Rozdział 31

Pov: Zofia

- Nic mi nie jest, tylko upadłem

- Z twoim szczęściem nie zdziwiła bym się gdybyś upadł na kamień i roztrzaskał głowę

- Ale na szczęście nie upadłem na kamień

- Ehh, no dobra możesz iść

- A nie widziała Pani Pyskacza? Nie widziałem go odkąd mnie uratował a chciałem mu podziękować

- Wsiadł na okręt i odpłynął w w stronę Berk

- Co?! Ale jak to? Dlaczego?

- Uznał że byłby na nas bagażem i nie może niczego nas nauczyć

- Ale to nieprawda, gdyby nie on zginąłbym i-

- Wiem, ale to była jego decyzja uznał że ludzie na Berk bardziej go potrzebują

- A kapitan co na to?

- Kapitan, Arno, to był jego przyjaciel, jeśli mam być szczera to nawet rodzina, jest trochę zdołowany ale wszystko z nim w porządku

- Mhh, a mam do Pani takie pytanie, czy wiedziałaś że Arno ma tak naprawdę Czkawka?

- Co? Nie, jego imię brzmi Arno D'Artagnan

- Sama go tak nazwałaś gdy we trójkę byliśmy w jego kajucie po tym gdy poinformowałem go o twoim kontakcie z Jeźdźcami Smoków

- Bystry jesteś, skąd takie nagłe zaciekawienie?

- W trakcie bitwy na Berk Mala tak go nazwała, a dokładniej Czkawką Haddockiem Trzecim, jest spokrewniony z wodzem Berk?

- Nie mogę ci o tym powiedzieć, chciałbym, jednak nie mogę, jeśli chcesz wiedzieć sam się go o to spytaj

- Już to zrobiłem

- I?

- Stwierdził iż się przesłyszałem

- Normalne, ehh, jeśli nie chce ci powiedzieć to ci nie powie, nie przekonasz go

- Dlatego rozmawiam z tobą, ciebie posłucha, ty możesz przekonać kapitana aby wyjawił prawdę

- Skąd pewność że mnie posłucha?

- Proszę cię, on by za tobą w ogień poszedł, radę twoją i Dagura bierze pod uwagę w każdej decyzji

- Niedawno za tobą poszedł w ogień żeby cię ratować, Czkawka zaryzykuje własne życie by uratować każdego z nas gdyby był w niebezpieczeństwie

- Nie będę natrętny, jednak-

Dorian podnosi się z krzesła, chytwa włócznie której używa jak laski, staje obok mnie i kładzie rękę na moim ramieniu.

- Bardzo Panią o to proszę, lata temu już słyszałem czasami od ojca jak mu się wypiło o rejsach i fantastycznych przygodach jakie wraz z Arnem mieli, wiele razy  dochodził do opowieści o ataku na Obrońców Skrzydła ale wtedy nie ważne jak był pijany zamilkał i wydawało się jakby w sekundę całkowicie wytrzeźwiał tylko po to aby sam siebie zatrzymać przed wyjawieniem co się wydarzyło podczas ataku na Obrońców Skrzydła

- To nie jest przyjemny temat

- Wiesz co się tam stało?!

- Wiem, i dlatego bez zgody Czkawki niczego nie powiem

- Błagam Panią, jeśli Pani się nie zgodzi to w porządku jednak nalegam abyś spróbowała z nim porozmawiać

- Pomyślę nad tym

- Dziękuję

Zaraz po wyjściu Doriana zamykam drzwi, otwieram kluczem szufladę w biurku i z niej wyciągam rysunek, przedstawia pokład statku, na pierwszym planie stoi Viggo przodem do rysownika trochę pozuje do szkicu, dalej są członkowie załogi noszą broń, skrzynie, kieruje statkiem, pomiędzy nimi stoi Ryker pokazujący palcem na stertę złomu, pośrodku obrazu na ostatnim planie przy dziobie siedzę ja, pamiętam tamten rejs, siedziałam przy dziobie obserwując niebo, nie wiedziałam że Czkawka właśnie uwiecznia całą załogę na papierze, rysunek wyszedł świetnie. Czkawka narysował setki podobnych, jednak  po wydarzeniach na wyspie Obrońców Skrzydła większość została przez niego spalona, chciał odciąć się od przeszłości, wiele ryzykowałam zostawiając ten rysunek i nie niszcząc go wbrew życzeniom Czkawki. Lubię czasami na niego patrzeć, przypomina mi o, lepszych czasach, życie wydawało się łatwiejsze, lepsze, Czkawka był, radośniejszy, otwarty, dużo rysował, można by całą książkę zrobić z samych jego rysunków które wtedy zrobił.
Teraz, jest zamknięty, smutny lub wściekły, stara się nie pokazywać emocji, nie przywiązywać się do ludzi, nie znoszę widzieć go w takim stanie, a teraz ta wyprawa, mam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze i będziemy mogli wrócić do życia od zlecenia do zlecenia, jednak nieważne co zrobi, zawsze pójdę za nim.

