1
Pov Ivy
Szykuje się na randkę z Ethan'em. Nie umiem opisać mojego szczęścia gdy on do mnie podszedł i poprosił mnie bym poszła z nim do kina. Ethan to przystojny chłopak, bardzo popularny w mojej szkole w odróżnieniu ode mnie. Ja mieszkam tu od września. Wcześniej mieszkałam w małym miasteczku i moim rodzice zdecydowali, że lepiej będzie jak przeniosę się do Manchesteru. Oni zostali w swoim dawnym miejscu zamieszkania, bo nie chcieli zmieniać swojej dobrze płatnej pracy.
Pomimo tego, że co tydzień na moje konto wpływa spora suma pieniędzy to szczerze wolałabym być z rodzicami, ale oni stwierdzili, że skoro mam już osiemnaście lat to mogę mieszkać sama.
Słyszę dzwonek do drzwi, jestem mocno zaskoczona tym, bo Ethan ma dopiero za godzinę. Podchodzę do drzwi i otwieram je.
Po drugiej stronie widzę kogoś kogo naprawdę nie chcę oglądać.
- Hej Ivy - mówi do mnie Harry, a następnie bez pytania wchodzi do środka. Mam go już serdecznie dość, ciągle mnie nachodzi i wmówił sobie, że w jakiś sposób go interesuje. A prawda jest zupełnie inna, on mi się w ogóle nie podoba. Owszem jest bardzo przystojny, ale jego charakter pozostawia wiele do życzenia. Nie znoszę ludzi, którzy uważają się za nie wiadomo kogo. - Zdecydowałem, że dziś jest dobry dzień na spotkanie z tobą. Mam nadzieję, że ci to odpowiada - nie daje mi szansy na odpowiedź tylko idzie do mojego salonu.
Dobrze zna rozkład domu, bo to nie pierwszy raz po nim krąży.
- Akurat wybrałeś zły dzień, niedługo muszę gdzieś wyjść - wiem, że powinnam wprost go poinformować, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia, ale to by nic nie poskutkowało. Do niego nie dociera słow "nie".
- To może pójdę z tobą - proponuje. Jak zwykle łatwo się nie poddając.
- Nie da rady. Będę się uczuć z koleżanką do ważnego sprawdzaniu, a ty byś mi tylko przeszkadzał. Nie zamierzam dostać przez ciebie złej oceny - nie staram się być dla niego miła, a wręcz przeciwnie, zmuszam się by być dla niego bardzo wredną.
- Dobrze - podnosi się i do mnie przybliża. Widzę, że chcę mnie pocałować, więc odsuwam się. Nie chcę mieć z nim żadnego kontaktu fizycznego. - Kiedy mam cię odwiedzić żeby ci to pasowało? - pyta mnie, a ja aż się powstrzymuje by nie przewrócić oczami na jego słowa.
Albo on jest ślepy i głupi lub tak bardzo lubi dręczyć innych ludzi.
Tylko czemu padło na mnie?
- W najbliższym czasie mam bardzo dużo zajęć, więc lepiej byś mnie nie odwiedzał - kłamie, bo najbliższe dwa tygodnie mam dość luźne. On jednak nie musi tego wiedzieć.
Uśmiecha się jedynie i wychodzi. Liczę na to, że już nigdy nie wróci.
Liczę na waszą opinię. Jak będą konkretne komentarze to może dodam dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top