Rozdział 9

Otwieram zaspane oczy, gdyż coś skutecznie utrudnia mi spanie. Jestem zdenerwowana, nienawidzę przeciwwskazań, a już szczególnie, kiedy jestem zmęczona. Rozglądam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu odpowiedzialnego za mój brak snu. Mój wzrok pada na uchylone okno, przez którego wchodzą promienie słoneczne, padając wprost na moją twarz. Jęczę w niezadowoleniu i przykrywam szczelniej kołdrą, natomiast poduszka ląduje na mojej twarzy. Oh, dlaczego akurat teraz musisz tak świecić?! Moja głowa pęka od bólu, jaki rozsadza ją od środka. Nie wytrzymuję tego potwornego uczucia, dlatego postanawiam zwlec się z łóżka i udać na poszukiwanie jakichkolwiek tabletek. A mogłam tyle nie pić... Drzwi od pokoju są otwarte, ciekawe co to za wyjątkowa sytuacja. Zazwyczaj je zamykają, w obawie o moją ucieczkę.

Wychodzę na korytarz, gdzie panuje ogromna cisza. Gdzie są wszyscy? Schodzę schodami w dół i kieruję się do kuchni. Oby Lucas posiadał proszki, oczywiście na ból głowy, bo w inne to wcale nie wątpię. Na pewno chowa wiele białego „puchu". Kiedy jestem już w kuchni przepatruję wszystkie szafki w poszukiwaniu lekarstw. Moja głowa daje o sobie znać w bardzo nieprzyjemny sposób. Chwytam się za nią, a w myślach przeklinam tego, który wymyślił wstrętnego kaca.

Kiedy ból nieco przechodzi ponownie wystawiam dłonie ku półce.

— Jest — mówię uradowana swoim odkryciem. Wyjmuję małe pudełeczko i czytam napis. Na szczęście są to tabletki przeciwbólowe. Odkładam je na stół, po czym znów przegrzebuję meble, lecz tym razem w poszukiwaniu szklanki. Znajduję potrzebny przedmiot, ale jest bardzo głęboko, dlatego stoję na placach. W momencie, kiedy udaje mi się dosięgnąć naczynie dociera do mnie głos Lucasa, którego najmniej się tu spodziewałam. W strachu upuszczam trzymany przedmiot co w rezultacie kończy się rozpryśnięciem szkła pod moimi stopami. Patrzę zaskoczona na reakcję powodu sytuacji, ale wydaje się niewzruszony. Zakłopotana kucam nad świecącymi kawałkami, po czym zbieram te największe.

— Zostaw. — Dociera do mnie głos Lucasa, ale nie zamierzam przestać. W końcu to moja wina. — Jeszcze się skaleczysz — mówi obojętnie, lecz ja wciąż sprzątam odłamki z podłogi. Mężczyzna, gdy widzi mój opór co do jego poleceń, sam przyłącza się do pomocy. Oczywiście, nie obyło się bez teatralnego westchnięcia.

— Przepraszam — wyznaję szczerze ze skruchą w głosie, ale Lucas jedynie macha dłonią w geście zlekceważenia tematu. Przez chwilę wpatruję się w jego płynne ruchy. Ciekawe dlaczego mi pomaga. W końcu tak bardzo mnie nienawidzi. Nagle niekontrolowane syknięcie wydobywa się z moich rozchylonych ust. Zerkam w miejsce bólu i orientuję się, że mam wbite szkło. Oh, to wszystko przez te niepotrzebne rozmyślania; moją nieobecność.

— A mówiłem — wzdycha poirytowany, a w jego głosie słychać gniew. Cholera...

Z początku nie zwracam na to uwagi i dalej zbieram odłamki, ale Lucas skutecznie temu zapobiega. Jego duże dłonie lądują na moich ramionach, po czym unoszą mnie ku górze. Zdezorientowana przyglądam się ruchom mężczyzny. Oboje trwamy w ciszy, która zaczyna być dość krępująca. Nagle czuję, jak popycha mnie w stronę zlewu i chwyta moją dłonią, w której znajduje się ciało obce. Lucas chwilę się jej przypatruje, a kiedy odnajduje przyczynę krwawienia, sięga do szuflady obok mnie, z której wyjmuje pęsetę. Moje serce drastycznie przyspiesza, choć staram się temu zapobiec.

