Wypadek
Idę z koleżanką po korytarzu szkolnym i rozmawiamy. Jesteśmy już lekko spóźnione na pierwszą lekcje, ale się tym nie przejmujemy. Dzisiaj mamy sprawdzian z podstaw przedsiębiorczości i omawiamy to co umiemy. Właśnie wchodzimy po schodach na drugie piętro. Nagle jak znikąd pojawiła się moja nauczycielka języka angielskiego. Zaskoczona nie zdążyłam uskoczyć w bok, więc wpadła na mnie gwałtownie. Polecieliśmy do tyłu, a ja poczułam ogromny ból w nadgarsku. Leżałam na podłodze, a Pani Nikola na mnie. Podniosła się na rękach i spojrzała mi w oczy z przerażeniem.
- Jejku przepraszam cię. Bardzo się spieszyłam i nie zauważyłam, że idziesz - tłumaczyła szybko
- To moja wina nie zdążyłam odskoczyć
- Nie nie. To ja wpadłam na ciebie bez ostrzeżenia - podniosła się
- Zdarza się - usiadłam i wzruszyłam ramionami
- Nic ci nie jest? - spytała troskliwie
- Przeżyje - uśmiechnęłam się
- Czyli jednak coś ci uszkodziłam? - spojrzała na mnie badawczo
- Do wesela się zagoi - machnęłam drugą ręką
- Może wezwę pogotowie albo chociaż pielęgniarkę?
- Nie ma takiej potrzeby. Niech pani już idzie załatwiać swoje sprawy
- No dobrze, ale jakby co to wiesz gdzie mnie szukać - wstała na równe nogi
- Jasne - podniosłam się z pomocą przyjaciółki
- Ale cię zaszczyt kopnął. Twoja miłość na ciebie wpadła - zaśmiała się
- Ciszej, bo jeszcze usłyszy
- To dobrze, niech wie
- Nie. Na pewno jest hetero i mnie wyśmieje
- Nie możesz tego wiedzieć
- Dobra chodźmy, bo opierdol będzie większy
- Okey
Weszłyśmy z powrotem na schody i udaliśmy się na ostatnie piętro. Nasza klasa już wchodziła do sali, więc podbiegliśmy by nie zamknięto nam drzwi. Na nasze szczęście nauczyciel tego przedmiotu zawsze się spóźnia do dziesięciu minut. Także jesteśmy uratowane dzięki temu.
Siedziałam na kolejnej lekcji, a mój nadgarstek coraz bardziej mnie rwał. Miałam wrażenie, że zaraz mi eksploduje.
Schowałam rękę pod ławkę, podwinęłam delikatnie rękaw i zerknęłam na zgięcie dłoni. Całość była już fioletowa oraz lekko opuchnięta.
- Kurwa mać nie jest dobrze - pomyślałam
- Ania co ty tam robisz? - spytał nauczyciel
- Nic - odpowiedziałam szybko spuszczając rękaw
- Skup się na lekcji
- Dobrze
Tylko, że nie potrafię się skupić, bo mnie napierdala. Zacisnęłam zęby i się skrzywiłam z bólu. Przyjaciółka spojrzała na mnie badawczo. Uśmiechnęłam się do niej lekko, a ta położyła dłoń na mojej zdrowej. Zacisnęła palce na moich okazując mi przy tym wsparcie. Mały czyn, a daje ulgę oraz ciepło. Zawsze mogłam na niej polegać i jest mi jak siostra.
Następny mamy angielski, a później pp i sprawdzian. Do końca tej lekcji zostało jakieś dwadzieścia minut. Chyba stąd wyjdę, bo zaraz się poryczę z bólu. I tak nie dam rady się skupić na teście, a złych ocen z tego nie mam, więc może sobie odpuścić. Nie znoszę tego przedmiotu i w końcu mam okazję, żeby na tą lekcje nie iść. Przyjdę na poprawę i napisze lepiej niż bym miała pisać dzisiaj na pałe.
Zabrałam dłoń spod palców Zuzki na co cicho westchnęła. Zaczęłam pakować swoje przybory do torby co nie obyło się bez reakcji nauczyciela.
- A pani dokądś się wybiera?
