Rozdział 3
Iza
Wychodząc z restauracji stanęłyśmy w korytarzu, aby zobaczyć co tu serwują na obiad, zobaczyłam sporo potraw z ryżem, szczerze mówiąc to nie zaskoczyło mnie to, przecież jesteśmy w Azji.
Ruszyłyśmy w stronę naszego pokoju, wzięłyśmy najpotrzebniejsze rzeczy i udałyśmy się w stronę drzwi wyjściowych. Po drodze zauważyłam, że dwaj bracia którzy siedzieli w stoliku obok na jadalni stoją przed wyjściem i ewidentnie na kogoś czekają.
- Hi - powiedział Junshirio machając do Kamili.
- Ohayo - odezwał się nagle drugi z nich.
- Ohayo - powiedziała Kamila również im odmachując - my się chyba już dzisiaj widzieliśmy. - zapytała pół pytaniem pół stwierdzeniem.
- No widzisz, tak jakoś wyszło - powiedział Junshirio - a gdzie się wybieracie dzisiaj, jeśli można wiedzieć?
- No, chciałyśmy iść na wasz trening - powiedziałam.
- W ogóle to fajnie się z wami rozmawia, niektóre to nie rozumieją chyba, że skoczkowie to tak naprawdę normalni ludzie - odezwał się Ryoyu, tak, ma rację, niektórzy nie porozmawialiby tak z nimi jak my w tej chwili.
Pogadałyśmy z nimi jeszcze chwilę dopóki nie przeszedł Tomuharu z resztą kadry i nie poszli na trening, pomyślałam, że może udamy się tam za jakieś pół godziny, ale najpierw musimy iść do kawiarni, która była niedaleko. My mamy w zwyczaju, że z każdego miejsca musimy spróbować kawy.
Przekroczyłyśmy próg kawiarni, a tam był wystrój jak w polskim barze mlecznym, czyli taki tradycyjny, nie było luksusów, ale też nie było takiej bardzo biedoty.
Po 5 minutach stania w kolejce zamówiłyśmy dwie białe kawy i udałyśmy się do stolika koło ściany na przeciwko lady. Stoliki były drewniane i okrągłe, a koło nich stały po 4 krzesła. Kawiarnia nie była bardzo duża. Szczerze jak dla takiego miejsca wystarczająca.
- Napijemy się i idziemy pod skocznie? - zapytała jak tylko przyszłam z naszym zamówieniem.
- Pewnie, przecież po co byśmy tu przyszły - powiedziała wsypując dwie saszetki cukru do swojego napoju.
- Nie wierzę, że w ogóle udało nam się z nimi zamienić słowo - powiedziała biorąc łyk.
Popatrzyłam się na nią i przytaknęłam jej skinieniem głowy, miała rację, ja wcale nie przypuszczałam, że zainteresują się zwykłymi turystykami, a co dopiero nawiązać wspólny język.
Po 20 minutach zapłaciłam za zamówienie i biorąc ostatni łyk wyszłyśmy z kawiarni i poszłyśmy pod skocznie, stanęłyśmy w miejscu aby widoczne było jak oddają swoje treningowe skoki przed wyjazdem na letnie Grand Prix, tym razem miały być zawody w Courvel.
Obserwowałam skok Ryoyu jak tylko wyszedł z progu, ale dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że to on. Skoczył na rewelacyjną odległość 139 m, wiedziałam o tym ponieważ jego wynik ukazał się w tabeli.
Obserwowałam go cały czas, cieszył się jak dziecko, ogólnie jest bardzo słodki, zawsze jako mężczyzna mi się podobał, ale pewnie mało prawdopodobne, że kiedykolwiek będziemy razem, ale kto mi zabroni marzyć. Cieszę się, że przynajmniej mogłam z nim porozmawiać.
Po nim skoczył Kento, a następnie Junshirio,, który też zaskoczył wynikiem, mimo z nie doleciał do 139 metra, to wynik 135 też go fascynował, tak samo jak Kamilę która piszczała z radości jak tylko ujrzała tą liczbę na ekranie.
Na koniec treningu wyświetlili odległości wszystkich zawodników. Wyszło na to, że Ryoyu miał najwyższą odległość, zaraz po nim był Yukiya z wynikiem 137 metrów, a zaraz po nich znalazł się Junshirio, oby dwie byłyśmy szczęśliwe, i jak tylko znalazłyśmy odpowiedni moment, pobiegłyśmy im pogratulować.
...........
Witam serdecznie
Przepraszam za zbyt mało ciekawy rozdział ale obiecuję że w następnym coś więcej się zadzieje.
To do następnego :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top