Rozdział 15

Oskar

Patrząc na beztroską twarz mojej kobiety, gratuluję sobie pomysłu jakim było zaangażowanie Deli w zorganizowanie całego tego wyjazdu. To było naprawdę genialne posunięcie z mojej strony, a i mojej siostrzyczce należą się ogromne podziękowania.

Wraz z naszymi gośćmi oraz ochroną, wysiadamy z wynajętych samochodów, które czekały na nas na lotnisku i przywiozły do tego urokliwego zakątka w San Teodoro w północno-wschodniej Sardynii. Paola zatrzymuje się zaraz po opuszczeniu auta i rozgląda się dookoła z wyraźnym zachwytem. Muszę przyznać, że ta okolica robi wrażenie nawet na mnie, choć nie przywykłem do zwracania uwagi na walory krajobrazu.

Ogromna willa stanowiąca połącznie jasnego kamienia, szkła i drewna, otoczona jałowcami, prezentuje się niesamowicie na tle wznoszących się w oddali za nią skalnych masywów. Do tego położona jest nad małą laguną łączącą się z jedną z dzikich plaż, a to wszystko tonie w promieniach słońca, uwydatniając intensywność atutów tego miejsca.

-Jak tu pięknie... tak idyllicznie - zachwyca się Paola, a Bella jej wtóruje, podczas gdy jej mąż kombinuje jak samodzielnie uwolnić bliźniaki z fotelików, i przeklina przy tym, ile tylko się da.

Ma fart, bo jego żona jest zbyt pochłonięta podziwianiem widoków, by naskoczyć na niego za używanie tak wulgarnych epitetów przy maluchach. Przynajmniej na razie... Z drugiej strony przecież one i tak są za małe by cokolwiek zrozumieć z niecenzuralnego wywodu ich ojca...

Na jego szczęście po chwili z pomocą przychodzi mu jeden z ochroniarzy i pomaga wydostać bliźniaki z tylnego siedzenia. Emilio i Bella zabrali ze sobą swoje pociechy, bo moja bratowa stwierdziła, że są jeszcze za małe by rozstawać się z nimi na tak długo. Natomiast Delia i Iwo ochoczo wyrwali się z domu, zostawiając swoje latorośle pod opieką babci.

Odrywając rozbawione spojrzenie od brata, zerkam na siostrę, stojąc u boku męża i posyłającą mi konspiracyjne spojrzenie. Spędzimy tu cztery dni, a już jutro wcielę w życie najważniejszą część mojego planu, porywając ukochaną na wycieczkę. Natomiast wieczorem, gdy wrócimy, będzie czekać na nas kameralne przyjęcie, które oczywiście zobowiązała się zorganizować również moja siostra. Uczcimy z Paolą nasze drugie zaręczyny w gronie składającym się z Deli, Iwa, Emilio, Belli i Luca.

Muszę przyznać, że zdecydowałem się na to wszystko ze względu na moją kobietę, pragnąc by się zrelaksowała i zapomniała o nieprzyjemnych aspektach naszego życia, ale teraz odnoszę wrażenie, że ten wyjazd przyda się również mi, umożliwiając zresetowanie sił.

Wyciągam bagaże z samochodu i pochodzę do mojej narzeczonej. Obejmuję ją jedną ręką i prowadzę do kamiennych schodów, a reszta idzie w nasze ślady. Gdy tylko przekraczamy próg, panie zaczynają się rozpływać pod wrażeniem wnętrza. Jednak ja od razu zabieram Paolę, na poddasze, którego cała przestrzeń została zaadaptowana na luksusowy apartament. Pozostałe sypialnie, które zajmą nasi goście, znajdują się na pierwszym piętrze.

Po wejściu na górę, otwieram drzwi i przepuszczam moją kobietę przodem. Odstawiam bagaże na podłogę i podchodzę do Paoli, stojącej przed dużym panoramicznym oknem, wychodzącym na lagunę. Przytulam się do niej od tyłu, krzyżując ręce na jej brzuchu i całuję za uchem.

-Zrobiłeś mi naprawdę cudowną niespodziankę- wyznaje Paola, wzdychając z zachwytu.

-Mam nadzieję, że nie ostatnią- odpowiadam enigmatycznie.

-Uuuuu teraz to mnie jeszcze bardziej zaintrygowałeś – przyznaje radośnie – już się nie mogę doczekać co jeszcze masz w repertuarze....

-Proponuję zacząć od kąpieli w jacuzzi- mruczę, przygryzając skórę jej szyi, po czym zsuwam z jej ramion lekki kardigan w odcieniu jakieś tam zieleni. Tak, dokładnie wiem czym jest mniej więcej kardigan, ale lepiej nie pytajcie, dlaczego..., tym bardziej że teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie.

-A skąd weźmiesz tu jacuzzi? - pyta zaskoczona, a ja odwracam ją przodem do wnęki, prowadzącej na taras wysunięty ku tylnej części budynku.

Gdzie podłoga jest wyłożona ciemnym drewnem, tak samo jak w pozostałych częściach domu, a całość osłania przeszklona konstrukcja, pokryta folią lustrzaną. Co zapewnia nie tylko widok na panoramę skalnych wzniesień, ale również na bezchmurne niebo.

-Tam- oznajmiam, odrzucając na bok jej okrycie.

Po czym prowadzę ją we wskazanym kierunku. Orientuję się w dostępnych tu udogodnieniach, tylko dzięki informacjom i zdjęciom jakie Delia przesłała mi przed wylotem, za co również muszę jej podziękować...

Włączam jacuzzi stojące pośrodku tarasu i chwytam butelkę wina, czekającą na nas na małym stoliku w rogu. Rozlewam trunek do kieliszków i jeden z nich podaję mojej ukochanej, która z oszołomieniem rozgląda się dookoła.

-Mam nadzieję, że spodoba ci się wszystko co jeszcze mam w zanadrzu- odzywam się zniżając głos i wpatrując się intensywnie w szmaragdowe tęczówki Paoli.

-Z pewnością- odpowiada z seksownym uśmiechem, unosząc kieliszek do ust. – ale uważaj, bo jeszcze się przyzwyczaję do takiego rozpieszczania - dodaje psotnie, a ja skupiam wzrok na jej pełnych wargach.

-Nie mam nic przeciwko temu- mruczę, również popijając wino i lustrując lubieżnie jej sylwetkę okrytą białą, obcisłą, prostą sukienką bez ramiączek.

