Spór
Ania...
Minęło parę dni od ostatnich zajęć plastycznych. Dzisiaj miałam wziąć udział w malowaniu Agaty na płótnie. Trochę się stresuję, bo chciałabym uwiecznić ją jak najlepiej. Dawno nie rysowałam, a portrety to nie jest moja mocna strona. Nawet nie miałam czasu, żeby się podszkolić. Zajęłam się nauką, ponieważ musiałam podciągnąć oceny. W ostatnim czasie bardzo się opuściłam, a nie chcę kiblować trzeci raz. Chcę wyjść z tej klasy i w ogóle zakończyć swoją karierę szkolną. Chcę mieć chociaż średnie wykształcenie mimo, że nie jest mi potrzebne. Wiem, że dziadek bez problemu zatrudni mnie u siebie.
Wracając...
Szczerze nie wiem dlaczego się zgodziłam na propozycje Agaty. Przecież powiedziałam jej, że to nie moje hobby. Jednak coś zadecydowało inaczej. Los chciał po swojemu i nie słuchał się mnie. A może zwyczajnie chciałam czegoś nowego, świeżego. Może chciałam zająć czymś głowę albo zwyczajnie podziwiać piękno kobiety bez większego stresu. Myślę też, że potrzebuję się wyciszyć, a rysowanie kiedyś mi w tym pomagało. Zresztą zobaczymy co będę czuła po takich zajęciach.
Jak na złość jestem spóźniona, bo autobus jechał jak ślimak. Nie dość, że nie przyjechał na czas to jeszcze się wlókł po ulicy jak mucha w smole.
Wpadłam do budynku niczym pocisk w manekina. Zspana (tak nie mam kondycji) poleciałam na piętro, a później pod odpowiednie drzwi. Poprawiłam fryzurę, napiłam się by zrównać oddech, poczym weszłam kulturalnie do środka.
W ciszy zajęłam wolne miejsce nie zwracając uwagi na innych.
Wszystko było przygotowane duża sztaluga, płótno, a raczej jak się okazało ogromna kartka oraz przybory. Niczego tutaj nie brakuje.
Chwyciłam za ołówek poczym wychyliłam się by ujrzeć swoją modelkę. W moment mnie zatkało i mało nie zadławiłam się powietrzem.
Tego kompletnie się nie spodziewałam. Ona, ona jest zupełnie naga. Jedynie kobiecość zakrywa dłonią, ale piersi stoją na baczność. Zeskanowałam jej całe ciało. Jest nieskazitelne oraz cholernie idealne. Zero tatuaży, blizn, ran czy niedoskonałości. Kobieta ma płaski brzuch, duże piersi, zgrabne, ale nieco umięśnione nogi i silne ręce.
Gdy zjechałam drastycznie w dół wzrokiem zrobiło mi się gorąco. Poczułam jak palą mnie policzki, dlatego szybko wróciłam do płótna. Nie powiem, podniecił mnie jej widok nieco. Nawet nieco bardziej niż bym chciała.
Trzęsącą dłonią zaczęłam stawiać pierwsze linie. Szkic był koślawy, ale wiedziałam, że stać mnie na więcej. Następne kreski były pewniejsze choć nie zerkałam na Agatę. Zapamiętałam rysy jej twarzy i to na niej się skupiłam. Charakterystyczne kości policzkowe; nie duży, prosty nos; małe oczy, w których czaił się ocean spokoju. Zmieniłam ołówek na jasnoniebieską kredkę by podkreślić głębie jej tęczówek. Tylko im oddam kolor, resztę chcę zostawić czarno-białe.
Rysując dalszą część ciała, zagryzałam wargę wspominając jej negliż. Musiałam na nią zerknąć by wyłapać dobrze kontury ciała. Starałam się nie pokazywać po sobie jak wpłynął na mnie jej wygląd. Jednak trudno grać poker face gdy widzi się takie ciało przed sobą.
Szkicowałam właśnie piersi Agaty. Jedna z nich była niewiele większa od drugiej. Na prawej było widać dwie zielonkawe żyłki. U obu sutki kobiety stały niczym małe wieżyczki.
