Prolog
Kornelia, to imię idealnie do mnie pasuje. Jestem względnie pewną siebie i społeczną dziewczyną. Jak uważa moja mama- trochę wyszczekaną. Najzwyczajniej w świecie, nie boje się wyrażać swojego zdania, ani nawiązywać nowych znajomości. Co w sumie bardzo przyda mi się w tym roku, ponieważ idę do pierwszej klasy liceum. Raczej zakończą się wszystkie znajomości, chociaż jest jedna, która ma szansę. Mianowicie chodzi o Szymona- mojego chłopaka. Jest ode mnie rok starszy, ma 16lat. Teoretycznie nie cały rok, ponieważ jestem z lutego, a on z kwietnia. Co prawda poszedł już w zeszłym roku do technikum, ale nadal to jest znajomość pozostała z podstawówki, prawda? Nie mieszkam w moim mieście od dawna, bo od 4klasy. Moi rodzice przeprowadzili się tu z Gdańska, za pracą. Lubiłam tamto miasto, a tym bardziej mojego sąsiada- Tobiasza. Nadal mamy silny kontakt, pomimo sporej różnicy wieku. Wiemy o sobie wszystko i ufamy bezgranicznie. Nie raz zarywałam noc, aby wysłuchać jego problemów, czy na odwrót. Zawsze możemy na siebie liczyć, mimo to, że lubimy sobie dogryzać, a już szczególnie kocha się śmiać z mojego wzrostu. Mam niespełna 150, właściwie bliżej mi do 145, ale tak lepiej brzmi. Kto by brał na poważnie 15letnią dziewczynę, mówiącą "Mam jakieś 146 wzrostu". Pewnie większość uznałaby za mnie dziecko, nie znając mnie irl. Jestem bardzo ciemną brunetką, mam wręcz prawie czarne włosy do ramion, które naturalnie mi się falują, czego wręcz nienawidzę. Przez to prostownica jest moją najlepszą przyjaciółką. Mam brązowe oczy, które zwykle widać przez czarne okulary. No niestety, ale długotrwałe siedzenie przed monitorem przez tyle lat, zniszczyło mój wzrok. Moje usta nie są zbytnio duże, patrząc na te wszystkie laski z Instagrama. Policzki mam pokryte piegami, co jest imo moim największym atutem. Mam całkiem w porządku figurę, jestem względnie szczupłą osobą, pomimo kwarantanny, ponieważ codziennie rano biegam po okolicy. Nie tylko pomaga mi to nie przytyć od siedzenia na dupie przy komputerze oraz podczas lockdownów, ale również czyści sumienie, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Po prostu wbiło mi się to w rutynę. Aktualnie mieszkam na przedmieściach, w całkiem sporym domu. Na dole znajduje się mały wiatrołap, kuchnia, salon, łazienka, spiżarnia i sypialnia rodziców. Natomiast na górze jest druga łazienka, pomieszczenie gospodarcze, sypialnia gościnna, mój pokój i pokój mojej siostry. No właśnie, siostry... Niedawno, po kilku latach starań moi rodzice zaadoptowali drugie dziecko, nie mówiłam o tym nikomu, poza Szymonem, który jest tu stałym gościem, więc to oczywiste. Nawet gdy rozmawiałam z Tobiaszem, nic mu nie wspominałam. Kaja, bo tak właśnie ma na imię, jest drobną 8latką, o blond włosach. W przeciwieństwie do mnie ma błękitne oczy. Właściwie nie jest zbytnio podobna do moich rodziców. Mama- całkiem wysoka, brunetka, o jasnym odcieniu, z zielonymi tęczówkami, natomiast tata ma tego samego koloru włosy, co ja, tylko, że mocno kręcone. Oczy również odziedziczyłam po nim. Wracając do mojego pokoju- jest on na cały bok budynku, w dodatku ma swoją własną łazienkę. Ściany są w kolorze białym. Na wprost od drzwi znajduje się biurko z moim ukochanym urządzeniem. Szafa znajduje się po prawej od drzwi. Na przeciwko niej jest moje całkiem spore, podwójne łóżko. Po jednej stronie jest szafeczka nocna, a po drugiej niewielka komoda, za którą stoi jakiś losowy krzaczek z Castoramy i duże, wolnostojące lustro. W rogu pokoju, całkiem blisko łazienki znajduje się kącik z konsolą i kinektem. Można powiedzieć, że mam "dzianych" rodziców, choć nie zawsze tak było. Zanim wyprowadziliśmy się tutaj były momenty, że ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Można powiedzieć, że zasmakowałam w życiu biedy i dobrobytu.