- Tak - odpowiedziałam nie zwracając na niego uwagi
- Do końca lekcji jeszcze ponad osiemnaście minut. Proszę się wypakować
- Ale ja stąd wychodzę - powiedziałam wstając z krzesła
- Będzie miała pani nie obecność
- Mhm - minęłam go i opuściłam klasę
To zastraszanie jego jest genialne. Nie może dać mi nie obecności skoro byłam prawie na całej lekcji. Klasa potwierdzi, a ja z byle przyczyny nie wyszłam stąd. Musiałam po prostu wyjść ze szkoły, bo już dłużej nie wytrzymuje. Mój nadgarstek jest cały fioletowy i bardzo pulsuje bólem.
Na dodatek nie mam ochoty na konfrontację z nauczycielką angielskiego. Wiadomo, że uwielbiam się w nią wpatrywać, ale nie w takiej sytuacji. Cóż raz czasem muszę sobie odpuścić, a nadrobię w inny sposób...
Na pewno by mnie zaciągnęła do szpitala, a tego nie chcę. Wolę sama sobie poradzić z dolegliwością. Po za tym nie chce wykorzystać mojego chyba złamania do zbliżenia się do mojego feblika. To może i słodkie, ale nie lubię litości nade mną.
Opuściłam teren placówki i skierowałam się do sklepu. Muszę kupić sobie coś z zamrażalki by zmniejszyć opuchliznę. Szłam w stronę zielonego sklepu i próbowałam przeanalizować wypadek z rana. Nie szłyśmy z Zuzą przecież po całych schodach, więc miejsce było obok mnie. Nauczycielka mogła przebiec koło nas, więc czemu tak nie zrobiła? Mam wrażenie, że to lekko celowe, ale czemu takim kosztem?
Rozmyślania przerwałam wchodząc do sklepu. Od razu skierowałam się do zamrażalki by zdobyć coś mrożonego. Grzebiąc głównie w lodach dopadłam mały worek z kostkami lodu. Wyjęłam produkt, zamknęłam zamrażalnik i ustawiłam się w krótkiej kolejce. Na szczęście przede mną stały jedynie dwie osoby. Klienci zostali szybko obsłużeni, bo mieli po dwa/trzy produkty. Podeszłam do lady i położyłam na niej woreczek.
- Dzień dobry - przywitał mnie kasjer naliczając produkt
- Dzień dobry - burknęłam
- Uu ktoś tu ma zły dzień - skomentował
- Jak widać. Ile się należy?
- Sześć pięćdziesiąt
Zapłaciłam, zabrałam lód i wyszłam z żabki. Przyłożyłam worek kostek lodu do nadgarstka. Momentalnie poczułam ulgę gdy zimno rozeszło się po zgięciu dłoni. Wypuściłam ciężkie powietrze z ust i ruszyłam w drogę.
Wróciłam szybko do domu, bo muszę zażyć tabletki przeciwbólowe. Całe szczęście, że nie mam daleko. Schowałam kostki lodu do zamrażalnika by mieć je jeszcze na później. Właśnie miałam podejść do apteczki gdy ktoś zapukał do moich drzwi. Zdziwiona poszłam otworzyć, bo nikogo się nie spodziewałam. Może to przyjaciółka przyszła by zobaczyć czy mi nieco lepiej. Choć urywanie z lekcji są jej obce. Jednak cuda się zdarzają na tym świecie. Zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową.
Odkluczyłam drzwi po czym je uchyliłam. U progu dostrzegłam moją nauczycielkę. Anglistka ciepło się uśmiechała, a ja roztworzyłam szerzej drzwi.
- Co pani tu robi?
- Przyszłam zapytać jak się czujesz. Przestraszyłam się gdy Zuzia powiedziała, że poszłaś do domu
- Zatłukę ją - powiedziałam pod nosem
- Spokojnie. To ja nalegałam by podała mi twój adres
- Mhm. Czuję się ok. Może już pani wracać na lekcje
- Gdybyś czuła się dobrze to byś nie opuściła zajęć. Tym bardziej, że masz je dzisiaj ze mną, a wiem jak bardzo lubisz mój przedmiot
- Zrobiłam sobie wagary - wzruszyłam ramionami
- Oj nie kłam mi tu. Widzę, że coś jest nie tak
- Ale pani natarczywa - przewróciłam oczami
- Bo się martwię o ciebie
- Martwi się pani o to czy będzie trzeba płacić za moje leczenie, ale spokojnie poradzę sobie bez
- Nie o to chodzi. Po prostu mi głupio, że przeze mnie cierpisz
- Daje radę. Coś jeszcze pani chce?
