Rozdział jedenasty

  Mamy 20k wyświetleń! ♥

  ***

  Weszłam do pokoju, by dostrzec Teda i Klarę chichoczących. Ted siedział okrakiem na biednej dziewczynie i łaskotał ją. Ona była cała we łzach, śmiała się tak głośno jak nigdy nie mówiła i usiłowała się bronić przed napastnikiem. Wycofałam się bezszelestnie. Przyjaciele nawet nie zauważyli mojej obecności. Nie chciałam im przeszkadzać, czekałam na rozwinięcie tej sytuacji i cieszyłam się ich szczęściem.

  Zeszłam do salonu i rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Wzięłam pilota do ręki i włączyłam telewizor. Mała chwila relaksu dobrze by mi zrobiła. Oglądałam jakiś nudny film, oczywiście romansidło. Nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.

  Obudził mnie dopiero krzyk mamy, że kolacja jest już na stole. Wstałam niechętnie i udałam się do kuchni. Przy stole już wszyscy siedzieli. Gdy usiadłam, postanowiłam zacząć temat, który nie dawał mi spokoju.

  - Słuchajcie mnie wszyscy... Musimy w końcu zacząć coś robić w sprawie Krzyśka... Ma ktoś jakieś propozycje? - zapytałam i uniosłam brwi do góry wyczekując.

  Klara podniosła rękę. Kiwnęłam głową, żeby zaczęła mówić.

  - Myślałam, że mogę być przynętą. Możemy udawać, że chcemy dokonać wymiany, a wtedy wpadnie policja, zamkną wszystkich, a przede wszystkim Artura w pierdlu na długie lata. Uwolnimy Krzyśka i zaczniemy w końcu żyć, nie chowając się przy tym po kątach. Wszyscy będą cali, zdrowi i szczęśliwi. Może być?

  Przeanalizowałam dokładnie każde słowo, które zostało wypowiedziane z jej ust. Nadal nie mogłam się przyzwyczaić, że ona mówi...

  - W sumie to może być dobre. Mamo? Tato?

  Tata westchnął.

  - Rozmawialiśmy o tym z mamą. Jedna osoba mogłaby pracować od środka, najlepiej gdybyś to była ty, Emilka. Tobie najłatwiej byłoby się wkupić w łaski tego chłopaka, bo jak widzimy za osobnikami płci męskiej nie przepada, a wątpię, żeby Tadeusz... przepraszam Ted - Skinął głową na chłopaka. - wytrzymał ciągłe udawanie, że jest posłuszny. Tobie by to szło świetnie, znamy z mama twoją grę aktorską jeśli wiesz co mamy na myśli. Po za tym to tobie najbardziej zależy na Krzyśku, ale umiesz trzymać nerwy na wodzy i nie pokazywać ich światu. Oczywiście to jeden z najniebezpieczniejszych pomysłów na jakie wpadliśmy i nie chcemy byś znowu znalazła się w niebezpieczeństwie, dlatego nie bardzo jesteśmy przekonani do tego pomysłu...

  W sumie obydwa pomysły były genialne. A po za tym mogłabym wrócić po moje rzeczy i Dziennik Klary, żeby jej go zwrócić.

  - Jeszcze ja mam pomysł.

  Wszyscy odwrócili się w stronę Teda, czekając na ciąg dalszy jego wypowiedzi.

  ***

  Wy też czekacie na ciąg dalszy? ;>

  Wasza Kejti xx 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top