— Trzymaj sztywno — poucza mnie, wskazując na dłoń. Przełykam ślinę i zaciskam mocno zęby, aby nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku, kiedy mężczyzna wyjmuje mi szkło ze skóry. Może i przeżywałam o wiele gorsze rzeczy, lecz zawsze były one niespodziewane, znienacka. Najgorzej jest kiedy wiesz, że zaraz odczujesz ból. Na szczęście Lucas robi to szybko, ale delikatnie. Zaskakuje mnie swoją zręcznością oraz dokładnością. Kiedy moja dłoń jest już wolna od niecodziennych gości, mężczyzna ciągnie ją pod zimną wodę, aby obmyć ranę i pozbyć się krwi, która zanieczyszcza moją skórę.

— Zostaw to już — mówi gniewnie, a między czasie podaje mi nową szklankę i napełnia ją wodą. Pewnie zauważył tabletki, które wcześniej wyjęłam. Cicho mu podziękowałam i zażyłam lekarstwo. Oby pomogło. Dostrzegam, jak Lucas sam kończy sprzątanie. Wycieram mokre dłonie, po czym opuszczam kuchnie.

Nie wiem co mam ze sobą zrobić, dlatego włóczę się po domu bez jakiegokolwiek celu. Mój wzrok trafia na wolną kanapę w salonie, a chwilę później sadzam na niej swoje „cztery litery". Rozglądam się uważnie po pomieszczeniu, lecz nic ciekawego nie dostrzegam. Niekontrolowane ziewnięcie wylatuje z moich rozchylonych ust. Kładę dłonie na swojej jamie ustnej, aby zamaskować wyziew. Kątem oka zauważam, jak Lucas wchodzi do salonu. Kanapa obok mnie ugina się pod jego ciężarem, a ja ukradkiem zerkam na w jego stronę. Mężczyzna sięga po pilota i włącza duży telewizor, po czym „skacze" po kanałach. W końcu decyduje się na mecz, typowy facet. Wzdycham teatralnie, lecz nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi. Oh, tak bardzo jestem znudzona! Kompletnie nie mam co robić! Nie mam dla siebie żadnego zajęcia w tym domu! Postanawiam jeszcze raz ponowić próbę i znów wykonuję czynność, ukradkiem zerkając na Lucasa. Czy on w ogóle mnie słyszy? Czy on wie o mojej obecności? Mam tego dość. Wzdycham jeszcze kilka razy aż w końcu doczekuję się jego reakcji.

— Co ci się dzieje? — pyta lekko poirytowany moim zachowaniem. Kiedy nie odpowiadam, a jedynie milczę, udając urażoną, mężczyzna odwraca się do mnie twarzą i przygląda się mi uważnie.

— Po prostu mi się nudzi — wyznaję oburzona. Nie moja wina, że u niego w domu nie ma nic ciekawego do roboty! Lucas niemalże śmieje się na moje słowa, ale skutecznie się powstrzymuje. Ma szczęście.

— U mnie w pokoju jest biblioteczka — zaczyna, a ja przyglądam się mu z zaciekawianiem. Czy on właśnie pozwala mi wejść do swojego pokoju? — Idź i sobie coś znajdź.

— Super — wyznaję entuzjastycznie i podnoszę się z salonowej kanapy. Udaję się na wyższe piętro i kieruję się do pokoju właściciela. Jego dom jest sporych rozmiarów, ale akurat to pomieszczenie wiem gdzie się znajduje. Nie raz widziałam, jak Lucas z niego wychodził. Zresztą jest całkiem niedaleko „mojej" sypialni.