Oddałam się pasji po raz pierwszy od lat. Czułam nie małą radość. Dłoń pracowała mi jakbym wykuwała rzeźbę w jakimś marmurze.
Pot leciał po mojej twarzy z wysiłku oraz z powodu duchoty w sali. Serce biło mocniej niż zazwyczaj. Kiedy zaczęłam rysować centrum kobiety, ze świstem wciągnęłam powietrze. Dłoń zakrywająca kobiecość
Niewiadomskiej zasłania większość. Jedyne co mogłam z niej narysować to rysy oraz minimalne włoski. Reszta związana z kroczem była niewiadomym jak sama Agata.
Trzy godziny później...
Ręka mi drętwieje i boli jak cholera, ale walczę do ostatniej chwili. Jeszcze trochę, a "portret" będzie gotowy. Tylko podkreślę żyły na jej dłoniach i podkręcę wygląd włosów. Ah jeszcze nogi muszę poprawić. Jak mi zaraz nie odmówi kończyna to będzie cud.
Hm... zaokrąglić bardziej kolano, dać białą kredką blasku paznokcią.
Zauważyłam, że większość już wyszła, bo pewnie dawno skończyli.
Jeszcze chwila i tak, wreszcie finisz.
Odłożyłam kredkę poczym wstałam z miejsca. Moje nogi wraz z plecami wydały po szczale. Przeciągnęłam się i wyszłam za sztalugi. Okazało się, że jestem jedyna w tej sali. Nawet nauczycielka gdzieś wyszła. Wróciłam na stanowisko by wyrzucić po sobie butelkę. Całe szczęście, że zagwarantowali wodę, bo inaczej bym tu uschła z pragnienia. Nie wzięłam ze sobą nic poza słuchawkami.
Spojrzałam jeszcze na swoje dzieło. Nie było idealne, ale jak na pierwszy raz z modelką jest całkiem spoko. Najważniejsze, że twarz podobna, a reszta to szczegół. Następnym razem pójdzie mi lepiej niż dzisiaj. Może wtedy będzie już w ubraniach i mnie nie rozproszy jej nagość.
Poczułam dłoń na swoim ramieniu na co podskoczyłam przestraszona.
- Wybacz, nie chciałam cię przestraszyć - odezwała się Agata
- Luz. Najwyżej dostałabym zawału
- Jak ci się podobało rysowanie mnie? - spytała stojąc przede mną w niezawiązanym szlafroku
- Było, jestem, wow - wydukałam z siebie
- Pierwszy raz widzisz gołą kobietę?
- Tak, znaczy nie. Znaczy... - zaczął plątać mi się język
- Słodka jesteś - podeszła bliżej
- Mam nadzieję, że wpadniesz jeszcze kilka razy - szepnęła mi do ucha
- Zobaczę - złapałam się za kark zakłopotana
- Pokaż no to dzieło - zerknęła na obraz
Stałyśmy chwilę w ciszy przyglądając się płótnie. Kobieta analizowała każdy szczegół. Przejechała palcami po kartce zostawiając na nich szary ślad ołówka. Uśmiechnęła się pewnie widząc mój podpis, który zrobiłam w ostatniej chwili. Tak brzmi on zabawnie, bo to "Anik" niczym imię dla psa. Mogłam się podpisać ksywką wymyśloną przez Olę, ale przy rysunkach zawsze byłam Anik.
- Podoba mi się. Masz talent - odwróciła się do mnie twarzą
- Dzięki - uśmiechnęłam się
- Nie bierzesz swojego rysunku?
- Nie. Zdjęcie mi wystarczy - zrobiłam fotkę na szybko i schowałam telefon do kieszeni
- Mogę ja wziąć?
- Jasne
- Chodź pomożesz mi się ubrać - złapała mnie za dłoń zmieniając w ogóle temat
Kobieta zaciągnęła mnie do łazienki bez czekania na zgodę. Po drodze zgarnęła swoją torbę, cały czas trzymając moją rękę.
