I

POV narrator

Error zaczął robić obiad dla siebie, znajdował się w sowim małym wynajmowanym mieszkaniu złożonym z 5 pokoi (czyli salonu, kuchni, łazienki, swojego pokoju i czegoś na wzór biura) kiedy nagle zadzwonił jego telefon.

Przerywając co robił, poszedł do swojego telefonu, który leżał podpięty pod ładowarką. Telefon buczał. Spojrzał na ekran i wyświetlało się jakiś nieznany numer. Odłączył telefon od ładowarki i odebrał. Położył telefon na swoim "uchu".

-Halo - powiedział czarny szkielet

-Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do detektywa Errora? - spytał głos w słuchawce

-tak, a z kim mówie? - spytał miłym głosem zgliczowany szkielet

-jestem Evan Smift, i dzwonię w sprawie mojej zmarłej córki, czy mógłby pan poprowadzić śledztwo co do jej śmierci? Zapłacę dość sporo, gdyż słyszałem że jest pan najlepszy...

-Pewnie że tak, może się spotkamy i omówimy razem szczegóły? - spytał Error, ponieważ nie cierpiał robić tego przez telefon.

-Pewnie, może być jutro w parku na ulicy *****? -  spytał Evan naśladując ton głosu czarnego szkieleta

Może być, co pan powie na 13³⁰?

-pewnie - odpowiedział mu rozmówca i się rozłączył.

Error poszedł dokończyć swój obiad i pomyślał "jutro będzie ciężki dzień".

Time Skip

POV Error

Szedłem przez ładny Park który leżał w centralnej części miasta. To właśnie w nim są zawierane pierwsze przyjaźnie i znajomości. Można tam zawsze z kimś porozmawiać albo po prostu pomilczeć i pobyć sam na sam z przyrodą i z naturą. Bardzo lubię przychodzić do parku, ponieważ tam mogę się odprężyć i pomyśleć nad rozwiązaniem różnych problemów.

Dla mnie jest najpiękniejszym miejscem na świecie. Pierwsze co można zauważyć po wejściu to ogromna liczba drzew i roślin. Pomiędzy drzewami w cieniu stoją pomalowane na zielono ławki, na których odpoczywa wielu ludzi, i tam właśnie miałem zaczekać na Evan'a, ponieważ przyszłem za wcześnie.

Kiedy tak czekałem to myślałem o wszystkim co robiłem w ciągu tego miesiąca i doszłem do wniosku, że nie robiłem nic co by było choć trochę ciekawe. Kiedy tak myślałem to dosiadł się do mnie ten cały Evan. Zaczął opowiadać jak jego córka wyszła przedwczoraj do koleżanki na noc, a z rana kiedy szedł do pracy to usłyszał czyjś krzyk, a po chwili zrozumiał że to jej koleżanka tak kszyknęła i jak najszybciej podbiegł do niej, i wtedy zobaczył swoją córkę, która była już martwa. Powiedział mi gdzie ją znalazł oraz zapłacił mi połowę ceny z góry.

Od razu po tym jak skończyliśmy rozmawiać, poszłem do miejsca zdarzenia i tam spotkałem swojego starego znajomego Nightmare oraz jego partnera Blue (są obaj w policji) którzy się już zbierali, mówiąc że nic tam nie znajdę, ale jak chcę to mogę się rozejrzeć.

Kiedy się dokładnie rozejrzałem to zobaczyłem coś od czego odbijało się światło, a kiedy podeszłem tam to zobaczyłem zbitą fiolkę, która jest otwarta. Z niej wylało się jakiś dziwny, czerwony płyn. Niewiele myśląc wziąłem ją że sobą z rękawiczkami, próbując nie dotykać tajemniczej, czerwonej substancji, a zarazem zachować jak najwięcej w fiolce. Zamknąłem to, dzięki trochę dziwnie wyglądającego korka, który miał na końcówce wzór serca.

Spojrzałem na fiolkę, i zrobiłem ruch ręką. Wyglądało to jakbym mieszał tą tajemniczy płyn. To miało taką samą gęstość jak farba. Normalna, świeża plakatowa farba.

Schowałem to w małej plastikowej torebce. Najprawdopodobniej na tej małej flaszce będzie można znaleźć odcisków palców – Potwora lub ludzką. Niestety nie miałem takich narzędzi co mieli policjanci, więc poszłem do komisariatu żeby to od tego odcisków palców odczytali z ich laboratorium.

Kiedy już byłem na miejscu podeszłem do pani, która była obok biurka, robiąc coś.

-Dzień Dobry, gdzie mogę znaleźć Nightmare'a i Blue? -Spytałem się. Kobieta popatrzyła się na mnie.

-Są we swoich biurkach, detektywie Error.- Odpowiedziała. -Coś się stało?- Zapytała się mnie.