Kiedy jestem już w środku rozglądam się po pokoju. Jest bardzo ładnie umeblowany. Mój wzrok pada na małą biblioteczkę, dlatego podchodzę do niej i czytam napisy na książkach. No, nie powiem. Posiada wiele ciekawych utworów, aż ciężko jest się zdecydować. Na pewno niebawem tu wrócę. Wśród tylu ksiąg wybieram dwie, gdyż nie mogę się zdecydować na jedną. Przed wyjściem z jego sypialni nawiedza mnie spontaniczna myśl. Zastanawiam się chwilę nad nią, lecz poddaję się swoim instynktom i rozsuwam jedną z szuflad, tą obok jego łóżka. Nie wiem co właściwie mnie podkusiło, ale jest to bardzo silne. Ciekawość aż mnie zżera od środka. Zerkam na zawartość mebla i zamieram. W szufladzie znajduje się broń i to nie byle jaka. Ten pistolet to niezłe cacko. Mogłam się tego spodziewać, ale jednak dreszcz strachu i tak przechodzi po moich zimnych plecach. A co jeśli on planuje mnie zabić? W końcu po co mam być mu potrzebna? Jestem co najwyżej zemstą za grzechy brata. Pospiesznie odganiam od siebie przykre i wstrząsające myśli i zasuwam szufladę. Zerkam na przedmioty, jakie trzymam w ręce, mam już ochotę je przeczytać. Zadowolona udaję się do swojego pokoju i kładę na wygodnym łóżku. Usadawiam się w idealnej pozycji i otwieram pierwszą lekturę, po czym zatracam się w świat fikcji, zupełnie zapominając o otaczającej mnie rzeczywistości.

~*~

Po kilku godzinach spędzonych nad jedną książką, wreszcie docieram do jej zakończenia. Akurat w tym momencie potworny ból zaczyna rozsadzać moje biedne podbrzusze. Odkładam lekturę na szafkę nocną i zwijam się w kłębek. Cholera, ja znam to uczucie! Przeklinam się w myślach, że nie pomyślałam o tym wcześniej, tylko jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę. Czując obawę, pospiesznie wstaję z łóżka i udaję się do łazienki. Sprawdzam swoje podejrzenia, które okazują się trafne. Właśnie dostałam okres. Zajebiście. Zdenerwowana przegrzebuję szafki łazienkowe w poszukiwaniu potrzebnego przedmiotu do zatamowania mojego krwotoku, ale niestety nic nie znajduję. A czego się spodziewałaś? Przecież to facet... raczej nie miewa okresu, jak ty. Odzywa się moja wredna podświadomość. No, cóż. Pozostaje mi jedno wyjście – muszę powiedzieć Lucasowi. Wzdycham zawiedziona. Co, jak co, ale taka sytuacja jest dosyć krępująca dla mnie. Brzuch boli mnie coraz bardziej, dlaczego akurat teraz?! Mogłabym być tutaj choć Hayley, przynajmniej to dziewczyna.

Opuszczam łazienkę i kieruję się na schody. Niestety, ale znów chwyta mnie silniejszy ból, przez co nie jestem w stanie zejść na dół.

— Lucas? — nawołuje mężczyznę. Mam nadzieję, że mnie usłyszy, bo nie mam siły, aby zejść do niego. — Lucas! — ponawiam próbę i teraz docierają do mnie odgłosy chodu.

— Co jest? — Mężczyzna staje przede mną zdezorientowany. Raczej niecodziennie go wołam, w ogóle rzadko kiedy cokolwiek chcę od niego. — Coś się stało? — pyta mnie, gdy widzi moją postawę. Moje ciało ugięte jest, gdyż nie wytrzymuję z narastającego bólu. Odkąd byłam małą dziewczynką i dostałam okres, co kilka miesięcy przeżywam ból o wiele silniejszy od standardowego. Kiedy jeszcze byłam dzieckiem nieraz zawożono mnie na szpital, gdyż nikt nie wiedział co się ze mną dzieje. W końcu ból miesiączkowy nie jest aż tak silny. Dopiero po czasie, kiedy lekarz wyjaśnił, że to normalne i niektóre dziewczyny, kobiety, tak miewają, to przestali aż tak się tym przejmować. I właśnie w tej chwili znów powraca ten okropny ból, który jest wręcz nie do zniesienia.

— Wszystko dobrze? — Lucas podchodzi do mnie, a jego wzrok ląduje na moim brzuchu, gdyż kurczowo się za niego trzymam.

— Dostałam... — zaczynam, lecz słowo te nie chce przejść mi przez gardło. Oh, to takie krępujące!