Kornelia- MAM CIĘ DOŚĆ, NA PRAWDE! Dobranoc.
Tobiasz- No nie obrażaj się, już ci nic nie będę robić jak będziesz na afku!- krzyknął błagalnie widząc jak opuszczam nas wspólny serwer Minecraft.
Kornelia- A PO CO W OGÓLE MNIE ZRZUCIŁEŚ?! ODDAWAJ ITEMKI!
Tobiasz- No to chodź tu, to ci dam.
Kornelia- Ale tylko na chwilę, bo jest już pierwsza, a ja mam jutro rozpoczęcie roku.
Tobiasz- No Jezu, jak cię nie będzie, nic się nie stanie i tak masz później zdalne.
Kornelia- Chyba cię głowa rozbolała. Idź się mamy zapytaj, czy nie gorączkujesz, bo chyba nie jest z tobą za dobrze. Przypomne ci, że to pierwsza klasa liceum, CZYLI WYPADAŁO BY PRZYJŚĆ. Poza tym trzeba poznać nowe zgromadzenie młodzieży wybitnej.
Tobiasz- A no tak, zapomniałem. Jak nie zapomnisz to zadzwoń jak było.
Kornelia- No tak, bo zapomnę o takiej wybitnej jednostce, jak ty.
Tobiasz- Czuje się wyjątkowy.
Kornelia- Świetnie.
Tobiasz- A mogę ci wybrać outfit? Prooosze
Kornelia- Weź idź lepiej do tej mamy, bo ja na prawdę nie wiem, czy ty coś ćpałeś, czy chory jesteś. Gdybyś mi wybierał pewnie bym w dresach wyszła.
Tobiasz- Nie no, aż tak to nie. Chodź tu po te itemki, na respie jestem.
Kornelia- Dobrze tobiiii.- przeciągnęłam, aby zakończyć lekki kwas.
Tobiasz- Proszę. I nie obrażaj się, bo przyjadę i cię zjem.
Kornelia- Smacznego życzę. Ja już lecę, bo muszę się wyspać.
Tobiasz- Na którą ty to masz?
Kornelia- Pytałeś się już dzisiaj 5razy, na 12.
Tobiasz- Upewniam się. Tylko się nie wywal pierwszego dnia. Dobrej nocki Korcia.
Kornelia- Dobranoooc.- wyszłam z kanału.
Jako, iż byłam już gotowa do snu, postanowiłam od razu rzucić się na łóżko. Jednym ruchem ściągnęłam okulary i położyłam je na biurku. Przykryłam się kocem i po chwili zasnęłam.
Następnego dnia, gdy się obudziłam od razu założyłam źródło mojego wzroku. Sprawdziłam szybko godzinę, na szczęście była 9.17, więc na chillu mogłam się ogarnąć. Zerwałam się z łóżka i powędrowałam do łazienki. Postanowiłam na start nałożyć sobie maseczkę, akurat coś wybiorę. Po wykonaniu czynności podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarną, woskowaną spódniczkę do połowy ud i białą koszulę z kieszonkami piersiach. Rzuciłam te ubrania na łóżko i wyciągnęłam zwykłe szare dresy, biały topik oraz bieliznę. Ubrałam się w te ubrania i wróciłam do łazienki. Ściągnęłam maseczkę i rozczesałam włosy. Związałam je tymczasowo w kitkę, wypuszczając z przodu cienkie pasemka. Wykonałam jeszcze poranną rutynę, wszystkie płyny, toniki, kremy i przy okazji umyłam zęby, aby nie wracać się na górę. Zbiegłam po schodach na dół i powędrowałam do kuchni, w której spotkałam moją mamę jedzącą śniadanie.
