Chapter 15

O Jezu! Na serio to sobie powiedzieliśmy? Matko i o czym ja wtedy myślałam? O tym jak to będziemy razem długo i szczęśliwi?  Dlaczego zawsze muszę być  taka naiwna, przecież on kłamie. No ale podobno osoby pijane zawsze mówią prawdę. Nie, to nie prawda,  ale on tego nie pamięta więc to kolejny dowód na to, że to mogło być nie prawdą. Jego słowa były puste i zimne, chociaż... Nie! Muszę się opamiętać. Muszę zapomnieć i żyć dalej. Powinnam zacząć od początku? Powinnam wybaczyć i być z Davidem? Czekajcie... Przecież on się całował z Gwen! Jak ona mogła mi to zrobić? Szybko wybrałam jej numer i zadzwoniłam.
-Gwen! - Krzyknęłam do słuchawki.
-Po co tak wrzeszczysz kobieto? - jękneła.
-Dlaczego całowałaś się z Davidem?
-Jezu przepraszam byłam pijana to się więcej nie powtórzy - odpowiedziała. Nie powiem, ulrzyło mi. Słysząc sygnał zerwanego połączenia założyłam buty i wyszłam uprzedzając Harrego. Biegiem popędziłam w stronę domu Davida. Będąc na miejscu zapukałam trzy razy. Drzwi otworzył mi wysoki blondyn. Miał czekoladowe oczy oraz delikatne piegi do połowy oczu. W wardze miał kolczyk co dodawał mu drapieżności oraz seksapilu. Na sobie miał krótko rękawny biały podkoszulek oraz szare dresy. Zapomniałam wam powiedzieć, że obie ręce ma zapełnione tatuażami. Przez jego podkoszulek wyraziście widać jego umięśniony tors. Po przeanalizowaniu jego wyglądu swój wzrok skierowałam na jego malinowe i pełne usta. Po chwili poprawił swoje ułożone w bok włosy. Wyglądał na jakieś dziewiętnaście czy dwadzieścia lat, ale nie powiem jest bardzo przystojny.
-Zrób zdjęcie starczy na dłużej - zaśmiał się. Jezu, jaki on ma piękny uśmiech. Moje nogi zrobiły się jak z waty, a na twarzy pojawił się purpurowy kolor.
-Mogę wejść? Przyszłam do Davida. - Spytałam nadal zauroczona.
-Nie - Zaśmiał się zamykając mi drzwi przed nosem. Dupek. Poprawka Przystojny Dupek. Po chwili drzwi otworzył mi David.
-Przepraszam Cię za niego - odparł wkurzony - To niestety mój przyrodni brat. Jest w tym samym wieku co ja,  jakby co.

O Boże, czyli jego ojciec znalazł sobie partnerkę. To super! Tylko czemu jej syn musi być tak bardzo przystojny?
Usiedliśmy na kanapie. Ja po środku, a obok mnie David i on...
-Naomi, to Justin Bieber. Justin to Naomi Black. - Przedstawił nas sobie niechętnie. 
-Taa... - Odparliśmy znudzeni. Muszę udać, że wcale mi się nie podoba. Cóż oszukuje samą siebie. Jak zawsze, więc nic się nie zmieniło.
- Nao muszę ci coś powiedzieć. Jutro idziesz po swoje rzeczy i zamieszkasz u mnie przez rok tak jak Zeyn. Wybacz, ale wasi rodzice wyjeżdżają na roczną pracę służbową. - Odparł zniesmaczony.
-Co?! I ty mi to dopiero teraz mówisz?! - krzyknęłam. Po minucie się uspokoiłam. - Nienawidzę ich i z ochoczą u Ciebie zostanę, do jutra.
Wyszłam trzaskając drzwiami. Po chwili byłam u siebie w domu. Weszłam zdejmując buty i płaszcz.
-Hej kochanie. Musimy z tatą ci coś powiedzieć. - zaczęła smutna.
-Daruj sobie i tak wszystko wiem - Warknęłam biegnąc do swojego pokoju. Spakowałam wszystko co mam i ułożyłam się na łóżku. Po sekundzie zasnęłam.

  *****

Obudziło mnie słońce, które tak mocno grzało. Z zrezygnowaniem wstałam i powędrowałam do walizki. Wyjęłam zwykle czarne legginsy oraz jasnoróżowy sweterek, robiony na drutach, a do tego białe buty. Ubrana weszłam do łazienki. Zrobiłam sobie lekki makijaż oraz upiełam włosy w wysoki kucyk. Gotowa wzięłam swoje walizki i zeszłam na dół. Przy stole siedziała moja matka z ojcem.

- Idę do Davida. Do zobaczenia za rok. - Odparłam smutno. Przykro mi jest, że właśni rodzice wyjeżdżają i mówią ci to na ostatnią chwilę. Mam siedzieć u Davida i tego dupka przez rok! Przepraszam mieszkać.

- Córeczko, przepraszam ale inaczej szef  wyrzuciłby nas z pracy - Odpowiedziała pół płacząc. Nie mogąc patrzeć jak się rozkleja, po prostu przytuliłam ją.

- No dobrze, ale dzwońcie co tydzień - odpowiedziałam.

- Codziennie. Kocham cię. - Zaśmiała się. 

- Będę tęsknić. I ciebie też. - Z moich oczów wypłynęły  pojedyncze łzy. Po chwili obie ryczałyśmy, przytuleni do siebie. 

- Pa mamo - Pożegnałam się, wychodząc. Będąc już przed willą Davida, zapukałam trzy razy. Drzwi otworzyła mi blond włosa kobieta o nieziemskich czekoladowych  oczach. Cały Justin. Zaprowadziła mnie do mojego nowego już pokoju. Eminowały w nim ściany koloru białego, wielkie łóżko z miętową pościelą, czarno białe meble oraz szare biurko z czerwoną lampką. Idealny.

- Jest przepiękny dziękuję

- Ależ nie ma za co i proszę cię mów mi Rose - Uśmiechnęła się. Jezu, co za kochana kobieta! Już ją lubię.

- Dziękuję - Odparłam. Położyłam się na łóżku i po chwili odpłynęłam w objęciach Morfeusza.

Hej! Bardzo was przepraszam że nie napisałam wczoraj rozdziału ale wyleciało mi to z głowy. Dziękuję jeszcze raz za tyle laików i do następnego! 💪💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top