Rozdział 8
- Jak nam powiecie gdzie można znaleźć kantor i bankomat, bo nam się pieniądze kończą - powiedziała Kamila i zaczęliśmy się wszyscy śmiać.
- Pewnie - powiedział Junshiro.
Spojrzałam na Kamilę, widać było, że nie jest do końca pewna, i czegoś się obawiała. Ja też nie byłam w stu procentach zdecydowana, aż w końcu powiedziałam.
- Dobra Kamcia co nam szkodzi.
Przyjaciółka podniosła głowę, spojrzała na mnie, potem na chłopaków, którzy z niecierpliwością czekali na jej odpowiedź.
- Dobra, pojedziemy - powiedziała, a ja podskoczyłam z radości.
- Czyli to znaczy, że jedziecie? - dopytał Ryoyu dla pewności.
- A co z tym kantorem? - zapytala Kamila. - Ale poza tym to tak zgadzamy się.
- To super, że się zgadzacie, do zobaczenia później - powiadomił Ryoyu, pomachali nam, a następnie opuścili nasz pokój.
Kamila trochę była zażenowana tym, że nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytanie, ale uznała, że sama sprawdzi w necie.
Po chwili wstaliśmy, ubrałyśmy się, i zeszłyśmy na śniadanie, na którym spotkaliśmy siedzących Japończyków przy jednym ze stolików. Rozmawiali jak gdyby nigdy nic, następnie wszyscy jednocześnie odwrócili się w naszą stronę.
Podeszłyśmy do nich, przywitałyśmy się, a następnie trener kadry zaczął nam tłumaczyć ważne informacje dotyczące wyjazdu.
- Dziewczynki, jak chcecie z nami jechać to po pierwsze, musicie być grzeczne, nie możecie zepsuć nam opinii w hotelu w Churchever, a jeszcze trzeba ogarnąć wam oddzielny pokój, z tym może być problem, bo już są zarezerwowane pokoje dla skoczków a nie wiadomo czy będą jakieś wolne na tym piętrze... - mówił tak przez dobre piętnaście minut, aż w pewnym momencie przerwał mu Ryoyu.
- Dobrze panie trenerze, dziewczyny pewnie zrozumiały.
Po tych słowach nastała cisza, stałyśmy jeszcze jakiś czas przy nich, dopóki trener nie powiedział, że jutro wieczorem mamy być gotowe, bo jedziemy na samolot. W tym momencie przypomniało mi się, że przecież mój brat o niczym nie wie, że przecież właśnie miałam za niedługo wracać do domu, i co ja mu teraz powiem, że jednak nie wracam, tylko wyjeżdżam na Letnie Grand Prix.
Zaszłam z Kamilą do pokoju, usiadłam na łóżku, wzięłam telefon i napisałam do Kamila.
Ja: Hej musimy pogadać
Kamil: Cześć sis, co jest?
- Z kim piszesz? - zapytała Kamila rzucając się na moje łóżko.
- Z bratem - przewalam aby napisać SMS-a. - o tym, że nie wracam teraz do domu i nie wiem kiedy wrócę.
Ja: Jadę na Letnie Grand Prix i szczerze mówiąc, nie wiem kiedy wrócę do domu.
- Nie będzie zadowolony - powiedziała Kamila przykładając telefon do ucha. - część mamo jadę na Letnie Grand Prix, nie wrócę teraz trzymajcie się.
Przyjaciółka odłożyła telefon na stolik nocny po czym do mnie przyszła wiadomość.
Kamil: Izunia, możesz jechać, rodzice powinni przysłać Ci pieniążki na wszelki wypadek za niedługo, będziemy tęsknić, pozdrów Kamilę, trzymajcie się tam.
Napisał mój brat na co odpisałam wzajemnie a następnie odłożyłam telefon i zastanawiałam się jak to będzie.
- Myślałam, że bardziej się zdenerwuje - powiedziałam uśmiechając się. - Napisał, że rodzice mi prześlą pieniądze i już.
- To mi mama powiedziała, że mam po prostu uważać na siebie i tyle. - powiedziała Kamila.
Wstałyśmy z łóżek, wyciągnęłyśmy walizki i zaczęliśmy się pakować. Uznałyśmy, że dobrze byłoby jutro rano przejść się do jakiegoś sklepu, aby zrobić zakupy. We Francji są droższe artykuły, więc trzeba narobić zapasów, tylko nie za dużo, żeby nas do samolotu wpuścili.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top