Rozdział trzeci

  Jesteście cudowni! ♥

  Jesteśmy na 20 miejscu, Aniołki!!!!! ♥♥♥

  A gdyby tego było mało, opowiadanie dzięki Wam ma 12k wyświetleń ♥

  ***

  Przetarłam oczy mając nadzieję, że to był tylko sen. Przełknęłam ślinę i spojrzałam w ciemne oczy chłopaka, którego jeszcze dosłownie chwilę temu nazwałabym przyjacielem. Kim on był teraz? Kim się stał?

  - Pojebało cie?! - zawołałam głośno zdenerwowana.

  Poderwałam się na równe nogi i otrzepałam spodnie. Butem przygasiłam peta, który ledwo się tlił na chodniku. Spojrzał na mnie spod byka i również się podniósł, stając ze mną twarzą w twarz. Był wyższy ode mnie, więc oczywiście musiałam mocno unieść głowę do góry, by patrzeć mu prosto w oczy.

  - A widzisz jakieś inne rozwiązanie, żeby odzyskać twojego chłopaka? Co się dla ciebie liczy, Em? Bo chyba sama zaczynasz gubić swoje wartości! - wysyczał przez zaciśnięte zęby.

  Odwrócił się w kierunku drzwi i już chciał wejść do środka, gdy szarpnęłam go za rękaw kurki. Stanął do mnie twarzą, a ja popchnęłam go mocno na drzwi i spoliczkowałam. Ręką dotknął miejsce, w które dostał i spojrzał na mnie zły. Nie byłam pewna do czego chłopak był zdolny i nie chciałam tego sprawdzać za żadną cenę. 

  - Posłuchaj mnie uważnie, chłopczyku! - powiedziałam zdecydowanie, ale spokojnie, grożąc mu przy tym palcem. - Ja nie tracę swoich wartości, gdybyś był tak miły to dostrzec. Od początku chodziło o Klarę, to że Krzyśka z nami nie ma, to czysty wypadek przy pracy. Nie mówię, że nie jest to bolesny cios nie tylko dla mnie, ale i także dla zespołu, broń Boże. Niestety pogódź się z tym, że w tym wszystkim chodziło o danie bezpieczeństwa tej dziewczyny, która nadal jest przerażona i nadal jest nękana mimo tego, że jest w pewnym stopniu bezpieczna. Odbijemy Krzyśka, ale nie za cenę jej życia, zdrowia czy bezpieczeństwa. Do tego nie dopuszczę i nie pozwolę ci na to. Nie po to tyle o nią walczyliśmy, żeby ją teraz tak po prostu wystawić do wiatru. Co ty w ogóle sobie myślałeś?

  Po chwili milczenia z jego strony, odwróciłam się zdenerwowana i weszłam do domu. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i osunęłam się po ścianie obok nich, do pozycji siedzącej. Przyciągnęłam mocno kolana pod brodę, ukryłam twarz w dłoniach i pozwoliłam sobie uwolnić emocje. Rozpłakałam się jak małe dziecko, nienawidziłam się kłócić z nikim. Ted był dla mnie ważny, był jedną z dwóch osób, które chciały mi pomóc, ale dlaczego nagle stwierdził, że byłoby lepiej, gdyby zamiast Klary był z nami Krzysiek.

  Gdyby tak się stało, nie wybaczyłabym sobie tego...

  ***

  Czy zaczynają się różnice zdań?

  Jak będą teraz wyglądać ich relacje?

  Wasza Kejti xx


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top