Koszmar

Zerwałam się z ciężkiego snu gdy usłyszałam głośny krzyk. Podniosłam się do siadu zaspana i próbowałam dobudzić. Analizowałam równocześnie co dzieje się na zewnątrz. Do moich uszu dostały się wołania o pomoc oraz jakiś harmider. Nie potrafiłam jednak rozpoznać głosu, ponieważ byłam półprzytomna. Nie umiałam również wyodrębnić dźwięków.
Posiedziałam chwilę i zmuszałam oczy do nie zamykania się. Upiłam łyka wody po czym podniosłam się by wyjść z namiotu. Chciałam zobaczyć co się dzieje, skoro już mnie obudzono. Może jest potrzebna pomoc, a może jakaś ucieczka się odbywa, bo coś zaatakowało nasze obozowisko. Wszystko mogło być prawdziwe, ale nie to...
Rozpięłam namiot i już miałam wychodzić gdy nagle upadłam na ziemię z impetem. Ktoś na mnie wpadł z dużą siłą. Na szczęście tym razem nie oberwały moje nadgarski. Upadłam jak deska, płasko na ziemię, obijając sobie tym samym tył głowy. Podniosłam się lekko i złapałam za miejsce tworzące ból. Ktoś leżał na mnie, więc nie mogłam wstać do siadu. Tym kimś była ona, kobieta, a raczej nauczycielka. Nikola znowu na mnie leżała jakbym była jakimś materacem. Takie mam przyciąganie?
- Co się dzieje? - zapytałam cicho i z bólem w głosie
- Ja przepraszam, że znowu na ciebie wpadłam, ale uciekałam. Gonił mnie niedźwiedź i wleciałam w pierwszy lepszy namiot. W duchu modliłam się, żeby to był mój. Czułam obawę, że zaraz mnie dorwie ta bestia i będzie kiepsko - wytłumaczyła na jednym wdechu, po czym się podniosła
- Aha. Zgubiła go pani? Nie widzę, żeby tutaj wtargnął
- Może nie zauważył, że tutaj uskoczyłam albo zrezygnował, bo byłam szybsza
- Oby tak - odpowiedziałam podnosząc się powolnie do siadu
- Mogę tu z tobą zostać? Przeczekać chociaż chwilę? Boję się wychodzić - poprosiła zamykając pospiesznie namiot
- Taak
Odwróciła się w moją stronę i zobaczyła, że trzymam się za tył głowy. Od razu na jej twarzy pojawiły się troska i zmartwienie.
- O jej, znowu ci zrobiłam krzywdę? Przepraszam. Mogę to obadać?
- Zdarza się
Zbliżała się do mnie, usiadła na swoich kolanach i zabrała moją dłoń. Widać nie zamierza czekać na zgodę tylko woli działać. A ja nie zamierzam protestować skoro tak jej zależy.
Po chwili poczułam jak przeczesuje mi włosy i lekko jeździ palcami po mojej głowie. To było całkiem przyjemne niczym kojący masaż, aż zaczęły zamykać mi się oczy. Ma bardzo delitakne i miękkie opuszki. Gdy najechała palcami na obolałe miejsce, syknęłam z bólu. Odsunęła szybko ręce i usiadła naprzeciw mnie.
- Nie leci ci krew ani narazie nie czuję żadnego guza. Mam nadzieję, że skończy się to jedynie na siniaku - powiedziała przyglądając się mojej twarzy
- Pewnie tak - ziewnęłam i przeciągnęłam się
- Oh, obudziłam cię i pewnie chciałabyś iść dalej spać
Kiwnęłam jedynie głową po czym przymknęłam na chwilę oczy. Czułam jak ciężkie mam powieki i, że sen zaczyna ze mną wygrywać. Zaczęłam kiwać się na boki bezwiednie i odlatywałam. Moje ciało opadło na bok jakbym nie miała władzy nad nim. Mięśnie odmówiły dalszego siedzenia, a oczy coraz ciężej się zamykały.
