Rozdział 24

Hardin
Około 5 rano wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Nie było sensu iść spać dlatego odrazu jak wróciłem do pokoju tylko się spakowałem i położyłem się na łóżko. Była fajna zabawa nie dość ze w klubie było zajebiście to dodatkowo ta butelka u dziewczyn. No lepiej być nie mogło. Jednak zaskoczyło mnie zachowanie Madison. To jest trochę nie możliwe ale czy ona jest o mnie zazdrosna? To dość słodkie bo jednak zgrywa taka niedostępna i bez uczuć a jednak się lekko wkurzyła. Nie rozumiem jej jednak mnie to kręci. Tak jak na jej życzenie mieliśmy się tylko „kumplować" i nic więcej. To nie znaczyło, że nie mogę podrywać żadnych innych lasek. Kolegowanie a związek to dwie różne sprawy. Po za tym nic złego nie robiłem przez te 7 minut, Amber na mnie leci, kilka razy się przespaliśmy dlatego mogliśmy się delikatnie zabawić.
Pisałem do Smith ale odpowiedziała tylko raz i już ode mnie nie odczytywała. Chyba jest serio wkurzona jednak za bardzo mnie to nie rusza. Znaczy jakoś z nią pogadam bo jednak mnie ciekawi o co jej chodzi ale bez przymusu.

Jak już byliśmy na lotnisku widziałem brunetkę kilka razy ale ona nawet na mnie nie spojrzała. Pisałem ale nawet nie wyciągała telefonu a jak próbowałem do niej podejść ona odrazu uciekała. Zraniłem ja aż tak czy co? Takie zachowanie nie jest do niej podobne. Strasznie dziwne uczucie.

Madison
-Widzimy się jutro?
-Serio masz zamiar iść do szkoły?-popatrzyłam na nią lekko zdziwiona.
-Czy to aż takie dziwne?
-Chcesz się spotkać z tym chłopakiem..
-Weź przestań to nie tak..-zaczęła się mieszać-Mamy jutro sprawdzian przecież..
-Co ty wygadujesz? Ze względu na wycieczkę przełożyli nam sprawdzian na poniedziałek.

Ona uśmiechnęła się zawstydzona a na jej słodkiej buzi pojawił się rumieniec.

-Dasz radę jutro beze mnie.-pogłaskałam ja po głowie-Najwyżej zobaczymy się w sobotę.
-No dobra.-uśmiechnęła się ponownie.

Jak się już z nią żegnałam uslyszałam dźwięk klaksonu. Odwróciłam się w tamta stronę i zobaczyłam swojego brata w samochodzie.

-Chodź młoda bo nie mam całego dnia!-krzyknął.

Pomachałam w stronę swojej przyjaciółki i poszłam do samochodu chłopaka. Otworzyłam bagażnik i wsadziłem swoją walizkę razem z torba.
Przez cała drogę Lukas opowiadał mi co robił razem z Thomas'em kiedy mnie nie było. Powiem jedno, melanż przez te dni był gruby. Opuścił nawet szkole razem ze znajomymi. Już sobie wyobraziłam jaki musieli zostawić chlew.
Po ponad godzinie byliśmy już przed domem bo jeszcze po drodze mieliśmy zajechać do sklepu po piwa. Dzisiaj grają mecz i przychodzi cała ekipa brata. Jedynie poprosiłam żeby nie byli głośni bo będę spać. Obiecał ze na pewno się postarają. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam w stronę drzwi.

-Wchodzisz do środka czy nie?-zaśmiał się.
-Boje się zobaczyć co wy tam narobiliście.
-Nie przejmuj się.-otworzył drzwi-Nie jesteśmy aż tak niewychowani żeby nie sprzątać po sobie w ogóle.

Weszłam za nim do środka i zobaczyłam idealnie wysprzątany dom. No muszę przyznać ze się serio postarali. Szkoda ze sprzątają tak dokładnie tylko po imprezach ale zawsze coś.

-Już jesteście?!-krzyknął Thomas z salonu.
-Tak! Zajechaliśmy jeszcze po piwa!-odkrzyknął Lukas i poszedł do kuchni.

W tym czasie z pomieszczenia wyszedł Thomas. Przywitał się ze mną i przytulił.

-Stęskniłem się wredoto.
-A ja za toba nie.-zaśmiałam się i odwzajemniłam przytulasa.
-Oglądasz z nami mecz?
-Chciałbyś.-westchnęłam i zaczęłam iść w stronę schodów-Jestem wykończona, idę spać. Ma być cisza!
-No pewnie, miłych snów!

Uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam na piętro. Zamknęłam drzwi do swojego pokoju i położyłam się na ziemi. Byłam tak zmęczona ze nawet nie dałam rady podejść do łóżka. Miałam na tym wyjeździe wypocząć a nie być jeszcze bardziej zjebana.

Leżałam już jakieś pół godziny bez ruchu jednak jak już zaczęły mi się zamykać oczy zaczęłam wstawać. Nie chciało mi się ale musiałam wziąć prysznic i się przebrać bo mogę się założyć ze do jutra się nie obudzę. Wzięłam z garderoby tylko majtki, jakaś koszulkę i poszłam pod prysznic.
Po kolejnych 20 minutach gorącej kąpieli byłam zrelaksowana i gotowa do spania. Wyszłam z łazienki i podeszłam do okien żeby zasłonić je roletami.

