Rozdział 17
(Emma Jones)
Madison
-Ten pokój jest cudowny!-krzyknęła szczęśliwa blondynka i rzuciła się na łóżko.
-Uspokój się wariatko.-zaśmiałam się i rzuciłam plecak obok szafy.
Jednak muszę przyznać jest super. Jasne ściany, meble i ciemna pościel.
-Cześć dziewczyny!-krzyknęła dziewczyna wchodzą do pokoju.
Dlaczego wszyscy dzisiaj krzyczał? Zobaczyłam śliczna dziewczynę i ciemnych włosach.
-A ty to kto?-zapytała Mia podchodząc bliżej.
-Aj no tak.-uderzyła się lekko w głowę-Jestem Emma Jones z klasy 2a.
-Miło cię poznać.-uścisnęła odrazu jej dłoń-Ja jestem Mia Wilson a to Madison Smith. Będziemy razem w pokoju?
-Mi tez miło poznać.-uśmiechnęła się-Z tego co było na liście to tak, jesteśmy razem.
Mia jak tylko to usłyszała przytuliła się do niej i zaczęła pokazywać jej łóżko i łazienkę. A ja bez słowa patrzyłam na ta cała sytuacje. Żałosne. Przeczesałam włosy i położyłam się na łóżku. Westchnęłam ciężko i zaczęłam patrzeć w sufit.
Jak już miałam się zrelaksować ktoś nagle wpadł do naszego pokoju. Kurwa czy oni nie maja własnego życia?! Jaki dzisiaj irytujący dzień!
-Ej dziewczyny co to za leżaki!-krzyknął Liam.
-Nie ma czasu!
-Co wy wyprawiacie?-zapytała Emma.
Dziewczyny wyszły z łazienki a Liam wziął na ręce Mie a ta się zaczęła śmiać.
-Jesteście nienormalni.-przewróciłam oczami i zakryłam twarz poduszka.
-Nie narzekaj piękna.-zabrał przedmiot z mojej głowy-Dzisiaj nie jedziemy niczego zwiedzać i wszyscy idziemy w melanż. Nie może cię to ominąć.-powiedział wesoły.
-Co ty pierdolisz? To nie możliwe Cameron.
-Przecież jest dopiero 13:00.-powiedziała Mia.
-No tak ale już was informujemy. Przyjdziemy po was o 21:00, bądźcie gotowe!
-Wypad mi stad!
-Wyjazd!-zaczęłyśmy krzyczeć rozbawione.
Oni się zaśmieli i wyszli dalej szukać kolejnych pokoi.
Mia
-Ruszaj ta dupe bo przez ciebie nie zdążymy!-krzyknęłam wkurzona w stronę przyjaciółki.
-Wal się!-odkrzyknęła z pokoju.
Westchnęłam ciężko. Ja z nią na prawdę nie mogę wytrzymać. Cały dzień przeleżała w łóżku a jak już mamy wychodzić ona dalej nie ogarnięta. My razem z Emma chodziłyśmy po ludziach żeby sprawdzić kto w jakim jest pokoju. Oczywiście dowiedziałam się tez gdzie jest Scott. Jesteśmy na czwartym pietrze a on na trzecim wiec wiem gdzie najebana wyląduje. Trochę mnie to boli bo jestem w nim zakochana, całowaliśmy się ale on mnie odrzucił a ja i tak dalej o nim myśle. Gadałam o tym z Madison ale jak tylko słyszy jego imię mówi ze nie warto i to dupek. Nie ważne co chciałam powiedzieć na jego temat ona mi go odradzała. W pewnych momentach zaczęłam podejrzewać ze może coś oni razem ale szybko odrzuciłam ta myśl. Nie znamy się jakoś długo ale to moja przyjaciółka, nie zrobiła by mi tego.
-Mia! Madison śpi!-krzyknęła Emma.
Nie no ja ja zabije. Zapięłam tylko kolczyki i wyszłam z łazienki. Oparłam ręce na biodrach i popatrzyłam na brunetkę wkurzona.
-Nie wkurzaj się tak bo nigdy chłopa nie znajdziesz.-zaśmiała się, przytulając poduszkę.
Jak tylko to usłyszałam, podeszłam do niej i zaczęłam ja dusić. Ona nic sobie z tego nie robiła i dalej się śmiała jak opętana.
-Masz jeszcze 20 minut lepiej zacznij się ogarniać bo nigdy stad nie wyjdziemy.
-Ehh, nie odpuścisz?-zapytała zrezygnowana.
-Znasz odpowiedz. Wstawaj.-zabrałam jej kołdrę i pokazałam ręką w stronę łazienki.
Westchnęła ciężko i poszła powolnym krokiem do wskazanego miejsca.
