Rozdział 9
Madison
Jeszcze 10 minut tej jebanej kary i spierdalam do domu. To były najdłuższe godziny mojego życia. Nauczyciel aż usnął na fotelu a my z chłopakiem prawie ze sobą nie gadaliśmy. Pasowało mi to. Moja kartka była cała pełna w różnych rysunkach i słowach. Mieliśmy napisać za co tu siedzimy a ja to narysowała, mam nadzieje, że dyrcio to doceni. Na prawdę się starałam.
-Przez cała karę się nie odzywałaś, dobrze się czujesz?-zapytał cicho brunet.
-Kurwa kretynie.-westchnęłam wkurzona-Przez jebane 3 godziny byłeś cicho wytrzymaj jeszcze te pierdolone 9 minut, błagam.
-Właśnie taka cię lubię.-zaśmiał się.
-A ja ciebie nie.
-Czyli jednak mnie kochasz?-popatrzył na mnie uwodzicielskim spojrzeniem.
-Kocham cię nienawidzić.-wzruszyłam ramionami i zaczęłam bawić się długopisem.
-Słodko.-uśmiechnął się złośliwie.
Już w końcu po kilku minutach nauczyciel nas w końcu wypuścił. To było na prawdę męczące ale wytrwałam. Jak się chce to się potrafi, ale już jak będę chciała coś odjebać to tak żeby już nigdy nie dowiedział się o tym dyrcio.
Szybko zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z sali. Poszłam w stronę wyjścia. Jak tylko poczułam ciepłu wiatr na swojej twarzy odrazu się uśmiechnęłam.
Jednak ktoś nagle popchnął mnie a ja poleciałam do przodu prawie się wywalając.
-Co ty robisz debilu?!
-Wypierdalam cię stad i tak przez ciebie za długo tu siedzieliśmy.-podszedł do mnie.
-Będziesz długo mi to wypominać kretynie?
-Dopóki cię to wkurza.
-Ehh, narazie.-jak chciałam odejść on złapał mnie za rękę.
-Może cię odwieść, jeśli chcesz.
Nie wierze, ze to robię ale w sumie jestem serio zmęczona. Nic nie odpowiedziałam tylko przytaknęłam głowa. On objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić w stronę samochodu. Automatycznie przytuliłam się do niego, dopiero teraz ogarnęłam jak bardzo jestem zmęczona.
Jak tylko usiadłam w jego samochodzie zaczęły mi się zamykać oczy.
-Aż taka zmęczona?-zaśmiał się zapinając pasy.
-A żebyś wiedział.
Za nim się obejrzałam zasnęłam. Nie panowałam nad tym zmęczeniem.
Po jakimś czasie poczułam jak samochód się zatrzymuje. Przetarłam oczy i popatrzyłam za okno.
-Gdzie ja jestem..-popatrzyłam w stronę kierowcy ale nie było tam chłopaka.
Co jest kurwa? Nagle z mojej strony otworzyły się drzwi, przestraszona popatrzyłam w tamta stronę.
-Spokojnie to tylko ja.-uśmiechnął się i wziął mnie na ręce.
-Kurwa co ty wyprawiasz.-zaczęłam się wiercić-Gdzie ty mnie wywiozłeś?!
-Przestań już.-uspokoił mnie-Przecież nie zrobię ci krzywdy.
Poszedł na tył auta i otworzył bagażnik. On chce mnie tam zamknąć?! Odruchowo przytuliłam się do niego i nie chciałam puścić. Nie zamknie mnie w tym bagażniku, nie bez walki!
On nie zważając na moje zachowanie usiadł i mnie objął. Otworzyłam oczy i na niego popatrzyłam. Był wpatrzony w krajobraz za mną. Lekko się odsunęłam i zobaczyłam łąkę a w tle śliczny wschód słońca. Co to za miejsce?
-Już się uspokoiłaś wariatko?-popatrzył na mnie spokojnym spojrzeniem.
