, że mnie nie pamięta. Kiedy prawie się pogodziłem z jego utratą, on musiał wrócić. Seijuurou zapomnij! Idź spać! Jutro musisz iść do pracy!!! Jakimś cudem myśli mi pomogły i usnąłem.

Następnego dnia obudziłem się około godziny siódmej rano. Wstałem, wziąłem prysznic, ubrałem się w strój odpowiedni do pracy i wyszedłem z apartamentu. Wsiadłem do samochodu i skierowałem się w kierunku mojej ulubionej restauracji, w której serwowali wiele różnych rzeczy. Nie była to jedna z tych droższych, ale bardzo ją lubiłem. Zamówiłem kawę i kawałek ciasta, które nie było zbyt słodkie. Nie przepadałem za słodkościami. Skonsumowałem i pojechałem do pracy. Kiedy byłem już w firmie zająłem się papierkową robotą. Niedługo po tym przyszedł Tetsuya.

- Dzień dobry Akashi-san. - powiedział, wchodząc do pomieszczenia.

- Witaj Tetsuya. Wszystko w porządku? - spytałem. Zobaczyłem, że się trochę trzęsie.

- Tak, w porządku. - odpowiedział i podszedł do mojego biurka. - Czym mam się zająć? - zapytał.

- Na razie wypełnij to. - podałem mu papiery. On je wziął i zaczął wypełniać.

Po kilku godzinach skończyłem swoje i zacząłem powoli szykować się do wyjścia. Tetsuya podszedł do mnie i podał mi uzupełnione papiery. W chwili, gdy przyjmowałem je od niego nasze dłonie na moment się zetknęły, a mnie przeszły dreszcze. Tak bardzo chciałbym go teraz objąć. Pokazać, że jest tylko mój, ale nie mogę. Wtedy na pewno nie będzie chciał się nawet do mnie odezwać. Odłożyłem dokumenty do szuflady w biurku i skierowałem się do wyjścia.

- Umm, Akashi-san. Chciałbyś teraz wyjść na kawę, albo coś w tym stylu? - zapytał niepewnie. Oczywiście Tetsuya, dla Ciebie zrobiłbym wszystko. W końcu Cię kocham.

- Jasne, możemy wybrać się do pobliskiej kawiarni. Pasuje?

- Oczywiście - odpowiedział. Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do mojego samochodu. Po około pięciu minutach byliśmy na miejscu. Puściłem Tetsuyę pierwszego w drzwiach i pozwoliłem mu wybrać stolik. Oczywiście padło na zaciszne miejsce w roku kawiarni. Nie byłem tym zdziwiony. Po chwili podeszła do nas kelnerka, która widząc po naszym stroju, że jesteśmy z jakiejś firmy zaczęła prezentować swoje wdzięki. Oboje jednak to zignorowaliśmy. Zrezygnowana blondynka przyjęła nasze zamówienia. Tetsuya poprosił o Capuccino. Ja zresztą zamówiłem to samo, jednak bez bitej śmietany. Jak wspominałem, nie lubię słodkości. Zaczęliśmy nawiązywać powoli leniwą konwersację.

- Akashi-san. Pozwolisz, że zadam dosyć prywatne pytanie? - zapytał mój ukochany.

- Jasne, nie krępuj się.

- C-czy jest ktoś, kto Ci się podoba, Akashi-san? - zamarłem słysząc te pytanie.

- Tak, jest taka osoba. - powiedziałem. Przecież nie mogłem prosto w twarz mu powiedzieć, że chodzi o niego. 

- Rozumiem. - na szczęście nie drążył dalej tematu. Zresztą, miał to w zwyczaju. Nie lubił narzucać się komuś.

- Tetsuya. Czy chciałbyś po kawie przyjść do mnie w gościnę? - zapytałem, a po chwili zacząłem zastanawiać się nad konsekwencjami tego.

- Jeżeli to nie jest problem.

- Ależ oczywiście, że nie.

- To skoro tak, to mógłbym. - podeszła kelnerka z naszymi zamówieniami. Próbowała dalej uwieść któregoś z nas, a ja posłałem jej mordercze spojrzenie. Już niedługo pożegna się z pracą tutaj.

Wypiliśmy nasze kawy i wsiedliśmy do samochodu. Kiedy byliśmy na miejscu wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro i weszliśmy do mojego lokum. Skierowaliśmy się do salonu i usiedliśmy na kanapie.

- Masz bardzo ładne mieszkanie, Akashi-san. Chociaż to jest zbyt duże, żeby nazwać to mieszkaniem. - powiedział.

- Dziękuję, Tetsuya. - odpowiedziałem.

- Akashi-san, mam prośbę. - skierował swoje spojrzenie na mnie.

- Co się stało?

