Rozdział 4
Mam już dość tych lekcji. Po prostu dość i tyle. Nie chce tu być.. Minął tydzień odkąd mieszkam tutaj i uczęszczam do tej pojebanej szkoły. Z Mia jesteśmy dobrymi przyjaciółkami i dogadujemy się świetnie z Hardin'em kłócimy się jak tylko mamy okazje. Jednak mi to nie przeszkadza, lubię się z nim drażnić. Lukas'em z każdym dniem przywiązujemy się do siebie jak prawdziwe rodzeństwem, brakowało mi go. Jak mieszkałam w Lodynie przyszedł pewnego dnia do domu i powiedział, że wyjeżdża do innego miasta. Byłam na niego wściekła bo zostawił mnie sama z rodzicami. Nasza rodzina nie była jakaś patologia ale byłam z bratem bardzo zżyta i brakowało mi go. Jednak teraz to nadrabiamy i bardzo mnie to cieszy.
Tak sobie myślałam i przechodziłam przez korytarz zmierzając na kolejne lekcje. Było dużo uczniów i było dosyć głośno. Każdy z każdym rozmawiał, przepychali się i śmieli. W tym całym tłumie zauważyłam Scott'a który podrywał jakaś kolejna laske. Mhm, no dzień dobry. Uwielbiam go wkurzać tym bardziej jak kręci z jakaś dziewczyna. To jest dobre, nie mogę przepuścić takiej okazji.
Z uśmiechem podeszłam do nich i pocałowałem chłopaka w policzek.
-Cześć skarbie, właśnie cię szukałam.-przytuliłam się do niego nie zważając na ta dziewczynę.
-Emm, hej..
-Mówiłeś, że nie masz dziewczyny.-powiedziała oburzona.
-Ale to nie tak, ja wcale nie mam dziewczyny..
-Oo jak możesz.-powiedziałam oburzona i się od niego odsunęłam-Jesteśmy razem od tygodnia a ty się nawet do mnie nie przyznajesz.
-Ty kłamco.-przywaliła mu z liścia-Nie zbliżaj się do mnie.-odeszła wzburzona.
Z zwycięskim uśmiechem popatrzyłam na niego niewinnie.
-Oj nie ładnie tak okłamywać inne dziewczyny.
-Ty zjebana kretynko. Prawie ja miałem a ty mi w tym przeszkodziłaś.-przywalił mi w głowę-Wkurwiasz mnie.
-Ty mnie tez nie martw się idioto.-pstryknąłem go w nos i poszłam w swoją stronę.
Około 15:00 byłam już w domku. Miałam dużo pracy domowej ale nie miałam ochoty tego odrabiać. Ehh, jednak ktoś musi to zrobić. Rzuciłam plecak na łóżko i wywaliłam wszystkie książki. Chemia, matma, polski, historia i biologia. Więcej trzeba było jeszcze tego dać. Przecież po szkole nie mamy co robić tylko siedzieć w książkach cały weekend.
Jak już odpaliłam laptopa i miałam zamiar zabrać się za robotę nagle przyszło do mnie powiadomienie. Wzięłam zmęczona telefon i go odblokowałam.
Mia❤️:
„Cześć kochana, masz dzisiaj jakieś plany?"
Chciałam jej odpisać ale jak już miałam wysłać wiadomość znowu napisała.
Mia❤️:
„Nie masz planów, super. Dzisiaj jest impreza u Cameron'a i idziemy tam razem! Nie przyjmuje odmowy."
Ona jest walnięta. Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć a ta już mi ustawiła plany na wieczór.
Ja:
„Fajnie, że się dogadaliśmy haha"
Mia❤️:
„Też się cieszę, będę po ciebie o 21:00. Nie spóźnij się!"
Ja:
„Nic nie obiecuje."
Odłożyłam telefon na szafkę nocna i otworzyłam pierwsza książkę.
Hardin
-No dawaj musisz przyjść.
-Przecież już ci mówię od 10 minut, że będę.-powiedziałem już poirytowany.
-Cieszę się, widzimy się wieczorem przystojniaku.-pocałowała mnie w policzek i wyszła z samochodu.
