Rozdział 17
Pov: Zofia
- Dorian ma ich przesłuchać, zdobędzie nowe doświadczenie i jego nie znają, ty i ja będziemy stać obok celi i słuchać
- Dobra, Dorian!
Wraz z Dagurem opuszczamy kajutę Czkawki po czym się rozdzielamy, jest dosyć źle znają mnie i raczej się odezwą jeśli mnie zobaczą, nadal nie powiedziałam Czkawce że ich spotkałam i jakby teraz się dowiedział i w szczególności nie ode mnie to byłby dosyć zły.
Może powinna mu powiedzieć? Jeśli dowie się że to jego starzy znajomi to może ich wypuści?
Ale nie wiem nic o tym jak ich "przyjaźń" wyglądała, może było dobrymi przyjaciółmi lub wrogami, 50/50, 50% na to że są przyjaciółmi ale tak samo 50% na to że są wrogami i ich nienawidzi.
Dobra, raz się żyje, zaraz po przesłuchaniu wszystko mu powiem, najpierw usłyszę co mają do powiedzenia jeźdźcy.
Wchodzę do kantyny gdzie wszyscy z wyjątkiem Czkawki,Avora i Svena jedzą obiad, Dagur ewidentnie dyktuje Dorianowi pytania jakie ma zadać, chyba chce dużo się od nich dowiedzieć.
- Witajcie
- Witaj
- Dzień dobry Pani Zofio
- Kiedy zaczyna się przesłuchanie?
- Za kilka minut, wielki dzień Doriana, pokazałem mu wiele metod tortur i zadawania bólu aby mógł przyspieszyć przesłuchanie jeżeli będą przeciągać
- Jesteś okropny Dagur
- Postaram się nie używać przemocy, jednakże jeżeli mnie sprowokują lub przestaną mówić to się nie zawaham
- Haha, kilka miesięcy z nami i już mówisz jak prawdziwy wiking
- Wystarczy kilka godzin z tobą i w każdym narodzi się chęć zadawania bólu innym żywym stworzenią
- Zacznę od tej blondynki, a grubasa wezmę na koniec, każdy będzie w innej celi i nie będzie wiedział czy ktoś był przed nim
- Sprytne, czyj to pomysł?
- Arno, a kogo innego
- Mhh, co z nimi zrobimy po przesłuchaniu?
- To zależy od tego co nam powiedzą księżniczko
- Nie mów tak do mnie bo ci łeb urwę
- Uhau, dobra
- Boisz się mnie tylko wtedy kiedy mnie zdenerwujesz
- Ciekawe dlaczego, dobra, już muszę iść, życzcie mi szczęścia
- Powodzenia Dorian
- Nie zapomnij o zasadzie dziesięciu minut!
- Naprawdę?
- No co?!
- Nauczyłeś go zasady dziesięciu minut?
- Skoro będzie ich przesłuchiwał inaczej torturował to powinien przynajmniej wiedzieć jak
- Cholera jasna Dagur, idę do niego
- Nie możesz
- Co?
- Arno rozkazał aby podczas przesłuchania reszta załogi została w kantynie
- Dlaczego?
- Nie mam pojęcia, tylko ja Arno i Dorian mamy być przy przesłuchaniu, jeżeli coś się stanie to więźnie jest zaraz za ścianą to usłyszycie
Dagur podnosi się i opuszcza pomieszczenie, chwilę później wchodzą Sven i Avor, siadają obok Makiego i rozmawiają, kurwa mam nadzieję że nic o mnie nie powiedzą.
Pov:Dorian
- Wchodź do środka, nie podchodź do niej ani nie pozwól jej wstać z ławki, jeśli chociaż się ruszy to Dagur strzeli do niej z kuszy, rozumiesz?
- Tak kapitanie
Staje przed celą, kluczem otwieram drzwi i wchodzę do środka, na ławce przy ścianie siedzi blondynka ze skrzyżowanymi rękoma na piersi, obserwuje każdy mój ruch, nie boje się jej, pewny siebie siadam na krześle, krzyżuje nogi i spoglądam jej prosto w oczy.
- Jak się zwiesz
- ...
- Zapytam ponownie, jak się zwiesz?
- ...
- Wiesz, twój smok, niebieski zębacz, był bardzo agresywny, możliwe że to skutki uboczne toksyny kapitana, na tyle że musieliśmy ją związać bardzo ciasno linami aby nie mogła się ruszyć, liny drą jej łuski, pewnie to strasznie boli
- A więc tak chcesz grać?
