Rozdział 19
Pov: Zofia
- Zawracaj na statek!
- Nie, ratujemy ci życie, kapitan nie puściłby ci płazem tego że nam pomogłaś
- Cholera jasna! W jakim celu wtrącasz się w nie swoje sprawy?!
- Pomogłaś nam i teraz się odwdzięczam, nawet jeśli-
- Zamknij się, wiesz co? Nadal widać statek więc po prostu skoczę ze smoka i popłynę do Furii wpław
- Wichura cię złapie w kilka sekund
- Dorianowi mogło coś się stać, Zębiróg wrzucił go w ogień, mógł się poparzyć
- Co ty gadasz? Siostra widziała jak wyszedł z niego po kilku chwilach, co nie Szpadka?
- Ahhh no tak, rzeczywiście wyskoczył z niego i ugasił się wodą
- Oczekujecie że wam uwierzę?
- Po co mielibyśmy kłamać?
- Zostawcie mnie na najbliższej wyspie stamtąd sobie poradzę
- Zabieramy cię gdzie indziej
- Gdzie?
- Do naszego domu, na Berk
- Tam mieszkacie? Od urodzenia?
- Tak
A więc Czkawka pochodzi z Berk,
mam okazję czegoś się o nim dowiedzieć, ale będę musiała później jakoś stamtąd wydostać aby wrócić na Furię.
Chwila Berk, już gdzieś to słyszałam, już gdzieś to przeczytałam, tak na mapie w kajucie Czkawki, na trasie do Klanu Młota znajdowała się przekreślona wyspa, trudno było doczytać zamazaną nazwę ale przeczytałam Berk, a więc Furia będzie w tamtej okolicy, a jeśli będę podążać trasą to miną wyspę o kilka mil, będzie ich widać z wyspy, będę musiała ich wypatrywać i być gotowa do nagłej ucieczki.
- Coś zamilkłaś
- Dajcie mi już spokój
- Jeszcze tego nie widzisz piękna ale kiedyś nam podziękujesz
- Nazwij mnie tak jeszcze raz to gdy tylko wylądujemy złamię ci rękę
- Dobra,dobra, bogowie każda taka sama, ty ją komplementujesz a ta grozi że złamię ci rękę, dosłownie każda dziewczyna jaką spotkałem
Mhh, typowy amant, pragnie sławy i kobiet, ale brakuje mu wszystkiego aby to osiągnąć.
Astrid przywódczyni, wojowniczka, na zewnątrz ideał, ale widać po tym jak rozkazuje że brakuje jej umiejętności przywódcy.
Śledzik, ewidentnie bardzo mądry i spostrzegawczy, zdaje się być potulny i nie być zagrożeniem ale gdy tylko ktoś tknie jego smoka to wpada w szał, udało mu się nawet obalić Czkawkę ale kopnięcia w szczękę nie da się nie poczuć nieważne jak wściekły będziesz.
Bliźniaki, Mieczyk i Szpadka, kłócą się cały czas ale myślą niemal identyczne, jeżdżą na jednym smoku, muszą mieć dobrą koordynację aby razem sterować smokiem.
Rana na policzku Astrid zaczyna ją denerwować ,widać to, niezły strzał Czkawka, biorąc pod uwagę to że strzelałeś przez dym i celowałeś w dźwięk. Czkawka używa strzał z grotami zrobionymi z czystej stali więc nie powinno wdać się zakażenie, ale na wszelki wypadek wypadałoby wyciąć skórę wokół rany.
- Rana ci uwiera?
- Aż tak bardzo to widać?
- Dla zwykłego oka nie ale Znachorka od razu widzi gdy rama komuś doskwiera
- Aha, rzeczywiście, mówiłaś że jesteś Znachorką, poradzisz coś na to?
- Kapitan nie używa zardzewiałych strzał więc rana nie powinna być skażona ale powinnam wyciąć skórę wokół rany
- Zrobisz to gdy wylądujemy na Berk, mieszka u nas zielarka, Gothii, bardzo dobra w swoim fachu zapewne jak ty ale może nauczycie się od siebie czegoś
- Wątpię
- Jesteś aż tak pewna swojej wiedzy?