- Tak. Chcę ci pomóc
- Eh jak już pani musi to zapraszam - wpuściłam ją
Kobieta weszła do środka, a ja zamknęłam za nią. Stwierdziłam, że jak już tak bardzo chce to ją wykorzystam. Usiadła na moim łóżku, a ja do niej podeszłam.
- Proszę mnie złapać za dłoń
- Dobrze, ale po co? - chwyciła mój prawy nadgarstek
- Nie ta dłoń - pokręciłam głową
- Oj. Wybacz - zmieniła dłoń
- Pani trzyma ją bardzo mocno
- Okey. Staram się - zacisnęła palce na mojej dłoni
Gwałtownie szarpnęłam ręką by nastawić bolącą część. Zrobiłam to tak mocno, że podniosłam na moment nauczycielkę co mnie rozbawiło. Niestety moja radość trwała krótko i zamieniła się w łzy. Tak mnie zaczęło boleć, że strumyki przezroczystej cieczy zaczęły spływać po moich policzkach samowolnie.
- O jejku. Nie płacz - skomentowała wstając
- To nic, zaraz przejdzie - uśmiechnęłam się
- Nie pasują ci łzy - położyła dłonie na moich policzkach
- Słucham?
- Piękniej ci w uśmiechu - wręcz wyszeptała
Nie wiedziałam co powiedzieć, bo miałam wrażenie, że majacze z bólu. Poczułam jak jej kciuki chodzą po mojej skórze by wytrzeć moje łzy. Jej dłonie były takie gładkie i delikatne. Czułam jakby dotykało mnie coś bardzo miękkiego. Zszokowana nie potrafiłam się odsunąć i jedynie patrzyłam na jej wargi. Chciałabym widzieć jej oczy, ale niestety jest wyższa. Nagle zauważyłam jak jej usta zbliżają się do moich. Uchyliłam mimowolnie swoje wargi i przymknęłam oczy. Po chwili poczułam jej ciepłe oraz miękkie usta. Musnęła delikatnie moje wargi, a potem mnie pocałowała. Odsunęła się nieznacznie i spojrzała w moje oczy.
Nie chcąc, żeby doszło do czegoś więcej odeszłam. Nie spojrzałam na jej reakcję tylko po prostu poszłam po tabletki przeciwbólowe. Słyszałam jak bardzo cicho wzdycha. Wyjęłam z szafki blister ibupromu sprint i wycisnęłam dwie kapsułki. Zacisnęłam dłoń, odłożyłam resztę leków i poszłam do kuchni. Nalałam sobie zimnej wody z kranu do kubka. Zażyłam tabletki popijając je wodą. Mając nadzieję, że nauczycielka wyszła wróciłam do pokoju. Choć oczywiście chciałabym by tutaj została, ale nie teraz gdy jestem poszkodowana. Niestety Nikola siedziała na kanapie i bawiła się swoimi palcami. Wzruszając ramionami, przeszłam koło niej i wróciłam do szafeczki z lekami. Wyciągnęłam z niej bandaż oraz maść przeciwbólową i przeciwzapalną.
- Pomóc ci?
- Nie. Może już pani iść
- Pójdę jeśli zgodzisz się pójść ze mną na kawę z ciastkiem
- Zaproszenie na randkę? - zapytałam nieco ciszej
- Jeśli chcesz
Ze zdziwienia wypadła mi maść z dłoni. Czy ja śnie? A może mam jakieś majaki? To nie jest prawda i nie dzieję się to naprawdę. Ona powiedziała co innego albo w ogóle jej tu nie ma. Pokręciłam głową, aby się ogarnąć z takich myśli. Schyliłam się po już odkręconą maść i wycisnęłam trochę na palce. Odłożyłam tubkę po czym zaczęłam delikatnie oraz ostrożnie wsmarowywać preparat na skórę. Wzięłam bandaż i zaczęłam go nie zgrabnie zawijać wokół nadgarska.
