LODY Z LUKIEM (ROZDZIAŁ 3)
Pół godziny później do Aarona przyszli koledzy, a ja poszłam do siebie. Zamierzałam spędzić ten czas na oglądaniu kiepskich komedi i jedzeniu lodów.
Jednak moje plany pokrzyżował mój najlepszy przyjaciel Luke, który akurat dziś zapragnął spędzić czas ze mną. Co oznaczało, że nici z samotnego jedzenia lodów, bo jak on się dopadnie, to nic dla mnie nie zostanie.
Postanowiłam należycie wykorzystać resztę pozostałego do jego przyjścia czasu, czyli przynieść jeszcze trochę lodów, zorganizować karton soku pomarańczowego dla siebie oraz cole dla Luka.
#pół godziny później
Luke jest już u mnie, oczywiście Aaron od razu usłyszał, że ktoś wchodzi do domu i od razu przyleciał do drzwi. Najpierw spojrzał na mnie, a potem na mojego przyjaciela i po prostu sobie poszedł. To wcale nie jest dziwne... Gdyby to był jakiś inny chłopak, to pewnie od razu by go wypłoszył. Do Luka, jako jedynego ma zaufanie, pewnie dlatego, że znamy się od dzieciństwa i jesteśmy jak rodzeństwo.
No dobra, koniec tych przemyśleń. Czas wrócić do mojego królestwa i zająć się tymi smakołykami.
Zaczęliśmy od lodów. Przy okazji rozmawialiśmy o tym co się w ostatnim czasie u nas wydarzyło (przez ostatnie dwa miesiące mieszkał on w Londynie u rodziców).
Okazało się, że jego starsza siostra jest w ciąży. A on jako dobry brat i wspaniały wujek będzie wyjeżdżał do niej co dwa miesiące na tydzień. Chciałam mu powiedzieć o dzisiejszym spotkaniu z członkami najniebezpieczniejszej mafii, lecz nie potrafiłam. Wiedziałam, że w tedy martwiłby się o mnie, a ja nie chciałam tego,wiec nic mu nie powiedziałam. Wiem, iż to nie w porządku, lecz nie chcem aby się o mnie bał. Poza tym byłam pewna, że ich już więcej nie spotkam.
Po jakiejś godzinie rozmowy, postanowiliśmy przejść do tej przyjemniejszej części, a mianowicie wspomnień. Oczywiście nie obyło by się bez dokuczania sobie nawzajem.
#Godzina 23:00
Luke niestety musi już iść do domu. Ale obiecał mi, że jutro mnie znowu odwiedzi i tym razem pójdziemy na lodowisko. Co oznacza, iż będę musiała się wcześniej położyć. Lecz to po tym jak się wykąpie i zjem. Ciekawe, czy koledzy Aarona już poszli, bo na dole zrobiło się dziwnie cicho. Idę to sprawdzić. Powoli otwieram drzwi od mojego pokoju i ostrożnie kieruje się w stronę schodów. Schodzę po nich wyjątkowo cicho i lekko. Zatrzymuje się przed drzwiami, bo słyszę głośne oddechy. No trudno, raz kozie śmierć. Wchodzę niepewnie i od razu rzuca mi się w oczy postać leżąca na podłodze, blisko wyjścia. Za nią znajdują się następne.
Na początku nie wiem co robić, lecz po chwili zauważam puste butelki po piwie i wódce. Przez słowo spotkanie, mój brat miał na myśli libacje alkocholową.
Super.
Obudziłabym ich wszystkich, tu leżących, lecz nie mam zamiaru ich później niańczyć. Idę po koce i poduszki, z pomocą których robie im"posłania ". Szkoda tylko, że przy okazji odeszła mi ochota na jedzenie.
...............................................................
Napiszcie mi w komentarzach, co o tym myślicie. Dodatkowo chciałabym polecić wam książkę, z której cytat znajdziecie w mediach. Jest to "Stand by me"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top