3.Pobicie
[Max]
Dzisiaj czwarty dzień szkoły. Pomimo, że lubię się uczyć pragnąłem weekendu. Jak nigdy jedyne czego potrzebowałem to dobrego snu i łóżka. Ubrałem się dosyć szybko. Wziąłem plecak i wyszedłem z pokoju. Po cichu przemknąłem obok śpiącego na kanapie alkoholika i wyszedłem z bloku. Jak zwykle bez śniadania skierowałem się w stronę szkoły.
Wysiadłem z autobusu i wkroczyłem do budynku. Skierowałem się do odpowiedniej sali i zająłem swoje miejsce. Kątem oka zauważyłem, że David i Ian mi się przyglądają. Czyli dwójka, która prześladowała mnie już wcześniej. Kończąc gimnazjum cieszyłem się, że w końcu przestaną. Jednak zapomniałem jak bardzo życie mnie nienawidzi.
Lekcja minęła dosyć spokojnie, tak jak i kolejna. W końcu co niezwykłego może być na zajęciach w pierwszych dniach. Po trzeciej godzinie czułem się obserwowany. Usłyszawszy dzwonek oznajmiający czwartą lekcję. Poczułem jak ktoś łapie mnie za skrawek bluzy. Odwróciłem się i ujrzałem dwójkę, obserwującą mnie od samego rana. Jako, że byłem niższy podniosłem delikatnie głowę, aby na nich spojrzeń. Korytarz był już pusty i cichy.
– Cześć Max – zbliżył się brunet, a niebieskowłosy tylko się przyglądał. – Dawno się nie widzieliśmy. Stęskniłeś się? – uśmiechnął się złośliwie.
– Jak myślisz? – mruknąłem niepewnie.
– Ja się Ciebie pytam – warknął. – Chyba zapomniałeś jakie były zasady. David, może mu przypomnimy? – uśmiechnął się.
– A–Ale...
– Zamknij się –szarpnął mną, a ja odruchowo się skuliłem. –Nagle stałeś taki odważny? –ścisnął moje ramię.
– B–Boli... – pisnąłem cicho.
– Ojej, żebyś się nie popłakał – skwitował w końcu David.
– To co z nim robimy? – wyszczerzył się.
– Proponujesz coś Ian? – mruknął podchodząc bliżej, a ja zadrżałem.
– Hmm, to co zawsze? Dzieciak powinien dostać nauczkę.
Oboje uśmiechnęli się szeroko. Ian dosyć mocno zacisnął dłoń na moim ramieniu i uderzył w twarz. W ciągu chwili z mojego nosa poleciała krew. Puścił mnie i popchnął przez co wylądowałem na zimnej podłodze. Podeszli równocześnie i zaczęli kopać. Skuliłem się, ale Ci nie przestawali wymierzając coraz to mocniejsze ciosy. Za każdym razem z moich ust wydobywał się jęk bólu.
– Co tutaj się dzieje?! – usłyszałem krzyk sekretarki.
Dwójka uciekła, a ja leżałem obolały na płytkach. Kobieta podeszła do mnie. Po moich policzkach spływały łzy. Nie umiałem ich powstrzymać. Zdezorientowana posadziła mnie, co przy mojej wadze nie było trudne. Następnie z jej pomocą wstałem. Czułem się jakbym miał zaraz wypluć wnętrzności. Zaprowadziła mnie do pielęgniarki. Wychodząc napomknęła tylko, że idzie powiadomić dyrektora. Pielęgniarka od razu kazała mi przyłożyć chusteczkę do nosa i zaczęła oglądać moją twarz. Nie zauważając nic niepokojącego prócz moich łez kazała ściągnąć mi bluzę wraz z koszulką. Posłuchałem się i już po chwili ubrania spoczywały obok. Oglądała moją klatkę piersiową. W oczy od razu rzucały się lekko widoczne żebra oraz wiele siniaków. Niektóre były już starej daty, ale czy musi to wiedzieć? Opatrzyła mnie i nasmarowała maścią na siniaki. Akurat kiedy zacząłem się ubierać do pomieszczenia wpadł zarządzający placówką. Wyprosił kobietę i usiadł na krześle. Mam się bać?
– Kto Ci to zrobił?
– I–Ian i David z mojej klasy – wiedziałem, że i tak wszystko jest uwiecznione na kamerach.
– Dlaczego?
– Znam ich z wcześniejszych lat. To nie pierwszy raz.