Tylko prychnęłam w odpowiedzi i usiadłam obok niego. Siedzieliśmy w ciszy ale to była przyjemna cisza. W końcu się zrelaksowałam i cieszyłam się ta chwila. Tutaj ten debil przyjeżdża żeby się zaspokoić? Ciekawie..
-Po co mnie tu zabrałeś?
-Tak po prostu, żeby się zresetować po całym dniu.-wzruszył ramionami i położył się na plecy.
Podobno jest nie złym podrywaczem w szkole. Jakoś ciężko mi uwierzyć ze zabrał jakaś dziewczynę tak po prostu posiedzieć. Na pewno czegoś chce.
-Nie myśl sobie zbyt dużo w tej główce. Niczego od ciebie nie chce.-westchnął.
-Ta jasne.-położyłam się obok niego-Jakoś ci nie wierze.
-Nie musisz mi wierzyć, mówię ci tylko jak jest.-popatrzył w moja stronę.
-To sobie mów, mam to gdzieś.-przekręciłam głowę żeby tez na niego spojrzeć.
-Zamknij oczy.-powiedział nagle.
-Po co?
-Zrelaksuj się w końcu i nie bądź taka spięta.
Zaczęłam się znowu sprzeciwiać ale przestał mnie słuchać i po prostu zamknął oczy. To głupie ale wyglada na prawdę uroczo. Tak spokojnie. Niby się nienawidzimy a jednak lubimy. To takie żałosne. Po dłuższej chwili patrzenia się na chłopaka tez zamknęłam oczy i cieszyłam się chwila spokoju.
Hardin
Delikatnie zerknąłem na dziewczynę żeby sprawdzić czy mnie w końcu posłuchała. Pomimo tego ze zaprzeczała ze tego nie zrobi nareszcie się uspokoiła i zamknęła oczy. Wyglada tak słodko, diabeł w stanie uśpienia. Mógłbym przy niej tak leżeć godzinami patrząc na nią. Nie musimy gadać, kłócić się, po prostu chce przy niej tak leżeć i na nią popatrzeć. Pomimo tego ze jest agresywna i wredna to jak śpi wyglada po prostu pięknie. Czy ja serio się w niej zakochuje? Boże jak to głupio brzmi. Ostatnio byłem zakochany jakoś w gimnazjum. Jednak wtedy zostałem wyśmiany i wyszło tak, że już nigdy się nie zakochałem. Zawsze uważałem ze miłość jest bez sensu. Po co się zakochiwać skoro i tak to kiedyś zniknie? Nigdy tego nie rozumiałem. Jednak ta dziewczyna, na prawdę mi na niej zależy. Wtedy kiedy Logan ja napastował poczułem ze nie mogę pozwolić żeby kto kolwiek ja skrzywdził pomimo tego ze się nienawidzimy.
-Byłeś kiedyś zakochany?-zapytała nagle dziewczyna nadal mając oczy zamknięte.
-Tak, tylko raz.-powiedziałem nie pewnie.
-Jak to jest?
-Nie rozumiem.-popatrzyłem na nią pytająco.
-Pytam bo nie wiem co to za uczucie.-wytłumaczyła patrząc na mnie jednym okiem.
-O czym ty teraz mówisz. Masz prawie 18 lat a nigdy nie miałaś chłopaka?-powiedziałem zaskoczony.
Ona jak tylko to usłyszała zaprzeczyła. Jak to możliwe ze taka laska jak ona nigdy nie miała chłopaka? Przecież jest śliczna pomimo tego ze ma strasznie wybuchowy charakter.
-Czy to aż takie dziwne?-zaśmiała się cicho.
-Tak bo jesteś na prawdę śliczna..
-Co ty powiedziałeś?
-Musimy wracać. Robi się późno.-powiedziałem szybko i wstałem.
Ona bez zadawania kolejnych pytań również wstałam poszła w stronę miejsca pasażera. Kurwa dlaczego musiałeś powiedzieć to na głos. Wkurwiłem się bo powiedziałem coś miłego w stronę dziewczyny na której zaczyna mi zależeć. Nienawidzę tego uczucia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top