8.
Po lekcjach wybiegłam ze szkoły jak na skrzydłach. Przeszłam przez bramę i ją zobaczyłam; wysoką, szczupłą dziewczynę ubraną w dość skąpą bluzkę i spodenki. We włosach spiętych w wysoką kitkę miała mnóstwo spinek. Zanim jeszcze mnie zobaczyła rzuciłam jej się na szyję.
- Laeti!- krzyknęłam. Poczułam jak dziewczyna podskakuje jak oparzona. Szybko chowa do torebki telefon i odwzajemnia uścisk.
- Laura! Tak tęskniłam..
- Och, ja też!- zapewniłam ją.
- Pf, nie ma lepszego miejsca na obściskiwanie się niż szkoła?- usłyszałam znajomy głos. Wysunęłam się z objęć Laeti i obróciłam się do osoby mówiącej.
- Kastiel!- zaplotłam ręce na piersi marszcząc brwi.- A ty nie masz nic lepszego do roboty niż śledzenie mnie?
Teraz to on wykrzywił się w grymasie irytacji. Odszedł, mamrocząc coś pod nosem.
- Co za kretyn..- mruknęłam.
- On jest z tobą w szkole?- spytała Laeti, która przyglądała się całemu zdarzeniu ze zdziwieniem.
- Taak, to był..- zaczęłam, ale Laeti nie dała mi skończyć.
- Ale przystojniak!- jej twarz momentalnie się rozjaśniła.- Musisz KONIECZNIE mnie z nim zapoznać!
- Ee.. no, dobrze.. może innym razem- powiedziałam trochę rozbawiona i zmieszana.- Choć nie jestem pewna, czy chcesz go poznać.
- Oczywiście, że chcę! A jeśli macie takich przystojniaków w szkole, to musisz mi ją pokazać! Najlepiej wraz z uczniami, chcę ich poznać!
- Nie ekstytuj się tak!- szturchnęłam ją lekko w ramię.- Lekcje się już skończyły, może innym razem..
- Dobra, dobra, to co robimy?- spytała mnie.
- Hm.. możemy pójść do galerii.- zaproponowałam.
- Tak! Byłaś w niej już?
- Nie, jeszcze nie.. Mieszkam tu od kilku dni!
- A no tak!- złapała się za głowę. - Matki, dziewczyno! Ile cię tu rzeczy omija!
Wywróciłam oczami i pojechałyśmy do galerii.
- Hm.. najpierw chodźmy do tego sklepu z biżuterią i dodatkami!- krzyknęła Laeti i pociągnęła mnie za ramię.
- No.. dobrze.- mruknęłam, choć wiedziałam, że w tej kwestii nie mam nic do powiedzenia.
Weszłyśmy do tego sklepu i podeszłyśmy do półek z naszyjnikami. Moim skromnym zdaniem były okropne, takie w stylu starych babuszek, które utknęły modowo jakieś 50 lat temu.
- Hm.. Chyba nie znajdę tu niczego dla siebie!- Odetchnęłam z ulgą. Najwyraźniej Laeti myśli podobnie.
- Taak.. to nie w moim typie- potwierdziłam jej i poszłyśmy na dział z szalikami, apaszkami, i tym podobnymi. Wzięłam do rąk jeden szal i sprawdziłam jak w nim wyglądam.
- Ale ci ślicznie!- roześmiała się dziewczyna.
- Tak sądzisz?- spytałam, przeglądając się w lustrze.
- Tak. Do twarzy ci w tym.
Przeliczyłam szybko pieniądze. Jeśi go kupię wystarczy mi jeszcze na bilet autobusowy. Ale wtedy nie będę mogła kupić wymarzonych butów, na które zbieram już prawie pół roku.
- Nie, nie wezmę go. Nie mam tyle kasy- powiedziałam.
- W takim razie chodźmy. Nic mi się tu zbyt nie podoba.
W następnej kolejności poszłyśmy do zwykłego sklepu z ubraniami.
- Spójrz na tą bluzkę!- wykrzyknęła Laeti. - Pójdę ją przymierzyć.
W podskokach pobiegła do przebieralni. Westchnęłam. Kocham ją jak siostrę, ale wciąż jest głupia i dziecinna.
Nagle kątem oka zauważam sukienkę. Wpada mi w oko, także ruszam by jej się bardziej przyjrzeć. Jestem już tuż obok, gdy nagle..
- Ał!- wpadłam na kogoś i się wywaliłam. Oczywiście! Co jeszcze?
