Rozdział 3
Po wczorajszych wydarzeniach, jedyne na co miałam ochotę to sen. Postanowiłam także zostać w domu, chciałam się uspokoić i przemyśleć sytuacje w której się znajduję. Poznanie KageKao, mordercy o którym jest dość głośno. Z jednej strony bałam się go, ale z drugiej zaciekawił mnie. Był inny niż wszyscy, tajemniczy i dość nietypowy.... i powinnam przestać o nim myśleć.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę ,,Wizje'', gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a od siostry. Jego treść brzmiała: Hej młoda za niecałe 3 godziny do ciebie wpadnę. Szybko odpisałam Ok i kontynuowałam czytanie książki. Moja czynność znowu została przerwana przez natarczywe stukanie gołębi o okno mojego pokoju. Z początku ignorowałam to, ale stukanie stawało się coraz to głośniejsze. Zdenerwowana wstałam z łóżka i zaczęłam kierować się w stronę okna. Kiedy już do niego doszedłam otworzyłam je na oścież, zaczęłam rozglądać dokoła w poszukiwaniu natarczywego gołębia, ale nigdzie go nie było. Spojrzałam więc w stronę dachu, wtedy zauważyłam KageKao przyczepionego do niego.
-Kage!? Co ty tu robisz?- krzyknęłam cofając się do tyłu.
-Odwiedzam moją przyjaciółkę- odpowiedział wchodząc przez okno do pokoju.
-Widzę, ale po co mnie tak straszyć?
-Bo tak jest zabawniej- w czasie kiedy to powiedział uśmiech pojawił się na czarnej stronie maski.
-Dobra nie ważne. Proszę czuj się jak u siebie w domu- na te słowa KageKao zdjął swój szalki i rozłożył się na fotelu.
-Masz może jakieś wino?- spytał po chwili ciszy.
-Chyba tak mój tato powinien mieć jakieś- odpowiedziałam po chwili wahania.- A co przynieść ci?
Chłopak kiwnął głową, więc wstałam i zaczęłam się kierować ku drzwi.
-Tylko niczego mi tu nie dotykaj!- rzuciłam kiedy wychodziłam z pokoju.
Zeszłam schodami na dół i weszłam do kuchni, zaczęłam szperać w szafkach w poszukiwaniu jakiegoś wina. Po 10 minutach znalazłam całą szafkę pełną różnorodnych rodzai win. Nie znałam się na tym, więc wzięłam pierwsze lepsze czerwone wino z brzegu. Sięgnęłam do półki wyżej i (jak mnie uczył tato) wzięłam kieliszek w kształcie tulipana. Kiedy już wszystko miałam pognałam na górę, kiedy weszłam do swojego pokoju zauważyłam, że KageKao grzebie w mojej szafie.
-Ej! Won od szafy!- krzyknęłam i rzuciłam kapciem w jego stronę, ale chłopak zrobił krok w prawo omijając mój pocisk.
-Ke ke ke.Co tak słabo?- spytał kiedy położyłam wino z kieliszkiem na stole.
-Wiesz... rzuciłabym cię kieliszkiem, ale mój tato by mnie za to zabił.
-Ke ke ke. Aż tak je ceni?
-Tak. Dostał je od jakiegoś włoskiego przyjaciela i nawet nie pozwala na nie patrzeć. Ogólnie on nie pije nic innego, tylko wino.
-Ke ke ke ke. Czyli nie jestem jedyny?
-Najwyraźniej- powiedziałam to siadając na łóżku.
W tym samym czasie KageKao nalał sobie do kieliszka wino i wziąwszy łyk usiadł na fotelu.
-Muszę ci przyznać, że masz dobry gust- powiedział po chwili sączenia.
-Naprawdę? Ja nawet nie wiem jak się je klasyfikuje!
-Ke ke ke. To masz dobry łut szczęścia- mówiąc to nalał sobie kolejnego kieliszka wina.
-Raczej pecha. Od dziecka mnie prześladuje, to nieudany eksperyment, to cała szkoła się ze mnie śmieje- do dałam po chwili namysłu.- Po za tym po tej całej ''wpadce'' wyglądam okropnie.
-A ja uważam że jesteś piękna- na te słowa oblałam się rumieńcem, równie czerwonym jak moje oczy.- Ke ke ke. Jesteś naprawdę ciekawa. Zaproponowałbym ci grę, ale jesteś w niej za dobra.
