-21-

Biegłam tak przez tą ciemną alejkę przez kilka minut. Zgubiłam się. Sprawdziłam na telefonie mapy google, wyświetlało mi skrót po prawej. W oddali nic nie widziałam więc postanowiłam zaufać mapie i weszłam do tajemniczej alejki. Szłam, szłam aż doszłam do śmietnika i ślepej uliczki. Najlepiej. Teraz już na pewno się spóźnię. Zawróciłam. Po chwili przede mną stanęła trójka ludzi. Jeden wysoki, drugi niski a trzeci mniej więcej mojego wzrostu. Najwyższy napakowany, najniższy wyglądał jakby nie wiedział co tu robi a ten po środku taki chuderlak.

-Czego panienka tutaj szuka? -Spytał ten ze środka

-Aktualnie drogi do centrum, wiecie gdzie to jest?

-A czy my wyglądamy jak gps?

-Nie koniecznie, ale zawsze warto jest się kogoś spytać nie? No, dzięki za pomoc. -Spróbowałam przejść między nimi ale środkowy złapał mnie za rękę.

Próbowałam wyrwać swoją rękę ale ten mnie strasznie mocno trzymał.

-Przepraszam, odda mi pan rękę? -Pewnie wymyślał dobrą ripostę

-A co, jeżeli nie oddam?

-Zmarnują państwo swój czas.

-Moim zdaniem takie zajęcie to nie jest marnowanie czasu.

Pociągnął mnie za rękę i puścił przez co wpadłam na ścianę która sprawiała, że ta ulica była ślepą uliczką. Nie utrzymałam równowagi przez co upadłam na ziemię. Koledzy wrednego złapali mnie, jeden za ręce a drugi za nogi. Pan wredny zaczął się do mnie dobierać. Jako, że jestem leniem i nie chciało mi się przebierać ze szkolnego mundurka miałam na sobie spódniczkę przez co nawet nie musiał się trudzić by cokolwiek mi zrobić. Nie krzyczałam o pomoc bo było to tak odludne miejsce, że na pewno nikt by nie przyszedł. Myśląc nad tym jak się stąd wydostać wykminiłam aby zrobić coś podobnego jak wtedy gdy zamknęli mnie w trakcie meczu z zeusem. "Więzienie" Może zadziałać tylko na jedną osobę na raz więc nie wiedziałam na kim mam tego użyć. Stwierdziłam, że najlepiej będzie na gościowi który trzymał mnie za nogi.

-Więzienie! 

Wredny i spółka początkowo rozkminiali o co mi chodzi ale gdy napakowany został opleciony łańcuchami ogarnęli o co chodzi. Spojrzeli w tamtą stronę a ja wykorzystałam sytuację i każdy dostać z buta w jajca. Gdy już byłam wolna wstałam, wytrzepałam się z kurzu i zwiałam. Godzina jest jeszcze spoko więc chyba zdążę na trening. Co sił w nogach popędziłam do szkoły i domku klubowego.

-Jestem! -Krzyknęłam otwierając drzwi

Po chwili ogarnęłam, że chłopaki się przebierają. Najlepiej. Po woli zamknęłam drzwi udając, że mnie tu nie było. Po cichu poszłam do szatni dziewczyn i przebrałam się w strój klubowy. Usiadłam na ławce obok boiska. Po chwili dosiadł się do mnie Nathan.

-Co ty dzisiaj taka spóźniona?

-Długa historia, nie będę opowiadać.

-Yhym. Niech zgadnę, zwiedzałaś miasto i poszłaś za daleko i nie zdążyłaś wrócić?

-Można tak powiedzieć -Zaśmiałam się. Na przeciwko nas na ławce usiadła Haruna. -Zw -Wstałam i pobiegłam w stronę Haruny.

-Haruna! -Powiedziałam przygważdżając ją do ziemi ponieważ poleciała do tyłu i spadła.

-Tak?

-Ogarnęłam nam szóstą osobę do pokoju -Pozwoliłam jej wstać

-To spoko -Uśmiechnęłam się po czym dostałam piłką w głowę.

Odeszłam od Niebieskowłosej i poszłam do chłopaków na trening. W trakcie gry spojrzałam na drzewo które stało obok boiska. Obok drzewa stał mój brat.

-Brat? -Spytałam po czym pobiegłam do Burna i przytuliłam go powalając na ziemię -Brat!

Licznik słów: 508

Nie, to co było na początku nie było sytuacją z mojego życia XDDD Wiele sytuacji w tej książce były wzięte z mojego życia ale tamta akurat nie. xDD Wymyśliłam ją dosłownie przed pisaniem rozdziału xD. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top