- Tak ponieważ mam powody
- Podzielisz się nimi?
- To dosyć osobiste
- W porządku, zapomniałam się zapytać, jak masz na imię?
- Zofia
Przez resztę drogi lecieliśmy w ciszy, nikt o niczym nie rozmawiał, Śledzik próbował zacząć ze mną rozmowę ale nie udało mu się, nie znam się na smokach tak dobrze jak on lub Czkawka. I jest Berk, wielka wyspa z malutką wioską u podnóża góry, Klan Wilka leży na wyspie kilkakrotnie większej i same miasto jest tak wielkie jak cała ta wyspa, największe miasto całej Północy, no ale nie mam co porównywać Berk do Klanu Wilka, na swój sposób zapewne też jest specjalna.
Ahh tak już znalazłam sposób w jaki ta wyspa jest specjalna, mają smoki.
Zmęczona Wichura ląduje na placu gdzie po chwili zbiegają się wikingowie, mam nadzieję że Czkawka domyśli się gdzie mnie zabrali i pojawi się tutaj dosyć szybko, nie uśmiecha mi się spędzać wśród nich dłużej niż trzy dni.
- Astrid Hofferson! Wreszcie wracacie po dwóch tygodniach z waszej dwu dniowej misji
- Wodzu, gdyby nie ta kobieta to wrócilibyśmy dopiero po miesiącu
- Później będziesz się tłumaczyła, zabierzcie smoki na arenę i stawcie się w twierdzy, wszyscy chcemy posłuchać o waszej wyprawie
- Za chwilę będziemy, za mną!
- Wasz wódz wydaje się miły, zawsze taki jest?
- Przez większość czasu, ale jeśli się zdenerwuje jest nie do poznania
- Mhhh, dobrze wiedzieć
Dochodzimy do areny, zostawiają w niej smoki i wracają do wioski, mimo iż na nich latają to nadal je zamykają.
Idziemy po wielkich schodach w stronę wydrążonych w górze drzwi, gdy dochodzimy na szczyt drzwi stają otworem a wewnątrz pełno świętujących wikingów.
Jaki jest powód świętowania?
- Zofia idź siądź gdzieś za chwilę do ciebie przyjdę
Astrid i reszta jeźdźców zostaje odciągnięta ode mnie w tłum wikingów, oni po prostu mnie puścili? Ich pewność siebie mnie zadziwia, ale mają smoki, gdy tylko zauważą że mnie nie ma to w kilka minut mnie znajdą, nie ma co próbować uciec, sama nie dam rady uciec, muszę czekać aż Furia będzie przepływała obok Berk lub na Czkawkę, z pewnością domyśli się gdzie mnie zabrali.
Siadam na ławce w rogu i obserwuje tłum, Astrid stoi na stole i opowiada o ich bitwie w kuźni, za kilka minut dojdzie do tego jak im pomogłam i wtedy z pewnością ktoś do mnie podejdzie. Bliźniaki siedzą pod stołem i piją miód, Śledzik rozmawia z grupą dzieci opowiadając im o tym jakie smoki spotkali, a Sączysmark rozmawia z jakimś wikingiem.
- Witaj pani
Już się zaczyna
- Ktoś ty?
- Ja? Gustav! Najdzielniejszy wiking na całym Berk-
- Więc dlaczego nie latasz z innymi jeźdźcami?
- Umm, nie pozwalają mi, uważają, że ze mną każda walka kończyła by się w kilka sekund więc nie mieli by co robić
- Odejdź
- Ale dlaczego?!
Astrid schodzi ze stołu i podchodzi do nas,chwyta Gustava za kołnierz i odpycha.
- Gustav nie powinieneś sprzątać areny?
- Z-zrobiłem to
- Byliśmy tam i zastaliśmy taki bród jaki był gdy wylecieliśmy
- Ponieważ ja tam trenuje i-
- Przestań kłamać i idź to zrób
- D-dobra już idę
Chłopak wybiega z sali, Astrid siada na ławce obok mnie.