- Och, przepraszam!- usłyszałam nieznany głos. - Czy coś ci się stało?
Spojrzałam na niego. Miał niebieskie włosy i przepraszający uśmiech. Na szyi miał przewieszone słuchawki, a rękach pełno bluzek, koszuli oraz spodni.
- Hm, raczej nie.- bąknęłam, i uświadomiłam sobie, że dalej siedzę na ziemi. Co za idiotka!
Szybko wstałam.
- Nie przepraszaj. To ja nie patrzyłam gdzie idę!- powiedziałam prędko.
- To tak samo twoja wina, jak i moja- roześmiał się.- A teraz wybacz mi, trochę się spieszę.
Patrzyłam, jak idzie obładowany w ubrania w stronę kasy.
- Kim był ten słodziak? Tylko nie ściemniaj!- usłyszałam za sobą piskliwy głos Laeti.
- Ech, ja.. sama nie wiem.- odparłam.
- Nie spytałaś się, jak ma na imię?- wzrok Laeti był zawiedziony.
- N-nie. Laeti, tylko na niego wpadłam!- spojrzałam na przyjaciółkę krytycznym wzrokiem.
- Oj, już się nie złość!- uśmiechnęła się. - A teraz pora przejść do poważniejszych spraw!
Trochę spoważniała.
- Jakich „poważniejszych spraw"?- ściągnęłam brwi.
- Hm.. no przecież wiesz! Masz jakichś innych przystojniaków w szkole? Oprócz.. Duncana, tak?- spytała uśmiechając się szeroko.
- Masz na myśli Kastiela?- skrzywiłam się na samą myśl o nim.- Nie wiem, jak możesz uważać go za przystojnego, ale nie wnikam..
- Oj, nieważne! To jak, wpadł ci ktoś w oko?
- Eeh. Jeszcze chyba za wcześnie, by stwierdzić, nie sądzisz?- poczułam jak się rumienię.
- Jesteś beznadziejna- prychnęła Laeti.- A jeśli chodzi o mnie, to odkąd rozstałam się z Victorem byłam z Jeremim, Garlanem, Norbertem, Olkiem, Jacob'em i Duncanem, ale to były krótkie związki bez przyszłości..
- W-wow! Nigdy nie opowiadałaś mi o żadnym z nich.
- Taaa, ale mówię ci, to byli palanci. Jacob raz powiedział mi, że wyglądam jak jego ciotka!- roześmiała się Laeti- I żebym się nie złościła, bo jego ciocia jest bardzo ładna.
- Pff, masakra- przycisnęłam dłoń do twarzy chichocząc.
- Dobra, koniec o mnie! A ty? Ilu chłopaków miałaś od tamtych żałosnych gimnazjalnych miłostek?- spytała prosto z mostu.
Zaczerwieniłam się i odwróciłam wzrok.
- J-ja..
- Chyba mi nie wmówisz że nie miałaś nikogo?- spytała bardzo, bardzo poważnie dziewczyna.
- Hm.. jestem singielką.. z wyboru.- powiedziałam.
- No, Laura! Jesteś taką ładną dziewczyną, pewnie podobasz się tylu chłopakom, ale nie potrafisz tego zauważyć, bo za bardzo się wstydzisz i brak ci pewności siebie.- powiedziała.
Hmm, a może coś w tym jest? Podobało mi się przecież kilku chłopców na wakacjach, ale nie podeszłam do żadnego. Za bardzo się wstydziłam..
- Masz rację..- przytaknęłam z bólem przyjaciółce.
- Poczekaj chwilę!- powiedziała, zatrzymując się na środku galerii. - W tył zwrot! Idziemy na kawkę!
Nie prostestowałam, a Laeti ciągnęła wcześniejszą wypowiedź.
- Jeśli nie będziesz próbować, to będziesz żałować. A nawet jeśli się sparzysz, to przecież nic się nie stanie, wszystkim się to zdarza- uśmiechnęła się i poprawiła swoje włosy.
- Ale.. wydaje mi się, że nie mam problemu..
- Ależ masz! Tylko go nie zauważasz.- powiedziała Laeti.- Och, patrz, idzie jakiś przystojny chłopak. To będzie twoja pierwsza próba, zagadaj do niego!
- E. Co?- wytrzeszczyłam na nią oczy.- Chyba cię pogięło!
- No dalej, idź!- to mówiąc wypchnęła mnie prawie na niego. Żeby na niego nie wpaść, musiałam zrobić dziwną pozę dla utrzymania równowagi. Spojrzał na mnie
- C-cześć..- zaczęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top