Prolog

  Wattpad stał się moim uzależnieniem, dziękuję ♥

  Mamy 10k wyświetleń kochani! ♥♥♥

  ***

  Minęły dwa tygodnie od naszej ucieczki. Podczas tego czasu dużo rozmawiałam z Tedem, a Klara tylko siedziała i się nie odzywała. Gdy już się wtrąciła do naszej wymiany zdań, to był cud. Od tamtego czasu non stop budziły mnie jej krzyki w nocy i próbowałam ją za wszelką cenę obudzić, żeby przestała drzeć mordę. Gdy mi się to udawało, dziewczyna przerażona wtulała się we mnie i krótko przepraszała za to, że znowu musiałam wstawać w nocy.

  W sprawie Krzyśka nic nie drgnęło. Martwiłam się o niego. Rozmawiałam nawet z rodzicami, którzy zaoferowali swoją pomoc w dowiezieniu nas do psychiatryka i pomoc w ucieczce. Chcieli nawet pozwać ośrodek do sądu, chcieli, żeby policja zrobiła tam przeszukanie i przymknęła najważniejsze osoby z tego gangu, jeśli tak można było nazwać tą grupę ludzi. Jednak ja wiedziałam, że to nie było odpowiednie rozwiązanie tego problemu. Nikt tak do końca nie wiedział do czego ci ludzie byli zdolni...

  Sprawa Krzyśka nie dawała mi spać w nocy, jadłam bo musiałam, żeby nie martwić mamy, codziennie wstawałam rano przed ósmą mimo tego, że nie musiałam chodzić do szkoły i zawracać sobie głowy jakimiś szkolnymi obowiązkami. Mama wyglądała coraz lepiej, zaczęła jeść, dzięki czemu naprała więcej kształtów niż same kości, spała w nocy i przestała płakać, co sprawiło, że jej twarz odmłodniała, a także wyglądała zdrowiej, a jej podkowy pod oczami, zniknęły.

  Codziennie wieczorem, gdy Klara już spała, ja zapisywałam swoje pomysły na odbicie mojego chłopaka w notesie. Jednak wszystkie skreślałam, bo wydawały się takie dziecinne i nieodpowiedzialne, a także za łatwe do zrealizowania. Ted przychodził po każdym śniadaniu, siadał na podłodze z notesem w ręku, wertował wszystkie kartki w tą i z powrotem, jakby szukając odpowiedniego rozwiązania. Nigdy nic nie mówił, tylko odkładał go na swoje miejsce na biurku i wychodził, by przyjść ponownie po godzinie, gdy już wszystko ułoży sobie na spokojnie w głowie. Nie poruszał jednak tego tematu nigdy. Cisza, która pomiędzy nami panowała, stawała się powoli niezręczna, coraz mniej rozmawialiśmy, tylko siedzieliśmy obok siebie w ciszy. Żadne z nas nie potrafiło znaleźć odpowiednich słów. Jeśli już rozmowa się kleiła to była ona na temat jakiegoś durnego filmu, który oglądaliśmy w trójkę.

  Miałam wrażenie, że odkąd ostatni raz patrzyłam w niebieskie oczy Krzyśka, minęły wieki. Tak bardzo za nim tęskniłam, nie mogłam o niczym innym myśleć. Wspominałam i rozdrapywałam stare rany, lecz to miało potrwać już niedługo...

  ***

   I jak prolog słodziaki? :) :*

  Wasza Kejti xx


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top