Powoli wracam spojrzeniem do jej oczu, w których dostrzegam wszystko to co sam w tej chwili czuję. Pożądanie wibruje między nami niespokojną, wzburzoną siłą, ale to nie czas by bez opamiętania poddać się jej gwałtowności. Tu i teraz chcę się niespiesznie delektować naszą bliskością. W związku z czym jestem zmuszony pohamować moje porywcze instynkty, które przy tej kobiecie, dostają istnego pierdolca, chcąc nią momentalnie zawładnąć i wziąć w posiadanie jej ciało oraz duszę. I to wcale nie w delikatny sposób...

Naprawdę dużo kosztuje mnie ujarzmienie, tego żywiołowego i mrocznego pragnienia, które targa mną od środka. Jednak podejmuję to wyzwanie, bo chcę dać mojej ukochanej coś więcej niż ostre pieprzenie, które oboje tak lubimy.

Nie zrywając naszego żarliwego kontaktu wzrokowego, pociągam leniwie jeszcze jeden łyk wina, po czym odstawiam kieliszek i przejeżdżam palcami od dekoltu Paoli, aż po jej ramie. Już ten niewinny dotyk wystarczy by jej oddech przyspieszył, a policzki zabarwiło podniecenie. Trzymając jej spojrzenie na niewidzialnej uwięzi, wędruję palcami do zapięcia sukienki i powoli rozsuwam zamek. Odbieram jej kieliszek, dopijam resztą alkoholu i również odstawiam. Patrząc jej przez cały czas w oczy ujmuję ją za kark i przyciągam do siebie. Gdy jej ciało zderza się z moim, przebiegają między nami niebezpieczne iskry, pobudzające niecierpliwą żądzę.

Odchylam jej głowę, tak by uzyskać lepszy dostęp do jej rozchylonych ust. Powoli zbliżam swoją twarz do jej twarzy i przejeżdżam językiem po jej dolnej wardze, zlizując smak wina. Następnie skubię ją delikatnie zębami, by sekundę później znowu drażnić koniuszkiem języka, a Paola zaciska dłonie na mojej koszulce polo. Niespiesznie łączę nasze usta, po czym całuję ją zachłannie. Poddaje mi się jak zawsze, a to stanowi uzależniającą pożywkę dla moich zaborczych i drapieżnych zapędów względem niej. Przez co mimo woli zaciskam mocniej palce na jej szyi, a to dla mnie znak by się opanować. Dlatego też urywam pocałunek, pozostawiając ją w niedosycie i zsuwam z niej sukienkę. Mój wzrok od razu przyciągają jej nagie piersi, będące kolejnym wyzwanie dla mojej samokontroli.

Przecież tak łatwo byłoby ją oprzeć o tę szklaną ścianę i bez ceregieli zerżnąć ostro od tyłu... Jednak wiem, że realizacja tej wizji musi zaczekać na później.

Teraz biorę Paolę za rękę i prowadzę do obudowanego drewnem jacuzzi. Pomagam jej się w nim zanurzyć, wcześniej rozbierając ją z satynowych, białych fig. Kiedy ona mości się w gorącej wodzie, ja pozbywam się swoich ciuchów, czując jak jej wzrok śledzi każdy mój ruch i napinające się przy tym mięśnie.

Dołączam do niej, po czym przyciągam ją do siebie, ponownie eksplorując wnętrze jej ust. Mój członek napiera na jej cipkę, a Paola skomli wiercąc się niespokojnie na moich kolanach. Wplatam dłoń w jej włosy, przytrzymując jej głowę, a drugą rękę umieszczam na jej tali unieruchamiając jej biodra, by nie wodziła mnie nimi na pokuszenie. Gdy obojgu zaczynam nam brakować tchu uwalniam jej usta i pocieram nosem o jej. Następnie sunę nim aż do jej szyi, a stamtąd wyznaczam językiem morką ścieżkę ku piersią, dopieszczając leniwie jej sutki. Paola odrzuca głowę do tyłu poddając się doznaniom jakie jej zapewniam i napieram na mnie swoim ciałem.

Będąc na granicy pokusy, odrywam się od jej cycków i chwytając ją za biodra unoszę nad wodę. Ku jej zaskoczeniu, umieszczam jej tyłeczek na szerokim brzegu jacuzzi, a jej stopy układam na swoich barkach. Ustami zwodzę po jej udzie, zmierzając coraz wyżej. Czuję jak jej ciało drży z niecierpliwości i podniecenia, więc przytrzymując ją za biodra, przybliżam wargi do jej kobiecości. Drażnię ją językiem, a następnie zataczam leniwe kółka wokół łechtaczki. Otaczającą nas przestrzeń zaczynają wypełniać coraz to bardziej naglące skomlenia Paoli, a ja pieszczę ją niespiesznie na przemian liżąc i przygryzając. Kiedy jej ciało napina się coraz bardziej z każdym moim dotykiem, zanurzam język w jej słodkiej cipce, a ona dochodzi rozpadając się w intensywnej rozkoszy. Przejeżdżam ostatni raz językiem po jej szparce, po czym wciągam Paolę ponownie do wody, sadzając na sobie okrakiem.

Oszołomiona patrzy na mnie spod przymkniętych powiek, a ja dociskam twardego fiuta do jej podbrzusza.

-Pokaż mi jak bardzo mnie potrzebujesz. Zrób ze mną co zechcesz - mruczę nisko w jej nabrzmiałe wargi, a w jej zamglonych, oczach rozbłyskują nowe iskierki podniecenia.

Zawsze to ja przejmuję kontrolę, bezpardonowo pieprząc ją tak jak chcę i jak mi się podoba, ale dziś oddam to jej. Niech zrobi ze mną to na co tylko ma ochotę. Naprawdę chcę by pokazała mi jak bardzo potrzebuje naszej bliskości i że nie potrafi bez niej żyć tak samo jak ja.

Paola uśmiechając się przekornie, popycha mój tors do tyłu, aż opieram się plecami o ścianę jacuzzi. Poddaje się jej woli, trzymając luźno dłonie na jej tali. Natomiast ona zaczyna delikatnie kręcić biodrami, drażniąc w ten sposób mojego niecierpliwiącego się kutasa, a dłońmi muska swoją skórę wędrując nimi po brzuchu, a następnie ku piersiom, które ściska. Patrzę na to wszystko przygryzając wargę i walcząc ze sobą by nie zacisnąć boleśnie palców na jej ciele. Przez ten mały spektakl pragnienie by ją zdominować po swojemu, żywiołowo narasta. Z kolei ona kusi mnie coraz bardziej, niespiesznie pieszcząc swoje sutki, odchylając głowę do tyłu i patrząc na mnie prowokacyjnie spod rzęs. Świadomie testuje moje opanowanie, ale chyba nie wie jak bardzo ze mną igra...

