Pamiątka

Następnego dnia...
Obudziłam się dużo przed budzikiem. Jakoś nie mogłam spać mimo, że nie myślałam za dużo. To była naprawdę ciężka noc i musiała być pełna. Kręciłam się z boku na bok przez dobrą godzinę. W głowie mi huczało, a w nosie czułam smród papierosów. Czułam na sobie łapska Judyty oraz jej mokre, szorstkie usta na mojej szyi. Ta krępacja powodowała dreszcze na moim ciele. Obrzydzenie przyprawiające o odruchy wymiotne.
-Nigdy więcej imprez - postanowiłam nim usnęłam
Było dopiero przed siódmą, więc po przeciągnięciu się wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie szybko swoją ulubioną kawą jaką jest latte macchiato. Upiłam kilka łyków i zajęłam się robieniem sobie kanapek do szkoły. Jakoś nie mam ochoty narazie na śniadanie.
Po przygotowaniu tzw. drugiego śniadania poszłam się przebrać. Było chłodno w mieszkaniu, a ja wciąż byłam w piżamie. Będę musiała jak wrócę ze szkoły odkręcić grzejniki, żeby się trochę ogrzało. Jeszcze zajdę do dziadków po koce. Noce bywają naprawdę mroźne, a trzymanie tyle godzin włączonego ogrzewania nie jest mądre. Jak dostanę po okresie grzewczym rachunek to z butów wyskoczę. Fakt, że w razie co pomogą mi babcia z dziadkiem, ale wolałabym tego uniknąć. Nie zarabiam jakiś kroci u dziadka, ale stać mnie na utrzymanie siebie samej.
Najbardziej smutne jest to, że nie ma mnie kto ogrzać w nocy. Nie ma kobiety, która się we mnie wtuli i podzieli swoim ciepłem. Muszę sobie radzić na inne, gorsze sposoby. Wiem, że mam dopiero osiemnaście lat, ale chciałabym zwyczajnie móc zasnąć z moją ukochaną u boku. Chyba każdy przechodzi przez taki moment w swoim życiu. Chwilę, w której chce się wyłącznie obecności drugiej osoby.
Przebrałam się poczym spakowałam torbę na dzisiejszy dzień.
Gdy zaczęłam się czesać ujrzałam, że mam coś na szyji. Z daleka wyglądało jak ugryzienie komara, ale nie swędziało. Gdy podeszłam bliżej lustra i lepiej się przyjrzałam dojrzałam malinkę.
- Cholerna Judyta! - krzyknęłam
Muszę to jakoś zakryć, żeby dziewczyny o nic nie pytały. Wiem, że Ola zrozumie, a raczej się wkurwi na koszykarke. Jednak Zuzik będzie drążyć i przeżywać, że to nie była Nikola. Nie mam ochoty na tłumaczenie jej, że nauczycielka ma mnie gdzieś.
Otworzyłam szufladę, której nie używam od lat. W niej znajdowały się moje kosmetyki do makijażu. Przechodziłam przez okres buntu i próbowałam zakrywać swoje niedoskonałości. Chciałam się upiększyć i podobać dziewczyną. Nic z tego dobrego nie wyszło tylko se cerę zniszczyłam. Malowałam się przez całe gimnazjum i jeszcze przez pierwszy rok pierwszej klasy liceum. Po wypadku przestałam zwracać uwagę na moją twarz. Buzię, której nie pomógłby nawet najdroższy podkład. Nie dałoby się zakryć depresji, zmęczenia, zmarnowania czy bezsenności i zapłakanych oczu. Wyjęłam stary podkład poczym zerknęłam na datę. Niestety był przeterminowany jakieś dwa lata. Nie mam teraz czasu kupować nowego, więc zaryzykuję. Odkręciłam zakrętkę i wycisnęłam na palec brązową maź. Tak wiem, że inna by to zrobiła pędzelkiem albo specjalną gąbeczką, ale to tylko na malinke i nie musi być idealnie. Zakryłam ile się dało choć kolor był nieco za jasny, to najważniejsze, że nie widać śladu. Najwyżej wmówię dziewczynom, że to pryszcz.
Dokończyłam się czesać i poszłam dopić moją kawę. Usiadłam na krześle i delektowałam się kofeiną. Zawiesiłam wzrok na stole i wyłączyłam się. Skupiłam myśli na tym jak mogłoby być gdyby rodzice żyli. Czy dalej bylibyśmy w tym samym czasie i mieli tak dobry kontakt? Czy tata wciąż chciałby, abym była dziennikarką. Czy mama wciąż by mnie wspierała z moimi wyborami. Czy w ogóle rodzice zrozumieliby mój młodzieńczy bunt. Uroniłam parę łez, które szybko wytarłam dłonią. Ten temat chyba całe życie będzie dla mnie bolesny. Nigdy nie pogodzę się z ich śmiercią. Mimo, że wiele razy nie zgadaliśmy się ze sobą to nie życzyłam im źle.