Kornelia- Cześć.- uśmiechnęłam się nieznacznie i kliknęłam odpowiedni przycisk w ekspresie do kawy.
Mama- O cześć córuś. Zaraz Kaja ma rozpoczęcie roku, to ją od razu podwiozę przed pracą. Odebrała byś ją?
Kornelia- Mamo, ale w 1-3 rodzice raczej powinni być ze swoimi pociechami.- odwróciłam się od urządzenia i otworzyłam lodówkę.
Mama- Ale nie mogę, wiesz jak jest. Szef mnie z pracy wyrzuci...
Kornelia- Ehhh wiem. A tata?
Mama- Myślę, że mógłby na chwilę się urwać, zadzwonię do niego.- wyciągnęła telefon z kieszeni spodni.
Wyciągnęłam sobie szynkę i położyłam ją na kromki naszykowanego przez mamę chleba. Zjadłam sobie w spokoju śniadanie i po chwili do domu przyszedł tata i wyszedł wraz z Kają z domu. Dopiłam kawę i założyłam buty oraz maseczkę, co prawda pewnie się udusze, ale co z tego? Kto pytał? Wyszłam z domu i udałam się na codzienną trasę po okolicy.
Kornelia- Jezus przepraszam, zamyśliłam się.- powiedziałam patrząc na sporo wyższego ode mnie bruneta, na którego wpadłam.
?- Nic się nie stało.- uśmiechnął się nieco, przynajmniej to mogłam wywnioskować.
Kornelia- Um ja muszę iść.- uśmiechnęłam się niezręcznie, co również nie miało sensu i ruszyłam ku dalszej drodze.
To trzeba być mną aby nie patrzeć, co się dzieje wokół. Ewentualnie być debilem, co można mi również przypisać. Wykonałam w sumie codzienną drogę i wróciłam do domu. Ściągnęłam buty oraz mokrą szmatkę z twarzy i od razu powędrowałam do śmietnika, aby ją wyrzucić, fuj. W domu panowała idealna cisza, jak mogę się domyśleć mama poszła już do pracy. Wbiegłam po schodach i udałam się do siebie. Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam godzinę.
Kornelia- CO KURDE?- spojrzałam na wyświetlacz, który wskazywał 11.
Wręcz pobiegłam do łazienki i rozpuściłam włosy i zaczęłam je prostować. Po skończonej robocie ubrałam się we wspomniane wcześniej ubrania, które nadal leżały na łóżku. Ułożyłam włosy i poszłam do łazienki, gdzie pomalowałam rzęsy tuszem. Sprawdziłam, czy mogę tak wyjść i wzięłam do ręki telefon. Standardowo otworzyłam snapa i wysłałam dni z lustra do kilkunastu osób. Wypadałoby się pochwalić, że się ruszyło dupę i ubrało coś innego niż dresy, prawda? Było coraz bliżej 12, więc zeszłam ponownie na dół i ubrałam czarną maseczkę, aby pasowała do outfitu. Założyłam bardziej eleganckie buty i wyszłam z domu, zakluczając za sobą drzwi. Ruszyłam w stronę nowej szkoły.
Po około 15minutach doszłam na miejsce. Udałam się do klasy, ponieważ przed pandemię apel ma odbyć się przez radiowęzeł. Zajęłam odpowiednie miejsce i rozejrzałam się. Właściwie ta klasa nie jest zła wizualnie, ale szczerze powiedziawszy, wolę posiedzieć na dupie w domu.
