#7
Na statku, jako transformers jestem już drugi miesiąc. Mam to, o czym marzyłam. Rodzinę. Mimo to tęsknię za Autobotami, ale oni nawet mnie nie szukają. KnockOut, jako mój opiekun i strażnik, cały czas mnie pociesza i pilnuję. Przez ten czas zbliżyliśmy się do siebie z przyjaciel-przyjaciółka na bliski przyjaciel-bliska przyjaciółka. Jego kumpel BreakDown jest super kompanem do rozmów. Na początku wziął mnie za Autobota na statku i mnie prawie zabił.
* Wspomnienie *
Chodzę korytarzami Nemezis i staram się wszystko zapamiętać. KnockOut ma pacjentów, więc sama muszę chodzić. Idąc korytarzem, widzę masywnego mecha o niebieskim lakierze i żółtych optykach.
- Ej ty Autobocie, co ty tu robisz ?!- krzyknął w moją stronę.
- J- ja ni-nie je-jestem Autobo-Autobotem.
-powiedziałam.
- Kłamiesz Autobockie ścierwo !-zmienił rękę w ogromny młot, przeraziłam się.
Zaczęłam biec, co było dla mnie wyzwaniem. Nie dość, że nadal chodzę na nogach, jak z waty to muszę biec. Był dość daleko za mną. Wbiegłam na mostek. Nikogo na nim nie było, więc szybko schowałam się za tronem taty. Usłyszałam jak, ktoś wchodzi do pomieszczenia.
-Lordzie na statku jest Autobot.- to ten mech z korytarza.
- Co dalej ?- głos mojego taty.
- Wbiegł tu panie.- trzęsę się.
- To go znajdź !- ryknął ojciec.
Zamknęłam optyki i powstrzymałam się id szlochania. Nagle poczułam jak, ktoś łapie mnie za szyję i wywlókł z miejsca ukrycia.
- Jest i Autobot panie.- nie mogę oddychać, tata się odwraca i jego wzrok posyła temu mechowi pioruny.
- BreakDown puść ją w tej chwili !- wściekł się.
- Tato !- przytuliłam się do srebrnego mecha, gdy tylko ten niebieski mnie puścił.
- Wybacz panie, nie wiedziałem, że to księżniczka.- uklęknął przed nami.
- Nic się nie stało, BreakDown.- powiedziałam do niego.
- Ale księżniczko, ja cię prawie zabiłem.- powiedział ze skruchą.
-Tak jak trzy razy Starscream i raz KnockOut, bo go przestraszyłam.- zaśmiałam się cicho.- I proszę mów mi Blue.
-Dobrzę, Blue.- podniósł się z ziemi.
Tata tylko przewrócił oczami i kazał mnie zaprowadzić do KO. Jak szliśmy do zatoczki medycznej, Break opowiadał jak poznał czerwonego. Humorystyczny z niego mech. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, odrazu medyk przytulił mnie do siebie i nie chciał puścić. Break przyznał się mu, że prawie mnie udusił i dostał ochrzan od Knock'ego.
KO wypolerował mi całe plecy bo były na nich ślady po szponach komandora. Chętnie bym powyrywała temu trzepniętemu ptaszkowi skrzydła.
* Koniec waspomnienia *
Idę właśnie na lądowisko. Tata będzie uczył mnie transformować się w powietrzu. Z badań KO wychodzi na to, że jestem predacon'em i mogę transformować się w pojazd ziemny. Ja mam niebieskie Lamborghini.
Mam straszne problemy z transformowaniem się w auto, bo predacona mam obcykanego. Predaking mnie uczył transformacji, ale na ziemi. Stanęłam przy krawędzi i przechyliłam się do przodu, spadając. Transformowałam się w chwili kiedy miałam uderzyć o taflę wody. Obok mnie leciał tata, jako Cybertronian Jet. Zaryczałam głośno ze szczęścia i zionęłam błękitnym ogniem do góry. Za klifie nie daleko mojej i taty położenia stały dwa autoboty. Sunstreaker i Sideswsipe. Ominęłam ich i wróciłam na statek. Widziałam w ich oczach smutek. I to, że myśli Sunstreaker'a błądzą wokół mnie.
Wyładowałam na lądowisku i od razu się transformowałam. KO podszedł do mnie i objął ręką w tali. Byłam zmęczona. Doszliśmy do mojej kwatery, wzięłam prysznic w mojej łaźni, a KnockOut czekał na mnie. Położyłam się na koi i przykryłam kocem, a medyk obok mnie i przytulił moje plecy. Zasnęłam szybko tak jak on.
~ShadowWolfLuna
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top