- Ja w nic nie gram, przyszedłem żądać ci kilka pytań, jeżeli na je odpowiesz tak jak twoi przyjaciele to kapitan was puści
- Na jednym warunku, za każde pytanie które ty zadasz mi ja zadaje pytanie tobie
- To tak nie działa
- Tylko wtedy zacznę coś mówić
- W takim razie nie mam wyboru, jak się zwiesz?
- Astrid Hofferson, jak TY się zwiesz?
- Dorian Güüt, skąd pochodzisz?
- Z wyspy na Archipelagu, kim jest wasz kapitan?
- Bardzo znanym i silnym najemnikiem, z jakiej wyspy na Archipelagu pochodzisz
- Wyspa na południe od wyspy smoków na równoleżniku gdzie wszystko leży równie, gdzie nas zabieracie?
- To zależy od was, jak się nazywa ta wyspa
- Zaczyna się na B, ilu was jest
- Mhh, liczba pierwiastku 49 z dwóch
- C-Co?
- Tylu nas jest, ilu was jest?
- 1/12 godziny, jak ma na imię twój kapitan
- Imię mojego kapitana zaczyna się na pierwszą literę alfabetu rzymskiego
- Skąd mam znać jakiś rzymski alfabet?
- Ty zaczęłaś dawać nie czyste odpowiedzi więc ja też, kto jest waszym przywódcą?
- Potężny wojownik Sączysmark, jego odwaga nie zna granic dlatego on nami dowodzi, kto jest zastępcą kapitana?
- Kobieta której imię zaczyna się na ostatnią literę alfabetu rzymskiego, tyle mi wystarczy
Podnoszę się i opuszczam pomieszczenie, wychodzę plecami do krat, cały czas ją obserwując, zamykam drzwi i podchodzę do kapitana.
- Wszystko słyszałem
- Co do cholery za liczba wychodzi z tego, kurwa tego pierwiastka?
- 7 tylu nas jest
- Dorian jestem szczerze pod wrażeniem, nie sądziłem że spotkam kogoś z takim samym lub lepszym wykształceniem niż ja mam
- Rodzice chcieli abym był wykształcony aż do przesady, ściągnęli nauczyciela z Anglii aby mnie uczył
- Hehe, stary Bran, on w szczególności chciał aby jego potomek był mądrzejszy od wszystkich
- Bardzo fajna rozmowa ale zostało jeszcze dwóch do przesłuchania
- Tak już się tym zajmuję
Wraz z kapitanem i Panem Dagurem podchodzimy do celi bruneta, wchodzę do środka i nie ma go na ławce, gdzie on jest?
Krzesłem dostaje w twarz i wypadam z celi,brunet wybiega z celi i próbuje zabrać mi broń ale Kapitan łapie go za barki i rzuca o ścianę, po czym podchodzi i kopie kilka razy w twarz.
- K-Kapitanie, przepraszam, zaskoczył mnie
- Nic nie szkodzi, ale chyba stracił przytomność więc jego raczej nie przesłuchamy, dobrze się czujesz?
- Tak
- Więc idźcie do ostatniego, ja wrzucę go do celi
Odchodzimy i podchodzimy do ostatniej celi.
- No, no Arno się nie zawahał aby obić mu mordę
- A dlaczego miałby?
- Nie zrozumiesz, dobra, do środka tylko tym razem uważaj
Otwieram drzwi i wchodzę do środka, siedzi na ławce pod ścianą, siadam na krześle.
- Od ciebie chcę wiedzieć jedną rzecz, dlaczego zaatakowaliście te statki
- Śledziliśmy ich od dłuższego czasu, na otwartym morzu nadarzyła się idealna okazja, ale wtedy znikąd zjawiliście się wy, i wasz kapitan bez trudu trafił nas w locie i jakimś cudem Sztusia spadła po jego strzale
- Nie używamy Smoczego Korzenia, kapitan stworzył własną toksynę, jak długo śledziliście ten konwój
- Od wyspy Klanu Wilka
- Uhh, my też tam byliśmy, ale te statki nie pochodzą z tamtych stron, dlaczego tak naprawdę byliście w Klanie Wilka
- Pozwól mi się zobaczyć z moim smokiem to ci powiem
- Wątpię aby kapitan na to pozwolił, ale jeśli powiesz to może go przekonam
- Naprawdę?