Wypiłam kawę, umyłam naczynia i zaczęłam się zbierać do wyjścia. Ubrałam adidasy, kurtkę oraz czapkę. Wzięłam torbę poczym wyszłam z mieszkania. Zakluczyłam drzwi i zeszłam na dół. Założyłam słuchawki, włączyłam ulubioną piosenkę i ruszyłam ku szkole. Szłam powoli, bo miałam czas, a spacer mi się przyda. Dźwięki muzyki czule muskały moje uszy. Bębenki tańczyły w rytm instrumentów, a serce radowało się do wesołej nutki. Skupiałam się tylko na słowach, które leczyły moją duszę. Teskt tak bardzo był adekwatny do mojej sytuacji, że czułam jakby był napisany moimi rękami. W głowie dudniły tylko słowa utworu, który zaczęłam śpiewać.
Wchodząc po schodach do budynku przed moimi nogami wywróciła się jakaś Pani. Jest ślisko, więc można tańczyć breakdance bez przeszkolenia.
Przyznam, że zaśmiałam się cicho widząc lot kobiety. Mimo to nie przeszłam obojętnie tylko pomogłam grzecznie jej wstać. Na szczęście nic sobie nie zrobiła i skończy się paroma siniakami. Okazało się, że to Pani woźna, ale jest przekochana. Podziękowała ładnie, uśmiechnęła się i śmiała ze swojej niezdarności. Nauczycielka pewnie by z podniesioną głową i wielce obrażona wstała bez żadnego "dzięki". Takie dumne te babska potrafią być.

Przerwa...
W końcu dłuższa chwila odsapnięcia od lekcji. Mogę zjeść drugą kanapkę bez pośpiechu. Mogę na spokojnie posiedzieć, a nie lecieć pod następną salę. Mało tego nawet zdążę pójść na luzie do toalety nie zabijając się w biegu na mokrych kafelkach. Nie to nie to, że sprzątaczka umyła podłogę. Chodzi o to, że dziewczyny jak już umyją jakimś cudem ręce to ich nie wycierają i potem można coś skręcić. Nie wnikam w te dziunie i ich sposób bycia, ale chodzi tu o bezpieczeństwo innych. A szkoda gadać, bo w higienie nie są gorsze od tych brudasów w postaci chłopów.
Długa przerwa dopiero luksus w szkole. Raz dziennie można się byczyć bez stresowo.
Po zjedzeniu ruszyłam do szafki, bo potrzebuję książki od geografii. Na następnej lekcji jest sprawdzan, więc zamierzam się poduczyć na tej. Po przerwie będzie wok na który mam kompletnie wywalone. Jako, że siedzę w ostatniej ławce mimo mojego wzrostu mogę robić co tylko chcę. Przecież nikt nie będzie podejrzewać grzecznej uczennicy, że robi coś innego niż słuchanie i notowanie. Do tego stara nauczycielka nie rusza tyłka z fotela dalej niż do tablicy.
Podeszłam do wysokiej szafki i ją otworzyłam. Nawet się nie zastanawiałam nad tym, że mogę wpaść na koszykarke. Chciałam w spokoju wziąć podręcznik i wrócić. Dziewczyny chyba poszły do sklepiku, więc jestem sama.
- Hej mała, jak tam? - odezwała się kapitanka
- Przestań mnie tak nazywać i powinnaś dostać w ryj za tą akcje z  wczoraj - powiedziałam wkurzona
- Ej nie tak ostro. Myślałam, że tego chcesz jak każda inna
- Ja nie jestem każda
- I zaimponowałaś mi tym
- A co ty tu masz? - przyjrzała się mojej szyji
- Nic. Nie interesuj się - zasłoniłam bluzą malinkę
- Czyżby ślad po mnie? Aż tak pijana nie byłam, żeby tego nie pamiętać
- Chciałabyś
- Wiem, że tak. W piątek kolejna domówka i jesteś zaproszona - poruszyła brwiami
- Gdzieś to mam. Nigdy więcej nie pójdę z tobą na żadną imprezę
- Spoko. Mam nadzieję, że na randkę jednak się skusisz
- Z takim burakiem jak ty? - wyjęłam książkę
- Nie. Z takim gentlemanem jak ja
- Pff żałosne - zamknęłam szafkę i odeszłam
Ta kretynka naprawdę nie rozumie, że zachowuje się jak buc. Jakby była chłopem w ciele dziewczyny. Jakby myślała tylko dołem, a wszystkie laski należą do niej. Z początku wydawała się w porządku i myślałam, że zwyczajnie się zakolegujemy. Liczyłam, że będę miała z kim porzucać do kosza, a może i dzięki niej zapomnę o Castillo. Jednak nadzieja matką głupich.
