Prolog
Szykowałam się właśnie do wyjazdu. Lecę do Londynu z moim przyjacielem Zaynem. Tam zacznę studiować na mojej wymarzonej uczelni. Rodzice byliby ze mnie dumni, nie mówiąc już o starszym bracie. Moi rodzice zmarli w wypadku samochodowym. Wjechała w nich ciężarówka. Podobno sprawca wypadku był pijany. A mój brat, Sam zniknął nagle gdy miałam 10 lat. Do dziś pamiętam ten dzień. Sam był ode mnie o 6 lat starszy. Zawsze był moją podporą, ufałam mu. Pamiętam jak bronił mnie przed innymi dziećmi. Mogłam powierzyć mu moje sekrety, a wiedziałam, że nikomu ich nie wyjawi. Nigdy nie pomyślałabym, że mnie opuści.
Leżałam na łóżku tuląc misia, na dworze była burza a ja nie mogłam zasnąć. Zeszłam po schodach do kuchni i ujrzałam mojego brata. Przy drzwiach stały walizki.
- Sam? - powiedziałam lekko zaspanym głosem - Co ty robisz? Jedziesz na wczasy? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi. Sam spojrzał na mnie z bólem w oczach. Przeraziłam się.
- Och siostrzyczko, muszę wyjechać. - w moich oczach zebrały się łzy - Muszę wyjechać. - powrórzył.
- Na jak długo?- spytałam drżącym głosem.
- Alice, nie wiem kiedy wrócę, może za miesiąc ? Rok ? A może nigdy siostrzyczko. - Rozpłakałam się. Sam, od razu mnie przytulił a ja objęłam go w pasie.
- Sam, nie możesz mnie zostawić. Kto będzie mnie przytulał gdy rodziców nie będzie, a na dworze będzie burza? - wtuliłam się w brata jeszcze mocniej. - Zostań proszę.
- Siostrzyczko muszę wyjechać, ale pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. Kocham cię, Alice.- Oderwałam się od brata i spojrzałam mu w oczy.
- Ja też cię kocham braciszku.
- Teraz Alice, pójdziesz do pokoju i grzecznie poczekasz na rodziców, dobrze? - spojrzał mi w oczy, a ja pokiwałam głową. - Grzeczna dziewczynka. Pocałował mnie w czoło i odszedł.
Widziałam tylko jak bierze swoje walizki i wsiada do swojego samochodu.
Od tego dnia już nigdy go nie ujrzałam. Nie wybaczę mu tego, nawet na pogrzebie rodziców go nie było. Zapadł się pod ziemie, a ja nie wiem nawet czy żyje. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, na myśl o bracie. Kochałam go, a on mnie opuścił. Moje rozmyślenia przerwał Zayn, opierający się o drzwi od mojego pokoju. Zayn był przystojny. Nawet bardzo. Mulat, jest moim przyjacielem, który pomógł mi się podnieść po stracie brata. Ufałam mu. Wiele osób myślało, że jesteśmy razem, ale to nie prawda. Kochałam go, ale jako przyjaciela, a on tak samo mnie.
- Gotowa ? - zapytał, a swoje dłonie skrzyżował na swojej klatce piersiowej.
- Jasne, możesz pomóc mi znieść moje walizki.- powiedziałam a z moich oczu znowu poleciała łza. - Nie mogę uwierzyć, że już tu nie wrócę, mam tu tyle wspaniałych wspomnień - uśmiechnęłam się smutno.
- Eyy, tylko mi tu nie rycz. Dobra? - powiedział z uśmieszkiem na twarzy. - W Londynie, czeka na nas nowe życie. Zostaw przeszłość i żyj przyszłością Alice. - dodał.
- Staram się Zen, ale to mnie przerasta.
- O nie, tylko nie Zen, błagam cię. - oburzył się - Robisz mi obciach. - Lubiłam go denerwować. Od naszego poznania mówiłam na niego Zen, a ten się obrażał. Raz nawet ukradł mi lizaka, gdy nazwałam go tak, gdy zagadywał do pewnej blondynki. Podobno była to jego pierwsza miłość, i do teraz mi to wypomina, ale za to go kocham. Uwielbiam jego poczucie humoru.
Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Jeszcze raz spojrzałam na mój rodzinny dom. Był on biały i miał mały ogródek przed domem. Mama zawsze uwielbiała się nim zajmować, kochała to. Był on dla niej miejscem, gdzie mogła odpocząć i się zrelaksować. Niestety po śmierci rodziców zaniedbałam ogród. Teraz zmierzam do nowego miejsca, gdzie chce zacząć wszystko od nowa.
- I jak podekscytowana? Bo ja tak ! Już nie mogę doczekać się podrywania nowych dziewczyn ! A ty? Chyba masz zamiar znaleźć swojego Romeo na białym koniu?- spojrzał na mnie, a ja uderzyłam go w ramie. - Och moja w tym głowa Alice, że będziemy się dobrze bawić. Obiecuje ci to.
- Mam taką nadzieję Zen. - Odwróciłam się w strone okna -Witaj Londynie - dodałam w myślach.
***
Rozdziały będę starać się dodawać raz w tygodniu :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top