Rozdział 16
Pov: Czkawka
- Powiedziałeś Litji że to Grimell stał za atakiem na miasto? HAHAHAHAHAHA boskie, Grimell musi wrzeć że wściekłości
- Nieważne jak wściekły będzie to nie wygnie tą wściekłością krat w celi
- Więc ilu dniową mamy przewagę?
- Maksymalnie miesiąc i tydzień, minimalnie dwa tygodnie, wykorzystujemy ten czas jak najlepiej, płyniemy ze wszystkimi żaglami rozwiniętymi i z wiatrem, nie zatrzymujemy się chyba że dzieje się coś bardzo ważnego
Chwilę później
Wraz z Dagurem przenosimy rozmowę na bocianie gniazdo i gramy w karty, chciał grać na fanty ale po tym gdy przegrał topór który mu zaraz oddałem przeszła mu ochota na hazard, tylko przyjacielska gra w karty.
- Na oko Odyna! Jak nienawidzę tych długich rejsów! Jest taka nudaaaa!
- Pobiłem twoją damkę królem
- Jesteś w to lepszy, zagramy w coś innego?
- W co chcesz?
- Szachy? Szpony i Topory? W cokolwiek
- W obie gry grałem całe dni gdy jeszcze byłem z łowcami smoków
- Ehhh, żałuję że mnie tam z tobą nie było Czkawka
- Czasami zapominam że ty wiesz kim ja tak naprawdę jestem
- Ja też w to nie mogłem uwierzyć,Mały Haddock do którego rzucałem nożami uratował mnie ze szponów szaleństwa i ocalił życie więcej razy niż mogę liczyć
- To nie dużo
- Ej,to było wredne
- Dobra przepraszam, ale nie mam do ciebie żadnych pretensji,byłeś młody i bardzo głupi
- A z czystej ciekawości, czy chowasz jakąś urazę do ludzi z Berk?
- To- bardzo trudne pytanie
- Po prostu powiedz,tak czy nie
- Tak
- I kolejna rzecz,widziałem naszą trasę na mapie i to że skreśliłeś Berk z mapy, co ty na to że się tam zatrzymamy i jak wikingowie splądrujemy całą wioskę?
- Dagur
- No co? To tylko swobodna myśl, to byś się odegrał za wszystkie lata upokorzeń i znęcania a ja przy odrobinie szczęścia odzyskał bym miecz Oswalda
- Ten który nowy wódz Berserków dał Berkianom na znak pokoju?
- Ten sam,ten miecz to jedyna rzecz jaka miała mi pozostać po ojcu, może na to nie wygląda ale kochałem tego starucha
- Nie dalibyśmy rady całej wiosce
- Błagam cię, ty ja i Zofia we trójkę moglibyśmy ich wszystkich rozłożyć na łopatki a jeszcze z Makim, Dorianem, Svenem i Avorem to będzie bułka z masłem
- Tak,jestem wściekły za wszystko co mi zrobili, za to że prawie mnie zabili i zrzucili z klifu , najchętniej odciął bym im wszystkim głowy i nabił na palę, ale nie szukam zemsty, takim sposobem zniżył bym się do ich poziomu
- Ehhh, bracie jak nie to nie,zawsze będę z tobą,na dobre lub na złe, teraz wracając do ważnych spraw, umieram z głodu, siedzimy tutaj dobre dwie godziny, a od śniadania nic nie jadłem
- Też nic od śniadania nie jadłem
- Ty masz mało mięśni,głównie wykorzystujesz nogi aby kopać i siłę przeciwnika przeciw niemu, za to ja mam same mięśnie i potrzeba dużo jedzenia aby nie zanikły
- Z tym się zgodzę, a więc, idziemy coś zjeść?
- Jeśli stawiasz
- Hehe, tak stawiam ,teraz choć
Zbieram karty do kieszeni i zjeżdżam po drabinie w kilka chwil na pokład, prosto przed Svena którego chyba wystraszyłem.
- Bogowie,kapitan prawie przyprawił mnie o zawał
- Wybacz, uważaj na Dagura
- On skacze z bocianiego gniazda?!
- Co? Kurwa Dagur ogarnij się!
Dagur zrezygnowany schodzi po drabinie i po chwili jest obok nas.
- Coś ty zamierzał zrobić?
- Skoczyć i zjechać po żaglu
- W jakim celu?
- Byłbym na dole szybciej
- Ale mogłeś spaść i coś złamać, lub potargać żagiel, nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek opóźnienia
- W porządku Arno
- Cieszę się że się rozumiemy, nadal jesteś głodny?
- A dlaczego miałbym nie być?
- A więc do kantyny i kuchni
Schodzimy pod pokład i udajemy się do kantyny, po drodze mijamy Zofię która ma teraz sterować statkiem za Makiego,
sterujemy statkiem na zmianę i gdy tylko coś się dzieje to osoba sterująca dzwoni w dzwon i wzywa wszystkich na pokład.