Kornelia- Japierdole...- mruknęłam pod nosem sama do siebie, aby nikt tego nie usłyszał, poza tym jestem osobą raczej nie przeklinającą, więc mógłby to dziwnie zabrzmieć.
Gdy dyrektor zapowiedział, że wypowiedź zacznie za 2minuty, do sali wszedł dokładnie ten sam chłopak, na którego wpadłam. Czyli w sumie teraz wiem o nim więcej, niż on o mnie. Nie ma szans, aby ktokolwiek rozpoznał mnie, widząc mnie godzine wcześniej w zupełnie innym stanie. Usiadł gdzieś z boku klasy, aby nikomu nie zawadzać. Po chwili swój wykład zaczął wspaniały pan i władca- dyrektor.
Facet okazał się być typowym boomerem z kijem w dupsku na dwa metry. Cieszę się, że jest zdalne, bo pewnie byłabym u niego stałym gościem... Po nim powiedziała jeszcze kilka słów wychowawczyni, ale kto pytał? Nikt jej pewnie nie słuchał. Wydaje się sympatyczną kobieciną, więc trzeba jej lizać dupkę na wszelki wypadek. Po wszystkich zażaleniach i wypowiedziach wyszłam z sali, jak każdy. Udałam się w drogę do domu.
Podczas przechodzenie przez jedne z kilkunastu przejść dla pieszych, które bym musiała codziennie przechodzić, aby wrócić do domu, zadzwonił mój telefon. Wywołało to mój uśmiech, ponieważ rzadko ktokolwiek dzwoni do mnie na numer telefonu, prędzej Tobiasz na discordzie. Pośpiesznie odebrałam połączenie i zaczęłam pogodnym tonem:
Kornelia- Halo?
Szymon- Cześć kochanie, może byś się tak wybrała do mnie, co?
Kornelia- Już idę! W sumie mamy do porozmawiania.
Szymon- Mam się bać?
Kornelia- Zobaczysz.- zaśmiałam się lekko i rozłączyłam.
Zadowolonym krokiem skręciłam w uliczkę na której mieszka mój chłopak. Po chwili prostej drogi byłam na miejscu, więc podeszłam do drzwi i kilkukrotnie zapukałam.
Szymon- Czeeeść.- otworzył drzwi.
Kornelia- Hejka.- weszłam do środka.
Ściągnęłam buty i maskę, co poskutkowało szybkim całusem z jego strony. Leciutko się zarumieniłam i weszliśmy do środka, kierując się do jego pokoju.
Szymon- Co znowu zrobiłem?- przewrócił oczami i usiadł na łóżku.
Kornelia- Jak znowu? Przypomnieć ci, że przez ostatnie dwa tygodnie słowem się nie odezwałeś? Nie odbierałeś, nie odpisywałeś.- usiadłam obok i spojrzałam na niego z wyrzutem.
Szymon- No wiem, przepraszam, nie miałem czasu. Jak to po imieniu nazwę, stary przychodził z zadaniem bojowym.
Kornelia- Mhmmm- udałam obrażoną.
Szymon- Ale wiesz co mam?- uśmiechnął się cwaniacko i zaczął grzebać pod poduszką.
Kornelia- Hm?- spojrzałam na niego.
Kornelia- MANGIIIII!- wykrzyczałam podekstytowana, widząc jak wyciąga kilka komiksów.
Szymon- Proszę.- podał mi część, a po chwili jeszcze więcej.
Kornelia- Jeju dziękuję. Kupiłeś całą serię?- zapytałam zdziwiona.
Szymon- Przecież cię nie zostawię z dwoma tomami, bo byś latała co chwilę do empika.
Spojrzałam na niego rozanielona i odłożyłam komiksy. Uśmiechnęłam się jeszcze raz i usiadłam na chłopaki okrakiem, tym samym wypijając się w jego usta.
Posiedziałam u niego do 17, ponieważ moja mama nakazała mi "w tej chwili wracać na obiad". Mogłam do niej zadzwonić, no ale cóż, jest jak jest. Wróciłam spokojnym krokiem do domu i ściągnęłam buty i wilgotną szmatkę, która i tak pójdzie do wyrzutu.