Gdy byłam już na schodach zadzwonił dzwonek. Piętnaście minut w szkole mija od tak, ale pietnaście minut w domu nad książkami to wieczność.
Poszłam szybkim krokiem pod odpowiednią klasę i na szczęście zdążyłam. Nauczyciele się nigdy nie spieszą, bo dzwonek jest przecież dla nich, a nie dla nas. Zresztą zanim ta emerytka się doturla to ja zdążę maraton przebiec i to dwa razy.
- Co ty taka zła? - zapytała Zuzia gdy do nich podeszłam
- A nic. Ta cała Judytka od wspólnej szafki działa mi na nerwy
- Co się stało? - spytała Ola z przejęciem
- Na za dużo sobie pozwala i myśli, że jest taka zajebista
- To znaczy? - założyła ręce na piersi
- Myśli, że może mnie zaliczyć na jakieś śmiesznej imprezie i znając mnie chwilę
- Mam jej wjebać? - zrobiła wściekłą minę
- Nie
- Zaraz, zaraz. Co ty tam masz na szyji? - odgarnęła moje włosy Lenin
- A nic. Pryszcza i musiałam za suszyć - skłamałam odsuwając się
- Nie wygląda mi to na pryszcza ani ugryzienie komara - drążyła przyglądając się z daleka
- O idzie panda - pokazałam głową na nauczycielkę
Starsza, otyła kobieta w końcu podeszła do drzwi i je otworzyła. Wtoczyliśmy się do sali, a ja od razu poszłam na koniec z książką w ręce. Kolejny plus tej babki to taki, że jest ślepa i przygucha, więc mogę nawet ściągać. Nie ważne, że ma bryle i tak nie widzi co powinna.
Usiadłam w ławce i praktycznie zaraz zaczęłam się "uczyć". Siedzę sama, bo dziewczyny wolą po środku. Nawet to lepiej, bo w ciszy skupię myśli. W sensie, że nie będą do mnie nic mówić.

Lepiej nie wiedzieć jak poszedł mi ten sprawdzian. Co z tego, że przeczytałam cały dział jak pytania były z kosmosu. Jak zwykle najlepiej zrobić pod górkę niż pomóc. Nie ważne, że te informacje w ogóle mi się w życiu nie przydadzą. Co będę stać na dworze i nazywać chmury? A może będę zastanawiać się na jakiej glebie stoję i czy lepiej jechać do kraju z wspaniałą gospodarką, a może cudowną kulturą.
Teraz mamy okienko, bo wciąż nie ma Castillo. Oczywiście nikt nie ma pojęcia dlaczego ma taki długi urlop. Nauczyciele milczą w zmowie z nią. Ona sama nie odzywa się do mnie, a ja nie mam ochoty na kontakt.
Niestety do domu nie możemy iść, bo jeszcze czeka nas matematyka. Nauczycielka ma teraz lekcje, więc nie może wziąć zastępstwa. Siedzimy z dziewczynami w części piwnicznej, bo tylko tam znalazłyśmy ciszę. Ola grzebie coś w telefonie, Zuzia siedzi zamyślona, a ja zerkam to na jedną, to na drugą przyjaciółkę.
- Hej mam pomysł - zarzuciła Zuza
- Jaki? - spojrzałam na nią
- Chodźmy po szkole do galerii na zakupy. Odstresujemy się
- Dobry plan. Przydałyby mi się cieplejsze ciuchy i koc
- Super. Co ty na to Ola?
- Jestem za
- Tylko czy chcemy iść w te tłumy? Kończymy po piętnastej - zastanawiałam się
- Teraz i tak jest po trzynastej, więc nie duża różnica - wzruszyła ramionami Lenin
- No, ale większość jest teraz w pracy lub szkole. Piętnasta to taki fajrant dla wszystkich zbierających się w galeriach
- Ania ma rację. Też nie trawię dużego spendu ludzi i tego chaosu
- To co? Zrywamy się? - ucieszyła się Zuzia
- Bardzo chętnie
- No jasne i tak nie mam ochoty tu dłużej siedzieć - odpowiedziałam wstając
Zebrałyśmy się, po cichu zgarnęłyśmy nasze kurtki i wyszłyśmy ze szkoły. Na szczęście nikt nie pytał ani nitk nas nie widział. Udałyśmy się szybko na przystanek z nadzieją, że zaraz nadjedzie upragniony autobus.

Galeria...
Jesteśmy już po zakupach, które dość długo nam zeszły. Jest już prawie osiemnasta, a my dopiero kierujemy się do wyjścia. Fakt, że jeszcze jadłyśmy obiad w Burger King. Jednak większość czasu spędziłyśmy w sklepach odzieżowych. Każda z nas wybrała i kupiła coś dla siebie. Ja kupiłam najwięcej, a Zuzia najmniej. Ola poszła w biżuterię, bo uzbierała na nią. Zuzik kupiła sobie buty oraz czapkę. Ja kupiła gruby koc, cieplejszą kurtkę, dwie polarowe bluzy oraz kilka koszulek. Jestem obładowana torbami po pachy i ledwo idę.