Zatacza palcami kręgi wokół swoich brodawek po czym je ściska, jęcząc głośno, a ten dźwięk niebezpiecznie między nami wibruje. Napinam mięśnie szczęki podając się torturze jaką jest jedynie patrzenie na nią i czekanie na jej kolejne posunięcie, choć całym sobą chciałbym ją wypierzyć bezzahamowań, aż nie straciłabym poczucia rzeczywistości. Gdy w końcu odrywa ręce od swoich piersi i sunie nimi w dół ciała, wlepiam w niepłonące spojrzenie. Po chwili znikają pod wodą, a jej palce zaczynają tańczyć wokół łechtaczki, muskając przy okazji moją erekcję. Nic nie poradzę na to, że przez to wszystko zaczynam odchodzić od zmysłów i odruchowo wzmacniam chwyt na jej tali. Wówczas Paola drugą dłonią ujmuje mój członek i przesuwa nią po całej jego długości, a spomiędzy moich warg wydobywa się groźny syk, stanowiąc ostrzeżenie przed tym jak mało opanowania mi zostało.

Jednak moja kobieta jedynie uśmiecha się chytrze i kręci głową, upominając mnie, a jej ręce wędrują do moich i umieszczają je na jej cyckach. O tak, od razu trochę lepiej. Idąc za jej wskazówką obejmuję każdą z jej krągłości po czym kciukami przejeżdżam po sterczących pączkach. Mam nieodpartą ochotę ssać każdy z nich, ale tego nie robię czekać na kolejny ruch Paoli.

Tym razem ona rozdaje karty a ja nie zamierzam jej tego psuć, tym bardziej, że widzę jak jej się podoba kontrola, którą jej tymczasowo oddałem.

Zatracam się w pieszczeniu jej cycków, kiedy jej dłoń ponownie znika pod wodą i zaciska się na moim kutasie. Paola powoli się na niego opuszcza, sprawiając, że mimo woli przymykam powieki, pod wpływem ulgi jaką daje mi jej ciasna, aksamitna cipka. Choć uwielbiam brać ją w posiadanie surowo i gwałtownie, podoba mi się też to jak ona bierze sobie mnie na swoich zasadach.

Kiedy nabija się na mnie do końca, pochyla się do przodu zasysając moją dolną wargę. Otwieram oczy i zatapiam się w jej namiętnym spojrzeniu. Uwalnia moją wargę z mlaśnięciem po czym, wspierając się dłońmi o moje ramiona, odchyla się do tyłu i zaczyna mnie ujeżdżać. Najpierw wolno się unosząc i opadając, ale z każdą chwilą porusza się coraz szybciej. Dostosowując się do jej rytmu, wypycham biodra, wychodząc jej naprzeciw, a moje ręce dopieszczają jej piersi.

Oboje coraz głośniej dyszymy, gnając za spełnieniem. Ruchy Paoli stają się gwałtowne, a ona ujmuje jedną z moich dłoni i przesuwa ją na swój wzgórek łonowy, wydając mi nieme polecenie. Nie zwlekając zaczynam masować jej łechtaczkę, tak jak tego potrzebuje. Krótko później jej ciałem wstrząsa orgazm, a jej cipa konwulsyjnie zaciska się na moich fiucie. Paola traci rytm, oddając się rozkoszy, a ja chłonę spojrzeniem jak pięknie wygląda dochodząc na moim kutasie. Gdy jej ciało zaczyna się uspokajać, a głowa opada jej bezwiednie na bok, chwytam ją za biodra, stwierdzając, że wystarczy już tej jej samowolki.

Unoszę ją, po czym opuszczam na siebie. Pochyla się do przodu, opierając czoło na moim barku, a ja wchodzę w nią mocno od dołu, przedłużając jej ekstazę i ponownie budując w niej napięcie. Jęcząc unosi twarz i gryzie mnie mocno w ramie, na co jeszcze bardziej intensyfikuję swoje ruchy, aż oboje osiągamy szczyt, tracąc oddech. Tryskając spermą w jej cipkę, warczę zaborczo i zaciskam palce na jej ciele.

Moja.

Jak tylko ustają ostatnie impulsy euforii, Paola unosi na mnie rozleniwione spojrzenie i uśmiecha się słodko.

-Kocham cię- mruczy.

-Taką mam nadzieję- odpowiadam przygarniając je ciało jeszcze bliżej siebie.

Całujemy się niespiesznie, rozkoszując się tym momentem, a gdy się od siebie odsuwamy, wstaję.

-Gdzie się wybierasz? - pyta zdziwiona.

-Nie martw się koniczynko, zaraz wrócę- mówię, puszczając jej oczko, a ona patrzy na mnie z zaciekawieniem.

Podchodzę do stolika zabieram z niego otwartą butelką wina i nasze kieliszki. Stawiam ten zestaw na brzegu jacuzzi i ponowie zanurzam się w gorącej wodzie. Nalewam nam wina i moszczę się wygodnie, przyciągając Paolę do swojego boku. Podaje jej kieliszek po czym popijamy wytrawny trunek, podziwiając widoki roztaczające się przed nami i niebo nad nami.

............

Wieczorem, kiedy już bliźniaki Emilio i Belli śpią smacznie w ich sypialni, robimy sobie małą imprezę. Na stolik w salonie wjeżdża mocniejszy alkohol, a w kominku buzuje ogień. Natomiast dziewczyny krzątają się po kuchni szykując przekąski i inne smakołyki. Siedzę z chłopakami, ale moje spojrzenie nieustannie ucieka do Paoli, która kręci kusząco tyłkiem do melodii lecącej cicho z głośników.

-No to kurwa pięknie- burczy nagle Emilio, chwytając za swoją szklankę.

Przenoszę na niego spojrzenie i obserwuję jak z fochem rozwala się na kanapie obok Luca, podczas gdy Iwo siedzi na fotelu obok mnie.

-Wszyscy dzisiaj będziecie ciupcia w najlepsze, tylko nie ja. - smęci, gromiąc mnie i Accardiego wzrokiem pełnym pretensji.

Iwo patrzy na niego kpiąco, unosząc kącik ust w krzywym uśmieszku.