- Ja już pójdę Aniu. Dobranoc - wyszeptała
- Odporwadze Panią - wymarotałam otwierając oczy
- Jesteś pewna? Ledwo się trzymasz
- Tak - spięłam ciało i podniosłam się
- Uparta jesteś - zaśmiała się cicho, kręcąc głową
- Nie. Wysprotowana i umiem władać nad swoim ciałem gdy trzeba
Mimo zaspania usłyszałam jak nauczycielka wzdycha, ale to nie było z uczucia ciężkości, a jakby z rozkoszy. Nie skomentowałam tego, bo uznałam, że mogę się mylić jako, że mój organizm ciągle śpi. Przeciągnęłam się porządnie i ruszyłam do wyjścia z namiotu. Doczołgałam się, przechodząc koło Nikoli i otworzyłam wyjście. Wstałam na równe nogi wychodząc z namiotu. Wygięłam się w tył by wyprostować plecy po czym wciągnęłam świeże powietrze. Rozejrzałam się dookoła i na szczęście nie dostrzegłam żadnego zagrożenia. Poszukałam wzrokiem wigwanu nauczycielki, ale ku mojemu wysileniu nie na trafiłam na niego. Może za bardzo śpiące mam oczy by je wytężyć i spojrzeć w dal.
- Co się dzieje Ania? Czemu nie przesuwasz się z wyjścia? - spytała nagle
- Nie mogę dostrzec Pani namiotu - powiedziałam schodząc jej z drogi
- Jak to? - zdziwiła się i zaraz znalazła obok mnie
- Może za bardzo jestem zaspana by ujrzeć coś w ciemności
Profesorka odeszła kawałek ode mnie cały czas się rozglądając. Westchnęła głośno i tym razem ciężko, gdy oddaliła się jeszcze dalej. Podeszłam do niej by zobaczyć skąd taka reakcja. Zobaczyłam, że jej namiot jest cały poszarpany jakby dorwał go niedźwiedź i jego ostre pazury. Przyuważyłam, że coś się świeci niedaleko blaskiem księżyca, ale nie mogłam rozpoznać co to jest.
- Cholera jasna - odwróciła się w moją stronę zrezygnowana
- I gdzie Pani teraz będzie spała? Z Ostrowską?
- Niee. Ona śpi ze swoimi dziećmi. Wszyscy mieli parę w swoim namiocie oprócz ciebie i mnie...
Patrzyłam na nią i analizowałam co powiedziała oraz co to oznacza dla mnie. Jednak mój mózg odmawiał współpracy i do niczego nie doszłam. Nauczycielka podeszła bliżej po czym spojrzała mi w oczy.
- Aniu, mogę się z tobą przespać? - wyszeptała prawie do mojego ucha
- Słucham? - zapytałam, a moje źrenice się rozszerzyły
- Zapytałam czy mogę przenocować z tobą w namiocie - sprostowała uśmiechając się
- Tak tak, pewnie
- Pójdę tylko po swoje rzeczy, o ile je znajdę i jestem z powrotem
- Dobrze, ja poczekam w środku
Nikola poszła na poszukiwana, a ja wróciłam do swojego namiotu. Od razu się wsunęłam do śpiwora i ułożyłam do snu.

Nie wiem kiedy zasnęłam i nie mam pojęcia, w którym momencie zjawiła w środku nauczycielka. Gdy się obudziłam Nikola leżała na boku, naprzeciw mnie i wpatrywała się w moją twarz. Skanowała w ciszy swoimi oczami moją buzię. Jeździła wzrokiem od mojego czoła aż po czubek brody. Robiła do nieustannie uciekając co jakiś czas na policzki. W pewnym momencie zatrzymała się na moich ustach, które nie wiadomo czemu lekko uchyliłam. Nikola uśmiechnęła się szybko i delikatnie, a potem położyła dłoń na swoim karku. Jakby była zakłopotana i się wahała co zrobić. Ona i takie uczucia? Przecież jest pewna siebie oraz odważna, czego mi brak. A może to tylko gra pozorów?
