Ace x Reader (cz. 1)
Oto pierwszy One-Shot specjalnie na zamówienie od KasiaKatrina . Mam nadzieję, że ci się spodoba😎.
###
Widziałaś wielki, biały statek przypominający wieloryba. Dobrze też wiedziałaś co to znaczy... piraci. Ocean jakby wyczuwając twój gniew uderzył o odsłonięte ściany klifu, a morski wiatr rozwiał [dł. i kol. wł.]. Miałaś nadzieję, że już nigdy żadnego nie zobacz, a tu taka niespodzianka...
Zdenerwowana puściłaś się biegiem w kierunku wzgórza na którym znajdowała się twoja wioska. Duża to ona nie była, ale za to znajdowało się w niej coś, przez co wyspa była atakowana przez piratów niemal kilka razy do roku.
Zdyszana przebiegłaś przez bramę potrącając kilku zdezorientowanych przechodni, ale teraz się to nie liczyło... najważniejsze było poinformowanie Starszyzny.
- Dziadku! - krzyknęłaś, wbiegając do jednego z niewielu domów.
- [ tw. im.] co się stało? - zapytał spokojnie niski staruszek z długą brodą
-Piraci tu płyną! - krzyknęłaś
- Jak wygląda statek? - dopytał się spokojnie
- Duży, biały przypominający wieloryba, a na banderze są białe... to są chyba wąsy... - odpowiedziałaś
- Świetnie! - krzyknął uradowany czym mnie zaskoczył, nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
- Jak to świetnie?! - warknęłaś wściekła - Przecież to piraci, jak można się cieszyć na ich widok?! - naprawdę go nie rozumiałaś... może na starość już mu na głowę padło..
- Heh...- zaśmiał się pocierając długą brodę - Pewnie mi nie uwierzysz, ale ci piraci, którzy tutaj płyną to Piraci Białobrodego, mojego starego przyjaciela - wyjaśnił, ale ty nadal nie mogłam uwierzyć w jedną rzecz...
- Przyjaciel?! przyjaźnisz się z piratami?! Już nie pamiętasz tego co zrobili naszej wyspie? tego co zrobili MI?! - krzyknęłam, a po moim policzku spłynęła samotna łza. Wróciły wspomnienia...
- Tak pamiętam i to bardzo dobrze, ale pewnie nie wiesz, że gdyby nie on, to teraz wszyscy bylibyśmy martwi... - podziwiałaś jego cierpliwość do twojej osoby, ale według ciebie pirat to pirat i to się nie zmieni nigdy..
- Nie wierzę ci... piraci to mordercy, którzy pozbawili mnie rodziny! - wrzasnęłaś i wybiegłaś z pokoju, tego już za wiele..
Siedziałaś teraz na wysokim, rozłożystym drzewie, tam gdzie nikt cię nie znajdzie... ani ciebie ani twoich łez, które płynęły po lekko zaróżowionych policzkach... Nagle twoim oczom ukazał się chłopak w dość specyficznym kapeluszu i bez żadnego górnego odzienia. Speszyłaś się widząc jego gołą, dobrze wyrzeźbiona klatę mężczyzny, ale żałowałaś, że nie mogłaś zobaczyć pleców, przez brązowy plecak.
Automatycznie spojrzałaś za siebie słysząc szelest w liściach, w których radośnie bawiły się dwa czerwone Centyle*. Westchnęłaś przeciągle i znów skierowałaś wzrok na chłopaka, jednak tam go nie było. Zaczęłaś rozglądać się dookoła ,ale nie mogłaś go nigdzie znaleźć , więc lekko rozczarowana oparłaś się o chropowaty pień drzewa.
- Wiesz może którędy do tutejszej wioski? - słysząc głos za sobą wystraszyłaś się i niebezpiecznie zachwiałaś, co spowodowało twój upadek. Byłaś coraz bliżej ziemi, ale kiedy zamknęłaś oczy, nie poczułaś twardego grunty, tylko coś dziwnie miękkiego. Zaskoczona uchyliłaś jedną powiekę i to co zobaczyłaś, było nie tyle co dziwne, tylko zawstydzające. Taaakk.... właśnie leżałaś na niesamowicie wyrobionym torsie osoby w, którą jakiś czas temu wpatrywałaś się jak ciele w malowane wrota...