Byłyśmy w ubikacji dla inwalidów, ponieważ jest tu więcej miejsca. Kobieta bez ostrzeżenia zrzuciła z siebie szlafrok. Poczułam jak palą mnie policzki kolejny raz. Niewiele myśląc zrobiłam gwałtowny w tył zwrot.
- Ej nie panikuj. Przecież mamy to samo
- Mimo wszystko nie powinnam patrzeć
- Oj przestań. Ja się nie wstydzę swojego ciała. Zresztą pięć minut temu widziałaś mnie bez ubrań
- Tak, ale to było co innego. Płótno mi uniemożliwiało patrzenie na ciebie w pełni. Poza tym zasłaniałaś ręką swoje centrum
- Ja ci nie bronię mnie podziwiać
- Poczekam aż będziesz potrzebować mojej pomocy
- A może już potrzebuję?
- W czym? - obróciłam się o dziewięćdziesiąt stopni
- Zapnij mi proszę stanik. Zawsze mam z tym problem
Podeszłam do niej powolnie i ze stresem. Kobieta nadal stała bez niczego. Nawet majtek nie włożyła. Cóż może lubi przewiew między nogami.
Stanęłam za nią i starałam się zapiąć na ostatnie oczka. Niestety ręce mi się trzęsły ze zmęczenia. Nie potrafiłam już nimi władać. Palce były sztywne.
Agata odwróciła się do mnie. Chwyciła moje dłonie w swoje i zaczęła je delikatnie masować kciukami.
- Nie stresuj się. Weź kilka wdechów
- To ni ee je sst st res. Boo bolą mnie ree ręce odd ryysowania - wyjąkałam
- Dlatego chcę ci ulżyć. Uwierz mi, że to działa
Uśmiechnięta spuściła wzrok na nasze dłonie. Starannie oraz z uczuciem gładziła moje kości. Szybkim ruchem przemieściła się na palce, które delikatnie ściskała swoimi.
Muszę przyznać, że jej terapia przyniosła ulgę już po chwili. Czułam jak krążenie wraca na swoje miejsce. Mimowolnie zamknęłam oczy i oddałam się czułości. Nie przestała tylko mocniej uciskała na co się skrzywiłam czując ból.
- Lepiej ci? - spytała czule masując moje dłonie
- Tak dziękuję. Już mogę zapiąć ci stanik - wysunęłam dłonie z jej lekkiego uścisku
Kobieta odwróciła się z powrotem, a ja bez najmniejszego trudu zapięłam jej biustonosz.
- Dziękuje. Masz zwinne paluszki
Zaczerwieniłam się, ponieważ moje myśli poszły w zupełnie inną stronę. Agata zaśmiała się poczym wyjęła z torby koszulkę i założyła ją na siebie. Chyba celowo zaczyna od góry i czeka na moją reakcje. Nagle odwróciła się do mnie tyłem poczym nachyliła do torby. Zawzięcie czegoś szukała, a ja mogłam podziwiać jej pośladki. Pupa Niewiadomskiej była idealna, miała odpowiednie krągłości i nie posiadała cellulitu. Wyglądała na bardzo miękką. Aż miałam ochotę ją klepnąć albo chociaż złapać i ścisnąć. Zagryzam mocno wargę aż zabolało.
Ona ze mną flirtuje nawet nic nie mówiąc ani szczególnie nie robiąc.
Kobieta wyprostowała się i w mgnieniu oka ubrała resztę garderoby. Jakby wcale przed chwilą się z tym nie ociągała.
Podeszła zwyczajnie do lustra, uczesała się, a na mnie nie zwracała uwagi. Jednak dostrzegłam w odbiciu jej zadowolenie oraz szeroki uśmiech.
- Podałabyś proszę dezodorant? - odwróciła się w moją stronę
- Jasne - nachyliłam się
Zaczęłam przeszukiwać torbę, w której było wszystko i nic. Od przyborów malarskich po ciuchy. Jednak antyperspirantu nie było ani śladu.
- Gdzie go masz?
