Rozdział 29

Madison
-To już pani kolejna jedynka panienko Smith.-westchnęła ciężko nauczycielka i podała mi kartkę-Mam nadzieje ze przyjdziesz na poprawkę.
-Hmm?-popatrzyłam na nią pół przytomna-Tak, pewnie.-powiedziałam i wzięłam swój sprawdzian do rak.

5 punktów na 30? Co jest ze mną nie tak? Fizyka jest podobna do chemii która lubię ale i tak nie koniecznie ja rozumiem. Jednak muszę przyjść i poprawić ta ocenę.
Po długich 45 minutach skoczyła się ostatnia lekcja i mogłam iść w końcu do domu. Wiedziałam ze ta impreza w niedziele będzie złym pomysłem. Strasznie boli mnie głowa. Imprezowaliśmy prawie do 5 rano i przez to spałam tylko 2 godziny. Przez to zmęczenie ledwo widzę na oczy.
Przetarłam twarz rękami i westchnęłam ciężko. Za nim się obejrzałam na kogoś wpadałam.

-Uważaj jak chodzisz łajzo!-krzyknęła wkurzona.
-Amanda zamknij się.-powiedziałam spokojnie patrząc na nią zmęczonym wzrokiem.
-Coś ty powiedziała?-zapytała oburzona i lekko mnie popchnęła.

Przez nasza mała kłótnie wszyscy zaczęli się na nas patrzeć. Świetnie. Serio nie mam dzisiaj na to ochoty ale widzę po niej ze ma wielka ochotę mi podokuczać. Odkąd zaczęłam się „kolegować" z Hardin'em szuka tylko pretekstu żeby mi dokuczać. Jeszcze dodatkowo widziała wczoraj na imprezie jak się z nim całuje, teraz tym bardziej mi nie odpuścić. Cudownie.

-Pytasz bo jesteś głupia czy głucha?-popatrzyłam na nią z pogarda.
-Nie zadzieraj ze mną.-podeszła do mnie dosyć blisko-Miałaś się odpierdolić od Scott'a.

Jak tylko usłyszałam jego nazwisko przekręciłam oczami.

-Chcesz go to bierz.-wzruszyłam ramionami przy okazji widząc chłopaka w tłumie-Nie będę się przecież o niego bić z toba.
-Co tu się dzieje?-zapytał zdenerwowany dyrektor szkoły.
-Nic panie dyrektorze...
-Tak, tak widziałem. Amanda do gabinetu.

Dziewczyna wkurzona poszła za dyrektorem jednak ostatni raz popatrzyła na mnie i powiedziała jedno słowo które wytrąciło mnie z równowagi.

-Dziwka..

Wkurzyłam się odrazu. Podeszłam do niej szybko i szturchnęłam jej ramie żeby się do mnie odwróciła.
Bez zawahania i myślenia uderzyłam ja w twarz. Wszyscy zaczęli buczeć i śmiać a ja stałam nie ruchomo.

-Mój nos.-jęknęła dziewczyna trzymając się za bolące miejsce.
-Tego już za wiele!-krzykną mężczyzna-Obydwie do mojego gabinetu ale już!

Hardin

-Chcesz go to bierz.-wzruszyła ramionami przy okazji  patrząc na mnie-Nie będę się przecież o niego bić z toba.

Wredota mała. A już miałem nadzieje ze dwie laski będą się o mnie bić. Moi kumple już się na to samo szykowali ale wyszło coś o wiele gorszego.
Jak już dyrektor zabrał je do gabinetu cały tłum się rozszedł.

-No Hardin ty to masz branie u tych dziewczyn. Jak ty to robisz?-zaśmiał się David obejmując mnie ramieniem.
-Urok osobisty stary. Gdybys był mną byś wiedział.-uśmiechnąłem się zwycięsko.
-Dobra dobra już nie kozacz.-walnął mnie Aiden w tył głowy.

Byliśmy już po lekcjach i chłopaki zaproponowali mecz piłki ale odmówiłem. Musiałem sprawdzić co u dziewczyny. Oczywiście jak tylko to usłyszeli zaczęli się wyśmiewać ze Romeo musi zobaczyć co u swojej ukochanej. Jak tylko to usłyszałem odrazu powiedziałem żeby się zamknęli i poszedłem w stronę gabinetu dyrektora.