Przeleciałem ja dwa razy i uczepiła się mnie jakbyśmy byli razem. Upierdliwa dziewczyna. Po kilku minutach w końcu byłem już w domu.
-Siema ludzie!-krzyknąłem i zamknąłem drzwi.
-Nie wydzieraj tej mordy idioto!-odkrzyknął.
Zdjąłem buty i wszedłem do kuchni. Zobaczyłem zmarnowanego Davida który był ledwo żywy.
-A ty co? Znowu na kacu?-zaśmiałem się w stronę kumpla.
-Weź tak mnie głowa boli ze zaraz zejdę na tym krześle.-powiedział zmarnowany łykając tabletkę.
-A Aiden to gdzie?
-U dziewczyny nocował i jeszcze nie wrócił.
-Ciagle się zastanawiam co on w niej widzi jest tyle fajnych lasek w szkole.
-No wiesz spodobała mu się, co poradzisz.-wstał z krzesła zmarnowany-Idę się położyć, sen dobrze mi zrobi.
Poklepałem go po ramieniu i sam poszedłem na górę. Odrazu jak wszedłem do pokoju zdjąłem koszulkę i położyłem się na łóżko. Ten tydzień był ciężki ta dzisiejsza impreza dobrze mi zrobi. Mam jeszcze jakieś 2 godziny nie ma co się spieszyć. Obróciłem głowę i popatrzyłem za okno. Odrazu zauważyłem ta wkurzająca brunetkę która denerwuje mnie z każdym dniem coraz bardziej. Jednak lubię się z nią drażnić, nigdy nie miałem z taka laska do czynienia.
Ciężko mi to stwierdzić ale ona jest inna tym bardziej, że na mnie nie leci jak większość dziewczyn ze szkoły. Jest wredna i pewna siebie, strasznie mnie to kręci. Wkurza mnie ale w pewnym sensie zaczyna mi się ta dziewczyna podobać. Nie przewiduje jakiegoś związku czy miłości ale zabawić się zawsze możemy.
Wstałem z łóżka i podszedłem bliżej do okna jak tylko zauważyłem ze dziewczyna zniknęła mi z oczu. W pewnym momencie wyszła z jakiegoś pomieszczenia w samym ręczniku. Kurwa jak tylko pomyśle jak wyglada jej nagie ciało to już ponosi mnie fantazja co bym mógł z nią zrobić. Ona nagle się na mnie popatrzyła i odrazu zszedł jej uśmiech z twarzy. Zadowolony jej pomachałem a ona wkurzona wystawiła mi środkowego palca i zakryła okna zasłona. Ty moja wredoto.
Madison
Jebany podglądacz! Nie mogę mieć normalnie odsłoniętych okien bo za każdym razem mi się ten kretyn przygląda. Jednak jak zobaczyłam go bez koszulki..mmm. Muszę przyznać wkurwia mnie frajer ale ma wysportowane ciało. Jak tylko o tym pomyślałam westchnęłam rozmarzona.
Boże co ja gadam, przeczesałam szybko włosy i poszłam do garderoby po jakaś sukienkę.
-Cześć!-krzyknęła dziewczyna wchodząc do mojego pokoju-Gotowa?
-Tak, jeszcze nałożę buty i możemy iść.-powiedziałam z uśmiechem.
Jak tylko nałożyłam szpilki, dziewczyna wzięła mnie za rękę i zaprowadziła na dół. Pożegnałam się z Thomas'em i wyszłyśmy z domu.
Miałam nałożyć sukienkę jednak nic mi nie pasowało, zdecydowałam się na biała koszulkę, jasna kurtkę i spódniczkę:
Taka stylizacja mi się w sumie podoba. Chociaż nie będę wyglądać jak dziwka jak każda laska na imprezie. Wsiadłam do dziewczyny samochodu i ruszyliśmy z miejsca.
Po jakiś 20 minutach byliśmy przed dużym domem gdzie można było słyszeć głośne krzyki i muzykę. Nie pamietam kiedy byłam na dobrej imprezie. Po tym ciężkim dniu mogę się w końcu zrelaksować.
-Chodź idziemy się zabawić!-krzyknęła szczęśliwa blondynka i zaczęła mnie prowadzić w stronę wejścia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top