- Mogę spytać co ci się śniło? - przerwała nagle milczenie
- Czemu Pani pyta? - zdziwiłam się
- Bo w nocy mówiłaś moje imię. Powtarzałaś cały czas "Nikola my nie możemy, to nie wypada" i jakby dyszałaś - zapytała przygryzając wargę
- Yyy...
Zamyśliłam się i próbowałam sobie przypomnieć co mi się śniło. Obróciłam się na plecy i patrzyłam na górę namiotu. Zmarszczyłam brwi skupiając się na swoich dzisiejszych snach. Pamiętam, że śniło mi się jak biegłam jakiś maraton i przegrałam z Sarą. Przymknęłam swoje powieki by przywołać owy sen, który wspomniała nauczycielka. I wtem jak na zawołanie przypomniało mi się.
Pojawiła się przede mną Nikola, która leży na mnie i całuję moją szyję. Jak dłońmi dobiera się do moich piersi, a mój oddech przyspiesza.
Poczułam intensywnie jej usta na swoich tak realnie jakby się to działo naprawdę. Zapewne było też tak podczas snu.
Otworzyłam oczy, po czym zaczęłam się zastanawiać jak powiedzieć kobiecie co mi się śniło. Co wymyślić, żeby mi uwierzyła i nie miała żadnych podejrzeń? Myśl Ania, myśl. Wiem! Przekręcę pierwszy sen.
- Śniło mi się, że biegłam maraton i nie dawałam już sobie rady. Nagle Pani się pojawiła i chciała mnie zastąpić w biegu. Właśnie wtedy powiedziałam te słowa, a dyszałam ze zmęczenia bieganiem
- Ciekawy sen. Dawno nie biegałam
Zerknęłam na nią, a ona się zamyśliła. Uciekła gdzieś myślami z uśmiechem na twarzy. Jej oczy lśniły iskrami szczęścia, a dłonie się zaciskały jakby chciały złapać te chwilę.
Wcale nie dziwi mnie fakt, że kiedyś uprawiała jakiś sport. W końcu ma szczupłą sylwetkę i umięśnione lekko nogi, które widziałam nieraz. Również wiem, że ma niezły refleks i jest szybka.
- Nikola?! Nikola, gdzie jesteś?! - krzyczała na zewnątrz Ostrowska
Nauczycielka potrząsnęła głową, zerwała się do wyjścia, otworzyła namiot i wysunęła głowę krzycząc "Tu!".
Powiodłam za nią wzrokiem bezwarunkowo. Jej pupa tak cholerne kusiła by ją klepnąć i zacisnąć na niej palce. Przegryzłam lekko dolną wargę oraz zacisnęłam pięści by się powstrzymać. Czułam jak robi mi się gorąco gdy zaczęła kręcić biodrami jakby celowo mnie podpuszczając. Była na wyciągnięcie ręki, którą właśnie naszła przemożna chęć wykonania czynności. Podniosłam nawet całe ramię z przedramieniem i wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
Przeniosłam jednak wzrok wyżej i by się opanować zanim zrobię coś niestosownego. Byłam już bardzo bliska podniesienia się i dania klapsa nauczycielce.
Zauważyłam, że wcale nie kręci biodrami, a próbuję jedynie wygramolić się z namiotu. Zaraz zauważyłam rękę z dworu, która podniosła Castillo i już stała obok mojej wychowawczyni.