Spuściłem powietrze ust. - Znalazłem pierwszy raz szlak w sprawie morderstwa córki Smiftów przez tego tajemniczego mordercę.- Kobieta była w totalnym w szoku aż miała buzię otwartą.

-Nie wierzę ci. Nikt, a nikt nie znalazł żadnego śladu przy sprawie tego tajemniczego mordercy."-Powiedziała.

Otrząsnęła się z szoku nie wierząc mi. Wyciągnąłem z kieszeni plastikową torebkę. Uniosłem to w powietrzu i pokazałem jej to. Poprawiła sobie okulary i popatrzyła się na to.

-Niemożliwe...-Powiedziała patrząc na zbitą fiolkę, która miała jeszcze ten tajemniczy czerwony płyn.

-Jest możliwe. Wy poprostu nie patrzycie aż tak dokładnie w miejscach zbrodni.- Powiedziałem jej. Schowałem dowód. -Teraz pójdę do nich i im to oddam, żeby to oddali do laboratorium na odcisków palców jakby były na tej małej flaszce.

Kobieta kiwnęła głową, pozwalając mi iść do tych dwojgów policjantów, którzy prowadzili te śledztwo.

Zapukałem do ich drzwi.

- tu Error - Powiedziałem i czekałem. Po chwili ciszy, ktoś otworzył. To był Blue.

-Dzień dobry Error. Co cię tu sprowadza?- Zapytał, zapraszając mnie do środka. Wszedłem do środka. Od razu przywitał mnie wzrok Nightmare'a.

-Mam jeden szlak, który znalazłem na miejscu zdarzenia.- Odpowiedziałem na pytanie Blue, a Jego oczy się rozszerzyły, ale reakcja Nightmare była troszkę niesamowita. Stanął i on uderzył biurko swoimi skieletnymi rękami.

-CO TAKIEGO!? -Krzyknął, nie wierząc mi.

-Wskazówkę.- Jeszcze raz powiedziałem.

-Nie wierzę ci kurwa mać. Pokaż mi kurwa tą pierdoloną wskazówkę lub ci kurwa nie uwierzę.- Powiedział wściekły. Heh. Kiedy on jest wściekły, on przeklina kuźwa co drugie słowo. Wyciągnąłem tą wskazówkę, która była w tym plastykowym woreczku.

-Macie to zanieść to do laboratorium.- Powiedziałem.

-Ale jak ty to kurwa znalazłeś to Error!?- Powiedział Nightmare, chcąc mieć odpowiedź skąd ja to znalazłem, ignorując co powiedziałem przed chwilą.

-Poprostu trzeba szukać do okoła bardzo dokładnie.- Odpowiedziałem mu.

-A teraz zabierzecie to do laboratorium.- Blue otrząsnął się i kiwnął głową.

-Dobra.- Powiedział. Dałem mu ten ślad i on od razu poszedł żeby to dać do laboratorium

-Zbieram się teraz.- Powiedziałem, kierując się do drzwi. Nightmare usiadł spowrotem do swojego krzesła.

-Do widzenia Error.- Pożegnał mnie. Odwróciłem się do niego żegnać go też.

Po chwili później, wyszedłem z komisariatu. Spojrzałem w górę. Wyglądało na to, że dzisiaj ma padać. Niestety nie wziąłem parasolu. Ja mam tylko nadzieję, że zdążę wejść do domu przed deszczem. Nie będzie to miłe uczucie jak będzie na mnie lało. Poszłem do domu szybkimi krokami, mając na nadzieję, że zdążę do domu przed ulewą.

Niestety, nie miałem takiego szczęścia, jak wtedy kiedy znalazłem ślad na miejscu zbrodni.

Deszcz zaczął kapać. Glitch'e, które były na moim ciele, zaczęły bardziej glitch'ować się przez deszcz, co mnie to coraz bardziej bolało. Schowałem się pod najbliższym poddaszu. Schowałem się w samą porę. Z kapiącego, wolnego deszczu, przeobraziło się to na burzliwą ulewę. Lało jak zebra. Nie dało się prawie przez to widzieć. Spuściłem powietrze z moich ust zdenerwowani. Teraz jestem ciekawy ile będę musiał czekać aż ulewa choć na chwilę przestała padać. Na szczęście, obok mnie była ławka. Usiadłem na niej.

Patrzyłem się na ulicę co się działo. Niektórzy ludzie, czy potwory mieli parasole, a niektórzy poprostu gazetą, torbą, torebką, książkami lub nawet plecakami osłaniali się przed deszczem. Wyciągnąłem z kieszeni telefon.

Spojrzałem ile miało jeszcze baterii. Jeszcze 76%. Całkiem dobrze tylko brak zasięgu. Schowałem urządzenie spowrotem do kieszeni. Postanowiłem sobie obejrzeć co do okoła mnie działo.

________________
1147 słów

Witam wszystkich serdecznie!

Jak myślicie co dalej się stanie?

Macie jakieś pomysły?

Bo mnie ciekawi o czym wy myślicie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top