#15
Maraton 1/3
// Sunstreaker //
Codziennie od tygodnia przeżywam koszmar. Ból iskry jest niemiłosierny.
Po jakimś czasie ból ustał, ale tylko na chwilkę. Ból był ostry. W iskrze poczułem ból i po chwili cisza. Ani jednego bólu itp. To oznacza jedno. Straciłem połączenie z Ashley. Zawyłem zrozpaczony, aż Sides z Optimusem przybiegł i Ratchet'em. Łzy spływały, niczym wodospad. Dławiłem się nimi. Sides starał się mnie uspokoić, ale to nic nie dawało. Ratchet mi podał nawet lek uspokajający który nie zadziałał. Po kilkunastu godzinach zasnąłem zmęczony płaczem, tak jak mój bliźniak tylko ten od uspokajania mnie.
* Następnego dnia *
Obudziłem się z cholernym bólem głowy. Obok na krzesełku spał Sides, miał opartą głowę na pościeli łóżka na którym spałem.
Bez szelestnie wstałem z łóżka, od razu wymkłem się z oddziału medycznego do miejsca pobytu Gallowey'a. Poczekałem, aż Lennox wyjdzie stamtąd. Wszedłem do środka, z chęcią mordu w oczach.
- Kanarek przyszedł.- podszedł do krat.
- Masz w tej chwili powiedzieć, gdzie jest Ashley.- zawarczałem.
- W dobrych rękach, wśród swoich przyjaciół i rodziny.- kpiacy uśmiech.
- My jesteśmy jej przyjaciółmi i rodziną, tu jest jej mama i tata oraz jeszcze nie narodzona siostrzyczka.- złapałem go za kołnierz i pociągłem na kraty do siebie, uderzył w nie.
- Tylko nie nos.- mruknął.
- Za chwilę ci nie będzie potrzebny.- zacząłem go podnosząc.- Gadaj skurwielu jebany.
- Nic... nie... powiem...- wychrypił.
- Gadaj zasrańcu, bo tak ci zajebie, że następny Gallowey będzie srał w gacie jak tylko na nas spojrzy.- warczę nadal go podduszając.
- Nie... powiem...- sapnął.
- Gadaj kurwa do cholery !- rykłem aż się skulił.
- Nowy.... York... wieżowiec... B & D White Mutants... Hunter..., ale... trzymają... ją... gdzieś indziej...- wychrypiał, a ja go puściłam.
Wyszedłem z stamtąd szybkim krokiem i pokierowałem się do Optimus. Musimy ją odbić, przyzekłem że jej nie zostawię.
//Ashley //
Gdzie ja jestem ? Kim ja jestem ? Mam pustkę w głowie i strasznie mi szumi. Jestem w ładnym szaro- bordowym pokoju.
Po mojej lewej są drzwi i biurko oraz regał z książkami. Po prawej natomiast ogromne okno na plaże i ocean. Naprzeciwko łóżka był telewizor plazmowy. Ktoś wszedł do pokoju. Usiadłam i zobaczyłam chłopaka na oko 20 lat, miał brązowe włosy i niebieskie pasemko pośrodku.
- Już się obudziłaś kochanie ?- usłyszałam, ale dlaczego nazwał mnie „kochanie".
- Przepraszam, ale dlaczego mnie tak nazwałeś ?- zapytałam.
- Lekarze mieli rację, straciłaś pamięć przez wypadek.- powiedział smutno.
- Jaki wypadek ?- dopytuje.
- Wpadłaś pod koła rozpędzonego tira, uderzył w ciebie, złamałaś nogę i teraz straciłaś pamięć, Shadow.- uśmiecha się.
- Shadow ?- jestem zdziwiona.
- Tak Shadow, nikt nie zna twojego imienia i ty zawsze się tak przedstawiasz.- odpowiedział.
- No dobrze, ale skoro wpadłam pod koła to dlaczego nie mam nogi w gipsie ?- pytam podejrzliwie.
- Jak by tu ci powiedzieć....- podrapał się po karku.
- Tak ?- mam podejrzliwy wzrok.
- Jesteś mutantem od dziecka i dlatego nie masz nogi w gipsie, twoja moc to leczenie siebie i innych, kiedy chcesz.- uśmiecha się lekko.
-A ty jak masz na imię ?- pytam.
- Max Carter.- wyszczerzył się.
-Ładne imię kochanie.- posyłam mu lekki uśmiech.
Pocałował mnie delikatnie, jakbym była z porcelany. Całował delikatnie, ale i jednocześnie z pożądaniem oraz miłością. Pogłębiałam pocałunek z każdą możliwą chwilą. Nie powiem całuje bosko i jest nieziemsko przystojny. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza.
- Od jutra kochanie idziesz do pracy.- powiedział do mnie.
- Jakiej pracy, Max ?- pytam.
- Jeszcze przed wypadkiem, zasilałaś swoja mocą specjalne maszyny, które zamieniały twoją moc w energię do zasilania elektrowni.- odpowiada dumnie.
- Czy to boli ?- zapytałam.
- Nie kochanie, to nic nie boli.- uśmiecha się do mnie promiennie.- A teraz wstawaj bo śniadanie ci wystygnie.
Wstałam, lekko się zachwiałam ale doszłam do biurka, usiadłam przy nim i zaczęłam jeść gofry, Były przepyszne. Szybko je zjadłam. Max powiedział mi smacznego i wyszedł z pokoju. Gdy skończyłam, wstałam z krzesełka, wzięłam książkę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam czytać.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
~ShafowWolfLuna
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top