-30-

Wróciłyśmy z obiadu. Teraz mamy godzinną przerwę a następnie idziemy w góry. Mam nadzieję, że moje pseudo zimowe buty nie przemokną. 

-Time skip 1 godz bo nie chce mi się tego pisać-

Zaczęłyśmy ubierać się do wyjścia. Ubrałam dwie pary spodni bo nie wzięłam spodni narciarskich. Wyszłyśmy z pokoju. Po chwili zebrali się już wszyscy a nauczycielka nas przeliczyła. Wyszliśmy z ośrodka. Podeszliśmy pod górę na której znajdował się nasz ośrodek. Za zakrętem znajdowało się strome wejście na górę. 

-Serio?! -Spytałam powietrza widząc tą stromość. -Jak cała droga będzie tak wyglądała to ja wymiękam. 

Powoli zaczęliśmy wlec się na górę. Po jakichś piętnastu minutach można było zobaczyć znikome ilości śniegu. Po kolejnych piętnastu wszyscy coś jedli. Jedni żarli żelki, inni chipsy. Energia musi być. Ja żarłam sobie M&MS'Y. Bo why not? Po około godzinie śnieg był już po kolana. Zaczęliśmy się nim rzucać oraz rzucać w nauczycieli. Zastawiliśmy pułapkę na naszego wychowawcę. Ukryliśmy się za drzewami i czekaliśmy aż pan podejdzie. Gdy tylko się do nas zbliżył zza drzew wyskoczyła banda gimnazjalistów i nasz wychowawca skończył jako bałwan. Przechodząc przez drewniany most nad małą rzeką wszyscy się ślizgali więc ja postanowiłam również to zrobić. Gdy tylko wzięłam mały rozbieg, poślizgnęłam się na butach i ŁUP. Gleba. Dupa mokra. Zajebiście. Nie ma co nad tym się rozczulać stwierdziłam ale podbiegł do mnie pan bałwan.

-Nic Ci nie jest Aiko? Nie boi cię coś?

-Nie

-A nie boli cię no... Cztery litery? -Facepalm

-Nie

Rly? Śmieszne. Gdy minęła godzina i 45 minut drogi w oddali dostrzegliśmy budynek. Okazało się, że jest to schronisko i będziemy mogli w końcu się zatrzymać i ogrzać. Weszliśmy do środka. Przed nami był mały sklepik. Nauczyciele wyjaśnili nam, że mamy pół godziny tutaj i mamy sobie kupić coś ciepłego do picia. Spojrzałam na menu. Drożyzna. Ostatecznie kupiłam gorącą czekoladę. Po pięciu minutach mój napój był gotowy więc kasjerka mnie zawołała a ja wzięłam swoje picie. Poszłam do dużego stołu przy którym siedziała Misaki. 

-Dosiadam się -Oznajmiłam a ona przytaknęła

Po chwili dosiadła się reszta mojego pokoju i chłopaki z pokoju obok. Wzięłam łyka czekolady i okazało się, że jest to najlepsza czekolada jaką kiedykolwiek piłam. Zadzwoniłam do mamy.

-Halo? -Spytała

-Mamo. Zdobyłam szczyt górski -Zaśmiałam się

-Tak? No to jestem z Ciebie dumna -Również się zaśmiała -Jak tam macie

-W sensie tu na górze czy w hotelu?

-Ogólnie

-Tutaj jest śnieg po kolana i aktualnie jesteśmy w schronisku a ja piję sobie gorącą czekoladę. W hotelu warunki są... Bez komentarza. My mamy ponoć jeden z najlepszych pokojów bo na przykład chłopaki znaleźli spirytus.

-No to faktycznie nie za ciekawie

-Nom. Dobra, ja kończe

-No papa. -Rozłączyłam się

Wrzuciłam na insta kilka fotek które zrobiłam po drodze.

-Jak wam się tu szło? -Spytała nagle Ayane

-Zimno -Odparłam -Zimno w ciul

-Ale śnieg fajny -Dopowiedziała Haruna

-No, no. To fakt -Przyznała Aki

Pogadałyśmy trochę a gdy minęło pół godziny wychowawca oznajmił nam, że idziemy dalej. Odniosłam szklankę po czekoladzie do sklepu i dołączyłam do grupy. Po pół godziny drogi doszliśmy do miejsca gdzie kazano nam ubrać kaski. Ponoć będziemy schodzić na dół by zobaczyć jakiś wodospad a kaski są po to, bo ludzie często zrzucają z góry kamienie lub inne rzeczy. No spoko. Zaczęliśmy schodzić po metalowych schodkach. Zeszliśmy na dół. Łał. Wodospad był naprawdę śliczny. Zrobiłam mu kilka zdjęć a Ayane zrobiła mi zdjęcia na tle tego wodospadu.

 Wróciliśmy na górę, zdjęliśmy kaski i zaczęliśmy iść dalej. Przewodnik powiedział, że teraz będziemy schodzić już z tej góry. Nareszcie. Przez następne dwie godziny schodzenia nie działo się nic specjalnego mimo tego, że wywróciłam się dwa razy na jednych krótkich, kamiennych schodkach. Oraz szliśmy wzdłuż strumyka i zbieraliśmy kwarc. Ja znalazłam kwarc mleczny i kwarc mleczno-czerwony. Później spytałam się przewodnika jak one się nazywają. Wróciliśmy do hotelu. Byliśmy już cali obolali. Nauczyciel powiedział nam, że mamy pięć minut na ściągniecie kurtek i zbieramy się na świetlicy an zebranie. Super. Szybko wbiegłam do pokoju, zdjęłam kurtkę i jedną parę spodni a następnie poszłyśmy na świetlicę.

Licznik słów: 643

I kolejny rozdział napisany ^^ Co tam u was moje pazdanki hmm? ^^ Pomyślałam, że skoro to już trzydziesty rozdział i jest tu już trochę wyświetleń i czytelników, że możemy zrobić Q&A! ^^ Więc w komentarzach zadawajcie pytania do mnie, Aiko, Axela, Burna, Gazella, Nathana, Juda, Aphrodiego, Maxa, Ericka, Ayane, Misaki, Yuki, Haruny i Aki! ^^ I bardzo was proszę. Nie zadawajcie mi pytań w stylu "Co byś zrobiła gdyby wbiegł do Ciebie z nocy latający shrek i zaczął na stole tańczyć makarene?" Tylko w miarę normalne i fajne pytania. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top