- Co ty robisz u Ani? - spytała zerkając do środka
- Zaraz ci opowiem, chodźmy się przejść - zaproponowała i zaraz zniknęły
Przyjechałam dłonimi po twarzy i wyciągnęłam ręce w górę by się przeciągnąć. Ciekawe co sobie pomyślała Ostrowska widząc swoją koleżankę z pracy w namiocie z uczennicą. Pewnie nic nie stosownego, bo w końcu kobieta z kobietą? Co mogą robić razem w jednym namiocie, całować się, a może kochać namiętnie? No nie, dla niej pewnie to tylko zwykły nocleg, a dla mnie niestety duży stres i żal.
- Czy właśnie Nikola wyszła z - zapytała Zuzia wchodząc do środka
- Tak - odpowiedziałam przerywając
- Jak ty to zrobiłaś? To przez wczorajszy klimat? - usiadła w wejściu
- Chciałabym. Nocowała jedynie u mnie, bo jej namiot poniszczył niedźwiedź
- To czemu jesteś taka czerwona?
- Bo jej seksowny tyłek kusił tak cholernie mocno, że mało nie zwariowałam
- Tańczyła tu dla ciebie? - podniosła jedną brew
- Marzenie. Wysunęła głowę do Ostrowskiej, bo ją wołała, a później próbowała stąd wyjść. Robiła to w taki sposób jakby naprawdę kręciła biodrami, kusząc mnie. Od tyłu wyglądało to zupełnie inaczej niż w rzeczywistości i moje zmysły zaczęły szaleć
- Ahh, już miałam nadzieję, że zostanę matką chrzestną waszego związku
- Prędzej ja twojego dziecka zostanę chrzesną. Patrząc na to co ty wyprawiasz z tym całym Filipem
- Oj przestań. Do niczego jeszcze nie doszło - machnęła ręką
- Lada dzień i się stanie. Teraz macie do tego niezłe warunki - puściłam do niej oczko
- Nie no, raczej nie - zaczerwieniła się
- Mhmm, jasne
- Poważnie ci mówię. Dobra chodź, bo zaraz śniadanie cię ominie
- No już wstaje. Daj mi chwilę, żebym się przebrała i ogarnęła
- Czekam przed namiotem - powiedziała wychodząc

Po śniadaniu udaliśmy się na spływ kajakowy. Tym razem ominęła mnie Castillo, bo płynęła z córeczką Ostrowskiej. Ja byłam w kajaku z Olą. Świetnie się razem bawiłyśmy, dużo śmiechu i o mało nie wpadłyśmy do wody. Współpracowałyśmy we dwie wiosłując jakbyśmy były jednym mechanizmem. Nawet goniłyśmy naszą zakochaną parę i obiłyśmy ich kajak.
Gdy dopłynęliśmy na drugi brzeg, gdzie czekały na nas rowery. Kobieta jakoś w wieku mojej wychowczyni powiedziała, że mamy jechać za nią. Na miejscu do którego dotarliśmy na dwóch kółkach był park linowy. Na drzewach wisiały grube sznury na różnych wysokościach, były też wbite platformy z desek oraz zwisające na linach uprzęże.
Ja od razu się zerwałam do najwyższego drzewa by zacząć zabawę. Za mną pobiegł instruktor, który wręczył mi kask. Założyłam nakrycie głowy i zapięłam pasek pod szyją.
Skarcił mnie, że nie zadbałam o zabezpieczenie, a później się zaśmiał, że tak się wyrwałam jakby mnie ktoś gonił. Ja wytłumaczyłam, że lubię takie tory i wspięłam się na samą górę. Schody, a raczej drabina była zrobiona z desek wbitych w pień. Gdy już stanęłam na platformie instruktor pojawił się obok mnie. Pokręcił głową i zapiął na moich plecach uprząż z liną. Kiedy dał mi sygnał ruszyłam po sznurach zadowolona i rządna adrenaliny.
Chodziłam po torze czując się jak ryba w wodzie. Byłam na tym najwyższym ze wszystkich możliwych. W tym miejscu tylko ja łaziłam choć na chwilę był Grzesiek, ale zrezygnował. Siedziałam właśnie na jednej z platform i zbierałam siły. Potrzebowałam zwyczajnie chwilę odpocząć, bo ręce już mi drętwiały od stałego trzymania ich w górze. Usłyszałam pod sobą rozmowę nauczycielek, więc zaczęłam się im przysłuchiwać.