Mama- Mogłaś zadzwonić, że jesteś u niego! Nie robiłabym ci obiadu.- postawiła na stole moją porcje.
Kornelia- Wiem, zapomniałam. Przepraszam.- uśmiechnęłam się nieznacznie i odłożyłam komiksy na komodę w wiatrołapie.
Mama- Siadaj Kornelia. Jak było na rozpoczęciu roku?- uśmiechnęła się, co oznaczało przebaczenie.
Kornelia- No w porządku, nic nadzwyczajnego.- szybko przemyłam ręce w kuchni.
Mama- A klasa? Fajna?
Kornelia- Nie rozmawiałam jeszcze z nikim, wyjdzie w praniu.- usiadłam do stołu.
Mama- No dobrze. I ty tak u niego siedziałaś? Nie było ci niewygodnie?
Kornelia- Nie jakoś tragicznie. Wyszłaś wcześniej z pracy?
Mama- Niee, teraz będę pracować od 10 do 16, tak zadecydował mój szef.
Kornelia- Awans?
Mama- Można tak powiedzieć, dlatego jak już mówiłam, wróciłam wcześniej. Masz szczęście, że tata mógł ją wziąć do pracy, bo byś wtedy miała...- pokręciła głową.
Kornelia- Wiem, wiem.
Zjadłam spokojnie obiadek i poszłam do siebie, biorąc ze sobą mangi. Odłożyłam je na półkę i wyciągnęłam sobie piżamkę i bieliznę. Umyje się już, będę mieć to z głowy. Poszłam do swojej łazienki i szybciutko się umyłam. Przebrałam się w piżamkę i zaczęłam się bawić myjkami do twarzy, olejkami, piankami, serum, ostatecznie kończąc na maseczce, którą można mieć kilka godzin. Wzięłam jakiegoś starego laptopa, jeszcze z poprzedniego domu i położyłam go na łóżku. Postanowiłam zamówić sobie pizzę, jedzenia nigdy nie za wiele. Po wykonanym telefonie sprawdziłam, jak to na mnie przystało, wszystkie sociale. Nic ciekawego się nie działo, więc włączyłam laptopa i zaczęłam szukać jakiegoś serialu do oglądania. Umówmy się, film jest za krótki na tak wczesną godzinę. Do czegoś trzeba zasnąć. Ułożyłam się do oglądania i randomowo spojrzałam w kierunku drzwi.
Kornelia- Nemo?- spojrzałam na mojego kota.
Tak, mam kota. Tylko nie wspomniałam o nim wcześniej, ponieważ mnie wręcz nienawidzi. Jestem jedyną osobą w tym domu, od której odchodzi, nie przychodzi, drapie, innymi słowy nie przepada za moim towarzystwem. Jest to typowy biało-rudy dachowiec, przygarnięty ze schroniska. Zwierzę zaczęło zmierzać w moją stronę i wskoczyło na łóżko, nadal utrzymując dystans.
Kornelia- Okeeej?- spojrzałam zdziwiona na kota, który ułożył się do spania.
Czyli mam towarzystwo. Przykryłam się kocykiem i wybrałam w końcu serial. Odpaliłam pierwszy odcinek.
Po jego obejrzeniu usłyszałam dzwonek do drzwi, a później ich otwieranie, czyli pewnie mama odebrała pizzę. Błagam niech mi jej nie zabiera, czy ja o tak wiele proszę?
Mama- KORNELIAA!- krzyknęła.
Kornelia- TAAAK?- krzyknęłam, po czym odetchnęłam z ulgą.
Po chwili do pokoju weszła mama z pizzą w rękach.
Mama- Zamawiałaś pizzę?
Kornelia- Tak, mogę?
Mama- Proszę.- uśmiechnęła się i podała mi pudełko.