- W dużej kieszeni na prawo powinien być
Czułam, że kobieta mnie obserwuję, ale to nie było zwykłe patrzenie. Miałam wrażenie, że jej wzrok jest w innym miejscu niż moje dłonie.
- Trenujesz coś?
- Kiedyś biegałam i ćwiczyłam, a czemu pytasz? - wyprostowałam się ze zgubą
- Masz zgrabny tyłek - przygryzła prawie nie widocznie wargę
Zaniemówiłam, a z dłoni wyślizgnął mi się dezodorant. Pojemnik uderzył z hukiem o kafelki.
- Może poćwiczymy kiedyś razem - podeszła bliżej
- Em możemy jeśli masz ochotę
- Nauczyłabyś mnie jak mieć takie pośladki. Ja pokazałam Ci swój świat teraz kolej na ciebie - mówiąc to robiła ślaczki nad moimi piersiami
Dostałam gęsiej skórki i zrobiłam się czerwona. Kiwnęłam jedynie głową na zgodę.
Wracałam sama, bo Agata musiała zostać i posprzątać. Chciałam pomóc, ale w tym nie potrzebowała moich paluszków. Najwidoczniej woli, żeby przydawały się do czegoś innego.
Wiał zimny wiatr mimo, że jeszcze popołudniu było ciepło. Chłód smyrał moje policzki, które wciąż były czerwone. Włosy wpadały mi na twarz przez co miałam ograniczone widzenie.
Szłam powoli paląc papierosa. Wiem, że to cholernie szkodliwy nałóg, ale w ostatnim czasie tylko on mnie uspokaja. W innych okolicznościach nawet nie przeszłoby mi przez myśl sięgnąć po nikotyne. Jednak parę dni temu Ola mnie poczęstowała i jakoś tak to ze mną zostało. Może gdy wrócę do regularnych treningów to rzucę draństwo w cholere. Narazie się nie zapowiada. Zresztą czymś muszę zająć usta, które domagają się atencji. Przecież wiadomo, że nie będę całować nauczycielki plastyki. Chociaż na to się zapowiada...
Późnym wieczorem...
Leżałam i rozmyślałam o Agacie. Jej odwaga mnie szokuje. Jest pewna siebie i pokazuje jasno czego chce. Nie to co Castillo. Wiecznie niepewna, nie umiejąca określić swoich uczuć. Niewiadomska się nie patyczkuje ani nie gra kogoś kim nie jest. Od niej od razu widać, że woli kobiety. Łatwo wyczytać czy jest kimś zainteresowana czy zwyczajnie miła.
Ona, ona jest po prostu zwykła, ale w tej prostocie nadzwyczajna.
Patrzyłam na zdjęcie mojego dzieła. Byłam dumna z siebie, ponieważ wyszło bardzo dobrze. Doszłam do tego wniosku dopiero teraz, w domu. Wcześniej nie przyglądałam się jemu tyle czasu. Rysunek doskonale przedstawiał Agatę. Choć brakowało mu do ideału.
Niewiele myśląc wrzuciłam zdjęcie rysunku na swoje konto na insta. Zablokowałam telefon poczym położyłam się na plecy rozmarzona.
Ciekawe kiedy będę mogła znów ją narysować. A jakby to było móc tworzyć rysunek z nią sam na sam. Byłaby całkiem naga i nie zasłaniałaby żadnej części swojego ciała. Pozowałaby tylko dla mnie, a ja mogłabym dostrzec każdy najmniejszy szczegół. Mogłabym podziwiać całe jej ciało i tworzyć dzieło sztuki.
Co tam się u diabła dzieję? Co tak hałasuje na tym dworze? Gołębie się biją czy kot łazi po gałęziach?
Wyszłam na balkon i ujrzałam, że coś porusza się na gałęzi parę metrów ode mnie. Przyjrzałam się i już wiedziałam kto bawi się w małpę.
Czy ona jest poważna? Zachowuje się jak gówniara i robi jakieś podchody.
Czy ona jest nauczycielką polskiego czy angielskiego? Zaczynam mieć poważne wątpliwości co do tego. Scena odegrana niczym z Romea i Juli lub gorszego dna romantycznego.
