Rozdział 8


Madison
-Jeszcze raz coś rzucisz to przysięgam nie przeżyjesz jutra!-krzyknął wkurzony chłopak na cała stołówkę.

Zaśmiałam się złośliwie i wzięłam winogrono do ręki. Wycelowałam w bruneta i ponownie rzuciłam w jego głowę.
On wkurzony wziął jabłko i rzucił w moja stronę. Na szczęście zrobiłam unik.

-Musisz bardziej się postarać!-wystawiłam język.
-Ty mała..-nie dokończył bo wystrzeliłam z łyżki ziemniaki które trafiły go w twarz.

Po kilku sekundach zaczęła się wojna na jedzenie. Każdy rzucał w każdego a my z chłopkiem byliśmy skupieni tylko na sobie.
Nagle Hardin wziął miskę z zupa i zaczął iść w moja stronę. Odruchowo zaczęłam się cofać do tylu. W pewnej chwili zaczął być coraz bliżej jak już miał na mnie wylać cała zawartość, poślizgnęłam się razem z nim. Byliśmy cali w zupie i mężczyzna za nami..

-Co tu się dzieje?!-krzyknął zdenerwowany.

Jak tylko każdy usłyszał jego głos odrazu się uspokoili i popatrzyli w tamta stronę. Będą kłopoty.

-Zgaduje, że to wasza sprawka.-popatrzył na nas wrogim spojrzeniem.
-Skąd.-odrazu zaprzeczyłam i wstałam z podłogi.
-My nic nie zrobiliśmy.-potwierdził chłopak stawając obok mnie.
-Dodatkowo za kłamstwo zostajecie 3 godziny po lekcjach.
-Że co?!-krzyknęliśmy razem oburzeni.
-Bez dyskusji powiedziałem!-zwrócił się do reszty uczniów-Zaraz zaczynaja się lekcje, do klas.

Każdy odłożył swoją „broń" i zaczął kierować się do wyjścia. Jak już wszyscy wyszli razem z chłopakiem tez chcieliśmy iść jednak dyrektor nas zatrzymał.

-A wy dokąd? Zwalniam was z tej lekcji żebyście mogli posprzątać to co narobiliście.
-Ej to nie sprawiedliwe, przecież wszyscy brali w tym udział.-powiedziałam nie zadowolona.
-Smith chcesz jeszcze jutro zostać po lekcjach?

Jak tylko to uslyszałam umilkłam. Jebany dobry jest, wie jak postępować.
Przez całe 45 minut nie odzywaliśmy się razem z chłopakiem tylko sprzątaliśmy. Pilnowała nas nauczycielka wiec jakbyśmy zaczęli się kłócić byśmy mieli jeszcze większe kłopoty.
Po długim sprzątaniu kobieta pozwoliła nam wrócić na lekcje. Odetchnęłam z ulga i nagle jak na zawołanie zabrzmiał dzwonek na przerwę.

-Jesteś na prawdę kretynka. Przez ciebie mam zjebane popołudnie.
-Weź się.-prychnęłam-Mogłeś się nie dać sprowokować.
-Jeszcze powiedz ze to moja wina.
-Bo to jest two..

Jak tylko chciałam dokończyć zdanie chłopak przytulił mnie od tylu i zakrył mi usta ręką.

-Jesteś na prawdę irytująca.

Zaśmiałam się i oblizałam jego ręką. On odrazu ja zabrał i wytarł o moje ubranie. Znowu zaczęliśmy się szarpać. Za nim zdążyłam się obejrzeć podbiegła do nas Mia i nas rozdzieliła.

-Zachowujcie się, proszę.-powiedziała trochę ciszej.

My w tym samym momencie popatrzyliśmy w przeciwna stronę, zobaczyliśmy naszego dyrektora. Odrazu jak na zawołanie uśmiechnęliśmy się do siebie i przytuliliśmy żeby mu pokazać ze nie ma żadnych awantur. On nam się jeszcze trochę poprzyglądał i odszedł a my odsunęliśmy się od siebie jak oparzeni.

-Śmieć.
-Idiotka.
-Frajer.
-Debilka.
-Szmaciarz.
-Możecie przestać!-krzyknęła już wkurzona dziewczyna.
-O co ci chodzi?-zapytałam zdziwiona.
-Właśnie, przecież u nas to jest normalne.-dopowiedział chłopak.

Ona popatrzyła na nas wkurzonym spojrzeniem, wzięła mnie za rękę i pociągnęła gdzieś w głąb korytarza.
O co chodzi, bez kitu.
Czyżby..nie. A może..a jeśli ona jest zazdrosna?!