- Aaaa... przepraszam! - wykrzyknęłaś, rumieniąc się intensywnie i odskakując od nowo poznanego.
- Heh... nic się nie stało... - machnął ręką - ... to przeze mnie spadłaś, więc nie mogłem ci pozwolić spaść z takiej wysokości. - dokończył wskazując na twoje wcześniejsze miejsce.
- To ty mnie wystraszyłeś? - zapytałaś, patrząc mu w oczy
- Tak jakoś wyszło... - zaśmiał się, po czym pomógł wstać dziewczynie.
- Jak się nazywasz? - powiedział kładąc ręce na biodra
- [tw, im. ], a ty? - to chyba normalne, że chcesz znać imię swojego oprawcy, a zarówno bohatera.
- Ace! - krzyknął, unosząc kciuk do góry - No to gdzie ta wioska?
- Nie wiem czy chcesz tam teraz iść... - odparłaś czując złość
- A to czemu?- dopytywał się.
- Bo jakiś tam kapitan Białobrody jest przyjacielem najstarszego z Starszyzny i przypłyną na wyspę, teraz pewnie świetnie się tam bawi... - odparłaś markotnie
- A dlaczego ty tu jesteś? - zastanawiałaś się czy on celowo stosował powtórzenia, żeby ci dogryźć, czy na serio jest taki głupi..
- Bo ON jest PIRATEM, a JA NIENAWIDZĘ PIRATÓW... - wydusiłaś przez zaciśnięte zęby
- Nienawidzisz? Dlaczego... - słysząc twoje słowa ewidentnie zesztywniał i stał się mniej pewny siebie, niż przedtem.
- Gdyby tobie piraci wybili z zimną krwią całą rodzinę, w dniu twoich urodzin... też byś ich znienawidził... - czułaś jak po policzkach spłynęły ci pierwsze słone łzy, które zaraz starłaś wierzchem dłoni odwracając się tyłem do Ace.
- Przepraszam, że zapytałem... - odparł zmieszany, drwiąc się po karku.
- Nieeee... spokojnie już dawno powinnam o tym zapomnieć, ale do puki wiem, że on żyje nie mogę sobie pozwolić na to. - odpowiedziałaś uśmiechając się lekko - Codziennie boję się, że znowu przypłynie i zrobi to samo, co osiem lat temu, dlatego każdego dnia sprawdzam wyspę i obserwuje morze, ale mimo, że nic nie znajduję wiem, że on tu wróci... w końcu obiecał. - mówiąc to przymknęłaś delikatnie powieki, nie wiedząc dlaczego mówissz o tym obcemu człowiekowi.. - Czy to dziwne?
- Co takiego? - odpowiedział podchodząc bliżej
- No to co robię... - odparłaś czując jak ręce zaczynają ci się trząść.
- Jeżeli strach przed utratą bliskich i chęć ich obrony, są czymś dziwnym... to ja jestem kompletnym dziwakiem.. - zaśmiał się ukazując rząd białych zębów
-Dzięki... - powiedziałaś - Wioska jest na tamtym wzgórzu... - wskazałaś palcem kierunek, na co Ace spojrzał w tamtą stronę.
- A ty? - zapytał poprawiając plecak
- Ja tu zostanę... - szepnęłaś
- Sama?! - zdziwił się - A co byś powiedziała, abym dotrzymał ci towarzystwa?
- Nie wiem czy powinnam przebywać sama w ciemnym lesie z ,,kompletnym dziwakiem" - zaśmiałaś się powtarzając jego własne słowa
- Kompletny dziwak powiadasz..? - powiedział uśmiechając się, na co ty zaczęłaś uciekać śmiejąc się wniebogłosy.
Szkoda, że jeszcze wtedy nie wiedziałaś, że ten Ace zostanie tu na dłużej, oraz tego jak bardzo zmieni twoje życie...
CDN.
###
No cóż mam powiedzieć... zamiast rozdziału macie Shot'a. Nie krzyczcie za jego beznadziejność, ale mam wytłumaczenie! Jestem chora, jej!
A teraz na poważnie, za tydzień wstawię normalny ( nie wiem, czy taki normalny :D ) rozdział, a druga część One Shot'a będzie za dwa tygodnie B)
Miłego czytania GuSia <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top