#6 cz. 2
* 2 miesiące później *
Gwałtowne wzięcie powietrza. Pierwszy oddech od dłuższego czasu. Zaczęłam wypluwać gęstą substancję uzbieraną w buzi. Dusiłam się, bo miałam tej mazi sporo w drogach oddechowych. Nie mogłam otworzyć oczu. Poczułam jak, ktoś mnie przytula do siebie delikatnie. Otworzyłam powoli oczy i wszystko w koło było lekko zamazane. Ktoś wytarł, tę maź co wyplułam.
- Witaj, córeczko...- usłyszałam głos mojego taty i czułam, jak delikatnie kładzie moją dłoń na swoją, a ja złapałam go za szpon.
- Tatusiu.....- wydukałam ze łzami w optykach, a on mnie przytulił lekko do siebie.- Gdzie mama ?
- Była zmęczona i poszła spać.- pogłaskał mnie po głowie. - KnockOut pozwolił mi cię zabrać do twojego pokoju.
- Tatusiu ?- zapytałam lekko nieśmiało.
- Słucham maluszku.- uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Mogę spać z tobą i mamą ?- zrobiłam nieśmiałą minę.
- Tak, iskiereczko moja.- wziął mnie na ręce i wyszliśmy z pomieszczenia, zaczęliśmy iść jednym z korytarzy.
Optyki same mi się kleiły, zamknęłam je i zasnęłam na rękach taty.
// Megatron //
Moja iskierka zasnęła mi na rękach tak jak 17 lat temu. Gdy była malutka. Szkoda, że musiałem się ukrywać. Chciałem, widzieć jak robi pierwsze kroki, uczy się mówić, bawić się z nią.
* Wspomnienie *
Megatron śpi w swojej holoformie wraz z Mią. Był środek nocy, dom kobiety był pogrążony w ciszy, ale nagle ciszę przerwał płacz dziecka. Megatron zbudzony ze snu, wstał z łóżka i podszedł do łóżeczka swojej córeczki. Delikatnie wziął ją na ręce.
- No co maluszku ?- usiadł na fotelu obok kołyski i zaczął delikatnie ją kołysać.- Szz... Cichutko maleńka szz.... tatuś tu jest.
Maleńka dziewczynka powoli przestawała płakać. Po chwili spojrzała na swojego tatę i rączką złapała go za palec. Lord zaśmiał się cicho, gdy maleńka włożyła sobie do buzi jego palec. Poszukał smoczka malutkiej Ash i włożył jej do buzi, a ta od razu zaczęła go ciućkać. Dziewczynka nie chciała go puścić, więc musiał położyć się z córeczką obok żony. Mała od razu zasnęła na jego brzuchu, wtulona w tatusia. Przykrył siebie i maleńką kołdrą. Po krótkim czasie sam zasnął.
* Koniec wspomnienia *
Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Wszedłem po cichu do kwatery i położyłem Ash na środku wielkiej koi obok śpiącej po lewej stronie Flesh. Sam położyłem się obok córeczki. Przykryłem ją kocem. Sam przykryłem się innym. Ashley wtuliła się we mnie, obiłąem ją ramieniem, przytulając ją do siebie. Wyglądała pięknie. Biaława twarz, lekko różowe usteczka, ma niebieskie z czerwoną obwódką optykami, jest szczupła, widać, że wrodziła się w Flesh. Lekko szponiaste palce, odstające elementy po bokach głowy, a na czubku głowy mały róg i pół księżyc, który leży końcami do góry. Na plecach ma złożone skrzydła. Lakier był koloru jasnego granatowego, szarego i srebrnego. Nie chcę stracić, znów mojej rodziny. Zapadłem w stan hibernacji.
Obudziłem się o 8.00, a wraz ze mną Flash.
Spojrzała to na mnie, a to na Ash. Posłała mi uśmiech pełen miłości do mnie i naszej córeczki. Delikatnie zdjąłem z siebie ręce Ashley i poprawiłem ją na koi oraz otuliłem kocem. Mruknęła cichutko i wtuliła się w koce. Wstałem i na dzień dobry pocałowałem namiętnie swoją żonę, na co ona odwzajemniła z uśmiechem. Objąłem ją w tali i po cicho wyszliśmy z kwatery. Udaliśmy się na mostek. Usiadłem na tronie, a Flash na moich kolanach.
Poprosiłem KnockOut'a, by około godziny 12 po południu, poszedł do mojej kwatery i obudził moją iskiereczkę.
* Następny dzień, 11.30 rano *
// Ashley / BlueStar //
Obudziłam się otulona ciepłym kocykiem.
Spojrzałam na zegarek i była 11.30 rano. Ani mamy, ani taty nie było w kwaterze. Musieli wcześniej wstać. Kiedy na zegarku wybiła 11.45, do pokoju ktoś zapukał i ja odpowiedziałam, proszę. Do pomieszczenia wszedł jak zawsze w wypolerowanym lakierze KnockOut. Niósł tacę, a na niej niebieskie sześcienne kostki.
-Jak się czujesz ? Nic nie boli ?- zaczął wypytywać się z troską.
- Tylko lekko bolą mnie nogi i szumi mi w głowie.- powiedziałam prawdę.
- No dobrze, a teraz zjedz swoją porcję energonu.-powiedział, uśmiechając się do mnie.- Masz strasznie matowy lakier.
- Mi się podoba.- powiedziałam, jedząc niebieską kostkę.
- Księżniczka musi błyszczeć, wypoleruję cię i będziesz wyglądała bosko.- posłał mi flirciarski uśmiech, na co ja zrobiłam się niebieska.- I pięknie się niebieści.
-KnockOut !- zachichotałam (Co się ze mną dzieje !).
* Tydzień później *
Codziennie mam lekcje cybertrońskiego, kodowania i odkodowywania z Soundwave'em. Jest miły i nie tak jak inni sądzą, że milczy, bo nie ma twarzy. Ma twarz i jak mamy lekcje, to ściąga dla mnie maskę. Do KO czuję coś więcej niż przyjaźń, a on do mnie chyba też. Sypie mi komplementami praktycznie cały czas, a ja jestem zawsze cała niebieska. KO stał się moim tak jakby strażnikiem lub opiekunem, bo nadal nie umiem zbytnio chodzić jako Transformer.
~ShadowWolfLuna
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top