Wchodzimy do kuchni, otwieram metalową skrzynie pełną lodu i wyciągam dwa duże kawałki mięsa, rzeczy takie jak mięso musimy jeść pierwsze na długich rejsach gdyż pierwsze się psuję,zaraz po nich ryby a na końcu warzywa i owoce
Trzymamy mięso w lodzie aby dłużej trzymało świeżość, nadal gnije ale proces następuje o wiele wolniej, z racji iż tutaj tylko w lato jest trochę cieplej to prawie w ogóle nie musimy zmienić lodu.
Podaje mięso Dagurowi który wrzuca je do garnka aby się zagrzało, ja tymczasem rozpalam ogień na kamiennym palenisku i garnek z wodą zawieszam nad ogniem aby ją zagrzać i do kubka wrzucam liście aby zaparzyć sobie herbatę.
- Dagur,chcesz herbatę?
- Nie,co ty,ja nie piję czegoś takiego, wolę się napić miodu lub piwa
- Jedynie mogę ci pozwolić na jeden kufel miodu bo w razie jakby coś się stało to potrzebuję cię trzeźwego
- Mogę wypić pięć i nadal być trzeźwy
- Ale możesz wypić tylko jeden, wybacz ale jak mówiłem
- Dobra,dobra lepszy jeden niż zero
- A więc co chcesz robić? Dobra chwila minie zanim mięso się rozmroźi
- Wiesz co zagrajmy w pewną grę, tylko nie w karty, tylko w-
Dagurowi przerywa dzwoń na mostku, oboje biegniemy na pokład i to Zofia stoi za kołem sterowniczym i dzwoni.
- Co się dzieje
- Przed nami, jakąś trzy stąd, dym
- Dym jak dym, nie nasza sprawa
- Problem jest w tym że dosłownie chwilę temu nastąpiła tam eksplozja, a po niej pojawił się dym
- Stoi nam na drodze, dobra, sprawdzimy co się dzieje, przygotować broń
Po kilkunastu minutach docieramy do źródła dymu, pięć statków atakowanych przez smoki, zębacz, gronkiel, zamkogłów i Koszmar, cztery smoki powodują takie zniszczenie? Zajmiemy się nimi
- Dawajcie katapultę z siecią
Chwytam strzałę,napiam ją na cięciwie i celuje w Koszmara Pomocnika, robi uniki? Te smoki dziwnie się zachowują, puszczam cięciwę i trafiam smoka pod skrzydło, po chwili spada do wody.
- Wyłówcie go, zajmę się resztą
Śmiertnik tutaj leci, chce się zemścić za kolegę? Chwila, gdy tylko strzeli kolcami już po nim, i teraz, prosto w brzuch- Co jest?!
Strzała się odbiła, jakby coś ją uderzyło zanim trafiła, czy- na tym smoku ktoś jest? Niemożliwe, o kurwa, na tym Zębaczu ktoś siedzi,siedzi na siodle i ma topór w ręce, zapewne to odbiło moją strzałę.
- Macie go?
- Tak ale smoki teraz skupiają się na nas,chcą go ratować
- Jest duże prawdopodobieństwo że w siatce ze smokiem będzie człowiek,bądźcie ostrożni
- Co? Arno o czym ty mówisz
Nie trafię smoka dopóki ty na nim jesteś co? Może twoi koledzy są gorsi w odbijaniu strzał, po drabinie wchodź na maszt i stamtąd wyraźnej widzę że na każdym smoku ktoś siedzi,na zębirogu nawet dwóch, Gronkiel nawet nie unika strzał, myślą że mamy strzały ze smoczego korzenia? Oj nie, na moją toksynę gronkle nie są odporne, szybkim strzałem trafiam smoka który ku zaskoczeniu jeźdźca zaczyna spadać rozbija się o pokład Furii i Dorian zaraz rzuca na niego sieć, zostało dwóch, kolce, chowam się na masztem przed kolcami, smok przelatując obok próbuje spalić maszt.
Gdy to robi z zaskoczenia przebiegam obok płomieni i skacze na smoka, lądując kopniakiem obalam jeźdźca, podnosi się i staje go walki, chwytam za miecz i odbijam pierwsze trzy ataki, próbuje mnie podciąć, podskakuje i lądując ku jej zdziwieniu ląduje na plecach by móc szybkim obrotem podciąć ją, nadal stoi, szykuje zamach z prawej ale gdy go wykonuje puszczam miecz i łapie go niżej drugą rękę co ją dezorientuje i daje chwilę by dźgnąć w bok, odsuwa się o kilka kroków aby złapać oddech, zeskakuje ze smoka?
Nagle uderza mnie w tył głowy skutecznie zrzucając, w locie smok łapie mnie w szpony.
- Mam nadzieję że wygodnie bo jesteś chwilowo kartą przetargową za moich przyjaciół
- Bogowie,co za arogancja, wiesz że nadal mam wolne ręce i za chwilę oboje spadniemy
Zawsze w rękawie noszę mały nożyk z toksyna właśnie tego używam i dźgam smoka w łapę przez co obaj spadamy do wody, pod wodą próbuje wymachiwać toporem ale po chwili spada na nas sieć i wciąga na pokład.
