📸 26 📷

Pov.  Yeosang 

Siedziałem niecierpliwy w swoim małym mieszkaniu. Składał się on z salonu połączonym z kuchnią, jedną średniej wielkości sypialnią i małą łazienką. Jednak najbardziej lubię mały balkon, gdzie najwięcej spędzam czasu. Nie byłem jakoś bogaty, więc też nie stać było mnie na swój dom, czy coś większego. Ale nie przeszkadzało mi to. Miałem poczucie bezpieczeństwa i stabilności. W dużym miejscu bym się czuł niekomfortowo. 

Spoglądałem co jakiś czas na swój zegarek. Mingi miał przyjechać do mnie, ale nie wiedziałem po co. Nie chciał mi wyjawić jaką ma sprawę do mnie. A przez telefon też nie byłem w stanie z niego nic wyciągnąć. Wooyoung też dziwnie się zachowywał. Zawsze z rana pisał do mnie tysiące wiadomości, narzekając, że musi rano wstawać. A dzisiaj napisał mi tylko miłego dnia i, że jest zajęty. Więc wiedziałem, że coś tutaj jest nie tak. Czułem, że oni coś kombinują. Ale nie wiedziałem co. Miałem chociaż nadzieje, że to nie będzie nic złego. 

Po dwóch godzinach doczekałem się przybycia chłopaka. Wyglądał na bardzo szczęśliwego i podekscytowanego. Zgadywałem, że to była sprawka jego chłopaka. Nie poznałem go jeszcze, ale po zdjęciach z social mediów, wydawał się być miły. 

- No w końcu jesteś. Jaką masz do mnie sprawę? - spytałem się go wręcz od razu. 

- Ah powiem ci w między czasie. Na razie powinniśmy zjeść kurczaka - odparł wymijająco.

- Niech ci będzie - westchnąłem niezadowolony, że nie uzyskałem sensowej odpowiedzi - Więc... w takim razie gdzie masz mojego kurczaka? - spytałem się go i wydąłem wargę. 

- Mógłbyś się bardziej mną zainteresować, niż jedzeniem - westchnął z udawanym niezadowoleniem - Ty nawet jakbyś był na bezludnej wyspie to byś wybrał kurczaka zamiast chociażby potrzebne rzeczy do przetrwania - dodał rozbawiony. 

- Możliwe - wzruszyłem ramionami - Kurczak to jest moja największa miłość. Nigdy mnie nie zawodzi. Gdy jestem smutny, mogę jeść kurczaka, tak samo jak jestem szczęśliwy czy zdenerwowany. Na wszystkie sytuacje kurczak jest najlepszą decyzją - powiedziałem pewnym głosem. 

Mingi na moje słowa pokręcił z niedowierzaniem głową. Nic nie mogę poradzić na to, że taka była prawda. Byłem inny od reszty osób. Nie przeszkadzało mi to jednak. Lubiłem swoje może trochę nudne, ale przynajmniej przyjemne życie. Nie nadawałbym się na życie bardziej urozmaicone.

- To w końcu powiesz mi, gdzie jest mój kurczak? - zacząłem się niecierpliwić.

- Zamówiłem je. Ale będziemy musieli się przejść do naszego ulubionego baru. Przyda ci się trochę wyjścia na świeże powietrze. Nie możesz cały czas siedzieć w domu - powiedział pewnym siebie głosem. 

- Ale ja nie lubię wychodzić, gdy nie muszę - jęknąłem niezadowolony.

 - Nie marudź już tak - przewrócił oczami. - Jeśli chcesz jedzenie to ubieraj się i nie dyskutuj. Inaczej bez ciebie pójdę i nie dostaniesz ostatecznie nic 

Spojrzałem się na niego niezadowolony. Skubany wiedział jak mnie przekabacić. Nic mi innego nie pozostało niż się poddać. Przebrałem się więc w wyjściowe ubrania. Chociaż zastanawiało mnie to, czemu był aż tak bardzo skupiony na tym by mnie wyciągnąć z domu. Jednak zbywałem te myśli na bok. Sądziłem, że to po prostu przyjaciel troszczy się o to bym nie siedział całe dnie w domu. Było to zrozumiałe, jedyne co wychodziłem to do pracy czy do sali ćwiczeń. Jednak zawsze starałem się unikać ludzi. Była to wina mojej nieśmiałości. Nowi ludzie za bardzo mnie onieśmielali i powodowali, że czułem się jeszcze mniejszy. Nie jest to przyjemne uczucie. 

*

Pov. Wooyoung

- I co udało się Mingiemu wyciągnąć twojego przyjaciela? - spytał się mnie, gdy odłożyłem telefon.

- Tak. Yeo zawsze łatwo jest wyciągnąć z domu jeśli chodzi o kurczaka - odparłem rozbawiony tym faktem.

- Dobrze wiedzieć na przyszłość - mruknął, niezbyt zrozumiale do mnie.

