Niegrzeczne zakończenie
— Jakoś sobie z tym poradzę, ale teraz potrzebuję nowej dawki mojego narkotyku.
Kolejny raz dzisiaj nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Ręce Nevry zsunęły się na moje uda i poczułam, jak mnie podnosi. Chwilę potem leżeliśmy na moim łóżku przytuleni do siebie. W tej chwili czułam się szczęśliwa i spokojna. Może nie powinnam, ale przy Nevrze nie potrafiłam myśleć o nieprzyjemnych rzeczach. Każdy potrzebuje czasem wytchnienia od trosk i zmartwień. Moją ucieczką od tego był właśnie wampir. Kiedy jest obok, potrafię się tylko uśmiechać. Leżałam tak w ciszy, wtulona w Nevrę. W tej chwili nie obchodziło mnie to, że ktoś nas zobaczy. Liczył się tylko on.
— Mmmm Nevra?
— Hmmm? — zamruczał, przeczesując moje włosy.
—O czym tak namiętnie myślisz?
—Uwierz mi, że nie chcesz wiedzieć jakie myśli chodzą mi teraz po głowie — wyszeptał, a przez moje ciało przebiegł dreszcz. Podniosłam się i ignorując jęk niezadowolenia Nevry, kiedy wyrwałam się z jego ramion, podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz. Wampir przyglądał mi się teraz bardzo uważnie. Powolnym krokiem podeszłam do niego, usiadłam na nim okrakiem i powiedziałam.
— Uwierz, że chcę.
— Nie licz na to, że powiem ci, o czym myślałem.
Zrobiłam minę zbitego pieska, a on uśmiechnął się lubieżnie i powiedział.
— Ale z wielką chęcią pokażę ci to.
Nie zdążyłam nawet zareagować, kiedy wylądowałam pod nim. Jednym sprawnym ruchem unieruchomił moje nadgarstki i pocałował mnie. Szybko jednak mnie puścił i zaczął mnie dotykać. Ja natomiast od razu zabrałam się do ściągania górnej części jego garderoby. Nevra zamruczał mi w usta i również zaczął ściągać moją koszulkę. Odsunęliśmy się od siebie na chwilę, żeby mógł całkiem się jej pozbyć. Dłońmi dotykałam jego nagiej klatki piersiowej. Miał idealnie wyrzeźbione ciało. Już dawno to widziałam, a teraz mogłam bez przeszkód go dotykać. Nevra zaczął składać pocałunki na mojej szyi, powoli kierując się w stronę dekoltu, a dłońmi dociskał moje biodra do siebie, żebym mogła poczuć jego podniecenie.
— Nevra... — wysapałam cicho. Poczułam tylko, jak się uśmiecha i odpina mój stanik.
***
Później
Wpatrywałam się w Nevrę, który delikatnymi ruchami głaskał mnie po ramieniu.
— Było cudownie.
— Cudownie to za małe słowo, Gardienne — wyszeptał i pocałował mnie. Nagle usłyszałam szczęk zamka od drzwi. Leiftan! Ostatnio dorobił sobie klucze do mojego pokoju! Odwróciłam się w ich stronę, dociskając pościel do siebie. Blondyn z szeroko otwartymi oczami patrzył na scenę, która się przed nim rozgrywała. Po całym pokoju porozrzucane były nasze ubrania, a ja i Nevra byliśmy nadzy razem w łóżku. Nawet idiota domyśliłby się, co tu się działo.
— Już rozumiem — powiedział cichym głosem, od którego po kręgosłupie przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz. — Mówiłaś, że nie jesteś jeszcze gotowa na następy krok, a w rzeczywistości, za moimi plecami zabawiałaś się z Nevrą.
Otworzyłam szeroko oczy, słysząc jego oskarżenie. W sumie to miał podstawy do niego. Ograniczałam naszą bliskość tak bardzo, jak to było możliwe.
— Nie Leiftan. Nie zdradzałam cię. Przynajmniej nie robiłam tego do dzisiaj. Przepraszam, ale ja... Nic do ciebie nie czuję. Nigdy nic do ciebie nie czułam — powiedziałam, unikając jego wzroku. Bałam się jego reakcji.
— Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego mnie okłamywałaś?!
— To był pomysł Miiko — powiedział Nevra. — Chciała zatrzymać cię po naszej stronie. Tak wiemy, że współpracujesz z Ashkorem — powiedział, widząc zdziwienie Leiftana. — I uznała, że warto wykorzystać twoje uczucia do Gardienne, ale nie wzięła pod uwagę jej uczuć.
— MIIKO!! — wrzasnął. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Wtuliłam się w siedzącego za mną wampira i ukryłam twarz w jego torsie.
— Nie bój się. Nie pozwolę cię skrzywdzić — wyszeptał mi do ucha. Odsunęłam się od niego lekko, ale zostałam w jego ramionach. Do mojego pokoju wpadła kitsune, a razem z nią Valkoyn, Ezarel i Jamon. Jęknęłam i schowałam się pod kołdrę. Nie chciałam tego widzieć, nie interesowała mnie ich reakcja na stan mojego pokoju.
— Co się dzieje?
Nikt jej nie odpowiedział. Wszyscy wiedzieli, że to oczywiste, co tu się wydarzyło.
— Och... Już rozumiem — powiedziała, a jej głosie usłyszałam zaskoczenie i zrozumienie. — Leiftan ja chciałam dobrze. Miałam nadzieję, że jeśli Gardienne będzie z tobą, to zakończysz współpracę z Ashkorem i myślałam, że jeśli będziecie parą, to w końcu się w tobie zakocha. Jesteś moim przyjacielem i nie chciałam cię tracić.
— I prawie ci się udało! — warknął. — Właśnie miałem przyznać się do współpracy z nim i wam pomóc, ale teraz jestem pewien, że dobrze zrobiłem.
Usłyszałam odgłosy szarpaniny, a po chwili nastąpiła cisza.
— Gardienne?
Wysunęłam głowę spod pościeli i spojrzałam na kitsune.
— Przepraszam. Gdybym wiedziała, że ty i Nevra... Nie, to nic nie zmienia. Bez względu na wszystko nie powinnam była cię do tego namawiać. Jeszcze raz przepraszam — powiedziała i wyszła. Podniosłam się do siadu i spojrzałam na Nevrę.
— Co teraz będzie? — zapytałam.
— Nie wiem, Gardienne. Ale obiecuję, że włos nie spadnie ci z głowy — powiedział, przytulając mnie do siebie. Spojrzałam na Nevrę i pomyślałam, że nie ważne co się teraz stanie, ja będę szczęśliwa, bo mam przy sobie mężczyznę, którego kocham i który kocha mnie. Wtuliłam się w niego i przymknęłam oczy, rozkoszując się jego bliskością.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top