-Grę? Jaką grę?- spytałam próbując przywrócić moją twarz do dawnego stanu.
-Bardzo prostą ty mi pokazujesz, ze nie jesteś nudna a ja cię oszczędzam.
-Dobrze wiedzieć- wymamrotałam w pośpiechu.
Nagle na cały dom rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. To Sandra przyszła zupełnie o tym zapomniałam.
-Schowaj się gdzieś- powiedziałam do KageKao i wyszłam szybko z pokoju.
Zeszłam ze schodów i pędem pobiegłam do drzwi frontowych.
-O! Już myślałam, że cie nie ma- powiedziała siostra na powitanie mnie przytulając.
-Wybacz byłam zajęta- odpowiedziałam lekko zażenowana.- Wchodź!
Sandra weszła do korytarza, zdejmując swoje buty przed wejściem. Po czym razem poszliśmy do mojego pokoju. Bałam się, że jak wejdziemy zobaczę siedzącego na fotelu KageKao, na szczęście go nie było. Musiał się gdzieś schować.
-No to powiedz maleńka co tam u ciebie- powiedziała siostra siadając na łóżku.
-A nic ciekawego.
-Rozumiem. A powiedz mi Ari co to za butelka i kieliszek wina- spytała pokazując na mój stolik. No tak zapomniałam to schować.
-Ja próbowałam rysować i postanowiłam narysować to- dobierałam każde słowo z ostrożnością.
-Mogę zobaczyć?
-Ja... Porwałam rysunek gdy mi się nie udawało.
-Szkoda chciałabym to zobaczyć- odrzekła z nutą zawiedzenia.- A ty nie masz żadnego chłopaka na oku?
-Ja? Nie.
-Przecież widzę twój rumieniec. Kogo jak kogo ale mnie nie oszukasz.
-Ja tylko byłam chwile na dworze i dopiero co wypiłam herbatę.
-Dobra niech będzie, ale wiesz, że możesz tu zapraszać jakiś kolegów, tylko musisz mnie uprzedzić.......
Wtedy usłyszałam cichy śmiech pod łóżkiem. Po kryjomu zdjęłam kapcia i kopnęłam go w stronę łóżka.
-Sandra przestań!
-Spokojnie tylko żartuję.
-Mam nadzieję- burknęłam.
-Dobra to może....- rozmowę przerwał dzwonek telefonu.- Wybacz.
Sandra wstała i podeszła obok szafy. Zaczęła rozmawiać z kimś energicznie wymachując rękami. Po chwili jednak wróciła.
-Przepraszam kochana Damian dzwonił. Wiesz jaki on jest, kazał mi wrócić do domu.
-Taa rozumiem. To do następnego?
-Do następnego- siostra mnie przytuliła i wyszła z pokoju.
Kiedy usłyszałam dźwięk silnika samochodu odetchnęłam z ulgą.
-Możesz wychodzić- powiedziałam po chwili.
Z pod łóżka wylazł KageKao cały w kurzu. Ten widok tak mnie rozbawił, że zaczęłam się śmiać.
-Mogłabyś od czasu do czasu tam posprzątać- odrzekł trzepiąc ze swojej bluzy kłębki kurzu- rzekł udając oburzonego
-Cóż ciągle o tym zapominam- dodałam ciągle się śmiejąc.- A ty czemu zapomniałeś schować wino?
-Zapomniałam
-Ok rozumiem następnym razem posprzątam specjalnie dla ciebie. Pasuje?
-Jak dorzucisz do tego wino to tak.
-Dobra następnym razem posprzątam i kupię ci wino.
-I tak lepiej. Ke ke ke. No cóż miło było ale się skończyło muszę lecieć- powiedział powoli wychodząc przez okno.
-Zaczekaj a twój szalik?
-Możesz go zatrzymać mam ich kilka-rzucił i zniknął z pola widzenia.
Cała się zarumieniłam. Chichocząc jak głupia położyłam się na łóżku. Chyba już zwariowałam, podoba mi się morderca........
Notka
Tak właśnie przepraszam tych którzy musieli tyle czekać, ale teraz rozdziały nie będą zależne ode mnie tylko od czasu jakim będę mogła dysponować. Jeszcze raz przepraszam ;-;
W mediach KageKao
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top