- Daj pomogę ci - złapała moją rękę z bandażem w dłoni
- Nie trzeba. Poradzę sobie. Pani już musi iść
- Nigdzie mi się nie spieszy
- A co z naszą lekcją? Przecież właśnie trwa - spojrzałam na nią pytająco
- Powiedziałam, że się źle czuję i macie zastępstwo
- Aha, ale potrzebuję się położyć - odpowiedziałam zabierając rękę z jej uścisku
- Zaraz to zrobisz tylko zawiniemy twoją rękę - chwyciła bandaż
- Co pani się tak upiera? To jest wręcz nachalne
- Nie mów do mnie na pani poza terenem szkoły, bo czuję się staro. Po za tym chciałabym o ciebie zadbać jako, że zrobiłam ci krzywdę
- Nie jesteśmy na ty. Ja sobie poradzę bez pani pomocy
- Zawsze możemy to zmienić - zabrała mi bandaż
Westchnęłam, a ona zachichotała i zaczęła owijać mój nadgarstek. Czułam się jakby była moją matką, a nie nauczycielką angielskiego. Muszę się jej pozbyć jak najszybciej nim dojdzie do czegoś. Nie chcę by się do mnie zbliżała w takiej sytuacji. Ona teraz uważa się za winną i chce odkupić swoje grzechy. Założę się, że gdyby nie to, to by nawet na mnie nie spojrzała w taki sposób.
Nie chcę tego wykorzystać, bo wiem, że ona sama się zgubiła w tym. Nie chcę jej teraz mieszać w głowie. Przez ból nie potrafię zebrać myśli i mogę odpierdolić coś głupiego. Tabletki jeszcze nie zaczęły działać już nie wspominając o ledwo nałożonej maści.
- Gotowe - powiedziała uradowana
- Dziękuję. A teraz na prawdę chcę się położyć spać, więc proszę, aby pani wyszła - poprosiłam słabym głosem
- No dobrze, ale jutro po szkole widzimy się na kawie w restauracji
- Mhm - wymruczałam
- Trzymaj się. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń - pocałowała mnie w czoło i wcisnęła w moją dłoń karteczkę
- Jasne - uśmiechnęłam się lekko
Kobieta wyszła, a ja za nią zamknęłam drzwi. Zmęczona tym całym bólem i dziwną sytuacją położyłam się na łóżku. Przyglądałam się wizytówce Nikoli i myślałam czy to sen, a może serio rzeczywistość. Chciałabym znać prawdę, ale byłam tak wyczerpana tym bólem, że zaraz usnęłam. Nawet nie umyłam dłoni po śmierdzącej maści tak senna się stałam.
Następnego dnia...
Mimo iż zasnęłam zaraz po wyjściu nauczycielki to nie spałam długo. Przebudziłam się i leżałam niczym kłoda na łóżku gapiąc się w sufit. Rozmyślałam o całym tym wypadku, ale do niczego sensownego nie doszłam.
Jakimś cudem udało mi się usnąć w nocy, ale dzień zaczęłam wcześnie. Ból nadgarstka się nasila, więc muszę wstać i go nasmarować. Westchnęłam po czym podniosłam się z łóżka. Podreptałam na boso do szafeczki z lekami by wyjąć maść. Wyciągnęłam to co trzeba i wróciłam na wersalkę. Odwinęłam delikatnie bolącą część ręki i aż mnie wzdrygnęło na jej widok. Nadgarstek był bardzo opuchnięty oraz siny. Dobiłam go sobie wczorajszym nastawieniem. No cóż bywa i tak. Nasmaruje go porządną ilością maści i z powrotem usztywnie. Wycisnęłam sporą ilość mazi na dłoń i delikatnie ją wsmarowałam w nadgarstek. Zamknęłam oczy by jakoś zneutralizować ból. Ostrożnie i na ślepo jeździłam palcami po nadgarsku. Czułam chłód rozchodzący się po opuchliźnie. Obróciłam dłoń by nasmarować drugą stronę. Wsmarowałam lek mając nadzieję, że zaraz pomoże.
Podniosłam powieki i zerknęłam na zgięcie. Całość już świeciła maścią oraz śmierdziała kamforą. Chwyciłam rozwinięty bandaż i zaczęłam go owijać wokół nadgarstka. Szło mi to kiepsko, bo jedną ręką nie da się wiele zdziałać.
Usłyszałam nagle dzwonek do drzwi przez co podskoczyłam i upuściłam bandaż. Westchnęłam zrezygnowana po czym poszłam otworzyć. Mam nadzieję, że to moja przyjaciółka albo chociaż babcia.