- Kapitan jest w środku,ostrożnie
- Gdzie zębiróg?
- Odleciał
- Szkoda, macie resztę jeźdźców?
- Tak,dwóch chłopaków,jednego grubego a drugiego z bardzo egoistycznym atutem
- Dobra robota, zwiążcie tą blondynkę obok mnie i gotowe
Siatka puszcza i pierwsza rzecz jaką robi to chwyta za topór i próbuje rozłupać mi czaszkę, krokiem w bok unikam ataku i zabieram jej topór i przyduszam rękojeścią.
- Spokój, w walce wręcz nie masz ze mną szans
- N-No,pewnie, psuć mnie i walcz uczciwe
- Przecież już wygrałem dwa razy, zwiążcie ją i do cel
Puszczam ją i pcham w stronę Dagura, Dagur ją rozpoznaje i już chce się odezwać ale przechodzę obok i łokciem uderzam go w bok na znak aby nic nie mówił.
Cała trójka i ich smoki zamykamy w celach, Sven,Avor i Dorian ich pilnują,Maki lata dziurę w pokładzie a my rozmawiamy z kapitanem statków które ocaliliśmy.
- Po stokroć wam dziękuję,gdyby nie wy ci parszywi jeźdźcy smoków uwolnili by smoki
- Macie na pokładzie smoki?
- Tak,Gronkle, topią żelazo na broń,bardzo dobry użytek z tak grubych smoków
- Czy takie wykorzystywanie smoków w tych stronach jest normalne?
- Tak, zębacze na włócznie i strzały,koszmary na ich glut, gronkle do przetapiania żelaza a zębirogi do gazu na bomby
- Acha, a do kogo należą te smoki?
- Do kogo? Oczywiście że do mnie! Otwieram własną kuźnię-
Przerywam mu uderzeniem w szczękę
- Co do-
- Nic mnie nie odraża bardziej niż wykorzystanie smoków na zasoby inne niż łuski i szpony, za bardzo kojarzy mi się to z Grimellem i z tym że mimo iż na nie polujecie nie dali byście sobie bez nich rady
- Co jest z tobą nie tak?!
- Przypływamy z zachodu, tam nie stosuje się takich idiotycznych manewrów, gdybym wiedział kim jesteś i co robisz to nie kiwnął bym palcem gdy was atakowali
- Wcale nie potrzebowaliśmy waszej pomocy!
- Nie? A więc
W-Y-P-I-E-R-D-A-L-A-J na swój statek i wynocha, dałem ci jasno do zrozumienia że nie znoszę ludzi takich jak ty
Gnida schodzi z Furii i wraca na swój statek, ja za to wraz z Zofią i Dagurem rozważamy co zrobić z więźniami.
- Gdy tylko wspomniał że wykorzystuje gronkle do przetapiania metali wiedziałem że dostanie w pysk
- Nic mnie bardziej nie denerwuje niż coś takiego, zabijanie smoków dla zysku to inna rzecz, sprzedawanie ich żywych też coś innego, ale trzymanie ich w niewoli to coś co mnie odraża
- Mnie też, wiem że ty je zabijasz w szybki sposób aby nie cierpiały ale oni je trzymają w ciągłym cierpieniu
- Dobra,wszyscy raczej tego nie znosimy,ale co robimy z naszymi więźniami?
- Nie możemy ich zabrać, zębiróg z pewnością wrócić i spróbuję ich uratować, i nie możemy marnować na nich jedzenia, chyba ich wypuszczamy
- Słucham? Czkawka czy tobie odbiło?!
- On w sumie ma rację, spacyfikowaliśmy ich i możemy już ich wypuścić
- Ale Czkawka, Zofio możesz na chwilę, bardzo prywatną sprawa
- Ach,ok, naturalnie już wychodzę
- Wiesz kto to kurwa jest!
- Wiem
- Masz okazję, ten niski cham to ten sam który cię nieomal zabił, on cię z pewnością nie rozpozna, myśli że nie żyjesz i masz na twarzy pełno blizn
- Bardziej mnie intryguje inna rzecz, czy tylko oni latają na smokach,czy całe Berk,jeśli tak to za kilka godzin może tutaj być Stoick z armią smoków
- Jeszcze lepiej! Na nim też będziesz mógł się zemścić!
- Dagur nie, myślą że nie żyje i tak powinno pozostać, nic mnie z nimi nie łączy, Śledzik jest bardzo spostrzegawczy, mimo blizn mógłby mnie rozpoznać
- A więc co chcesz z nimi zrobić?!
1918 słów
POGGGG mam z jakiegoś powodu mega faze na Jws i zamierzam jak najlepiej ją wykorzystać, wrzucam dużo rozdziałów, POGGGERS
A i btw
A: Wypuścić jeźdźców
B: Pozostają w celi
C: Przesłuchać i zdecydować później
Znowu decydujecie :DDDD
Jeśli się spodobało to zagłosuj proszę :DDDDDDDDD
Welp Hamburger się żegna i idzie na ruszt! POGGGG
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top