-Zazdrosny? - pyta szyderczo mojego brata i patrzy na niego z właściwą sobie arogancją.

-Żebyś kurwa wiedział- warczy Emilio wywołując mój i mojego szwagra śmiech. - To wcale nie jest zabawne- cedzi przez zęby.

-Ej, nie wszyscy- zwraca mu uwagę Luca- Ja jestem tu bez pary- zauważa, a mój brat patrzy na niego lekceważąco.

-Ale wystarczy, że skoczysz do miasteczka i przygruchasz sobie jakąś dziunię, a wtedy nic nie będzie ci stało na przeszkodzie bzykania aż po świt- ripostuje naburmuszony Emilio- tylko ja mam nałożonego fiutbloka- wypluwa z niezadowoleniem.

-Trzeba było brać przykład ze mnie i się lepiej zorganizować na ten wyjazd a nie teraz smęcić- nabija się z niego Iwo, uciekając spojrzeniem do Deli.

Wzrok jakim obdarza jej ciało, jest zbyt intensywny i zbyt intymny, przez co wolę się skupić na marudzącym Emilio.

-Jakiś ty elokwentny- ten sarka chmurnie, wykrzywiając się do naszego szwagra- Nie było opcji by bliźniaki zostały w Palermo, bo moja żona, nie czuje się jeszcze gotowa rozstawać się z nim na dłużej niż kilka godzin- zauważa, patrząc na Accardiego zmrużonymi oczami.

-Zawsze mogłeś zabrać tu nianie, dzięki czemu miałbyś więcej możliwości- oświadcza znacząco Iwo, a twarz Emilio przecina wyraz irytacji.

-Problem w tym, że Bella się na to nie zgodziła, twierdząc, że to świetna okazja bym spędził więcej czasu z dziećmi. - wyjaśnia zrzędliwie Emilio.

-No to nie zostaje mi nic innego jak cię pocieszyć, że z czasem będzie lepiej- śmieje się Iwo, ponownie lustrując sylwetkę Deli - ja w każdym razie mam zamiar w pełni wykorzystać fakt, że moje dzieci zostały w domu - dodaje pożerając moją siostrę spojrzeniem.

-Dupek- burczy na niego Emilio, rzucając w niego orzeszkiem ziemnym - poza tym przestań już tak wodzić spojrzeniem za Delią, bo to zaczyna się robić niesmaczne- wtrąca mrukliwie.

-Co racja to racja. - krzywię się- To nasza siostra i wolimy nie znać szczegółów- zauważam, zgadzając się z bratem.

-Sam zaczął- odpowiada Iwo, wskazując na Emilio i wzrusza ramieniem.

Po czym zabiera się za uzupełnianie naszych szklanek.

-Może i tak, ale nie muszę słuchać o tym co niegrzecznego zamierzasz robić z moją siostrzyczką, podczas gdy ja będę zmieniał pieluchy, tonął w gównie i jednocześnie podgrzewał butelkę- rzuca gderliwie Emilio, a Accardi częstuje go cwaniackim uśmieszkiem.

-Weź już tak nie marudź. Bliźniaki są zajebiste- upominam brata, a on wzdycha i podstawia szklankę, by Iwo dolał mu alkoholu.

-Zobaczysz o co mi się rozchodzi, jak już zrobisz Paoli dziecko. Wtedy wspomnisz moje narzekania- mówi wskazując na mnie ręką z drinkiem.

-Czyżby aż tak doskwierała ci posucha? - Iwo znowu go drażni.

-Weź już się lepiej nie odzywaj- burczy Emilio, a Accardi się z niego śmieje przez co ten pokazuje mu środkowy palec.

-Jak chcesz to możemy z Paolą na jeden dzień zająć dzieciakami. - proponuję, a Emilio przenosi na mnie spojrzenie. Jego twarz momentalnie się rozpogadza. - Nie jutro, bo mamy już inne plany, ale pojutrze możemy zabrać bliźniaki - dodaję, a on szczerzy się do mnie jakbym mu wręczył wymarzony prezent.

-Zajebiście, dzięki brat- zwraca się do mnie, po czym wskazuje szklanką na Iwa- widzisz, to się nazywa prawdziwa pomoc w trwodze, a nie te twoje dopierdalanie do pieca. - oświadcza, a nasz szwagier unosi na niego kpiąco brwi.

-Chyba cię pojebało, jeśli liczyłeś, że naciągniesz mnie na to żebym zajął się twoimi dzieciakami, skoro wreszcie mam swoją żonę tylko do siebie- wyśmiewa Emilio, patrząc na niego jak na uciekiniera z wariatkowa.

-Nie ważne- ten macha na niego ręką- przynajmniej Oskar zlitował się nade mną i moim fiutem- oznajmia luzacko mój brat, a ja zdaję sobie sprawę, że specjalnie tak zrzędził, żeby wkręcić któregoś z nas w opiekę nad bliźniakami.

A to szczwana bestia.

-Nie mieszaj w to swojego penisa, bo jeszcze zmienię zdanie- zaznaczam, krzywiąc się.

-Już nie możesz. – stwierdza natychmiast- Nie cofa się obietnic, to sprawa honoru- uśmiecha się do mnie chytrze, a ja kręcę na niego głową.

Jednak po chwili znika jego zadowolenie z siebie, a on poważnieje.

-No dobra, ale musimy to jeszcze rozgrać tak by Bella myślała, że sami z Paolą wpadliście na pomysł by spędzić czas z bliźniaki. - rzuca z zastanowieniem - W przeciwnym razie nie da mi żyć, jak się dowie, że to ja zadbałem o to by się ich na trochę pozbyć.

-Jak tak was słucham, to jeszcze bardziej się cieszę, że poprzysiągłem być dożywotnim singlem- wtrąca Luca.

-No coś ty, w życiu bym się z tobą nie zamienił- wyśmiewa go od razu Emilio.

-A to niby czemu? – ten pyta wyniośle - Żona ci nie daje i do tego każe się zajmować dzieciakami, podczas gdy ja mam bzykanko na zawołanie jak sam zauważyłeś i żadnych zobowiązań- Luca nie ustępuje, a mój brat przewraca oczami.