Nie sprawdzając przez wizjer kto to otworzyłam drzwi. Na widok osoby stojącej przed progiem zatkało mnie.
No kurwa mogłam się domyśleć, że to będzie ona!
Na korytarzu stała wspaniała pani magister, która chyba nie ma co robić w swoim życiu. Jest nauczycielką, ale najwidoczniej to za nudne zajęcie i bawi się w wolontariat.
Okey jestem w niej zakochana i podoba mi się nawet, że tak się mną interesuje. Tylko, że robi to, bo ma wyrzuty sumienia, a nie dlatego, że po prostu się martwi bądź troszczy. Szczerze już wolałabym, żeby ignorowała mnie jak jeszcze parę dni temu. Jedynie czasem się do mnie uśmiechnęła, ale to pewnie z jej serdeczności i tyle.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na nią. Wyglądała jakby nie spała całą noc oraz zdawała się być zmartwiona. Jeśli to z mojej przyczyny to słodko, ale nie mogę jej tego pokazać.
- Kurwa mać! Pani mnie prześladuje!
- Nie. Tylko się martwię o ciebie
- Powinna pani być w szkole, a nie uczniów odwiedzać - pokręciłam głową
- Mam dzisiaj wolne, więc przyszłam zobaczyć co z tobą. Plus chcę cię zabrać na tą umówiona kawę
- Skąd pani wie, że mnie nie ma w szkole?
- Mam swoje dojścia zresztą jest ledwo po siódmej więc wiadomo, że siedzisz w domu
- Spać pani nie może czy co?
- Nie mogę gdy myślę, że moja uczennica cierpi. Chcę się tobą zaopiekować i doprowadzić rękę do poprzedniego stanu
- A może ja tego nie chce?!
- Co ty taka nerwowa i nie miła w stosunku do mnie? Te dni masz czy tak bardzo cię boli?
- Jezu co to panią interesuje?! Matką moją pani jest czy co?
- Nie. Spokojnie, złość piękności szkodzi kochana
- Mi już nic nie zaszkodzi
- Masz rację. Pokaż mi no ten nadgarstek - wyciągnęła dłoń
- Nie ma mowy! - schowałam rękę za siebie
- No daj. Tylko obejrzę
- Nie, nie, nie. Chcę pani iść na tą kawę to proszę dać mi w spokoju się ogarnąć
- Jak pokażesz mi rękę
- Nie. Ja tam mogę nie iść - wzruszyłam ramionami
- Oj wiem, że chcesz - uśmiechnęła się
- Tak dla świętego spokoju. Może wtedy się pani odczepi ode mnie
- Być może. Daj mi zobaczyć swój nadgarstek
Zignorowałam ją i podniosłam z podłogi bandaż, który leżał nieco dalej od drzwi. Udałam się do pokoju gdzie usiadłam na łóżku. Zaczęłam zwijać opatrunek jak najszybciej potrafiłam. Nie chcę, żeby anglistka zobaczyła stan nadgarstka, bo wiem jak to się skończy. Na pewno zaciągnie mnie do szpitala oraz postara się o zwolnienie dla mnie ze szkoły. Na prawdę tego wszystkiego nie chcę, oprócz jej, ale nie w taki sposób. Nie cierpię wszystkich lekarzy oraz pielęgniarek i wolę przeczekać aż samo się zagoi.
- Boże! Cały jest siny! - krzyknęła mi nad uchem
- Przejdzie - odpowiedziałam spokojnie
- To musi zobaczyć lekarz!
- Nie ma mowy - odpowiedziałam zawijając rękę
- Przecież to dla twojego dobra - usiadła obok
- Strata czasu. Nastawiałam sobie go sama, więc nie potrzebny mi specjalista
- Ale chociaż by ci usztywnił i wypisał zwolnienie
- Nie jest mi niezbędne do życia
- Aniu martwię się o ciebie - położyła dłoń na moim ramieniu
- Niepotrzebnie - pokręciłam głową
- Właśnie, że tak. Źle wygląda twoja dłoń i to przeze mnie
- Zdarza się. A teraz przepraszam, ale idę się przebrać - wstałam
- Dobrze. Jak coś to wolałaj by pomóc
- Ehe
Wzięłam ciuchy wyjściowe po czym poszłam do łazienki. Tak dokładnie nie mam problemu z doborem ubrań w chwilę.