- Dzięki, zaczynał mnie denerwować
- Nie zwracaj na niego uwagi, chce zostać jeźdźcem ale brakuje mu koordynacji i cierpliwości, trenujemy go ale on chce rzucić się do walki nie przygotowany
- Dobrze że go ze sobą nie bierzecie, gdyby był z wami na Furii i próbował walczyć z Arnem miałby połamane kości
- Arno? Tak ma na imię kapitan statku na którym byłaś Znachorką?
- Arno D'Artagnan, i nadal jestem Znachorką na Furii
- Słyszałam gdzieś to imię, kiedy szukaliśmy Wichury w tamtym wielkim mieście, przy kowalu, bliźniaki chciały naprawić siodło więc zabrali je do kowala, ten wyśmiał ich i wygonił, gdy na nich czekaliśmy na zewnątrz pewien siwy mężczyzna wymówił to imię
- Jak on wyglądał?
- Stary, siwy, wysoki, czarny surdut, mała kusza na ramieniu
- Grimell
- Znasz go?
- Niestety
- Rozmawiał z kimś
- Z kim?
- Nie wiem, nie zwracałam na niego szczególniej uwagi, ale chyba ten Grimell płacił mu za coś związanego z twoim kapitanem
- Interesujące, dzięki że mi o tym powiedziałaś, ale teraz wybacz mi, oddalę się gdyż nie sprzyjają mi biesiady
- Wódz nie pozwoli obcemu myszkować po wyspie, pójdę z tobą
- Musisz?
- Inaczej w ogóle nie wychodzisz
- Ehh, w porządku
We dwójkę opuszczamy sale po czym spacerujemy po wiosce.
- Jeśli mogę spytać, jak długo znasz swojego kapitana?
- osiem lat
- O, to długo
- Wiem dlatego mu ufam
- Jak go spotkałaś?
- Uratował mnie, tyle musisz wiedzieć
- Acha, widzę że nie ufasz mi na tyle aby o tym powiedzieć, rozumiem, może mi zaufasz jeśli coś ci pokażę
- Co?
- Jest w lesie, choć
Astrid prowadzi mnie w kierunku lasu, idziemy dobrze wydeptaną ścieżką coraz głębiej w las, cokolwiek chce mi pokazać ewidentnie nie jest sekretem dla mieszkańców Berk, wyznaczona ścieżka, pochodnie aby się nie zgubić, co może być w środku lasu?
- Tam, za tamtą skałą
- Co do-
- Tak zgadza się
Po przejściu za skałę ukazuje mi się mała kotlina, obudowana wokół deskami aby nie wpaść do środka, do wnętrza został zbudowany mały akwedukt który doprowadza małą ilość wody do jeziora, a wraz z wodą do jeziora wpadają ryby, a w środku kotliny jest, prawdziwy pomiot śmierci, Nocna Furia, myślałam że one wyginęły, ilu bogowie ile by każdy łowca dał aby móc ją złapać, skąd ona się tutaj wzięła?!
- Sądząc do twojej minie nigdy wcześniej nie widziałaś takiego smoka
- T-Tak
- Jest tutaj od bardzo długiego czasu, nie umiemy mu pomóc więc dajemy mu ryby i zapewniamy ochronę
- Dlaczego nie odleci?
- Nie może, spójrz, nie ma jednej lotki, a smok który nie lata jest bardzo łatwą zdobyczą
- Skąd on się tutaj wziął i jak stracił lotkę?
- Jeśli co powiem chcę abyś też mi powiedziała wszystko o co cię zapytam
- W porządku
- Wiele zim temu znalazłam go nieopodal tej kotliny, związanego bolami, kilka nocy przedtem zostaliśmy zaatakowani przez smoki i podczas ataku został zestrzelony i spadł do lasu
- Kto go zestrzelił? Musi być tutaj bohaterem
- Nie jestem tego pewna, ale mam podejrzenia, tego samego dnia którego go znalazłam szukaliśmy zaginionego syna wodza, wiedzieliśmy że jest gdzieś w lesie więc tutaj rozpoczęliśmy poszukiwania, szukałam sama i natknęłam się na niego, bez radnego, związanego, nie mogłam go zabić, nie ja go zestrzeliłam więc nie mnie zależała się chwała za jego zabicie, nie mogłam go też zostawić więc go puściłam i ku memu zaskoczeniu nie zaatakował mnie, uciekł i wpadł do kotliny, wróciłam do reszty gdzie się dowiedzieliśmy że znaleźli syna wodza, lub to co z niego zostało, zjadł go Śmiertnik Zębacz, sprowokował go, a smok bronił swojego gniazda, dodałam dwa do dwóch, jestem prawie pewna że to on zestrzelił smoka i go szukał, w trakcie poszukiwań natknął się na gniazdo Zębacza który go zabił i zjadł
- Niemożliwe
- Uważasz że kłamie?