- No chodź Nikola, będzie fajnie
- Nie Justyna, ja mam lęk wysokości. Nie wejdę na żadne liny
- Oj przestań, nic ci się nie stanie. Możesz chodzić po tych najniższych
- Nie chcę - pokręciła głową
- Wyluzuj się w końcu i poczuj tą adrenalinę. Cały dzień chodzisz jakaś struta, zużyj energię na coś sensowniejszego niż bulwers na mnie
- Nie dasz mi spokoju? - założyła ręce na piersi
- Nie
- Pani Nikolo! - krzyknęłam by mnie zauważyły
- Ania? Gdzie jesteś? - zaczęła się rozglądać dookoła siebie
- Tu! U samej góry! - odkrzyknęłam machając ręką
Kobiety podniosły głowy w górę, a ja się ruszyłam i zeszłam błyskawicznie piętro niżej.
- Wejdzie Pani na tor. Ja Panią poprowadzę
- Nie trzeba. Zawołam, któregoś z instruktorów
- Oni są zajęci uczeniem Sary i Eweliny - pokazałam ręką na nie
- Ale to tylko dwóch, jeszcze jeden był
- On naprawia jedną z platform, tam dalej i jeszcze wziął sobie konserwatora
- Ahh, no to pech - westchnęła jakby z ulgą
- Mówiłam już, że Pani pomogę
- No idź Niki. Dziewczyna się zna i chcę Ci pomóc. Widziałam ją w akcji - podpowiedziała Ostrowska
- No dobrze - spuściła ręce na dół zrezygnowana
- Ja zaraz to Pani zejdę na najniższy tor
Anglistka ruszyła do ustalonego miejsca, a ja szłam po sznurach do niej. Moja wychowawczyni poszła do uczennic, które odpoczywały pod jednym z drzew.
Stanęłam na najniższej platformie, a raczej tarasie jak ja to nazywam i czekałam aż nauczycielka wejdzie. Przykucnęłam na brzegu od strony drabiny i wyciągnęłam rękę do kobiety. Złapała mnie za dłoń, a ja napięłam rękę, żeby mogła się lepiej wspiąć na górę. Zaraz nauczycielka stanęła obok mnie, a ja stanęłam na nogi. Podałam jej kask, który wisiał na gwoździu i gdy go zakładała, ja wzięłam się za uprząż. Zapięła zabezpieczenie głowy, więc kazałam jej przełożyć ręce pod szelkami. Wykonała polecenie, a ja jakoś odruchowo zapiełam uprząż pod jej piersami. Nie spytałam czy mogę, ale koniecznie chciałam to zrobić, a ona nie protestowała. Wręcz wypięła klatkę do przodu z dumą. Czułam, że moje policzki płoną, więc obróciłam się szybko tyłem do niej.
- Poprawi sobie Pani szelki by się nie zsunęła uprząż, a ja sięgnę line z hakiem
- Dobrze. Dziękuję za pomoc
Wzięłam to co miałam i czekałam aż nauczycielka sobie poprawi zapięcie. Nie miałam odwagi spojrzeć na nią, bo wiedziałam, że jestem czerwona na policzkach.
- Aniu?