Stanęła na równe nogi, poczym zaczęła zbliżać się ku końcu gałęzi. Chwiała się na wszystkie strony próbując złapać równowagę. Walczyła z grawitacją, która przyciągała ją bardziej niż ja.
No i spierdoliła się z tej gałęzi. Najwidoczniej nie jest wagi piórkowej. Nie mogłam powstrzymać śmiechu widząc obraz lecącej Castillo. Śmiałam się tak mocno, że aż policzki mnie bolały. Żałuję, że tego nie nagrałam miałabym co oglądać.
Tak mocno i głośno się śmiałam, że rozbolał mnie brzuch.
Gdy się w końcu uspokoiłam, oparłam dłonie na balustradzie i spojrzałam w dół. Nie rusza się, upadła na plecy. Połamała się czy zabiła? Ja pierdole teraz muszę do niej schodzić. Nie chcę tej kobiety mieć na sumieniu.
Wyleciałam przed klatkę tak jak stałam. W klapkach, piżamie składającej się ze spodenek i t-shirtu. Całe szczęście na dworze jest znowu ciepło. W końcu zbliża się lato, a temperatura dopisuje od paru dni. Mimo, że potrafi być chłodniej.
Podbiegłam do Nikoli poczym przykucłam przy niej.
- Nic ci nie jest? - zapytałam beznamiętnie
- Nie. Tylko się uderzyłam w ten głupi łeb - odpowiedziała podnosząc się na przedramionach
Zaśmiałam się na jej słowa. Nie powiem, zabrzmiało to zabawnie z jej ust.
- Warto było spaść by zobaczyć uśmiech na twojej twarzy - położyła dłoń na moim policzku
Chciałam odwrócić głowę, odsunąć się, ale znowu nie potrafiłam. Dostałam mojego kochanego paraliżu. Niestety serce jest silniejsze niż rozum, a ono ciągle lgnie do Castillo. Blondynka uniosła się do pozycji siedzącej. Gdy była wystarczająco blisko skradła długiego buziaka. Kiedy jej usta zniknęły z moich poczułam chłód oraz niedosyt. Oblizałam wargi pragnąc jej smaku.
Po chwili otrząsłam się i podnosiłam z przysiadu.
Właśnie zaczęło lać i to tak mocno, że w moment byłam mokra.
- Daj telefon. Trzeba wezwać karetkę - wyciągnęłam rękę
- Nie trzeba. Jest w porządku. Bolą mnie trochę plecy i głowa, ale przeżyje - chwyciła moją dłoń i podniosła się
- Auła
- Czyli jednak trzeba - pokręciłam głową
- Nie nie. Przejdzie
- Mnie jakoś zmusiłaś z nadgarstkiem, żebym poszła do lekarza choć nie chciałam
- Oh, ale jesteś pamiętliwa. To było z pół roku temu
- Ale było. Może cię odprowadzę chociaż? Wolę nie mieć na sumieniu twojego istnienia
- Czyli nie zaprosisz mnie do siebie?
- Ty chyba naprawdę musiałabyś stracić przytomność by nie być sobą - zaśmiałam się ponownie
- I tak myślałabym o tobie - puściła zalotnie oczko
- Chyba śniła - parsknęłam i ruszyłam ku klatce
- Czyli twoje milczenie jest zaproszeniem?
- Rusz dupe zanim zmienię zdanie
Kobieta po chwili była obok mnie. Wkroczyłyśmy na schody, ale ona chwiała się na nich. Złapała poręcz i wdrapywała się na górę jak na Mont Everest. Musiała nieźle przypierdolić w ten głupi łeb.
Po drodze było słychać jak cieknie z nas woda. Krople uderzające o schody brzmiały jak jakaś piosenka. Zaczęłam nucić coś pod nosem w rytm wody.
Gdy weszłyśmy do środka zamknęłam za nami drzwi. Udałam się do łazienki, żeby się wytrzeć. Wysuszyłam ciało ile się dało, a gdy wyszłam rzuciłam tym samym ręcznikiem w Nikole.