Mama- Mogę kawałek?
Kornelia- Pewnie, bierz.- otworzyłam karton.
Mama- Dziękuję, to ja nie przeszkadzam.- wzięła kawałek i wyszła z pokoju, zamykając drzwi.
Wróciłam do oglądania serialu, tym razem już z jedzonkiem.
Po skończeniu sezonu i jeszcze kilku odcinkach zadzwonił mój telefon, który nieco mnie zirytował. Odebrałam połączenie, widząc, że to Tobiasz.
Kornelia- Kto śmie zakłócać mi tak idealny wieczór?
Tobiasz- Niech zgadnę, pizza, Netflix i maska na ryju?
Kornelia- JEDNAK ZAMONTOWAŁEŚ TE KAMERY? GDZIE SĄ?
Tobiasz- No ta, oczywiście. Jedna jest na szafie i dwie na oknie. A tak na serio sprawa jest.
Kornelia- Co tym razem? Znowu masz zamiar przyjechać do mnie tylko po to aby zrobić fikołka na dachu? Albo wiem! Chodzi o jakąś laskę! Albo niekoniecznie laske...- zaśmiałam się pod nosem.
Tobiasz- Po pierwsze to było salto, a po drugie to odbierz na discordzie.
Kornelia- O Chryste... Grubsza sprawa?
Tobiasz- Można tak powiedzieć.
Kornelia- No to czekaj, wyrzucę pudełko i kawusie sobie zrobię.
Tobiasz- Ale pośpiesz się.- rozłączył się.
Przewróciłam oczami i specjalnie lekko się ociągając zeszłam z pudełkiem na dół i wyrzuciłam je. Zgodnie z tym, co powiedziałam wstawiłam sobie w ekspresie kawę. Funfact- rodzice specjalnie go kupili dla mnie, jestem kawożłopem w tej rodzinie. Gdy była gotowa, zabrałam kubek i poszłam na górę. Postawiłam go na biurko i poleciałam ściągnąć maseczkę. Tyle by było z przyjemnego siedzenia pod kocykiem. Włączyłam komputer i odebrałam połączenie z discorda i założyłam wiecznie podpięte słuchawki.
Kornelia- Jestem, słucham, co się dzieje albo co żeś zepsuł? Chociaż na ostatnie znam odpowiedź... Wracając, słucham.
Tobiasz- Jak wiesz działam sobie w internecie, streamuje, a czasem coś na YouTuba wleci.
Kornelia- Ciężko byłoby nie wiedzieć.- wzięłam łyka, pomimo tego, że było trochę gorące.
Tobiasz- I jak również wiesz, gram ze znajomymi, prawda?
Kornelia- Nie rozkładaj gówna na atomy, do rzeczy.
Tobiasz- DAJ MI SKOŃCZYĆ! I w sumie przydałaby się nam jakaś dziewczyna w składzie.
Kornelia- Czy ty coś sugerujesz?
Tobiasz- No szczerze, to tak. Nie chciałabyś spróbować z nami pograć?
Kornelia- Co proszę?- zaczęłam się śmiać.
Tobiasz- To co słyszysz.
Kornelia- Pamiętasz, co ci wczoraj mówiłam z mamusią? Mam moją do ciebie wysłać, czy dasz radę dojść do swojej?
Tobiasz- Korcia, ale ja serio mówię.
Kornelia- A ja jestem papieżem.
Tobiasz- W takim razie habemus papam. W dodatku papież-kobieta. Ale serio, nie chciałabyś? Chociaż na próbę?
Kornelia- Ja nie moge, co ja się z tobą mam? Jak ja tyle lat wytrzymałam?
Tobiasz- Codziennie zadajesz to samo pytanie, więc odpowiedź powinnaś znać.
Kornelia- To było pytanie retoryczne. Po guzik ja ci tam jestem potrzebna?
Tobiasz- Czy ty karle umiesz słuchać?