- Tak? - spytałam odwracając się do niej bokiem
- Boję się, nogi mam jak z waty - powiedziała podchodząc bliżej mnie
- Nie ma czego. Będzie Pani zabezpieczona, a ja będę obok Panią asekurować
- Obiecujesz, że mnie nie puścisz? - złapała za mój lewy nadgarstek na co pisnęłam - Jezu przepraszam, zapomniałam, że masz uraz
- Nie puszczę Pani - odpowiedziałam cofając rękę
Zapięłam na jej plecach hak i cofnęłam się na jeden ze sznurów. Złapałam prawą dłonią górną linę, a lewą wyciągnęłam do kobiety. Chwyciła mocno i stanęła jedną nogą na sznurze. Złapała się wolną ręką za górny sznur i weszła cała. Zachwiała się tracąc równowagę, ale nie spadła. Ruszyłyśmy powoli do przodu, cały czas trzymając się za ręce. Na jej szczęście sznury były blisko siebie, więc nie musiała za bardzo się wyginać.
Chodziłyśmy tak we dwie przez godzinę i było całkiem przyjemnie. Nawet kilka razy się zaśmiałam kiedy nauczycielka klnęła pod nosem po angielsku gdy tylko traciła równowagę. Jednak po czasie wychodziło jej całkiem zgrabnie. Zapomniała już o lęku i nawet weszłyśmy piętro wyżej, ale nie ma długo.
Gdy już zeszłyśmy z toru, bo moje nogi i ręce odmawiały dłuższego przybywania u góry, nauczyciela była zadowolona. Dziękowała mi chyba z tysiąc razy i mnie uściskała. Stałyśmy za drzewem, w cieniu liści. Mocniejszy wiatr rozwiewał nasze włosy. Opierałam się o pień, patrząc na kobietę, a ona stała z pół metra ode mnie. Uśmiechała się ciepło, a ja to odwzajemniałam.
Czułam jak adrenalina mnie nosi aż miałam ochotę pobiegać po tym lesie. Zamyśliłam się na moment patrząc za kobietę. Mogłabym tu częściej przebywać i spędzać dzień aktywnie. Miałam gdzie się wyżyć, zapomnieć, a czas płynąłby mi szybciej.
Odwróciłam wzrok do nauczycielki, która stała bardzo blisko mnie. Jej prawa dłoń opierała się o drzewo obok mojej głowy. Nasze twarze dzieliły centymetry, a moje serce galopowało w dal. Patrzyła mi prosto w oczy i czułam jak ziemia pode mną się ugina. Poczułam jej oddech na swoich ustach, ponieważ była schylona. Zaczęłam oddychać szybciej i ciężej jakbym się zmęczyła. Jej wargi były uchylone przez co było mi cholernie gorąco i duszno.
Kiedy przejechała kciukiem po mojej dolnej wardze, nie wytrzymałam i wbiłam się w jej usta. Nie patrzyłam na to, że może ktoś nas zauważyć, tym bardziej na to, że nie potrafię się całować. Nawet nie miałam w głowie, że może mnie odepchnąć. Jednak ku mojemu zdziwieniu usta nauczycielki zaczęły się otwierać i zamykać razem z moimi. Objęła mnie w pasie i docisnęła do siebie. Czy my właśnie...? Taaak.
Jednak nagle coś mnie speszyło, jakiś trzask w tle albo rozmowa. Przerwałam czynność i wyrwałam się z objęć nauczycielki. Uciekałam przed siebie, byle dalej od niej, od tego uczucia. Słyszałam jak mnie wolała, jak biegnie za mną, ale nie reagowałam. Dopadłam rower na którym tu przyjechałam i ruszyłam ku jeziorze. Zasuwałam ile sił w nogach byle by Nikola mnie nie dogoniła.
W parę minut byłam nad jeziorem, a dokładniej na molo. Nie wiele myśląc wskoczyłam do wody na szczupaka, w ciuchach i butach. Potrzebowałam się schłodzić, ochłonąć i zniknąć chociaż na chwilę.
Położyłam się na tafli wody plecami i patrzyłam w pochmurne niebo. Wyglądało jakby miało padać, ale nie obchodzi mnie to. Tak samo jak fakt, że mogę się przeziębić za taki wyczyn.
