-41-
Dwa dni później
Poniedziałek. Najgorszy dzień tygodnia. Każdy weekend mija mi w mgnieniu oka. Jedyna miła rzecz to taka, że przywitał mnie Axel.
-Aksiel! -Rzuciłam się na niego a on mnie postawił -No weź...
-Cześć
-Meh, meh. Jak tam niedziela?
-Dobrze. Całą przespałem
-Ja oglądałam anime.
-Jak zawsze
-Wiem
Takie typowe pogadanki o wszystkim i niczym... W zasadzie nie było żadnego tematu.
Na matematyce Axelowi chodziły po głowie złe myśli i znów próbował mnie zmacać. Jak zwykle średnio mu to wychodziło. Przerwa jak przerwa. Gadanie, łażenie i woźna która wywala nas z szatni. Następny był japoński i kolejne lekcje. Po lekcjach gdy otworzyłam szafkę wypadła z niej karteczka. Podniosłam ją i przeczytałam "Spotkajmy się o godzinie 16 za szkołą. To ważne." Z podpisem "Ktoś". Ciekawe o co chodzi i kto to napisał. Tak czy siak przyjdę. Jako, że lekcje kończę o 14 postanowiłam wrócić do domu bo czekanie 2 godziny na "ktosia" byłoby bezsensowne. Zjadłam obiad, obejrzałam 2 odcinki anime i wyszłam. Podczas drogi z powrotem do szkoły zastanawiałam się nad tym nurtującym pytaniem "Kto to jest?". W każdym razie za chwilę będę miała na nie odpowiedź.
Doszłam za szkołę czyli na plac zabaw. Jako, że nikogo nie było w pobliżu usiadłam na huśtawce i delikatnie się bujałam. Przypomniała mi się zabawa z dzieciństwa gdzie gdy było się mocno rozbujanym zamykało się oczy i mówiło, że jest się w kosmosie. Kiedyś również jako mała dziewczynka miałam na placu zabaw tajemną skrytkę pod ziemią. To były czasy. Pamiętam też moment w którym poznałam świat otaku. Po tym urwał mi się film i wspomnienia sprzed tego wydarzenia pamiętam jak przez mgłę. Ahh no i oczywiście pamiętam siatkówkę i to, jak bardzo ciężko było mi w tej drużynie. Gdy już odeszłam z drużyny miałam wyobrażenia jak torturuje mojego wroga. Nie wiem od czego to ale było to dość fajne i ciekawe.
Obudziłam się ze wspominek. wstałam i łaziłam w tą i z powrotem po placyku zastanawiając się na kogo czekam i czego ode mnie chce. Po kilku minutach usłyszałam skrzypienie drzwiczek do placyku więc gwałtownie się odwróciłam. Była to Ayane
-Cześć Ayane! Czemu chciałaś się spotkać i czemu podpisałaś się jako "Ktoś"? Taki żartowniś z ciebie co?
Jej włosy zakrywały całą twarz. Gdy do mnie podchodziła czułam się dość nieswojo. Jak była już pół metra ode mnie wzięła zamach ręką którą trzymała za plecami w której trzymała nóż. Przecięła moją tętnicę z której zaczęła tryskać krew sprawiając mi ból nie do zniesienia. Zaczęło brakować mi sił. Przed oczami przelatywało mi całe życie a w głowie pojawiało się mnóstwo pytań typu "Czemu to zrobiłaś?!" lub "Czy ja umieram...?". Nie mogłam nic powiedzieć. Jedyne co mogłam z siebie wydusić to pojedyncze jęki i stęki bólu. Ayane tylko stała i patrzyła na mnie. Zobaczyłam tylko, że z oczu płynęło jej mnóstwo łez. Nie wiem czy były to łzy szczęścia czy smutku. Z braku sił upadłam na plecy. Nim zemdlałam usłyszałam tylko:
-Kocham cię nienawidzić -Po czym odwróciła się i odeszła zostawiając mnie topiącą się we własnej krwi.
Czy ja... Nie żyję?
Licznik słów: 501
Yo. Czy to koniec? Nie wiem. Jeszcze nie usuwajcie tej książki z biblioteki gdyż nic takiego nie jest powiedziane. Za tydzień będzie info na temat tego, czy to jest czy to jeszcze nie jest koniec. To tyle. Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top