Zamknęłam drzwi na klamkę i zaczęłam się rozbierać. Cały ten proces zmieniania ubrań sprawiał mi spory kłopot. Jeszcze dół jako tako udało mi się przebrać, ale z górą to była walka. Mocowałam się z koszulką tak długo, że aż upadłam.
- Nic ci nie jest? Chodź podniosę cię - usłyszałam jej głos koło siebie
- Jest ok. Tylko zaliczyłam glebę
- Mówiłam, że ci pomogę - skomentowała podnosząc mnie
- Wiem, ale po prostu nie mogę wyciągnąć ręki z koszulki
Kobieta zdjęła ze mnie t-shirt, położyła go na pralce i spojrzała na mój biust. Przyglądała się moim piersią, które wcale nie były małe. W końcu noszę rozmiar C, a nawet czasem D. Czułam się mega niekomfortowo pod ciężarem jej wzroku. Jej niebieskie tęczówki świeciły się, a źrenice były rozszerzone. Miałam wrażenie, że zaraz pocieknie jej ślina. Serce mi waliło jakby miało zaraz wyskoczyć. Czułam jak robię się czerwona na twarzy, ale nie mogę jej tego pokazać.
Obróciłam się i sięgnęłam po różowy, koronkowy stanik. Założyłam ramiączko na lewe ramię, ale na prawe nie byłam w stanie. Przez ten cały ból nadgarstka zesztywniały mi palce i nie mogę nimi ruszyć. Nauczycielka chyba to wyczaiła, bo szybko pomogła mi się z tym uporać.
- Na który zapiąć?
- Środkowy
Poczułam jej chłodne palce między łopatkami przez co przeszły mnie ciarki. W chwilę zapieła mój biustonosz i zaczęła jeździć dłońmi po moich plecach. Przeszły mnie dreszcze przyjemności oraz chłodu. Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale muszę to przerwać. Nie teraz, nie w takich okolicznościach i nie gdy ona czuje, że musi mi służyć. Bardzo cicho westchnęłam i się odsunęłam od niej by sięgnąć koszulę. Tutaj poszło mi o wiele lepiej, bo tylko musiałam włożyć ręce w miękkie rękawy. Próbowałam się zapiąć, ale nic z tego, bo palce lewej ręki odmawiały posłuszeństwa. Kobieta chwyciła materiał koszuli na dole i zaczęła zapinać guziki. Matko jedyna ona jest tak blisko mojej kobiecości, że zaraz będę miała mokro. Zrobiło mi się momentalnie gorąco i oddech się zmienił.
- Nikola idź wyżej nim moje majtki przeciekną! - wykrzyczałam w myślach
Robiła to tak wolno jakby chciała mnie podniecić. Była dopiero na trzecim od dołu guziku i celowo muskała palcami mój brzuch. Jeśli ona nie przestanie to ja tu oszaleje. Dlaczego mi to robi i się drażni ze mną? Czy chce sprawdzić moją cierpliwość?
Zamknęłam oczy by chociaż nie patrzeć na to co wyczynia. Parę chwil później poczułam jej usta na swoim nosie, więc podniosłam powieki. Kobieta się uśmiechnęła, a jej palce były zaciśnięte na kołnierzu mojej koszuli. Widziałam jak jej oczy się błyszczą i chyba mają te tak zwane kurwiki. Muszę wygrać z sobą i nie pozwolić by wykonała kolejny ruch. To za szybko, za wcześnie iii... nie tak jakbym chciała. Z ogromnym trudnem zabrałam jej ręce po czym się odsunęłam. Usłyszałam jak anglistka wzdycha przez co się uśmiechnęłam lekko. Chyba jednak miała nadzieję na więcej niż tylko pocałunek. Ja w sumie też miałam, ale... nie dałabym rady z tą ręką. Obróciłam się ku drzwiom i oblizałam swoje usta.
- Może kiedyś do tego wrócimy - pomyślałam
- Zakładasz jeszcze coś? - zapytała nagle
- Niee. Jeszcze jest ciepło
- No dobrze. To możemy iść?
- Tak tylko wezmę telefon i portfel
- Ja stawiam, więc nie są potrzebne ci pieniądze - przypomniała
- Ah no tak - powiedziałam wychodząc z łazienki
Zgarnęłam fona ze stołu po czym schowałam go do kieszeni spodni. Wróciłam do przedpokoju, w którym czekała już pani Nikola. Dobrze, że zgasiła światło w wc i oby mi tam nic nie namodziła.