- Nie o to mi chodzi, Śmiertniki nie jedzą ludzi, nieważne jak głodne by były nie zjadły by człowieka, prawie wszystkie smoki jedzą tylko ryby i nic innego
- Ten był najwidoczniej inny
- Astrid, Arno wie niesamowicie wiele na temat smoków, sam mi kiedy powiedział że tylko niewiele smoków je ludzi, i Zębacz nie zalicza się do tej małej grupy smoków
- Ale, jak inaczej by zginął?
- Nie wiem ale mogę cię zapewnić że Śmiertnik go nie zjadł, poczekaj ,skąd wiesz że to było jego ciało? Widziałaś twarz?
- N-Nie, ciało było tak zmasakrowane że zostały tylko odłamy mięsa
- Więc to mógł nie być on
- Ale on zniknął, to musiał być on
- Może uciekł? Miał wypadek i ciała nie znaleźliście? Ktoś go zamordował i pozbył się ciała?
- To niedorzeczne, nikt nie zabiłby Czkawki
Czkawki, c-co, Czkawka? Arno? Czkawka którego znam to ten sam o którym teraz mówimy? Niemożliwe, ten Czkawka zniknął kilka lat temu, a ja znam Czkawkę od ośmiu lat, ale wiem że pochodzi z tej wyspy, nienawidzi mieszkańców tej wyspy, wszystko się zgadza, uciekł? Raczej nie, Sfingował własną śmierć? Możliwe, Arno lubi rysować i bardziej dobrze mu to wychodzi, może gdybym znalazła jakiś rysunek tego Czkawki- Nie chwila, Czkawka powiedział przez sen, Stoick Ważki
- Astrid, jak się zwie wódz tej wyspy?
- Stoick Ważki, a co?
O kurwa, to jest pewne, jest jeszcze jedna rzecz, gdy byliśmy w karczmie po tym jak Grimell okradł Furię, powiedział mi że nazwał statek Furia ponieważ z szukał Nocnej Furii, przez co ominął trening dlatego został przerwany, zdenerwowało to Sączysmarka i Bliźniaki, nie powiedział co zrobili ale mogę się domyślić. Pobili go do nie przytomności i gdy się nie podniósł spanikowali że mogli go zabić, pozbyli się ciała i jakoś przekonali resztę że Zębacz zabił i zjadł Czkawkę.
- Astrid, kto znalazł ciało syna wodza?
- Bliźniaki i Sączysmark, po co się pytasz o takie rzeczy?
Wszystko pasuje, w kilka minut dowiedziałam się tyle o Czkawcę ile nie mogłam się dowiedzieć przez osiem lat, oczywiście mogło tak nie być i wszystko wyolbrzymiam ale mam przeczucie że mam rację, tylko nie mogę powiedzieć Astrid ani nikomu gdyż wtedy będę musiała ujawnić że Arno D'Artagnan to Czkawka z wyspy Berk, a wiem że nie życzył by sobie tego.
Przy najbliższej okazji zapytam się o to Czkawkę jeśli moje podejrzenia są prawdziwe to spróbuję go przekonać aby ujawnił kim jest przed mieszkańcami Berk i powiedział jak Sączysmark prawie go zabił, oczywiście jeśli mam rację.
- No dobra, chwilę tu już jesteśmy, teraz ja zadam ci kilka pytań
- W porządku
2061 słów
Dam.Dam.Dam powiem wam coś, ta książka nie jest nawet bliska końca :DDDDDD Nie ma nawet połowy rozdziałów, więc przy dobrych wiatrach skończę ją może za kilka miesięcy.
Jeśli się spodobało to zagłosuj proszę 😁
Welp Hamburger się żegna i idzie na ruszt!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top