– Rozumiem. Na pewno poniosą konsekwencję swojego zachowania. Chciałbyś coś dodać?
– J–Ja...Chciałbym zmienić szkołę. Naprawdę mam już ich dość.
– Przyjdź do mnie za godzinę. Na razie zostań tutaj.
– D–Dobrze.
Mężczyzna wyszedł, a ja położyłem się zakrywając twarz dłońmi. Wyproszona wcześniej kobieta wróciła i dotrzymywała mi przez ten czas towarzystwa.
Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do gabinetu dyrektora. Zapukałem lekko i słysząc zaproszenie pchnąłem drzwi. Przekroczyłem próg i ujrzałem mężczyznę siedzącego za biurkiem. Gestem dłoni zaprosił mnie na krzesło przed nim. Usiadłem lekko krzywiąc się z bólu. Facet wyciągnął na stół teczkę z papierami.
– Przepatrzyłem wszystkie za i przeciw oraz zadzwoniłem do placówki niedaleko miejsca Twojego zamieszkania. Jak się dowiedziałem tutaj masz praktycznie godzinę drogi pieszo. Dogadałem się z całą radą i możesz zmienić miejsce nauczania.
– K–Kiedy mam się tam zjawić? Co to za szkoła? – zapytałem niepewnie.
– Wraz z dyrektorką ustaliłem, że powinieneś odpocząć. Idziesz tam dopiero we wtorek, w tym czasie masz spędzić czas w domu i się podleczyć. Szkoła jest wysoko ocenianą – podał mi wydruk z nazwą i miejscem.
– Słodki Amoris? – parsknąłem śmiechem. – Przepraszam – mruknął po chwili.
– Chcieliśmy skontaktować się z Twoimi rodzicami, ale jak wiemy matka nie jest obecna w kraju, a ojciec nie odebrał.
– T–Tak, pewnie jest zajęty.
– Moja sekretarka odwiezie Cię.
– D–Dobrze. Dziękuję, do widzenia.
Wyszedłem z pomieszczenia i spokojnym krokiem skierowałem się za bramy. Zauważając uśmiechniętą kobietę podszedłem do niej. Poszliśmy do samochodu i usiadłem z tyłu zapinając pas. Podałem jej adres i ruszyliśmy.
Podziękowałem i wysiadłem z pojazdu upewniając się, że zabrałem wszystko. Skierowałem się w stronę bloku i już po chwili wspinałem się po schodach. Otworzyłem drzwi i zajrzałem niepewnie. Odpowiedziała mi głucha cisza. Wkroczyłem dalej niepewny. Nikogo nie było. Odetchnąłem z ulgą i sprawdziłem pomieszczenia. Nie ma ojca. Pewnie wyszedł po zapasy. Od razu rzuciłem się w stronę kuchni i zrobiłem jakieś kanapki. Do szkoły zawsze musiałem robić po nocy, albo kraść mu pieniądze na obiady. Dużą część swojego życia chodziłem też najzwyczajniej w świeci głodny. Stąd moja waga.
Gotowe kanapki zostawiłem w pokoju i pobiegłem do łazienki. Wszedłem pod prysznic i odkręciłem wodę. Po moim ciele zaczęła spływać gorąca woda. Dobrze, że zabrałem mu pieniądze na rachunki. Gdybym tego nie zrobił nie mielibyśmy ani, wody, ani prądu, nie mówiąc już o opłacie za mieszkanie.
Odświeżony założyłem ubrania i czmychnąłem do pokoju zamykając drzwi na klucz. Usiadłem przy poszczerbionym biurku i zacząłem jeść przyglądając się kartce od dyrektora. Odpaliłem telefon i zacząłem grzebać w internecie za jakimś opisem i opiniami szkoły. Nie jest źle. Przynajmniej nie będę miał daleko.
– Mam nadzieję, że chociaż tam mnie nie dorwą. Jeżeli znowu stanę się wyrzutkiem klasowym to się nie zdziwię, ale nie zmienię znowu klasy. Będę dobrej myśli – mruknąłem sam do siebie kończąc jeść.
Następnie usiadłem na łóżku i okryłem się kołdrą. Zacząłem przeglądać telefon, a kiedy skoczyłem sięgnąłem po książkę.
__________
1011
O teraz rozdziały zaczną pojawiać się raz na tydzień/dwa.
Zapraszam na mojego insta UwU: https://www.instagram.com/cola126_official/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top