Usiadłam na szafce, w której znajdują się buty i sięgnęłam trampki. No ciekawe jak ja je założę jedną ręką? Nie mam ich wsuwanych ani tak wyrobionych bym mogła tylko wcisnąć stopę i gotowe. Cóż może mam magiczną moc i założę je siłą woli?
- Założę ci - zaproponowała kucając przede mną
- Okey, innego wyjścia nie mam
- Spokojnie nie zrobię ci krzywdy tym - powiedziała sięgając po jednego buta
- No niby
- Zaufaj mi
Już nic nie odpowiedziałam tylko przyglądałam się jej. Była ostrożna i w sumie delikatna jakbym właśnie nogi miała złamane, a nie nadgarstek. Ta cała sytuacja wyglądała jak z tej bajki Kopciuszek, kurde. Ona jest księciem, który szuka swojej jedynej, a ja tą, w której nikt się nie zakocha. Troszkę niekomfortowa sprawa i to kolejny raz tego dnia. Aczkolwiek ta sytuacja jest komiczna oraz urocza.
- Gotowe. Możemy iść - zakomunikowała wstając
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i także podniosłam
- Tutaj nie daleko jest świetna restauracja także spokojnie nie będziesz musiała się nachodzić
- Mhm, to super - otworzyłam drzwi
Wypuściłam nauczycielkę pierwszą, a następnie sama wyszłam i zakluczyłam mieszkanie. Zeszliśmy schodami w dół i na zewnątrz. Dobrze, że mieszkam na pierwszym piętrze i nie muszę dużo schodów pokonywać. Może jestem wysportowana, ale niekoniecznie chętna do dodatkowego ruchu.
Anglistka złapała mnie pod rękę i zaczęła mną kierować. Widać, że starsza lubi dominować, a ja nie cierpię gdy się mną rządzi. Wolę sama podejmować decyzje za siebie.
Droga faktycznie nie zajęła nam długo i już po może ośmiu minutach byłyśmy na miejscu. Przyznam szczerze, że jeszcze tutaj nie byłam choć mam blisko. Jakoś nie po drodze mi ta uliczka.
- Co ci zamówić?
- Jabłecznik i kawę latte macchiato
- Dobrze. To zajmij miejsca jakieś wygodne
- Wiadomo
Kobieta stanęła w kolejce, a ja poszłam szukać jakiegoś wolnego stolika. Rozglądałam się chwilę po restauracji aż w końcu wyczaiłam idealne miejsce. W kącie sali gdzie dookoła nikogo nie ma, stał samotny stolik. Perfect do randki i dłuższych rozmów bez przeszkadzania innych.
Od razu tam się udałam i usiadłam pod ścianą na miękkiej kanapie. Położyłam ręce na stół i zaczęłam oglądać ściany pomieszczenia. Na ciemnoszarej powieszchni znajdowały się różne dyplomy i certyfikaty, ale również obrazy. Podłoga była wyłożona linoleum przypominającym drewniane deski. Kanapy stojące głównie pod ścianą były granatowe, a same stoliki oraz krzesła wykonane z ciemnego drewna. Całość pomieszczenia oświetlały małe lampki zawieszone nad głowami. Światło było białe, więc nie raziło w oczy gdy się spojrzało do góry. Jest tutaj dość przytulnie mimo, że nie wygląda na pierwszy rzut oka. Wydaje mi się, że to właśnie miejsce dla zakochanych par. Czyżby to na poważnie była randka, a nie tylko spotkanie?
- Już jestem i mam nasze zamówienie - przerwała mi rozglądanie
- Oo to fajnie - zerknęłam na nią
- Trzymaj, smacznego - postawiła przede mną
- Dziękuję i wzajemnie - uśmiechnęłam się
- Proszę i dziękuję Aniu - usiadła do stołu
Upiłam łyk kawy po czym zabrałam się za ciasto. Jadłam powolnie i patrzyłam na jabłecznik. Jakoś nie chcę spotkać się wzrokiem z panią Nikolą. Kurcze, ale to nie takie proste, bo strasznie mnie kusi, żeby na nią spojrzeć. Przecież jest kobietą idealną i ciężko nie podziwiać jej urody. Rozmyślałam o niej wciąż jedząc ciasto. Nie da się w niej nie zakochać.