-E tam- Emilio macha lekceważąco ręką - kocham żonę i dzieciaki jak wariat- zapewnia z przekonaniem- a jakbym nie pomarudził, to nie wkręciłbym Oskar w opiekę nad bliźniakami i nie wyszarpnąłbym całego dnia tylko dla mnie i Belli. - wyjaśnia spokojnie, potwierdzając moje podejrzenia, że z premedytacją mnie zmanipulował. – Ostatnio jestem zawalony robotą i mało bywam w domu. Co za tym idzie, niewiele pomagam Belli przy dzieciach, nie mówiąc już o tym byśmy znaleźli chwilę dla siebie. A przez to wszystko mojej żonie wścieklizna załącza się dużo częściej niż zwykle, więc stwierdziłem, że przyda nam się chwila na reset.

-Sorry stary, ale to wcale nie brzmi zachęcająco – oznajmia brawurowo Luca

-Nawet nie wiesz jak wiele tracisz będąc singlem - Emilio patrzy na niego z politowaniem.

- Nie sądzę. – oznajmia zawzięcie Luca- do tego przykro mi to stwierdzać, ale twoja żona okazuje się być furiatką. - dorzuca krzywiąc się, ale to nie robi wrażenia na moim bracie.

-Zdradzę ci pewien sekret- Emilio odzywa się spokojnie, z rozmysłem kołysząc swoim drinkiem - Nie ma lepszej kobiety niż ta która kłóci się z tobą z gwałtownością huraganu, a później z równym temperamentem pieprzy się z tobą aż się ziemia trzęsie- kwituje z przekonaniem, a ja muszę przyznać, że ma racje.

-O tak. – zgadza się z nim Iwo, uśmiechając się arogancko, a Luca patrzy na nich jak na idiotów.

-Czy ty już też dołączyłeś do tego grona wielbicieli wściekłych jajników? - zwraca się do mnie, wskazując ręką na chłopaków, podczas gdy oni śmieją się litościwie z jego niedowierzania.

-Mówiłem ci, że Paola jest naprawdę wyjątkowa i w żadnym stopniu nie można jej porównywać do kobiet jakie znasz. Ona jest inna. - odpowiadam ze spokojem i pewnością, unosząc szklankę w jego stronę i upijam drinka.

-Warta zaprzedania duszy? - dopytuje twardo, a ja patrzę na niego uświadamiając sobie, że choć kiedyś czerpałem z niego wzorzec to teraz posiadam ważniejszą życiową wiedzę niż on.

-Ona jest warta wszystkiego- zapewniam natychmiast z pełną powagą, a on przygląda mi się przez chwilę, jakby rozważał moje słowa.

-To coś co trzeba przeżyć, aby się przekonać. Jednak by tego doświadczyć najpierw musisz zaryzykować- zauważa Emilio.

-Już kiedyś zaryzykowałem- ripostuje twardo Luca- skusiłem się i stąd wiem, że te klimaty są przereklamowane- oznajmia stanowczo, a Emilio klepie go po plecach.

-To porostu nie była ta właściwa. – wyrokuje, wzruszając ramieniem – bywa, że człowiek musi się sparzyć by ostatecznie trafić na tą którą okaże się inna od wszystkich. Wiem co mówię- dodaje z przekonaniem, niczym mędrzec.

-Perspektywa zmienia się wraz z kobietą i tyle w temacie- Iwo zwraca się do Luca, który już nie wygląda na aż tak pewnego swoich argumentów – A ty stary – Accardi mówi do Emilio- wyluzuj już z tymi życiówkami, albo przestań pić – nabija się z mojego brata, a ten już ma mu się odszczeknąć, ale dołączają do nas panie i ucinamy temat.

Paola siada mi na kolanach, wtulając się we mnie, a ja obejmuję ją ręką w pasie.

Spędzamy czas gadając i popijając drinki, ale zauważam, że Luca zrobił się nagle dziwnie milczący i nieobecny myślami. Cóż przynajmniej do momentu, aż nie podnosi się z miejsca i nie stwierdza, że czas na prawdziwy alkohol. Po czym przynosi kilka butelek czystej wódki, którą tak lubi.

...............

Paola

Impreza trwa w najlepsze, a chłopaki mają nieźle w czubie. W sumie to nawet trochę zabawne widzieć ich tak spitych, ale sukcesem będzie, jeśli wdrapią się po schodach. Trzymali rezon, dopóki Luca nie zarządził picia wódki i nie narzucił im swojego tempa...

Accardi klei się do Deli niczym lep, obłapiając ją jak tylko się da, gdy znajdzie się w jego pobliżu, Emilio wdał się w dyskusję o zajebistości sztucznej inteligencji, a Oskar podłapał temat i prześciga się z nim na teorie jej najbardziej absurdalnego wykorzystania. Tylko Luca wydaje się na pierwszy rzut oka jako tako trzeźwy, choć jego argumenty na zajebistość seks-robotów, temu całkowicie przeczą.

Ponieważ mi samej szumią w głowie wypite kieliszki martini, postanawiam chwilę odsapnąć na świeżym powietrzu. Przy okazji odpocznę też od chłopaków, którzy robią się coraz bardziej hałaśliwi i od Iwa przysysającego się do szyi Deli. Wyślizguję się delikatnie z objęć Oskara i wymyka na taras z tyłu domu. Po drodze zabieram z kuchennej szafki paczkę fajek, którą schowała tam Delia, mówiąc, że to na wszelki wypadek, gdyby naszła nas ochota, bo choć obie na co dzień nie palimy to zdarza nam się skusić, jak pijamy razem alkohol.

Zamykam za sobą drzwi tarasowe i odpalam fajkę. Jest już praktycznie środek noc, więc zrobiło się chłodno, ale nie chce mi się wracać do środka by narzucić coś na sukienkę. Zamiast tego obejmuję się ramionami by trochę się rozgrzać. Podchodzę do narożnika drewnianej barierki i patrzę na ogród pogrążony w mroku ciemności.

Po kilku buchach, słyszę otwierające się drzwi i szybko chowam papierosa, bo oprócz Deli i Belli nikt nie wie, że ukradkiem popalam. Ale, gdy okazuje się, że to Luca, unoszę fajkę do ust i się zaciągam. Nie odzywam się do niego, a nawet staram się ignorować. Jednak on podchodzi do mnie bez słowa, po czym z bezczelnym uśmieszkiem wyciąga mi zapalonego papierosa z ręki.

Przyglądam mu się uważnie, próbując wybadać do czego zmierza. Przed przyjazdem tu mało go widywałam, a w zasadzie wcale. Byli z Rossim zajęcie pracą, a do tego ja miałam focha na mojego faceta, więc jego kumpel nie wpadał do nas nawet na piwo. Co oczywiście mi nie przeszkadzało, tym bardziej że jakiś czas temu stwierdziłam, że zawsze w jego towarzystwie spotykają mnie niemiłe przypały...