Kornelia- No nie mogę no... Czy ty możesz RAZ się nie śmiać z mojego wzrostu, proszę?
Tobiasz- Jak się zgodzisz to się zastanowię.
Kornelia- Kusząca propozycja. Jestem skłonna się zgodzić.
Tobiasz- To co? Chcesz poznać chłopaków? Odezwijcie się.
Kornelia- CZY TY CHCESZ MI POWIEDZIEĆ, ŻE CAŁY CZAS BYLI TUTAJ NA VOICE CHACIE?
Tobiasz- Nawet słyszeli twoją historię z kamerami i saltem.
Kornelia- Nienawidzę cię, przysięgam.
Tobiasz- No ta, weź się zamknij na chwilę. Przedstawcie się wszyscy i możemy pograć chwilę.
Po chwili niezręcznej ciszy, każdy pokolei się przedstawił i jak mi teraz wiadomo Tobi chce abym grała z mikolsem, buszem, kubirem i napierakiem. Z tego, co się dowiedziałam, ostatni z chłopaków jest z mojego rocznika, tylko, że dopiero będzie miał 15urodziny i również zaczął pierwszą klasę. Po "rapach" przyszła kolej na mnie.
Kornelia- A więc tak, jak pewnie usłyszeliście od tego lekko niedorobionego uczestnika rozmowy, mam na imię Kornelia. Mam skończone 15lat i zaczęłam dzisiaj pierwszą klasę licealną.
Tobiasz- I dodatkowo jestem weebem, chciałaś dodać.
Kornelia- Czytanie mang, a bycie weebem to dwie różne rzeczy. Poza tym, przypomnę ci, kto oglądał gejowskie hentai.- powiedziałam słowa, których pewnie pożałuje za kilka minut.
Kubir- Ale że Tobiasz?
Kornelia- Chyba się wstydzi przyznać.- zaśmiałam się.
Tobiasz- No ale dlaczego ty wyciągasz na mnie teczki? Mam do ciebie zaraz przyjechać?
Kornelia- Masz zamiar przyjechać z Gdańska do wawki w "zaraz", czyli jakieś 10minut? Powodzenia życzę.
Tobiasz- Dobra cicho tam krasnoludku.
Kornelia- Ty na prawdę chcesz abym się obraziła, prawda?
Napierak- A ile masz wzrostu?
Kornelia- A możemy porozmawiać o czymś innym?
Tobiasz- Ma dokładnie 146.
Kornelia- To po prostu ty jesteś za wysoki i tyle. Sprawa zamknięta.
Tobiasz- No ta, z pewnością. Dobra wystarczy, bo nic na noc nie będzie do kłócenia. Gramy?
Busz- W kloce?
Tobiasz- No możemy, tylko co?
Mikols- Może build battle?
Napierak- Taaak!
Kornelia- Jestem za.
Kubir- Można pograć.
Tobiasz- No to chodźcie, stworzę party i lecimy.
Odpaliłam Minecrafta i weszłam na najbardziej lagujący serwer- hypixel. Zagraliśmy duoski w najróżniejszych składach. Szczerze? Randomy okropnie budują, po prostu kloce bez detali. Około północy stwierdziłam, że trzeba się zawijać do spania.
Kornelia- Dobra chłopaki, dziękuję za gierkę, ale będę już zmykac spać, bo trzeba wstać o 6.
Busz- Po co o 6?
Tobiasz- Bo ona musi rano wstać, ogarnąć się godzinę i iść pobiegać, a potem lekcje.
Kornelia- Dokładnie. Dobrej nocki życzę.
Odpowiedzieli mi tym samym. Rozłączyłam się i ściągnęłam okulary, nie zważając na powrót do łóżka. Dojdę, raczej. Wstałam od komputera i rzuciłam się na łóżko, lekko uderzając nogą o kant, ale na szczęście nie poczułam tego zbytnio. Przykryłam się i po chwili zasnęłam.
Ale że usiadłam na dupie i napisałam w dwa dni, pogU?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top