Poszłam do swojego pokoju zmienić ciuchy. W ogóle ignorując obecność blondynki zaczęłam się rozbierać.
- Kim jest ta kobieta z rysunku? - spytała gdzieś za moimi plecami
- Piękne ma ciało prawda? - rozmarzyłam się
- Podoba ci się? Jest coś między wami?
- Może jest, a może nie - wzruszyłam ramionami
- Chciałabym wiedzieć na czym stoję
- No na podłodze przecież
- Ania nie drocz się ze mną - założyła ręce na piersi
- Co ty sobie wyobrażasz do cholery? Całujesz inną, olewasz mnie, nie okazujesz w ogóle zainteresowania, trakujesz jak rzecz i jeszcze masz czelność pytać z kim ja się spotykam?
- Nie tak agresywnie
- Bo co? Znowu pójdziesz lizać się z byłą?
- Zważaj na słowa
- Zamknij się! - rzuciłam w nią trampkiem
- Ej! - zaczęła iść na mnie
- Trzy kroki w tył - oberwała drugim trampkiem w twarz
- Hej! To bolało
- No i dobrze - rzuciłam w nią mokrą koszulką
- Ania opanuj się. Porozmawiajmy
- Wal się. Nie będę z tobą gadać - poleciały w nią spodnie
- Uspokój się - złapała mnie za nadgarski
- Puść mnie! - próbowałam się wyrwać
- Nie. Opanuj się i daj mi dojść do głosu
- Gówno mnie obchodzi co masz do powiedzenia
Kobieta opuściła na siłę moje ręce. Posadziła mnie na łóżku. Usiadła mi na udach, a to wszystko tak szybko się działo, że nie miałam kiedy zareagować. Nachyliła się poczym wbiła w moje usta. Początkowo nie oddawałam pieszczoty, ale gdy jej miękkie wargi wbijały się coraz bardziej, uległam. Zaczęłam całować się z nią bardzo, ale to bardzo namiętnie. Czułam ogromne podniecanie, a nacisk jej ciała zdwajał uczucie. Chciałam więcej i więcej. Jej dłonie uwolniły moje, więc mogłam złapać ją za tyłek. Kobieta cicho jęknęła poczym wsunęła powolnie język między moje usta. Było mi cholernie gorąco, a moja kobiecość szalała jak na jakieś imprezie.
Nikola umiejscowiła swoje dłonie na moim karku. Chłodne palce spowodowały, że dosunęłam się do niej maksymalnie.
Czułam, że jestem w niej choć nie w taki sposób jaki bym chciała. Nasze ciała nie dzieliło nic. Współgrały razem ocierając się wzajemnie o siebie. Moja prawa dłoń powędrowała po jej plecach prosto na policzek. Twarz blondynki paliła, ale było to przyjemne. Wiedziałam, że ja tak na nią działam i nikt nie mógł mi odebrać tego uczucia.
Przerwałyśmy gdy obie straciłyśmy oddech na dobre. Kiedy odsunęła na parę centymetrów głowę ujrzałam rumieńce na jej policzkach.
- Czyli wygrałam - spytała łapiąc jeszcze oddech
- W czym i co? - podniosłam brew do góry
- Raczej z kim
- Jesteś zazdrosna?
- Owszem jestem
- A czemu myślisz, że wygrałaś?
- W końcu to ze mną się całowałaś przed chwilą - oblizała usta
- Masz pewność, że z nią nie robiłam tego samego?
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że całujesz się z dwiema na raz tego samego dnia?
- A może chcę. Remis. I wiesz co? Agata całuję dużo lepiej od ciebie
- Hej! Ja ci zaraz pokaże kto lepiej całuję
Zaśmiałam się, a ona ponownie wbiła się w moje usta. A o to właśnie mi chodziło, specjalnie ją sprowokowałam. Pragnę jej, ale nie mogę tego tak szybko pokazać. Nie może wiedzieć, że wygrała.
Okres robi swoje, a, że mam jak zaspokoić swoje pragnienie to już co innego.