Usiadłem obok drzwi. Odrazu usłyszałem jakieś krzyki i awantury. Nie trudno było zgadnąć ze dyrektor się wkurzył. Po kilku minutach dziewczyny wyszły z pokoju dalej się kłócąc.

-Ty jesteś serio tempa!
-Niby ja? To ty się wykłócasz o jakieś głupoty przy dyrektorze debilko!-krzyknęła wkurzona Madison.
-Przez ciebie mam rozwalony nos kretynko.-popchnęła ja.
-Jeszcze raz mnie popchniesz to jeszcze raz ci przyłożę.
-Ej dziewczyny-wtrąciłem się i stanąłem między nimi-Przestańcie się kłócić o mnie..
-Zamknij się!-krzyknęły obydwie patrząc na mnie wkurzone.

Jak powiedziały jedno zdanie razem tylko burknęły na siebie i każda poszła w inna stronę.
Ehhh kobiety. Westchnąłem ciężko i pobiegłem za brunetka.

-Wszystko dobrze?-złapałem ja za rękę ale szybko ja wyrwała.
-Jak ma niby być dobrze debilu.-przewróciła oczami i wyszła ze szkoły.

Serio? Każesz mi za sobą biegać?

-O co ci chodzi? Czemu się na mnie wyzywasz skoro nie zrobiłem nic złego?-zatrzymałem ja ponownie.
-Zastanów się. Ta tempa idiotka wyzywa się na mnie cholera wie po co pomimo tego ze ja nawet z toba nie jestem. Bez sensu.

Jak już chciała ponownie odejść, złapałem ja w talli i za nim się zorientowała pocałowałem ja. Odwzajemniła to, może dzięki temu chociaż trochę się uspokoi.

-To może czas to zmienić?-powiedziałem między pocałunkiem.
-Co?-popatrzyła na mnie zdziwiona.
-No tak.-uśmiechnąłem się łobuzersko-Może spróbujemy?
-O czym ty mówisz?
-Jak to o czym? Chcesz zostać moja dziewczyna czy nie?

Madison

-Jak to o czym? Chcesz zostać moja dziewczyna czy nie?

Jak tylko usłyszałam to pytanie byłam w totalnym szoku. Hardin Scott pyta mnie o związek? Czy to się dzieje na prawdę? Nie wiedziałam ze kiedy kolwiek się tego doczekam.
Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się, nie mówiąc ani słowa.

-Mam brać to za tak?-odwzajemnił mój uśmiech.

Pomachałam twierdząco głowa i się do niego przytuliłam. On zadowolony podniósł mnie do góry i okręcił w okol własnej osi.

Spędziłam z nim cały dzień. Byliśmy na spacerze, na jedzeniu i przejażdżce samochodem. Bawiłam się świetnie.
Wieczorem pożegnaliśmy się i poszliśmy do swoich domów. Jak tylko zamknęłam frontowe drzwi westchnęłam szczęśliwa i zjechałam plecami na podłogę. Patrzyłam przede siebie uśmiechając się jak na głupia do sera. Co ten chłopak ze mną robi?

-A tobie co? Wyglądasz jakbyś dostała lizaka za darmo.-popatrzył na mnie zdziwiony brat.
-Nic takiego.-machnęłam ręką i wstałam na równe nogi.

Zdjęłam buty i poszłam w stronę salonu. Jednak na kanapie zobaczyłam jaka dziewczynę.
Obróciłam się w stronę brata i popatrzyłam na niego.

-Kto to?
-Emm..-podrapał się po karku.
-Jestem jego dziewczyna a ty to kto?-powiedziała lekko wzburzona.
-Jego kochanka.-mówiąc sarkastycznie popatrzyłam na nią.
-Słucham?!-krzyknęła i szybko wstała z kanapy.
-Ona żartuje.-popatrzył na mnie wkurzony brat-Poznajcie się. To jest Lila a to moja siostra Madison.

Ona nic nie odpowiedziała tylko dalej ścinała mnie wzrokiem. Zadowolona uśmiechnęłam się złośliwie i poszłam do swojego pokoju. Co za sztywna dziewczyna, jeju. Na żartach się nie zna? Długo ich związek nie potrwa.
W godzinę umyłam się i przebrałam. Jak już położyłam się na łóżko zaczęłam pisać z Emily wszystko jej opowiadając.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top