— Co dostałaś? — dopytuje mężczyzna widocznie zaniepokojony. Biorę się w garść, przecież muszę mu to powiedzieć. Inaczej mi nie pomoże.

— Okres — mówię to tak cicho i niewyraźnie, że martwię się, iż mógł tego nie usłyszeć.

Mężczyzna prowadzi mnie do mojego pokoju, po czym pomaga położyć się na łóżku.

— Czego potrzebujesz? — Po jego głosie mogę wyczuć, jak bardzo jest skrępowany tym pytaniem. Wcale się mu nie dziwię! Ta sytuacja dla nas obojga jest niewygodna.

— Tampony — szepczę w jego stronę, a on wyciąga swój telefon. No, jasne, przecież nie pojechałby po to sam. Faceci... — I nospe — dodaję, gdyż przypominam sobie o niezbędnym dla mnie leku.

— W porządku. Zaraz będzie Hayley. — Mężczyzna patrzy na mnie, a w jego spojrzeniu zauważam cień troski. Oj, chyba to przez ten ból. Zaczynam już mieć omamy.

~*~

Faktycznie dziewczyna dociera bardzo szybko, lecz ku mojemu zdziwieniu, nie wchodzi nawet do środka. Jedynie przekazuje Lucasowi zrobione zakupy i znika w swoim kierunku. Pewnie ma własne sprawy do zrobienia. Mężczyzna przynosi mi rzeczy, po czym udaję się do łazienki, w celu umycia się. Czuję się bardzo brudna i zapewne tak jest. Prysznic trwa bardzo szybko, następnie wycieram swoje mokre ciało mięciutkim ręcznikiem. Właśnie w tej chwili orientuję się, że nie mam co na siebie założyć. Przecież moje poprzednie ubranie jest brudne od krwi. Owijam się ponownie ręcznikiem i wychlam zza drzwi.

— Lucas? — nawołuję mężczyznę, mając nadzieję, że przyjdzie do mnie. Tak też się dzieje. Musiał być bardzo blisko, skoro niemalże od razu znajduje się przy mnie. W tym momencie staję nieco skrępowana, a moje policzka nabierają czerwieni. — Em, mógłbyś mi dać jakieś czyste ubranie? — pytam, obserwując reakcję Lucasa.

— Jasne — odpiera i znika za ścianami budynku. Chwilę później przychodzi ze stertą czystych ubrań, tak jak go prosiłam.

— Dziękuję — mówię wdzięcznie i znikam za drewnianą powłoką, zamykając je na klucz. Pospiesznie zakładam na siebie strój oraz oczywiście tampon i opuszczam łazienkę. Nadal męczy mnie ból, lecz po wzięciu dwóch tabletek nieco przechodzi. Prysznic też wiele pomaga.

— Davina! Chodź do salonu! — Słyszę nawoływania Lucasa, dlatego udaję się w wyznaczone miejsce. Zauważam mężczyznę, siedzącego na kanapie i zajadającego popcorn. Nie rozumiem po co mnie tu wołał. — Chcesz obejrzeć jakiś film?

— No, nie wiem — odpieram zamyślona. — Wiesz, że boli mnie brzuch — dodaję, wskazując na bolesne miejsce.

— Wiem, ale to pozwoli ci zapomnieć o bólu. — Lucas uśmiecha się do mnie promiennie, aż żal byłoby odmówić. Wzdycham przeciągle i zajmuję miejsce obok niego. Oglądamy film, który mężczyzna wcześniej wybrał. Nie powiem, bo zaciekawił mnie. W skupieniu wpatrujemy się w ciągle zmieniający się ekran. W pewnym momencie robię się bardzo senna, a na potwierdzenie, ziewnięcie wylatuje z moich ust. Nie wiem, która jest godzina, ale jestem zmęczona. Być może to sprawka bólu, który wycierpiałam, bardzo mnie osłabił. Niekontrolowanie opieram głowę o ramię Lucasa, a moje powieki same się zamykają. Są tak ciężkie, nie jestem w stanie ich utrzymać otwartych. I choć film jest naprawdę ciekawy, to ja najzwyczajniej w świecie odchodzę w krainę Morfeusza, oddając się mu całkowicie. 

__________________________

Słów: 2069

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top