11


Pov Ivy

Jak tylko zauważam, że Ethan stracił przytomność to od razu przytomnieje. Podbiegam do blondyna i odciągam od niego Harry'ego, bo widać, że ona wcale nie ma zamiaru przerywać.

- Coś ty mu zrobił potworze?! - z nosa i brwi Ethana sączy się krew. Nie wspomnę już o tych wszystkich siniakach, które zaczynają się tworzyć na całej powierzchni jego ciała.

- Zasłużył na to. Może wreszcie zrozumie, że ma się od ciebie trzymać z daleka - wstaje nadal patrząc na leżącego chłopaka z pogardą. - Najlepiej niech zdechnie.

Jak on mogę coś takiego mówić.

- Wynoś się stąd! - wrzeszczę, bo nie chce na niego patrzeć. Jak tylko dowiem się, że z Ethan'em wszystko w porządku to na pewno pójdę na policję. Nie ma co już dłużej tego odkładać. Za dużo złego wyrządził. - Na co jeszcze czekasz?

Zamiast chociaż raz zrobić to o co go proszę ten woli stać nade mną i jeszcze bardziej wyprowadzać mnie z równowagi.

- Zaraz zadzwonię do Nialla tylko już się tak nie denerwuj. Poza tym tym nic mu nie będzie, mocno nie oberwał - mówi i wyciąga swoją komórkę. Nie protestuje, bo Ethan teraz bardzo potrzebuje pomocy medycznej.

Po jakich dwudziestu minutach przyjeżdża ten sam mężczyzna, który wczoraj mnie badał. Dobrze mnie zbadał, więc powinien pomóc mojemu chłopakowi.

- I nie mów mu, że tu nic złego się nie dzieje - mówi farbowany blondyn i zabiera się za badania Ethana. Martwi mnie to, że on nadal nie odzyskał przytomności.

Czyżby coś było nie tak?

- Rzucał się to oberwał, weź się za robotę, a nie ocenianie mnie.

- Dziś przynajmniej nie skrzywdziłeś dziewczyny. A jak walisz chłopaka po mordzie to nie będę cię oceniać - też mi podejście do życia. Może bić innych byle nie kobiety. Przecież każdy jest równy.

- Przywróć mu świadomości, bo chcę się już go stąd pozbyć - komunikuje Styles chodząc po moim domu. Akurat ja zamierzam się pozbyć właśnie jego. On mi tu zawadza.

- Najlepiej będzie jak sam sobie stąd pójdziesz - mówię do niego wściekle. Niech już przestanie się tu panoszyć.

- Coś mi się wydaje, że to nie jest twoja dziewczyna - oznajmia ten młody lekarz, a ja jak tylko zauważam, że Ethan zaczyna się budzić szybko się do niego zbliżam. A następnie chytam jego dłoń.

To wyprowadza Stylesa z równowagi i to on złapie mnie za ramię, a następnie prowadzi prosto do mojej sypialni. Mam nadzieję, że przypadkowo wybrał ten pokój i nie ma pojęcia jaki jest rozkład mojego domu.

- Mam już dość tych twoich wyskoków nic cię nie obchodzi to co do ciebie mówię - wypowiada te słowa bardzo zdenerwowany. - I to jest ostatni raz, w którym mi się sprzeciwiłaś. Skoro nie można z tobą po dobroci to trzeba zastosować inną metodę.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top