- Ania?! Ania?! - usłyszałam w tle
Od razu cała się spięłam i zerwałam z pozycji leżącej. Rozejrzałam się szybko, ale jako, że nikogo nie ujrzałam, zanurkowałam w panice. Oczywiście nabrałam przedtem powietrza. Nie chciałam, żeby tu przyszła Castillo, bo nie chcę w tym momencie konfrontacji z nią.
- Ania?! Ania?! - usłyszałam jakiś krzyk
Nie umiałam rozpoznać pod wodą kto to, bo woda tłumi dźwięki. Nie ruszałam się i starałam nie oddychać, żeby nie można było poznać, że tu jestem. Nie ważne, że mój rower leży na molo. Może nie będzie tu podchodzić bliżej i nie pozna pojazdu.
- Anka ty małpo! Wyłaź z tej wody!
I już wtedy wiedziałam kto mnie szuka. Zuzia, tylko ona się tak do mnie odnosi. Wiem, że brzmi hamsko, ale gdy jest na mnie zła to w ten sposób mnie nazywa.
Wypłynęłam z pod wody i pod płynęłam do mostku. Na brzegu stała moja przyjaciółka wraz z Olą. Podały mi ręce po czym wyciągnęły mnie na molo. Położyłam się na plecy i łapałam oddech.
- Coś ty narobiła wariatko jedna? Dlaczego spierdzielałaś przed Castillo? - zapytała Zuzia siadając obok mnie
- Nie widziałaś? - wykaszlałam
- Kątem oka, ale nie do końca
- Ja widziałam. Całowała się z Panią Nikolą, a później uciekła - wtrąciła się Ola
- Widziałaś to? - podniosłam się i zerknęłam na nią
- Tak. Nie wiedziałam, że ze sobą kręcicie
- To nie tak. Ja jestem w niej zakochana od ponad dwóch lat, a ona...
- Jak to od ponad dwóch lat? Jesteś dopiero w pierwszej klasie. I co ona?
- Nie zdałam dwa razy pod rząd. Nie będę nic mówić o niej, bo to pewnie moje urojenia. Zakochane serce łapie każdy moment w jego stronę
- Nie zdałaś z powodu tej całej nauczycielki?
- Nie. To był inny powód, ale nie lubię o tym mówić
- Rozumiem. Ty serio jesteś w niej zakochana?
- Tak Ola. Proszę zostaw to dla siebie, nie mów klasie ani dziewczynom - spojrzałam na nią błagalnym głosem
- Nie ma sprawy. W sumie pasujecie do siebie, a ja nie mam nic do lesbijek
- Dzięki
- Zaraz, zaraz. Całowałaś się z Nikolą?! - obudziła się nagle Zuźka
- Niee, coś ty. Tylko wbiłam się w jej usta jak osa w twój gruby tyłek - zaśmiałam się
- Ej! - walnęła mnie w ramię
- Ja nie mam grubej pupy, jasne?! - oburzyła się
- Jasne jasne. Zapytam Filipa o zadanie
Zaczęłam się trząść z zimna, więc postanowiliśmy wrócić do naszych. Kiedy nauczycielki zobaczyły mnie całą mokrą i ziębniętą od razu zaczęły wypytywać o szczegóły. Ja milczałam ze spuszczoną głową oraz wzrokiem. Dziewczyny powiedziały, że za bardzo się rozpędziłam i wpadłam do jeziora. O więcej kobiety nie pytały tylko otoczyły mnie troską. Wychowawczni okryła mnie swoją bluzą, a Nikola pogoniła dziewczyny i stwierdziła, że mnie i mój rower zaprowadzi do obozu. Swój zostawiła instruktorom, bo się zgodzili na to. Przeklinałam w myślach Zuźke i Olkę za to, że dały się przepłoszyć. Jednak z drugiej strony nie powinny pyskować nauczycielce.
Wszyscy ruszyli do przodu na rowerach. Na czele była Pani przewodnik, a na końcu Ostrowska. Jechali szybko, więc zostałyśmy daleko w tyle. Na szczęście było ich widać na horyzoncie, więc na pewno nie zabłądzimy.