-Oskar wie, że palisz? - pyta spokojnie.

Wpatrując się we mnie przenikliwie, unosi fajkę do ust i się zaciąga.

-Nie- odpowiadam krótko, unosząc wyzywająco brwi.

-Spoko nic mu nie powiem- zaciąga się ponownie, rozglądając się po okolicy - w końcu on też ci wszystkiego nie mówi - dodaje enigmatycznie pod nosem, ale i tak go słyszę.

-Znowu zaczynasz te swoje brednie, na zasadzie, wiem, ale nie powiem? - pytam, najeżając się, bo o ile pamiętam to ostatnim razem chciał zawrzeć ze mną rozejm, przy czym ani słowa nie pisnął na temat tego cholernego klubu, w którym byliśmy, a teraz jeszcze wyjeżdża mi z jakimś pojebanymi tekstami – Z góry uprzedzam, że czasy przedszkola mam już za sobą i nie jestem zainteresowana twoją gierką, na zasadzie podrażnijmy Paolę – mówię stanowczo.

-Nie miałem na myśli niczego ważnego- zapewnia łagodnie, wypuszczając ustami obłok dymu. – Waleczna z ciebie sztuka – rzuca po chwili z zamyśleniem, skupiając na mnie intensywne spojrzenie, po czym się do mnie przysuwa.

Zaciąga się po raz kolejny, patrząc na mnie dziwnie roziskrzonymi tęczówkami i oddaje mi papierosa, którego odruchowo od niego odbieram.

-Wiesz, uważałem Oskara za głupca, ale teraz zaczyna mnie to intrygować- mówi cicho, będąc zdecydowanie za blisko mnie.

Cofam się odrobinę, chcąc zachować dystans, ale barierka wbija mi się w plecy. Nie wiem o co mu chodzi, bo jak dla mnie pieprzy po prostu bez ładu i składu.

– Co jeszcze takiego masz w sobie, oprócz urody i tego głębokiego spojrzenia? - pyta miękko. Choć chyba kieruje te słowa do samego siebie.

Natomiast ja zaczynam czuć się niezręcznie. Ciepło jego ciała promieniuje na moje, a ja nie mam, jak się wycofać, bo praktycznie rzecz ujmując zagonił mnie w kąt.

-Coś mi się wydaje mój drogi, że ty też masz już dość wódki na dziś, tak samo jak reszta- bagatelizuję, bo to oczywiste, że jego zachowanie to efekt pijackich majaków.

Jednak, kiedy chcę się koło niego przepchnąć układa ręce na poręczy po moich bokach.

-Nie jestem tak najebani jak oni- mówi kiwając głową w stronę domu, a ja marszczą brwi. Chyba chciał powiedzieć "nie aż tak, ale wystarczająco".

Z resztą tak samo jak ja, bo procenty krążące w mojej krwi sprawiają, że ta sytuacja wydaje mi się coraz dziwniejsza. Skóra zaczyna mi mrowieć przez nadmierną bliskość tego mężczyzny oraz intensywność jego spojrzenia, i to w żadnym niewinnym, ani przyjemnym znaczeniu. To raczej drażniące uczucie, związane z tym, że on patrzy na mnie tak jakby chciał się dostać do środka mojej duszy i dowiedzieć się dosłownie wszystkiego.

Nie powinnam była tyle pić, on także, bo to wszystko zaczyna się robić naprawdę popierdolone na wiele sposobów. A osiąga poziom absurdu, kiedy Luca unosi rękę i nawija sobie na palec kosmyk moich włosów.

-Luca w co ty grasz tym razem? - pytam otwarcie, a on przekrzywia głowę i wwierca się spojrzeniem w moje tęczówki.

-Właśnie problem w tym, że powoli chyba w nic. – mruczy niezrozumiale, a jego twarz wyraża dziwną konsternację i walkę z samym sobą. O chuj tu chodzi?! – nigdy nie sądziłem, że nastanie taki dzień, kiedy nagle zaczynam się zastanawiać nad zmianą zasad – szepcze, zakładając mi włosy za ucho, a ja stoję sparaliżowana przez zaskoczenie i wypity alkohol. – że zacznę kwestionować to co przez lata było dla mnie tak bardzo ważne- mruczy cichutko, po czym gładzi delikatnie mój policzek – i to przez ciebie – dodaję, a jego kciuk muska kącik moich ust.

Dobra czas to stanowczo przerwać, bo to już pierdolnia do kwadratu. Niby twierdzi, że się nie najebał jak świnia, ale jak dla mnie jest bardziej nawalony niż inni, a jego słowa tylko to potwierdzają.

-Jesteś tego warta? - pyta z przenikliwą szczerością patrząc mi natarczywie w oczy.

O co mu do chuja chodzi?

-Czego dokładanie? - odpowiadam pytaniem i układam ręce na jego torsie chcąc go odepchnąć od siebie, skoro jego pijackie cielsko zapomniało czym jest przestrzeń osobista.

Jednak nim uda mi się to, zrobić jego ręce lądują na moich dociskając je do jego ciała.

Co on kurwa odwala?! Aż tak mu się poprzestawiało we łbie przez tą wódkę?

-Luca...- zaczynam surowo, ale mi przerywa.

-Tego by porzucić dla ciebie wszystko co dotychczas stanowiło sens istnienia. By ze względu na ciebie zmieć poglądy i zapragnąć czegoś innego. - mówi cicho, a jego spojrzenie ześlizguje się na moje wargi – tego by zacząć się zastanawiać czy można osiągnąć zamierzony cel zupełnie innymi środkami - mruczy chrapliwie, a mnie zatyka.

Nic z tego nie rozumiem, a w moim organizmie znajduje się zbyt dużo martini bym roztrząsała jego durnoty. Dlatego też skupiam się głównie na tym, że stoi za blisko mnie.

-Luca nie wiem o czym mówisz- odzywam się zdecydowanym tonem i próbuje zmusić go by się odsunął.

-Nie musisz- odpowiada natychmiast, pochylając się nade mną – chce się tylko dowiedzieć czy warto dla ciebie zmieniać swoje założenia- szepcze ledwie słyszalnie, a jego palce zataczają kółka na moich nadgarstkach- czy rzeczywiście jesteś tak wyjątkowa. Inna od wszystkich- chrypi, a jego usta zaczynają się niebezpiecznie zbliżać do moich.