Narrator

           /// W tym samym czasie ///

Pyskacz złapał wiatr i szybko zmierzał z powrotem na Berk, teraz wiedząc iż Czkawka żyje może wrócić na Berk i pomóc w odbudowie wioski, miał dużo czasu na rozmyślanie, Czkawka bez pośrednio mu nie powiedział jak opuścił Berk jednak Zofia poinformowała kowala o jej odkryciach i wiedział że ktoś prawie go zabił i myśląc że mu się udało pozbył się ciała, jest zdeterminowany aby dowiedzieć się kto dopuścił się tego czynu i wymierzyć odpowiednią karę. zbliża się właśnie do Berk omija skałę i ma wyraźny widok na wyspę, po krótkiej obserwacji zauważa jednak iż w porcie znajduje się gigantyczną armada statków Obrońców Skrzydła.

Pov: Pyskacz

Co na miłość Odyna oni tutaj robią?! Zajęli wyspę? Niemożliwe Astrid i inni jeźdźcy by na to nie pozwolili, jednak tutaj są.

Po kilku minutach dopływam do portu, nie ma żadnej walki bronią białą ani fizyczną, są jednak walki słowne i to dosyć wulgarne, na pomoście stoi duża grupa obrońców skrzydła a przed nimi Wiadro i Gruby.

- To wy zaczęliście walkę, wy zabiliście Olafa, Pyskacza, Fjiola, Gretę i bogowie wiedzą kogo jeszcze i jeszcze macie czelność domagać się Nocnej Furii?! Wódz nigdy się na to nie zgodzi, tylko czekam aż was stąd wyrzuci

- Ten smok cierpi pod waszą niewolą! Możliwe że jest ostatnim przedstawicielem swojego gatunku i nie będziemy stać bezczynnie patrząc jak go codziennie po trochu zabijacie

Schodzę ze statku po czym zaraz udaje się do Grubego aby mi wyjaśnił co się tutaj na Młot Thora dzieje.

- Gruby!

- Nie teraz Pyskacz, tym mordercą należy pokazać- chwila moment, Pyskacz?! Ty żyjesz!

- Pewnie że żyję dlaczego miałbym nie żyć

- Stary druchu jak dobrze cię widzieć w dobrym zdrowiu

- Gruby, od kiedy Pyskacz znowu z nami rozmawia?

- Właśnie, już nie zamierzasz mieszkać sam na drugim końcu wyspy i odmawiać kontaktu z kimkolwiek?

- Nie! Wracam do wioski i pomogę wam w sprzątnięciu tego bałaganu

- Bogowie Wiadro uszczypnij mnie bo chyba śnie! Pyskacz chyba upadł na głowę bo znowu zachowuje się normalnie, myślałem że tego dnia nie dożyje

- Dobra dobra, czy mógłbyś mi powiedzieć co się dzieje i dlaczego oni nadal tutaj są?

- Ponoć ten przybysz który u nas przesiadywał był przez nich poszukiwany, podczas bitwy pokonał ich przywódczynię w walce i powiedział aby przestała go ścigać i zajęła się swoim obowiązkiem lub coś takiego więc postanowiła to zrobić i zaczęła tutaj, ma zamiar zabrać Nocną Furię!

- A niech mnie, gdzie jest Stoick muszę z nim natychmiast porozmawiać

- W twierdzy, rozmawia właśnie z tą wariatką i próbuje jej powiedzieć że smoka nie dostaną i że mają się wynieść

- Dzięki

- I nie zdziw się jeśli ludzie będą zdziwieni na twój widok, nie mogliśmy cię znaleźć więc uznaliśmy że zginąłeś w trakcie bitwy

Udaje się do wioski, moim oczom ukazuje się ruina tego co raz było Berk, dopiero teraz widać że w trakcie bitwy spłoneła prawie cała wioska, wszędzie pełno wikingów i Obrońców Skrzydła, tak samo jak w porcie klną i krzyczą na siebie, trzeba coś szybko zrobić zanim dojdzie do kolejnej rzeźni, omijam wszystkich idąc prosto do twierdzy, na Bogów zapomniałem ile tu jest stopni, zdecydowanie muszę ograniczyć baraninę.

Popycham wielkie podwójne drzwi, gdy tylko je otwieram z środka słychać odgłosy debaty pomiędzy dwoma plemionami, po jednej stronie kamiennego stołu znajduje się ta Mala, wraz z tym Throkiem, nawet teraz mrozi mi krew w żyłach myśl iż taka drobna kobitka z łatwością odcinała kończyny i głowy, a po drugiej stronie Wandale, o je strony tak wulgarne jak i wszyscy na zewnątrz.

Przepycham się w tłumie aby dotrzeć do Stoicka.