- Czy powiesz mi prawdę? - zapytał, a mnie zamurowało. Chociaż zawsze taki był. Wiedział, kiedy kłamię. Wiedział, kiedy coś mnie dręczyło. Znał mnie na wylot.

- Czyli nie dałem rady tego ukryć Tetsuya? - delikatnie się uśmiechnąłem. 

- Niestety, ale nie. Widzę, że coś Cię męczy Akashi-san. Wiem także, że mnie okłamujesz. Proszę, powiedz mi prawdę.

- Dobrze, zrobię to. Jednak obiecaj mi jedno.

- Słucham.

- Obiecaj, że jak usłyszysz to, co mam do powiedzenia, to nie uciekniesz.

- Obiecuję.

- A więc mogę zacząć. Otóż chodziliśmy razem do szkoły w gimnazjum. Graliśmy wszyscy w koszykówkę. Każdy z nas poszedł do innego liceum, żeby zmierzyć się ze sobą na turnieju. W finale natrafiliśmy na siebie, ale to twoja drużyna wygrała. Seirin wygrało. Po tym meczu zaczęliśmy utrzymywać ze sobą kontakt. Skończyliśmy liceum i zaczęliśmy pracować. Ty pracowałeś w kawiarni. Tej, w której dzisiaj byliśmy. Po pewnym czasie zaczęliśmy spotykać się coraz częściej, a między nami zaczęło rosnąć pewne uczucie. Nie mogłem tego pojąć przez długi czas, ale zakochałem się w Tobie. Na szczęście również z wzajemnością. Pewnego dnia, w dniu Twoich urodzin jechałeś do mnie, żeby się spotkać. Chciałem dać Ci prezent i móc spędzić z Tobą miły wieczór. Zjeść kolację w blasku świec, wziąć wspólną kąpiel i obejrzeć jakiś film siedząc i obejmując się na kanapie. Jednak Ty nie przyjechałeś. Byłem załamany. Przez dwa lata bez przerwy wydzwaniałem do Ciebie i przyjeżdżałem pod Twoje mieszkanie, jednak mieszkał tam już ktoś inny. Stwierdziłem, że to było fałszywe, że bawiłeś się mną, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Nie miałeś takiego charakteru, żeby grać na czyichś emocjach. Po prostu wziąłem się w garść i chciałem o tym wszystkim zapomnieć, ale jednocześnie chciałem pamiętać o Tobie. Wiem, że to dziwne, ale po prostu byłeś dla mnie wszystkim. Nie mogłem Cie\ę tak po prostu wyrzucić ze wspomnień. Kiedy prawie mi się udało Ty pojawiłeś się w moim biurze. Cała nadzieja wróciła, ale po tym, jak powiedziałeś, że straciłeś wspomnienia prysnęła jak mydlana bańka. Czułem się coraz bardziej zagubiony. Jednak cieszyło mnie to, że postanowiłeś prosić mnie o pomoc. Teraz wiem, że niepotrzebnie to przed Tobą ukrywałem. I tak było oczywiste, że w końcu się domyślisz. Przecież znałeś mnie na wylot. Ja po prostu Cię kocham Tetsuya. - on tylko rzucił się i objął mnie.

- Przepraszam Seijuurou. Przepraszam, że mnie tak długo mnie nie było, ale wróciłem. - Spojrzałem na niego przerywając uścisk.

- Pamiętasz? - spytałem.

- Nie to, że pamiętam, ale czuję to. Wspomnienia nie wróciły, ale uczucia...nie tyle, że wróciły, jednak w większości na nowo powstały. Po prostu wiem, że Cię kocham. - mówił płacząc. - Jestem tego absolutnie pewien. - dodał. Objąłem go.

- Nie płacz Tetsuya. - pocałowałem go w czoło wsuwając dłonie w jego włosy. - Już wszystko będzie dobrze. - zacieśniłem uścisk. - Teraz jesteś już tylko mój...

~~~~~~~~~~

Witajcie w tym jakże króciutkim One-Shot'cie. Tego shot'a zaczęłam pisać już dawno temu, zanim założyłam konto na Wattpadzie. Jednak dzisiaj zebrałam się na to, żeby go dokończyć. Jestem z niego zadowolona. Chciałabym jeszcze wytłumaczyć jedną rzecz. Charakter Akashi'ego ukazałam troszkę inaczej. Skupiłam się na charakterze, który Seijuurou posiadał przez większość gimnazjum, oraz ten, który miał pod koniec i po meczu z Seirin. Wiec proszę nie czepiać się o to, jak się on zachowuje. To chyba już wszystko, co chciałabym przekazać. Nie wykluczam, że kiedyś pojawią się jeszcze jakieś Shot'y lub może jakieś opowiadanie Yaoi. Jednak jak na razie zamierzam skupić się na mojej głównej serii. Także ja już kończę i żegnam^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top