-Myślałam ze z niej imprezowiczka jest.-popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Czasami ma takie jazdy, że nie ma na nic ochoty. Przyzwyczaisz się.-usiadłam obok niej.
Minęło już pół godziny ona dalej tam siedziała. Zaczęłam się niepokoić bo bałam się ze nie zobaczę Hardin'a. Jak już miałam ja zacząć znowu pospieszać krzyknęła.
-Chcecie to idźcie beze mnie, dogonię was!
-Jesteś pewna?
-Tak, luz. Zgadamy się!
Popatrzyłam na Emme a ona tylko wzruszyła ramionami. Ubraliśmy buty i wyszłyśmy z pokoju. Zjechaliśmy winda na ostatnie piętro a w głównej sali było już kilka osób.
-Jesteście w końcu.-podbiegł do nas Liam-Idziemy?
-Gdzie jest Madison?-zapytał nagle Cameron.
Hardin
Jak już skończyłem się ogarnąć wyszedłem z pokoju i pojechałem na sam dół. Nie miałem ochoty na melanż ale nie umiem odmawiać jeśli chodzi o alkohol i napalone laski. Ci debile z drugiej klasy przetrzepali cały hotel namawiając na imprezę. Moi kumple odrazu się zgodzili a ja w sumie wyjścia nie miałem.
Było w chuj ludzi, oby tylko nauczyciele się nie zorientowali bo będziemy mieli przejebane.
-No w końcu wyszedłeś stary.-klepnął mnie w ramie David.
-Zajebiste dupy już na nas czekają w klubie.-uśmiechnął się łobuzersko Max.
-Tylko na to liczę.
Zaśmieliśmy się razem. Nagle usłyszałem dźwięk windy i nie wiem czemu popatrzyłem w tamta stronę. Zobaczyłem Mie i jakaś dziewczynę ale to nie była Madison. Gdzie ona jest? Nawet nie chce myśleć ze nie idzie. Usłyszałem kawałek ich rozmowy.
-Gdzie jest Madison?
-Spóźni się, mamy być pod telefonem.-wytłumaczyła blondynka.
-Dobra to idziemy.-powiedział chłopak obok niej i jak na zawołanie wszyscy zaczęli wychodzić.
-Idziesz?-zapytał Max.
-Zaraz wrócę.-powiedziałem szybko i poszedłem w stronę schodów.
Co ja wyprawiam? Zamiast iść na imprezę i cieszyć się życiem i nowymi łaskami idę zobaczyć tylko ta jedna. Ta dziewczyna serio zawróciła mi w głowie. Na szczęście wiem gdzie ma pokój bo jak jej przyjaciółka chodziła to zapytałem przy okazji.
Jak już byłem na czwartym pietrze podbiegłem do drzwi i bez pukania wszedłem do środka.
-Kurwa mac, nie strasz mnie.-powiedziała wkurzona zapinając szpilki.
-Ja pierdole..Madison?-tylko tyle potrafiłem powiedzieć.
Czarna koronkowa koszulka, spódniczka, szpilki i marynarka..
-Wszystko dobrze?-zaśmiała się nie winie.
-Mógłbym się z toba jebać tu i teraz.-przegryzłem wargę i podszedłem do niej bliżej.
-Jesteś zboczony, tylko jedno ci w głowie.-odsunęła się i zaczęła się kierować do wyjścia.
Nie odpuszczę takiej okazji. Odwróciłem się szybko w jej stronę i przycisnąłem ja do drzwi.
-Proszę cię nie rób scen, trzeba iść.-westchnęła znudzona.
-Mogę ci zagwarantować ze tu będzie o wiele ciekawiej niż na imprezie.-odgarnąłem jej włosy za ucho.
Popatrzyła na mnie i przegryzła uwodzicielsko wargę.
-Mam to brać za zgodę?
Zacząłem się do niej przybliżać żeby ja pocałować. Wiedziałem ze tego chce wiec się nie hamowałem.
Jak już miałem zaczynać odwróciła głowę w ostatniej chwili. Popatrzyłem na nią wkurzony.
-Wybacz ale mam zamiar przelecieć kogoś innego i na pewno to nie będziesz ty.-pocałowała mnie w policzek i otworzyła drzwi-Wychodź bo muszę zamknąć pokój żeby żadni zboczeńcy się nie włamali.-uśmiechnęła się zwycięsko.
Zrezygnowany poszedłem za nią i przyglądałem się jak zamyka pokój. Jak miała zamiar znowu odejść, przyciągnąłem ja znowu do siebie, łapiąc mocno za tyłek przez co cicho jęknęła.
-Uwierz mi, że kiedyś sama do mnie przyjdziesz ale wtedy już nigdy nie wypuszczę cię z łóżka.-powiedziałem jej na ucho.
-Prędzej będziesz pierdolić się z kolejna dziwka niż ze mną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top