- Masz moje słowo
- Ehh, nasz przywódczyni straciła swojego smoka
//Wspomnienie Śledzika//
Śledzik jest narratorem
Miesiąc temu zniszczyliśmy kuźnię w której te Gronkle pracowały ale tylko kilka udało nam się uwolnić, większość była akurat na statkach więc gdy tylko nas zobaczyli to odbyli od brzegu, szukaliśmy ich dosyć długo, ślad zaprowadził nas na zaśnieżoną wyspę, zarówno my jak i smoki byliśmy zmęczeni i głodni więc rozbiliśmy tam obóz, wczesnego rank zbierałem dla Sztusi kamienie gdy zobaczyłem jak nasza przywódczyni odleciała od obozu, poszedłem za nią i ujrzałem jak jakiś łowca obierał martwego Zębacza z łusek i szponów, Wichura złapała go w szpony i pewnie chciała zabrać do obozu ale pojawił się ktoś jeszcze, wysoki mężczyzna, miał na sobie płaszcz z kapturem, jednym strzałem z patyka obalił Wichurę na ziemię, Astrid spadła i straciła przytomność, wysoki mężczyzna wziął łowcę na swoje plecy i odszedł.
Zabrałem Astrid do obozu gdzie wszystkich obudziłem i zajęliśmy się ją, po trzydziestu minutach obudziła się i od razu ruszyła po Wichurę, ku naszemu zaskoczeniu nie było jej tam, uznaliśmy że łowcy musieli ją zabrać, więc udaliśmy się na najbliższą wyspę, schowaliśmy się magazynach rybackich, przez następne kilka nocy przeszukiwaliśmy statki w porcie, ale bez skutku, jednej nocy po naszym powrocie ktoś nas obserwował, wybiegliśmy za nim i wdaliśmy się w pościg blisko miasta Sączysmark złapał go po czym zabrał z powrotem do magazynów.
Tam okazało się że to kobieta i chce nam pomóc, miała pewne domyślania na temat położenia Wichury, udaliśmy się z nią do miasta gdzie ona i Astrid weszły na statek i wyszły z dużą sumą złota, stamtąd poszliśmy do magazynu w którym nogal być Wichura, i ku naszemu zaskoczeniu rzeczywiście tam była, wykupiła ją i nam oddała, nie chciała nic w zamian, rozeszliśmy się, następnego dnia opuściliśmy wyspę i wznowiliśmy poszukiwania konwoju, gdy go znaleźliśmy zjawiliście się wy, i znowu go zauważyłem, wysoki mężczyzna w purpurowym surducie, mnie i Smarka w chwilę zrzucił do wody, z Astrid chwilę walczył ale z nią też wygrał.
//Teraźniejszość//
Pov:Dorian
- Bardzo dziękuję za twoją współprace
- Poczekaj, wiem że to wy
- Słucham?
- Was wtedy spotkaliśmy na zaśnieżonej wyspie, poznaje twoją fryzurę, obcięte boki i tył, mało ruszasz jedną ręką jakbyś miał ją niedawno złamaną, złamaną na skutek upadku z wysokości, i wasz kapitan, ta sama toksyna jaka trafiła wtedy Wichurę
- Mhh, zgadza się, jednak zaskakuje mnie że nieświadomie cały czas byliśmy tak blisko siebie, żegnam
Wychodzę z celi, obok celi znajduje tylko Pana Dagura.
- Gdzie kapitan?
- W swojej kajucie, idź zdaj mu raport
- Tak zrobię
Pov:Zofia
Do kantyny wchodzi Dagur obwieszczając że przesłuchania dobiegły końca i możemy opuścić kantynę.
- No i co?
- Dobrze poszło, tylko jeden więzień dostał w ryj, pozostała dwójka współpracowała
- To dobrze, Dorianowi coś się stało?
- Ehh nic, ah i przy okazji, Arno cię wzywa do swojej kajuty chce porozmawiać
- Dobra
Wychodzę z Kantyny i korytarzem dochodzę do pokoju Czkawki, otwieram drzwi i wchodzę do środka, Czkawka siedzi przy swoim biurku nad papierami, D-Dorian? Co on tutaj robi?
- Witaj Zofio
- Witaj Arno, coś się stało?
- Ty mi powiedz, Dorian, mów
- Po przesłuchaniu więźniów dowiedziałem się że ich przywódczyni o imieniu Astrid straciła swojego smoka, okazało się że to jeden z złapanych smoków z zaśnieżonej wyspy, szukali smoka w Klanie Wilka, spotkali kobietę która chciała im pomóc, udali się na statek aby zdobyć fundusze na wykup smoka, tak się składa że tamtej nocy stałem na straży i zauważyłem jak Pani Zofia i pańska "koleżanka" wchodzicie pod pokład, pamiętam jej twarz, ta koleżanka to przywódczyni jeźdźców, Astrid Hofferson, zauważyłem że-
- Z zeznań Doriana wynika że im pomogłaś, dlatego właśnie chce zadać ci pytanie
Czkawka podnosi się i staje przede mną.
- Dlaczego mnie zdradziłaś
1700 słów
Jeśli się spodobało to zagłosuj proszę 😁
Welp Hamburger się żegna i idzie na ruszt!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top