Ze zdenerwowania przyspiesza mi puls, bo pijaństwo to jedno, ale szczyty głupoty osiągane pod jego wpływem to drugie.

-Luca cokolwiek robisz przestań. – warczę stanowczo, chcąc go trochę otrzeźwić z tych pijackich obłoków- Wszyscy za dużo wypiliśmy i powinniśmy to odespać- racjonalizują poważnie, chcąc przerwać tę popieprzoną chwilę.

Na szczęście nagle rozsuwają się drzwi, a na ten dźwięk Luca momentalnie się ode mnie odsuwa i chwyta leżącą na poręczy paczkę papierosów. Natomiast ja wypuszczam oddech pełen ulgi. Całe to zajście dowidzi, że nadmiar alkoholu bywa naprawdę niebezpieczny...

-Tutaj jesteś. – Oskar staje chwiejnie w progu, starając się skupić na mnie swój mętny wzrok. - Szukałem cię, bo powinniśmy się położyć. Rano musimy wcześnie wstać- bełkocze, a po chwili jego spojrzenie biegnie w kierunku kumpla. - co tu robicie? - pyta już nieco wyraźniej, mrużąc oczy, a w jego tonie pobrzmiewa groźna nuta.

Ja pierdole, następny nawalony do kompletu, co będzie szukał zaczepki w ten czy inny sposób. Wszyscy za dużo wypiliśmy i powinniśmy po prostu skończy to wszystko tu i teraz i o tym zapomnieć, bo nic się nie stało. Nie ma co dostawać kociokwiku przez pijackie zachowanie Luca, bo to pewne, że ma bardziej w czubie niż widać i przede wszystkim nie zdążył dopuścił się największej z głupot. Poza tym może po prostu brakuje mu damskiego towarzystwa i w tym wywołanym wódką zwidzie padło na moją osobę.

-Stoimy. - odpowiada spokojnie Luca, ledwie zaszczycając Rossiego spojrzeniem, a gdy ten dalej wpatruje się w niego podejrzliwie, dodaje- ja palę, a twoja pani chciała się przewietrzyć. - informuje go unosząc zapalonego papierosa. - Poza tym od zawsze powtarzasz, że musimy się lepiej poznać, to sobie przy okazji gawędzimy o wszystkim i o niczym- rzuca odwracając się do przyjaciela i się zaciąga.

Chyba mi też coraz bardziej zaczynają uderzać do głowy skutki spożytego alkoholu, bo nagle skronie mi boleśnie pulsują od tego wszystkiego. Chce się położyć spać, a jutro obudzić się nie pamiętając o całym tym dziwacznym zajściu.

-Zapalisz też? - Luca proponuje wyciągając paczkę w kierunku Oskara.

-Nie dzięki- odpowiada mój narzeczony, potrząsając głową, przez co zatacza się na drzwi- Ja pierdolę już się odzwyczaiłem od tej twojej wódki- mówi do kumpla, a ten się śmieje.

-Co mam ci powiedzieć. Trening czyni mistrza- Luca ripostuje ze swobodom i rozbawieniem, a ja mam wrażenie jakby ta dziwna sytuacja między nami w ogóle nie miała miejsca. Stanowczo zbyt chętnie wlewałam w siebie to martini ...

-Dobra kochanie, chodź. Ty spróbujesz dojść do sypialni, a ja pomogę Deli posprzątać, bo Bella już się położyła- wtrącam się w ich wymianę zdań, podchodząc do Oskara, który od razu przyciąga mnie do siebie, opierając na mnie większość swojego pijackiego ciężaru. Przez ten ruch lekko uginają mi się kolana.

-Pomóc ci? - zza pleców dochodzi mnie pytanie Luca.

-Nie, dzięki. Damy sobie radę- odpowiadam krótko wtaszczając cielsko Rossiego do środka, podczas gdy on zanurza nos w moich włosach.

Zataczając się idziemy powoli do przodu, zostawiając Luca samego.

Jak tylko dochodzimy do schodów, Oskar puszcza się mnie i podejmuje z nimi nierówną walkę. Zresztą tak samo jak Emilio który kilka stopni wyżej próbuje się po nich wczołgać.

Kręcę głową na ten widok i przechodzę do salonu zbierając puste miski po przekąskach i brudne szklanki.

-Iwo odstaw mnie na podłogę i do cholery jasnej idź spać! - Delia poleca surowo swojemu mężowi, gdy ten unosząc ją do góry i chwytając za tyłek, próbuje iść z nią w kierunku schodów, które cóż ... znajdują się w przeciwną stronę ...- puść mnie pijaku, bo zaraz oboje się przewrócimy- warczy na niego, uderzając pięściami o jego barki.

-Nie- ten odpowiada nad wyraz stanowczo- zabieram cię do sypialni i będę cię pieprzył, aż nie zabraknie mi sił- zapowiada władczo, a ona parska kpiąco.

-Czyli patrząc po twoim stanie, to nie za długo - stwierdza moja przyjaciółka, wiercąc się z rozdrażnieniem w objęciach męża.

-O nic się nie martw koteczku, jeszcze nie raz tej nocy dla mnie zamruczysz- zapewnia Accardi, przyciskając ją bliżej siebie i próbując zrobić kolejny krok do przodu.

-Dobrze, skoro czujesz się na siłach- zaczyna słodko Delia, zmieniając zupełnie taktykę – to idź na górę i zaczekaj na mnie w łóżku – mówi uśmiechając się zalotnie – nagi – dodaje, na co oczy Iwa rozbłyskują się niczym lampki choinkowe – dziś to ja zrobię ci niespodziankę. - mruczy mu do ucha.

-Obiecujesz? – pyta nieufnie Accardii, starając się skupić swój pijacki wzrok na twarzy swojej żony, bo coś mi się wydaje, że teraz widzi ją przynajmniej podwójnie.

Natomiast ja zaciskam usta i przygryzam policzek by powstrzymać wybuch śmiechu. Ten potężny i bezwzględny facet, wygląda w tej chwili jak bezbronny chłopiec, któremu obiecano wymarzona zabawkę.

-Tak- odpowiada Delia, pochylając ku niemu twarz i skubiąc zalotnie jego usta.

- Ok – Iwo wysapuje cicho - tylko mnie nie wychujaj kociaku - ostrzega jeszcze, wpijając się władczo w wargi Deli, po czym zaciskając zachłannie palce na jej ciele, zsuwa ją w dół po swoim torsie, ostatecznie odstawiając na podłogę.