Całowałyśmy się zachłannie, co chwilę wydając z siebie jęki. Błądziłam dłońmi po jej plecach i ciągle dociskałan ją do siebie. Castillo objęła mnie nogami w pasie, a następnie dosunęła tak, że jej kobiecość smyrała mój brzuch. Przysięgam, że zaraz dojdę bez wkładania.
Znów traciłyśmy oddech i ciężko było przełykać ślinę. Mimo to nasze usta nie potrafiły odkleić się od siebie. Pomimo, że zwalniałyśmy i pocałunki były lżejsze nie umiałyśmy przerwać. Języki non stop plątały się ze sobą, a usta zaczynały odmawiać współpracy. Czułam jak boli mnie już szczeka, a wargi drętwieją.
Po paru buziakach odsunęłam się od niej i zaczęłam łapać powietrze. Kobieta oparła czoło o moją szyję i cicho dyszała.
- I co? Nadal Agatka całuję lepiej?
- No nie wiem nie wiem. Niech się zastanowię
- Jak to zastanowisz? Nie wiesz tego?
- Hm, z nią całowałam się dużo dłużej i intensywniej. Ty całowałaś chwilę, więc nie masz szans. Chyba, że się poprawisz
- Dziewczyno chcesz mnie wykończyć?
- Wybrałaś sobie młodszą to teraz musisz podołać jej zachcianką
- Specjalnie to robisz!
- Nie, ale wiesz co? Agatka jest młodsza od ciebie o osiem lat. Ona na pewno będzie pełna energii - pycnęłam ją w nos palcem wskazującym
- Nie poznaję cię
- Cóż kobieta zmienną jest
- No no nie spodziewałabym się tego po tobie. Zawsze cicha i nieśmiała, a teraz alvaro
- A wal się - odepchnęłam ją
Pchnęłam kobietę mocniej niż chciałam i poleciała na podłogę. Niestety trzymała jej nogi wciąż były wokół mojej tali, więc zleciałam razem z nią. Mimo to miałam miękkie lądowanie, bo Nikola zamortyzowała mój upadek.
- Miła odmiana. W końcu ty leżysz na mnie
- Spadaj
- No ty spadłaś na mnie
- Oj chciałabyś, żebym leciała na ciebie co?
- Już to robisz
- Weź po prostu...
- Co? Ciebie mam wziąć? - chwyciła za gumkę moich majtek
- Hej, hej. Nie galopuj tak daleko
- Nie mów, że tego nie chcesz od dawna
- Może i chcę, ale nie w taki sposób - wstałam z niej
- A w jaki? - obróciła się na brzuch i patrzyła na mnie
- W inny - wyszłam na balkon
Wyjęłam papierosa z paczki leżącej na parapecie. Odpaliłam fajkę i zaciągnęłam się. Oparłam dłonie o balustrade poczym spojrzałam w górę. Już nie pada, jest spokojniej, ale chmury nadal pływają po niebie. Jest chłodniej, a ja stoję w samych gaciach i staniku. Jestem na tyle rozpalona, że nie czuję zimna. Jedyne co odczuwałam to miły ciepły wiaterek trącający moją skórę.
- Palisz? - spytała stając obok
- A co cię to obchodzi? Zaspokoiłaś swoje pragnienie? Więc możesz już iść tylko nie zapomnij zapłacić
- Przestań. Nie po to tu przyszłam
- Jasne. Już Ci nie wierzę - wypuściłam dym prosto w jej twarz
- Rozumiem. Chciałam tylko, żebyś wiedziała, że tęsknię
_______________________________________
Jak powroty to tylko z przytupem!
Która z kobiet wygra tą zawziętą walkę? Czy Ania da jeszcze szanse Nikoli? A może odda się nowym uczuciom, które budzi w niej Agata?
Nie obiecuję powrotu, bo nadal układam swoje życie.
Minimum oczekiwania na nowy rozdział wynosi miesiąc.
Jeśli macie jakieś pomysły na dalsze losy naszych bohaterek jestem na to otwarta. Będę wdzięczna za każdą sugestie i wszystko rozpatrzę.
Pozdrawiam, Liszaj 🦊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top