- Ania... To co się stało między nami...
- Poniosło mnie, przepraszam. Za dużo adrenaliny. Zapomnijmy o tym - przerwałam jej by nie słyszeć opierdzielu
Nie widać, żeby była zła na mnie o to co zrobiłam. Może jednak nie chce przy innych tego okazywać,bo wyglądałoby to źle. Tylko dlaczego zasugerowała, że mnie odprowadzi? Czuła się znowu winna czy może chciała porozmawiać w spokoju? Eh nie wiem, nie jestem gotowa na wyjaśnienia i na towarzystwo Nikoli.
Resztę drogi milczałyśmy, ja nie miałam nic do dodania, a moja towarzyszka najwidoczniej to uszanowała. Być może obie jesteśmy speszone zaistniałą sytuacją chociaż kobieta zapewne nie.

Teraz siedzimy w moim namiocie. Ja, Ola i Zuzia. Zdążyłam się do tej pory przebrać, wywiesić mokre pranie przy ognisku, którego pilnuje wychowawczyni. Jadłyśmy też niedawno kolację.
Siedzę owinięta kocem i rozmawiamy. Nagle temat zszedł na dzisiejszą noc, więc postanowiłam się czegoś dowiedzieć.
- Ale jak to nie słyszałyście tych krzyków i ryków niedźwiedzia? Przecież to musiało być głośne - zerknęłam zdziwiona na koleżanki
- Ja spałam twardo z Filipem - odpowiedziała Zuzia
- Mój namiot jest grubszy i niewiele słychać w nim - wzruszyła ramionami Ola
- Ciekawe jak reszta - zamyśliłam się
- Z tego co mówiła Sara z Kaśką to wiem, że były jakieś piski. Ponoć to było tak głośne, że bolały uszy. Bały się wyjść i sprawdzić, a, że ich telefony nie miały zasięgu nie poinformowały innych. Tylko ile w tym prawdy to nie wiem
- Czyli nie przyśniło mi się to. Zuzia możesz podpytać Filpa czy coś wie? - skierowałam się w stronę przyjaciółki
- Jasne. Już do niego idę - wstała po czym wyszła z namiotu
Cała ta sytuacja z niedźwiedziem i poszarpanym namiotem zaczęła mi dziwnie zdawać się nieprawdą. Słyszałam jak Ostrowska się dziwiła słysząc tą historię jakby to był twór wyobraźni Castillo. Ponoć dzieci naszej wychowawczyni są tak wrażliwe na wszelkie dziwne dźwięki, że na pewno by płakały słysząc to, a do tego nie doszło.
Czyli musi to być przekręt albo pół prawdy. Tylko dlaczego okłamała również i mnie? Mogła powiedzieć prawdę albo wymyślić coś bardziej wiarygodnego.
Czy to był jej sposób na zbliżenie się do mnie, bo ma okazję?
Gdy Zuza wróciła ze zwiadów dowiedziałyśmy się, że nauczycielka angielskiego lunatykowała. Widział ją Grzesiek, który bał się podejść, bo za dużo o tym czytał. Na dodatek Nikola była w jakimś szale i miała nóż w ręce.
Wyszło też na jaw, że nasze dwie gwiazdy kłamały, żeby wzbudzić współczucie. One potrafią zrobić wszystko by być w centrum uwagi. W szczególności Sarunia tylko szkoda, że zazwyczaj prawda okazuje się być nie na ich korzyść. A teraz wyszło to dużo wcześniej i są przegrane u nas w klasie.
_______________________________________

Hej hej.
Jak wam się podoba obóz z Anią?
Wymyślajcie nazwę shipu Ani z Panią Nikolą 😏 Najciekawszy użyje i oznaczę osobę w opisie na dole 😘
Miłego czytania, Liszaj 💋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top