- O! Patrzcie fotobudka! - krzyknęła ucieszona Zuzia
- O kurde. Robimy sobie zdjęcia? - zasugerowała Alex
- Gdzie ja się z tym zmieszczę? - zapytałam podnosząc moje zakupy
- Dasz radę Abi. Postawimy pod nogi jakoś
- No dobra
Weszłyśmy do środka. Na szczęście było więcej miejsca niż się wydawało. Zmieściły się nasze toboły chodź gniotły nam nogi i hamowały swobodne ruchy. Mimo to zrobiłyśmy sześć różnych zdjęć. Jedno z głupimi minami, jedno z przytulasem, a reszta całkowicie pomieszana, bo każda z nas wyszła jakby była wklejona.
Na szczęście była możliwość wybrania ilości kopi i każda z nas dostała po jednej.
Ten wypad bardzo dobrze mi zrobił. Dużo się śmiałam z przyjaciółkami. Mamy wspaniałe zdjęcia oraz cudowne wspomnienia do kolekcji.
Byłyśmy jeszcze na dmuchanym zamku! Na samym dole jest mnóstwo miejsca, więc postawili dmuchańca. Nie ważne, że to dla dzieci przecież nie ma ograniczeń wiekowych w tym. Skakałyśmy jakbyśmy miały ADHD i śmiałyśmy się jak opętane. Brakowało tylko poduszek do lepszej zabawy. Jeszcze do tego była zjeżdżalnia, więc nie mogłyśmy sobie darować. Tyle ile razy ja się skulałam albo prawie wyleciałam z tego to nie zliczę.
Szalałyśmy chyba z godzinę, bo na tyle kupiłyśmy wejście. Na szczęście nie było praktycznie dzieci, więc miałyśmy całość dla siebie. Widziałam, że parę osób na nas patrzyło z uśmiechem, a ja nawet im pomachałam. Założę się, że nam zazdrościli świetnej zabawy.
Gdy zeszłyśmy i ubrałyśmy buty poszłyśmy z Zuzą po nasze zakupy. Jest tutaj specjalna szafka na rzeczy w cenie wstępu na dmuchańca. Ola została, bo zaczepiła ją pracownica tego punktu.
Wzięłyśmy swoje toboły z Zuzią i czekałyśmy na Alex parę metrów dalej. Widziałam jak dziewczyna, która gada z Majewską ją podrywa. Uśmiechała się znacząco, oczy jej błyszczały i jakby kokieteryjnie poprawiała swoje włosy. Nawet dotknęła kilka razy ręki Oli, a ta nic. Zuźka też zauważyła, że przyjaciółka ma branie i to widoczne gołym okiem. Obie się uśmiechałyśmy w geście wsparcia oraz otuchy do dziewczyny podrywającej. Wiemy, że Alexa jest nadal z Emmą, ale ten związek jej nie służy w ogóle.
W końcu gdy wróciła do nas po wzięciu swoich rzeczy była lekko zaczerwieniona. Mimo to nie dopuszczała do siebie myśli, że właśnie była podrywana. Śmiałyśmy się z tego z Lenin, bo była zakłopotana. Kiedy okazało się, że dostała numer dziewczyny zaczęłyśmy ją namawiać na randkę, ale uparcie nie chciała. Jeszcze ją przekonamy i ugnie się. Na pewno ja będę jej o tym marudzić jak ona mi o Judycie i małym flircie
Będę musiała dużo częściej wychodzić z nimi albo po prostu spędzać czas. Na szczęście Zuzia już nie zadaje się z Filipem choć nie zerwali. Nie umiem zrozumieć dlaczego tego nie zrobią, ale to już jej sprawa. Nie mam siły się wtrącać i tłumaczyć jej, że to jest złe.
Jednak najważniejsze jest teraz to, że poświęca czas nam, a przede wszystkim mi. Brakowało mi tego głupka przy mnie. Tego jej śmiechu, głupich żartów czy wygłupów. Zawsze była mi jak siostra i to się nie zmieni. Tęsknota wygra za każdym razem i mnie do niej wróci. Ma tą przewagę nade mną, ale wiem, że ona także tak się zachowa. Nigdy nie zwątpiłam w jej przyjaźń.
_______________________________________

Hej wszystkim!
Tym razem krótki i nudniejszy rozdział bez akcji. Czasem taki spokój jest potrzebny i mam nadzieję, że się spodoba.
Jak myślicie co dalej? Wróci w końcu Nikola? Czy Judyta będzie jeszcze podrywać Anie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top