33
Pov Ivy
Jesteśmy już tu dwa dni, a do tej pory nie przyjechał żadne z pracowników Harry'ego. Nie twierdzę, że mi to nie odpowiada, bo szczerze ich nie znoszę, a już najbardziej tego fałszywego policjanta, który odważył się strzelić do Ethana, ale spodziewałam się, że oni wszyscy się tu spotkają i zaczyną się naradzać co zrobić dalej.
Chyba naoglądałam się za dużo filmów o mafii. Chociaż jakby się nad tym dokładnie zastanowić to Harry jest kimś w podobnie gangstera. Dobrze, że jest przynajmniej młody i przystojny.
- Gdybyś miał więcej rozumu to byś pozwolił mi się skontaktować z moimi rodzicami. Nawet jeśli oni na razie nie mają pojęcia o tym co spotkało Ethana to po jakimś czasie zgłoszą moje zaginięcie. Jak wyjeżdżałam z domu to miałam z nim bardzo dobry kontakt, więc nie uwierzą, że tak po prostu mi się odwidziało - nie powinnam mu tego mówić, bo jakby moi rodzice poszli na policję to byłaby większa szansa, że zostanę odnaleziona, ale także ja nie chcę by oni się tak bardzo zamartwiali. Poza tym nikt nie da mi gwarancji, że policja znowu nie stanie po stronę Stylesa.
Cholera wie dokąd sięgają te jego wpływy.
- Ty chyba naprawdę masz mnie za idiote - zaczyna, a ja jestem dziwiona jego reakcją. Chyba nie powinnam mu przeszkadzać teraz gdy robi sobie coś na tym laptopie. - Ty specjalnie byś przeciągała tę rozmowę żeby zdołali nas namierzyć, bo jeśli twoim rodzicom na tobie zależy to już dawno się skapneli, że coś jest nie tak!
Szybkim ruchem ręki zamyka komputer, a ja zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem go nie uszkodził. Jego jednak w ogóle to nie obchodzi, bo bierze sprzęt do pachę i gdzieś sobie idzie.
Podejrzewałem, że ma jakiś kłopoty, ale nie sądziłam, że aż takie poważne. No, bo przecież gdyby to były zwykle blachostki to nie reagowałby tak gwałtownie.
Przez resztę dnia unikam Harry'ego jak tylko mogę, ale gdy zbliża się wieczór chcąc nie chcąc spotykamy się w łóżku, bo on oczywiście zarządził, że musimy razem spać. Próbowałam dyskutować z nim na ten temat, ale on szybko uciął to.
Kładę się na samym brzegu. Nie chcę w nocy nawet przez moment zetknąć się z jego ciałem. Przyznaję, że jest to dla mnie ogromnie trudne, bo zawsze podczas snu się niemiłosiernie wiercę i teraz muszę znajdować się w pół śnie.
- Zachowujesz się cholernie dziecinnie - pierwszy raz to komentuje. Wcześniej tylko przewracał oczami i szedł spać.
Tym razem jednak ja gryze się w język, bo nie mam ochoty na nocny konflikt.
- Jesteś dorosłą osobą i tak właśnie chciałbym cię traktować, ale ty mi na to nie pozwalasz.
- Ciekawe jak? - tym razem już nie wytrzymuje i mój głos sam się wyrywa.
- Jako dorosła osoba powinnaś wiedzieć jak mnie przekonać bym ci na więcej pozwalał - komunikuje, a następnie zsuwa z siebie koc czym pokazuje, że jest nagi.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top