-Przecież nie pozwolę by przepadła nam taka obiecująca noc - Delia mruczy, sunąc dłońmi po jego ramionach, a on wpatruje się w nią wygłodniale – pomogę Paoli posprzątać i za chwilę do ciebie dołączę. - obiecuje słodko - A wtedy będę cała twoja- zapewnia flirciarskim tonem, po czym przy niewielkim wysiłku obraca męża w stronę schodów i pomaga mu obrać na nie kierunek – a teraz idź – poleca łagodnie, stając na palcach i cmokając go w pokrytą zarostem szczękę.

Jak tylko jej mąż w końcu bez sprzeciwów spełnia jej życzenie, ona odwraca się w do mnie i teatralnie przewraca oczami.

-Cuchnie bardziej niż gorzelnia- szepcze szyderczo- daje mu maksymalnie pięść minut, a będzie spał jak suseł- stwierdza ironicznie, a ja wykrzywiam śmiesznie usta, starając się opanować wybuch śmiechu, bo przecież nasi panowie, nadal toczą nierówną walkę ze schodami.

-Wiesz coś mi podpowiada, że biedak widział cię podwójnie, przez co musiał tak bardzo marszczyć brwi by nad tym zapanować. - zauważam - Jakbyś się jednak skusiła to masz szansę zafundować mu zajebisty trójkącik bez komplikacji. On i dwa razy ty - chichoczę cicho pod nosem a ona się do mnie wykrzywia - A tak będzie miał jutro na ciebie focha wielkości całej Sardynii- odszeptuję.

-Proszę cię, już nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się nażłopał- macha lekceważąco ręką i pomaga mi sprzątać- wmówię mu wszystko co tylko będę chciała, a on nie będzie się z tym sprzeczał, bo jaśnie pan za żadne skarby nie przyzna się, że mu się film urwał- sarka. – duma mu na to nie pozwoli.

Żartujemy cicho doprowadzając do porządku salon, a po dobiegających nas z góry odgłosach domyślam się, że naszym mężczyzną udało się jakoś zawędrować ku sypialniom.

- Dobrze znasz tego Luca? - zagaduje mnie Delia, gdy wkładamy naczynia do zmywarki.

-Nie zbyt- odpowiadam krótko, a ona marszczy brwi – Dlaczego pytasz?

-Oskar zaskoczył mnie informacją, że pojedzie z nami jego przyjaciel, bo sądziłam, że planuje zabrać tu tylko rodzinę- mówi zastanawiając się nad kolejnymi słowami.

-I? - ponaglam ją, bo widzę, że coś jeszcze chodzi jej po głowie.

-Nazwij mnie świruską, bo w sumie nie znam tego facet, ale od niego bija jakaś dziwna energia. – stwierdza patrząc na mnie nie pewnie– do tego podejrzanie dużo milczy, a w jego spojrzeniu jest coś niepokojącego. – mówi, po czym potrząsa głową- Wiem, że wymyślam, ale coś mi w nim nie pasuje- przyznaje, patrząc na mnie ze skruchą.

-Nie martw się, nie jesteś sama. – wyznaję, a ona przygląda mi się z większą uwagę- Też mam mieszane odczucia względem Luca, ale próbuję go tolerować ze względu na to, że to jedyny przyjaciel Oskara – wyjaśniam.

Abstrahuję całkowicie od tego popieprzonego zajścia na tarasie, bo to akurat z pewnością był nic nieznaczący efekt, nadmiernej ilości wódki. Po alkoholu ludzie bredzą od rzeczy i robią wygłupy, których normalnie nigdy by nie zrobili. Więc nie zamierzam rozpętywać afery z powodu zachowania Luca, komukolwiek o tym mówiący. Należy o tym po prostu jak najszybciej zapomnieć. Dlatego też w tej chwili skupiam się na jego uniwersalnej i ponadczasowej wadzie – Niestety jego wcielenie szowinisty nic nie ułatwia- dorzucam.

-Aż taki z niego buc?

-Oj tak. – wzdycham, po czym zamykam zmywarkę, a w tym czasie Delia bierze dwa kieliszki i nalewa do nich martini- Dodatkowo stanowi ucieleśnienie seksizmu, więc nie narzekaj na to jego milczenie, bo jest dużo bardziej znośny, gdy się za dużo nie odzywam- stwierdzam wykrzywiając usta - Tym bardziej że to rzadkość by trzymał gębę na kłódkę- dodaję, a Delia zamyśla się podając mi kieliszek.

-Może wie co dla niego dobre, i że jak wchodzi się do gniazda os to lepiej ich nie drażnić – kwituje.

-Nie przypisywałabym nam aż takiej zasługi. - śmieje się z powagi Deli i jej bojowego błysku w oczach- prędzej tutejszy klimat ma na niego zbawienny wpływ, a nie my.

-Spędzimy tu jeszcze trochę czasu, więc się przekonanym- wzrusza ramieniem, wychylając na raz swoje martini. - a jak spróbuje szczęścia i mnie rozdrażni to się dowie, gdzie jego miejsce- oświadcza z charakterystycznym dla siebie przekonaniem, po czym dolewa sobie alkoholu.

-Jeszcze ci mało? - pytam pokazując na jej kieliszek.

-Iwo z pewnością będzie chrapał jak niedźwiedź, więc potrzebuję znieczulenia, by zasnąć obok niego i go w międzyczasie nie zadusić poduszką- wyjaśnia lekko, wywołując mój śmiech.

Natomiast ja odstawiam nietknięty trunek na blat, z przekonaniem, że mam już dość jak na dziś.

Jakieś półgodziny później gasimy światła i też udajemy się na górę. Jak tylko otwieram drzwi do apartamentu, zaczynam żałować, że nie poszłam za przykładem Deli, bo Oskar piłuje niczym stary, rozregulowany traktor. Do tego leży w ciuchach, rozwalony na całej szerokości łóżka.

Super...

Z westchnieniem, ściągam mu buty, a później szarpie się ze spodniami. Umęczona patrzę na jego chrapiącą w najlepsze postać i przepycham go na jedną stronę materaca. Po czym sama się rozbieram i wyszarpuję spod jego cielska kołdrę. Wślizguję się pod nią i kładąc się na boku przyciskam poduszę do głowy, mając nadzieję, że chociaż trochę stłumię jego głośne chrapanie.

............   

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top