Kości policzkowe podkreślają naturalne piękno twarzy Nikoli. Nosek ma taki malutki przez co jest słodki. Jej usta są pełne i zadbane. Oczy lśniące błękitem choć tym razem zmęczone. A to tylko parę z jej atutów, które mogłabym wymieniać godzinami.
Skrzyżowałam nogi i zaczęłam nimi powolnie kołysać do przodu by trochę się uspokoić. Starałam się nie machać nimi za mocno by nie kopnąć angliski.
Ah niech już ta "randka" się skończy nim zwariuję . Kurde no mogłabym na tym skorzystać, ale nie jestem taka i nie lubię sztuczności. Wolę jak wszystko jest szczere oraz prawdziwe. Uczucie musi być z obu stron by się udało, a nie tylko z jednej.
Nagle poczułam jej dłoń na swojej przez co się spiełam. Mimowolnie poczułam ciepło na twarzy co spowodowało zapewne rumieńce.
- Aniu coś się stało? Jesteś taka przybita i zamyślona - zapytała ciepło
- Wszystko ok - odpowiedziałam nie patrząc na nią
- Na pewno? Czemu na mnie nie spojrzysz?
- Jakoś tak - wzruszyłam ramionami
- Wiedzę, że coś nie gra - zaczęła jeździć kciukiem po mojej dłoni
- Wydaje się pani - cofnęłam rękę
- Nie mów do mnie na per pani, bo czuję się staro - zaśmiała się
- Przecież nie jesteśmy na ty, a na dodatek jest pani moją nauczycielką
- Ale jesteśmy teraz po za terenem szkoły, więc możemy sobie to darować. Mów mi po imieniu
- Em okey - powiedziałam kończąc ciasto
- Spojrzysz na mnie?
Zerknęłam na nauczycielkę, która ciepło się uśmiechała do mnie. Nasze oczy spotkały się przez co poczułam motyle w brzuchu. Niebieskie tęczówki zderzyły się z moimi ciemno szarymi. Moje rumieńce na pewno się poszerzyły, bo czuję jakby moja twarz płonęła. Szybko chwyciłam kubek z latte i upiłam parę łyków.
- Pięknie się czerwienisz. Dodaje ci to uroku - skomentowała wciąż na mnie patrząc
- To było do mnie? - zapytałam odstawiając kawę
- Of course
- I... I must go to home, because... My wrist hurts so much and I want to take some pills - wstałam gwałtownie z kanapy
- Wait! I'll walk you home
- I would like to go alone. Thank you for today - odpowiedziałam szybko i wyszłam
Szłam truchtem, bo nie chciałam, żeby mnie dogoniła. To nie jest dobry czas by ona coś do mnie poczuła. Wolałabym zdobyć ją w inny sposób niż ten. To jest za proste i zbyt podejrzane. Pragnę zdobyć jej serce swoją romantycznością, a nie łamastwem. Okey mam niby teraz ułatwioną sytuację, ale na jak długo?
Cóż wzięła mnie na tę kawę, więc jesteśmy kwita. Zapewne wróci do swojego domu i zajmie się sobą jakby nigdy nic. A ja znowu będę w ciszy do niej wzdychać.
_______________________________________
Hej!
Witam was w całkiem nowym i innym jak dotąd opowiadaniu. Moi obserwatorzy powinni znać ten rozdział z "Jedna historia [One shot's]"z rozdziały "Wypadek" jednak jeśli nie to trochę lepiej, ponieważ jest to wydłużona wersja. Proszę też być cierpliwym, bo jak widać tutaj rozdziały będą długie, więc to potrwa nim jakiś stworzę.
Dla tych co są słabi z angielskiego jak ja, tłumaczenie:
- Of course ~ Oczywiście
- I... I must go to home, because... My wrist hurts so much and I want to take some pills ~ Ja... Ja muszę iść do domu, ponieważ... Bardzo boli mnie nadgarstek i muszę wziąć tabletki
- Wait! I'll walk you home ~ Zaczekaj! Odprowadzę cię
- I would like to go alone. Thank you for today ~ Chcę iść sama. Dziękuję za dzisiaj
Miłego czytania i do zobaczenia 💋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top