Na szczęście nie musiałem się martwić tym, że nieproszeni psychofani czy inne osoby, będą mi dzisiejszy dzień zakłócać. Otóż San zajął się wręcz idealnie odwróceniem ich uwagi ode mnie. Dodatkowo dla bezpieczeństwa, pojechaliśmy prywatnym samochodem Seonghwy, dzięki czemu nawet paparazzi nie mogli mnie namierzyć. Mój menadżer ma parę prywatnych samochodów. Zawsze innego bierze, gdy musimy załatwić prywatne sprawy. Niestety bycie osobą publiczną, na taką skale jak u mnie, wiąże się z tym, że nie ma się prawie w ogóle prywatności. Ludzie wszystko chcą wiedzieć o tobie i twoim życiu. Dlatego też nie szukam sobie drugiej połówki. Po prostu nie chciałbym dziewczyny narażać na możliwy hejt. 

- Przed tym jak dojedziemy do umówionego miejsca, zrobię rundkę po okolicznych uliczkach. - ostrzegł mnie Seonghwa.

- Hyung, ale po co to? Przecież nikt nie wie, że akurat tym samochodem, będziemy jechać - przewróciłem oczami, niecierpliwiąc się, że będę musiał dłuższej czekać na zobaczenie się z Yeosangiem. 

Chciałem już pokazać mojemu przyjacielowi, to jaki prezent dla niego mam. Byłem ciekawy jego reakcji. Dodatkowo chciałem zobaczyć jak Seo zareaguje, na niego. Coś mi mówiło, że mógł się on w nim zauroczyć i chyba, ze wzajemnością. Ale na razie nikomu nie mówiłem o swoich podejrzeniach.

- Ponieważ te hieny zawsze znajdą jakiś magiczny sposób by cię śledzić. Mam ci przypomnieć jak na wakacjach, tak samo sądziłeś, że skoro jeździć z Sanem innym samochodem, który był wynajęty, to przecież was nie znajdą. A później w pokoju znaleźli się wasi psychofani, którzy rozpowiedzieli wasz pseudo związek. - powiedział poważnym głosem. 

Nawet jak na mnie nie patrzył to i tak mogłem sobie wyobrazić, jego złość w oczach. W takich momentach, zastanawiam się, czy Hwa nie nadawałby się bardziej na ochroniarza niż menadżera. Potrafił być naprawdę przerażający. 

Przypomniałem sobie ten moment. Wraz z Sanem stwierdziliśmy, że nie chce nam się wynajmować dwóch pokoi, więc wzięliśmy jeden duży, dla pary. Często śpimy razem, więc nie robiło nam to różnicy. Do teraz zastanawiam się jak te hieny nas znaleźli. Nigdy tego nie odkryłem. 

- No dobra... Ale złagodziłeś całą sytuację. Dlatego już tak nie panikuj - mruknąłem, trochę obrażony na tą ostrożność jego. 

- Chce ci tylko przypomnieć, że przeżywałeś to tak jakbyś co najmniej chory był. Więc sam się zastanów kto tutaj bardziej dramatyzuje - zakpił sobie ze mnie, wiedząc, że nie mam na to dobrej riposty. 

Skrzyżowałem ręce na piersi, przeklinając go w myślach. Oczywiście nie powiem mu w prostu, jakie wyzwiska w niego, w swojej głowie kieruje. Jeszcze mnie wysadzi w jakimś lesie i każe mi z buta wracać. Do tego byłby zdolny. A ja wole nie ryzykować. 

- Za ile będziemy? - spytałem się przyjaciela po dłuższej chwili ciszy.

- Boziu.. czy nie możesz chociaż przez raz, gdy gdzieś jedziemy siedzieć cicho? - spytał się jakby sam siebie.

- Nie - odpowiedziałem niewinnym głosem. 

Zobaczyłem, że stanęliśmy na światłach. Uśmiechnąłem się podstępnie. Uniosłem się lekko na swoim miejscu i cmoknąłem go w policzek. Od razu odsunął się ode mnie i zaczął dłonią wycierać ślad. Nienawidził, gdy to robiłem. 

- Jeszcze jeden raz tak zrób, a wyrzucę cię w pola i będziesz sam sobie radził z powrotem - ostrzegł mnie, prawie warcząc.

- Oh dobrze wiem, że i tak mnie kochasz - tym razem cmoknąłem ustami w powietrzu, kierując to w jego stronę. 

Seonghwa już na żadne moje inne pytanie nie odpowiadał. A ja przez resztę drogi, nuciłem sobie co jakiś czas piosenki, które leciały w radiu. Czułem się taki podekscytowany. 

Na miejsce dojechaliśmy po jakiś trzydziestu minutach. Byliśmy lekko spóźnieni, niż ustalałem z Mingim. Jednak, gdy wręcz wbiegłem do mieszkania Yeo, ich na szczęście jeszcze nie było. To znaczyło, że nasz plan jednak będzie iść tak jak ustaliliśmy.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top