Jednak to co zobaczyłam wyprowadziło mnie z równowagi. Widziałam na balkonie Amber w koszulce chłopaka która paliła z szerokim uśmiechem. Widać, że fajne bzykanie było. Nagle podszedł do niej Scott, przytulił ja od tylu i zaczął całować po szyi. Ona dostała rumieńców i się do niego odwróciła. Złapał ja za tyłek i zaczął ja całować. A ja? Stałam bez ruchu i zrobiło mi się ..przykro? Co ja pierdole, przecież ja do niego nic nie czuje!
W pewnej chwili chłopak nie odrywając się od dziewczyny popatrzył w moja stronę. Jak tylko mnie zobaczył przerwał swoją czynność i uśmiechnął się w moja stronę. Żałosne. Odrazu spuściłam wzrok i zasłoniłam rolety do końca żeby już tego nie oglądać.

Hardin
Odrazu jak przylecieliśmy sam zaproponowałem Amber żeby przyjechała do mnie. Była na mnie tak napalona ze bez zastanowienia się zgodziła. Zabawialiśmy się odrazu jak tylko przekroczyliśmy próg mojego pokoju.
Po ponad godzinie dziewczyna poszła zapalić a ja tylko jak nałożyłem spodenki poszedłem za nią.
Było wszystko w porządku ale jak tylko zobaczyłem Madi odrazu poczułem lekkie ukłucie jakbym ja zdradził pomimo tego ze nawet nie jesteśmy razem. Pierwszy raz poczułem takie uczucie.
Ona nie jest moja dziewczyna, nie mam przecież uczuć a my się tylko kumplujemy. Taka była umowa.

-To co robimy druga rundę?-przegryzła wargę i położyła mnie na łóżku.

Usiadła na mnie i zdjęła koszulkę. Wzięła moje ręce i zaczęła masować swoje cycki, jęcząc cicho podniecona.

-Przestań..-powiedziałem.
-No co ty kochanie, dopiero się rozkręcaliśmy. Chce jeszcze.-powiedziała mi na ucho i zaczęła mnie całować po szyi.
-Powiedziałem przestań!-krzyknąłem wkurzony i odrzuciłem ja na druga stronę łóżka.
-O co ci chodzi?
-O nic, po prostu idź już.-wstałem i podszedłem do okna, wzdychając ciężko.
-Mówisz serio? Masz zamiar mnie tak zostawić.
-Masz 5 sekund albo sam cię stad wypierdole.-popatrzyłem na nią kontem oka już zdenerwowany.

Ona wzburzona szybko się ubrała, zabrała swoje rzeczy i wyszła trzaskając drzwiami.
Patrzyłem bez ruchu na zasłoniete okna w sąsiednim domu. Przecież do chuja mnie to nie rusza, nie obchodzi mnie to. Jak mnie ta dziewczyna wkurza. Przez nią nie mogę normalnie funkcjonować. Przed chwila jebałem się z zajebista dziewczyna a jak tylko ja zobaczyłem wygoniłem Amber bez zastanowienia. Sama się przede mną rozebrała, była gotowa na wszystko a ja mam w głowie ta brunetkę która jest na mnie wkurzona z jakiegoś powodu.

-Siema stary, ty już po?-wparował do pokoju Aiden.
-Nie denerwuj mnie nawet.-odpowiedziałem nie patrząc w jego stronę.
-Spokojnie Romeo.-zaśmiał się-Idziesz z nami do Lukas'a na mecz?
-Nie mam ochoty, jestem zmęczony. Idźcie beze mnie.
-Wszystko dobrze?
-Tak kretynie. Narazie.
-Dobra, siema.-pożegnał się i wyszedł.

„Wszystko dobrze?" Nic kurwa nie jest dobrze..!!

________
Kolejnego dnia w szkole nie widziałem brunetki. Chciałem z nią pogadać i spróbować wyjaśnić czy wszystko dobrze ale ona chyba dzisiaj mnie unika. Amber na każdym kroku ścinała mnie wzrokiem ale ja miałem to gdzieś. Znając ja i tak na którejś imprezie znowu będzie miała na mnie ochotę, nic nowego. Nie pierwszy i nie ostatni ja zraniłem, nic jej nie będzie. Eh, No właśnie. Nie przejmuje się uczuciami nikogo a jednak jedna dziewczyna wzbudza u mnie uczucie współczucia.
Wiem ze to będzie dziwnie wyglądać ale muszę się dowiedzieć gdzie ona jest. Na korytarzu zobaczyłem plan lekcji jej klasy. Miała mieć teraz wf. Szybko pobiegłem na parter i skierowałem się do szatni dziewczyn. Bez namysłu nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. O kurwa mac..
Zobaczyłem pół nagie dziewczyny które jak tylko mnie zobaczyły zaczęły krzyczeć i rzucać we mnie rzeczami.

-Scott wynoś się stad!-krzyknęły wszystkie.

Z szerokim uśmiechem zamknąłem delikatnie drzwi. Warto było zobaczyć tyle laske bez ubrań w tym samym momencie.

-Jest może Mia?-zapytałem opierając się o uchylone drzwi.

Dziewczyny nagle ucichły i w tym momencie za drzwi wyjrzała dziewczyna.

-Czego chcesz?-zapytała zamykają szatnie.
-Nic ważnego.-prychnąłem patrząc w inna stronę-Wiesz może gdzie jest Madison? Mam do niej sprawę.
-Ty? Masz sprawę? Do niej?-popatrzyła na mnie zdziwiona.

Wiedziałem ze to jest głupi pomysł. Jednak jakby dziewczyna mi normalnie odpisała to bym nie był do tego zmuszony.

-Gdzie ona jest?
-Nie ma jej dzisiaj, została w domu.
-Kurwa tego się obawiałem.-walnąłem ręką o ścianę i poszedłem.

Miałem nadzieje ze jednak jest dzisiaj w szkole. Teraz przez cały weekned jej nie zobaczę. Jasna cholera.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top