-Posłuchaj to będzie nie długo mój chłopak, macie się dogadać.
-Że jak..?-powiedziałam totalnie w szoku.
-Całowałam się z nim.-zaczerwieniła się.
-Co?! Kiedy? Jak?!
-Ciszej.-uciszyła mnie ręką-Wtedy kiedy robiliśmy razem projekt.
-Ja nie mam na ciebie siły.-machnęłam ręką i zaczęłam iść w stronę klasy.
-O co ci chodzi? Przecież mówiłam ci ze mi się podoba.-podbiegła do mnie.

Prychnęłam niezadowolona i już nic nie powiedziałam. Zakochana, w takim debilu jak on. Ona zasługuje na kogoś o wiele lepszego. Dlaczego miłość jest taka ślepa? Nigdy tego nie zrozumiem, porażka.

Hardin
-Lizałeś się z Wilson?-zapytał podekscytowany.
-No tak wyszło, nie planowałem tego.-przewróciłem oczami i wsadziłem ręce do kieszeni-Sama się do mnie kleiła i tak samo poszło.
-Weź przestań, fajna z niej laska. Nie podoba ci się czy jak?
-Kurwa zadajesz głupie pytania.-prychnąłem-Oczywiście, że mi się nie podoba.
-Aaa już czaje.-oparł się o ławkę-Podoba ci się ta laska z która się wiecznie kłócisz, jak ona tam miała..-zamyślił się-Madison Smith.
-Czy ciebie już pojebało do reszty!
-Rzucasz się i o to dowód.-zaśmiał się zwycięsko i usiadł ponownie na swoje krzesło.

-Panowie z ostatniej ławki proszę o ciszę.-powiedziała nagle nauczycielka.
-Przepraszamy.-machnąłem ręką pokazując ze już nie będziemy gadać.

Po dwóch godzinach lekcyjnych szczęśliwy wyszedłem ze szkoły.

-Dobra idziemy na jakieś piwko.-powiedział z uśmiechem Lukas.
-No wiadomo, jakiś klub tez można zahaczyć.

Nagle się zatrzymałem i schowałem twarz w ręce.

-Co jest stary?-zapytał Aiden.
-Mam ta jebana karę za ta akcje na stołówce.-westchnąłem ciężko-Później się złapiemy.
-Dobra siema.-powiedział i przybił ze mną piątkę-Tylko nie przeleć przypadkiem Madison.
-Ej zepsułeś mój plan to miało być z zaskoczenia.-zaśmiałem się.
-Mówicie o mojej siostrze debile.-wtrącił się Lukas.

Zaśmieliśmy się razem. Pożegnałem się z reszta i poszedłem znowu w stronę szkoły. Nie patrząc przed siebie wpadłem na kogoś.

-Cześć Scott.-powiedziała zadowolona blondynka.

Ja pierdole, pewnie już sobie ubzdurała, że będziemy razem. Typowe, jak się z kimś całuje nie oznacza odrazu związku. Co te laski maja w głowach?

-Nie mam teraz czasu.-przeszedłem obok niej i zacząłem dalej iść w swoją stronę.
-A co z naszym projektem!

Krzyknęła ostatnie zdanie a ja tylko przyspieszyłem swój krok. Fajna z niej dziewczyna a ja nie potrzebnie dałem jej nadzieje. Mój błąd.
Drzwi od klasy były otwarte czyli się nie spoźniłem na ta zjebana karę. Zapukałem delikatnie, nauczyciel popatrzył na mnie a ja się automatycznie uśmiechnąłem.

-Witam Scott, proszę siadaj.-pokazał na ławkę.

Odrazu jak tam popatrzyłem zobaczyłem brunetkę, która kiwała się na krześle a nogi miała założone na ławce. Jak zwykle ma wyjebane. Uwielbiam ja, z uśmiechem podszedłem do wolnego krzesła i usiadłem nie daleko jej.

-Cieszę się, ze się pojawiliście. Mamy..-popatrzył na zegarek-14:00. Do 17:00 macie tutaj siedzieć.-podszedł do naszych ławek i dał kartki-Prośba dyrektora jest taka, że macie napisać sto slow dlaczego tutaj siedzicie żebyście mieli zajęcie.

Mogłem zauważyć niezadowolenie u dziewczyny jednak nic nie powiedziała. Hmm, dziwne. Znając ja by na pewno powiedziała coś złośliwego ale tym razem umilkła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top