- Mam dla was propozycję, lepszej nie dostaniecie, przybyliście tutaj w poszukiwaniu za tym Olafem, Astrid i pozostali jeźdźcy wylecą i za góra tydzień go znajdą i tutaj sprowadzą, będziecie mogli zrobić z nim co tylko chcecie, w zamian opuścicie wyspę i nigdy nie wrócicie, ponieważ Nocnej Furii nie dostajecie

Docieram do Stoicka i zanim ma czas zareagować-

- Zgadza się, przybyliśmy tutaj w pogoni za Czkawką Haddockiem Trzecim, jednak po ciężkiej walce z której wyszedł zwycięsko przekonał mnie iż ważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa Nocnej Furii i właśnie to zamierzam zrobić

I wydało się,  momentalnie wszyscy Wandale zamilkli, równocześnie usłyszeli imię którego nie słyszeli od lat, Czkawka Haddock, nawet Mala jest zdziwiona tym że nagle zamilkli. Miałem zamiar powiedzieć o tym Stoicki na osobności ale się spóźniłem.

- Musisz być w błędzie gdyż Czkawka Haddock nie żyje od wielu lat

- Do nie dawna też tak myślałam ale jedno spojrzenie na jego zielone oczy przekonało mnie w stwierdzeniu iż to ten sam Demon który zabił dziesiątki moim poddanych i spalił nas dawny dom

- Demon? Zabił kogoś? Spalił wioskę? Hehehe, czy my mówimy o tym samym Czkawkce?

Śmiechem wybuchnął Sączyślin a za nim wielu innych wikingów, Stoick jednak był w szoku

- Nie wiem co wywołuje u was ten śmiech, ten potwór jest odpowiedzialny za śmierć setek a nawet tysięcy smoków i ludzi, jednak wracając, nie zamierzamy opuścić wyspy, Nocna Furia żyje tu od wielu lat więc nie będziemy zabierać jej z domu, zamierzamy tutaj zostać i ją chronić

- Nie zostajecie na Berk! Wpierw nas atakujecie a teraz chcecie się tutaj osiedlić?! Nie ma mowy!

Odpowiedział jej Sączyślin, wikingowie wzburzyli się i byli gotowy choćby teraz z nimi walczyć.

- To nie była prośba, to było stwierdzenie naszych planów na przyszłość, z waszą zgodą lub bez zostajemy tutaj i chronimy ostatnią Nocną Furię

- Dopóki żyje to do tego nie dojdzie!

Sączyślin uniósł topór nad głowę krzycząc, to samo zrobili wszyscy wikingowie, już mieli ich zaatakować pod wodzą Starego Jorgensonna ale-

- Dosyć! Macie się natychmiast uspokoić! Rozmowy na dzisiaj się kończą, dokończymy tę rozmowę jutro! Do tego czasu żadnych walk ani bójek!

- Stoick co ty robisz możemy-

- Powiedziałem na dzisiaj dosyć! Pyskacz idziesz ze mną

Wraz ze Stoickiem udaje się do jego domu gdzie najpewniej chcę ze mną porozmawiać.

Pov: Astrid

- Zgadza się, przybyliśmy tutaj w pogoni za Czkawką Haddockiem Trzecim jednak-

Czkawka Haddock, imię to sprawiło wszystkich w osłupienie, Arno D'Artagnan i Olaf to Czkawka? T-to niemożliwe, on nie żyje, ale ona go ewidentnie zna.

- Dopóki żyje to do tego nie dojdzie!

- Za chwilę może być tu gorąco proponuję szybko udać się po smoki w razie konfliktu zbrojnego, halo? Żyjecie?

- T-Tak, masz rację, Chodźcie, Smark, bliźniaki, idziecie?

- Tak! Tak, dlaczego mielibyśmy nie iść?! Przecież wszystko jest w porządku!

- Mieczyk dobrze się czujesz?

- Tak! Pewnie tylko wiesz wieść że Czkawka może tak naprawdę żyć bardzo mną wstrząsnęła, przez dziesięć lat uważaliśmy że zginął, jednak nie wyjaśnia to dlaczego znaleźliśmy jego ubrania w gnieździe smoka!

- Właśnie, nie pomyślałam o tym

- No wiesz może nigdy się nie dowiemy!

- No dobra choćmy

Wódz opuszcza z kimś twierdzę po czym tracę go ze wzroku, najpewniej udał się do domu. Jeśli Czkawka naprawdę żyje, to wyjaśni tyle rzeczy, zarówno Arno jak i Olaf wydawali się tak bardzo znajomi, jakbym ich już kiedyś spotkała, to że oboje to tak naprawdę Czkawka wszytko wyjaśni, ale co mu się stało, widziałam jego twarz gdy podawał się za Olafa, lewa część twarzy spalona, wiele
blizn, nie ma oka, przez co on przeszedł.  Więc w takim razie Mieczyk ma rację, dlaczego w gnieździe znaleźliśmy jego ubrania jeśli to nie był on?! Tak jakby ktoś- je tam podrzucił

1937 słów

Jeśli się spodobało to zagłosuj proszę 😁

Welp Hamburger się żegna i idzie na ruszt!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top