Rozdział trzynasty
Historia powolutku zmierza ku końcowi :'(
Pomysł na nowe opowiadanie i na losy tego opowiadania w dość długiej notce pod spodem x
***
Wyszłam z pokoju. Nie wiedziałam, która jest godzina, ale poczułam, że już jest ten czas. Poczytałam jeszcze dziennik i zakreśliłam starannie ołówkiem miejsca, w których najczęściej przebywała. Omijałam tylko słowa oddział zamknięty. Za bardzo bałam się osoby, przez którą tutaj trafiłam. Mimo tego byłam jej wdzięczna, bo nigdy nie poczułabym smaku wolności, nie będąc zamknięta w takim miejscu jak to.
Szłam pustymi korytarzami przed siebie. starałam zachować spokój i głęboko oddychać, a przy tym być niezwykle cicho i ostrożnie. Rozglądałam się dookoła, było jeszcze upiorniej niż zwykle. Ściany wydawały się bardziej zbliżone do siebie, jakby chciały mnie zamknąć w szczelnym uścisku i już nigdy nie puścić.
Szłam w stronę kuchni, zwiedziłam wszystko, szukałam i szukałam. W sumie nawet nie wiedziałam czego... Skrytki? Tajemnego przejścia? Skarbca z gruba fortuną? Przejścia? Nic. Przeszukałam wszystko w ciągu godziny. Nawet sprawdziłam kuchnię, po której na co dzień krzątały się nasze kucharki - pani Zosia i Małgosia. Sprawdziłam każdą szafeczkę, nawet zajrzałam do garnków i już wiedziałam, że na obiad będzie jutro pomidorowa. Ale nie jadłam obiadów i trochę pożałowałam, bo kochałam to danie...
Wyszłam z kuchni i skierowałam się do toalet na parterze. Dokładnie omiotłam wzrokiem pomieszczeni i znowu zaczęłam sprawdzać każdy zakamarek. Pod umywalkami nie zauważyłam żadnej tajemniczej wajchy, która otwierałaby tajemne przejście. Na ścianie z okienkiem opatulonym w kraty nie znalazłam żadnego magicznego guziczka, które przeniosłoby mnie do tajemniczej skrytki. W żadnym sedesie także nie można byłoby się ukryć, chyba, że byłoby się niezwykle małym i zdesperowanym. Opatuliłam wzrokiem każdą kabinę prysznicową, ale nawet po zasłonieniu zasłonki, nie okazała się ani jedna teleportem.
Westchnęłam zawiedziona. Czyli magiczne znikniecie Klary, nie było aż takie magiczne, jakbym tego chciała. Wydęłam dolną wargę i powlokłam się do pokoju. Zamknęłam starannie drzwi, a klamkę od drzwi ukryłam w pudełku pod dziennikiem. Wsunęłam pudełko pod łóżko, a gdy chciałam po nie sięgnąć, odleciałam z ręką luźno zwisającą z łóżka. Byłam zmęczona.
Szukanie czegoś, czego nie było się pewnego istnienia - wykańczało.
***
♥ Co do tego nowego opowiadania:
1) Będzie nosiło nazwę Odezwij się
2) Będzie wyglądało jakoś na kształt wattpadowych messenge
3) Będzie to opowiadanie, które niekoniecznie skończy się dobrze
4) Rozdziały będą krótkie z powodu braku czasu
5) Częściej dodawane
6) Opowiadanie wystartowałoby po zakończeniu Niedoszłego Samobójcy (ns)
7) Macie tutaj fragment, który już powstał:
Minęła go bez słowa. Nie wiedziała kim był. Na swoich dużych słuchawkach leciała wcześniej puszczona przez nią piosenka, która powtarzała się w kółko i w kółko. Kochała ją.
"So open your eyes and see
The way our horizons meet
And all of the lights will lead
Into the night with me
And I know these scars will bleed
But both of our hearts believe
All of these stars will guide us home"
Zanucili cichutko refren piosenki w tym samym momencie. Żadne nie usłyszało drugiego przez słuchawki, które ich dzieliły. Siedzieli w tym samym rzędzie po przeciwnych stronach autobusu, patrząc w okno i myśląc o swojej internetowej znajomości.
Ktoś z Was chciałby może coś takiego przeczytać, Aniołki?
♥♥ Co do ns postanowiłam, że:
1) Rozdziały będą znacznie krótsze
2) Za to bardzo prawdopodobne, ze będą się pojawiały znacznie częściej niż dwa razy w tygodniu tak jak to planowałam :D
3) Planuję zakończyć to opowiadanie na dwudziestu do trzydziestu rozdziałach, jeszcze nie rozplanowałam sobie tego dokładnie :)
Cieszycie się Aniołki? :*
Przepraszam za tak długa notkę, ale kto przeczytał całą piszę w komentarzu "ns" ♥
Wasza Kejti xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top